Myślałem, że takie przypadki zdarzają się tylko w filmach czy w opowiadaniach dla dzieci ;). A jednak przydarzyło się to mi, staremu koniowi, niespecjalnie nawet z braku czasu mogącemu sobie pozwolić na lekturę książek. To nic wielkiego, ale pamiętać o tym będę do końca życia. Być może "do końca życia" zabrzmiało groźnie, więc chciałbym uspokoić, że zdarzenie jest z gatunku zaskakujących, ale przyjemnych.
Kilka dni przed Bożym Narodzeniem postanowiłem sobie zrobić mały prezent na urodziny. Przechodząc w drodze z pracy obok antykwariatu na Powiślu wypatrzyłem w jego witrynie "Pisma Zbiorowe" Józefa Piłsudskiego. Po dłuższej chwili przyglądania się przez szybę nie miałem wątpliwości, że to wydanie przedwojenne, a nie jakiś reprint. Na wystawie był tom X, co sugerowało, że tomów jest co najmniej dziesięć. W pierwszej chwili pomyślałem sobie, że fajnie by było mieć te pisma na półce, jednakowoż kosztują pewnie nie mało. Choć wyraźnie podniszczone, ale ponieważ tomów jest aż tyle, to nawet gdy jeden nie kosztuje wiele, trzeba to pomnożyć przez dziesięć. Oględziny wewnątrz antykwariatu wykazały spore ślady czasu - utlenienia i zżółknięcie papieru, sfatygowane okładki, niestety miękkie. Cena była jednak zachęcająca. A co ciekawe, po sprawdzenia na Allegro - przeszło połowę niższa od wirtualnych aukcji tej pozycji.
Zastanawiając się około tygodnia - brać czy nie brać - poszedłem w końcu prawie zdecydowany żeby "Pisma" zakupić. Nie zdążyłem jednak zgromadzić wymaganej sumy. Ponieważ pora była późna, a bankomatu w pobliżu nie było, nie pozostawało nic innego jak się potargować. Krakowskim targiem udało mi się zbić cenę o ok. 30 procent, więc zadowolenie z zakupu było podwójne. Wysupłałem dosłownie ostatnie pieniądze z różnych zakamarków plecaka, ale były to naprawdę drobne.
Już w domu zacząłem dokładnie przeglądać mój nowy nabytek. Dziesięć tomów "Pism", które trzymałem właśnie w rękach, zostały wydane w 1937 roku przez Instytut Józefa Piłsudskiego. Zawierają wszystkie opublikowane do tego czasu dokumenty Marszałka. Są też zdjęcia, faksymilie listów i mapy.

Jakież było jednak moje zdziwienie, gdy w jednym z tomów natknąłem się na oryginalną ulotkę reklamową wydawcy, zachęcającą do zakupu innych pozycji z 50-procentową obniżką dla prenumeratorów "Pism". Dowiedziałem się tym samym, ze "Pisma" były dystrybuowane na zasadach subskrypcji.

Po znalezieniu złożonej ulotki zacząłem uważniej przewracać strony. Niektóre nie są jeszcze nawet rozcięte. Jak się zaraz okazało, stanowiło to doskonałą "skrytkę" dla.. pocztówki, którą znalazłem w tomie VII. Kiedy ją zobaczyłem, serce oczywiście mi mocniej zabiło. Chwila zastanowienia, czy to może być pocztówka przedwojenna, bo widoczek nie dawał ku temu jednoznacznej wskazówki..
Odwracam pocztówkę i widzę stempel pochodzący z Druskiennik a to przecież Kresy! Resztkę wątpliwości pozbawił mnie znaczek, na którym widnieją napisy Poczta Polska i "Lwów - Uniwersytet." To był jeden z tych niewielu momentów w moim życiu, kiedy przeżywałem wielkie, pozytywne zaskoczenie. Bo to przecież jakbym znalazł skarb.
Dzięki tej pocztówce dowiedziałem się, kto był w II RP pierwszym właścicielem "Pism", które teraz kupiłem. Bo pocztówka najprawdopodobniej była do niego adresowana. Jeśli tak, to prenumeratorem "Pism" był pułkownik K. Sołtan. Mieszkał w Skarżysku Kamiennej, a pocztówka była adresowana do jego miejsca pracy: Wytwórni Węgla Aktywnego. Kto słał pozdrowienia z Druskiennik niestety nie wiem, bo podpis jest nieczytelny. Wiem tylko, że napisał je 4 października 1937 roku.
Pocztówka z Druskiennik do pułkownika Sołtana była najpewniej przez 72 lata przez nikogo nie ruszana, dobrze schowana między stronicami "Pism Zbiorowych" Marszałka Piłsudskiego. Aż wziąłem ją do ręki ja. Fajne to uczucie..
"Do kwadratu"
Fajna sprawa :)
Też jestem Rzepko ciekaw, co na to Godziemba ;)
Łał!!!
ckwadrat
Bernard - pamiętam Pałac Starej Książki
>ckwadrat
Delilah
>ckwadrat
Kisiel - mówisz, masz
Marszałek musiał bardzo doceniać talenty dowódcze Tuchaczewskiego. W tomie VII "Pism" znalazł się duży rozdział, składający się z wykładów Tuchaczewskiego o wojnie 1920 roku.
ckwadrat
Bernard
Delilah - ps. odnośnie kwalifikacji
Ckwadrat,
Godziembo
Rodzina Sołtanów jest wielka. I szukanie tego K. jest trochę jak szukanie igły w stogu siana. Ale próbuję :) Znalazłem paru z inicjałem imienia K., ale mi nie pasowali. Np. jeden Konstanty Pereświat-Sołtan też był wojskowym, ale w 1938 był podporucznikiem i mieszkał w Wawie.
PS. Rodzinne "Pisma Zbiorowe" to dopiero skarb! :) PPS. A propos brakującego tomu VII w Twojej kolekcji, to on jest najcenniejszy, bo są w nim mapy, więc nie dziwne, że akurat on się komuś "przydał".
Ckwadrat,
Moje najcenniejsze znalezisko
@ckwadrat
Godziembo
Nygusie
>ckwadrat