Znana to prawda, że trzeba mieć zdrowie, aby się leczyć. Wiele lat temu, gdy byłem w wojsku, potwornie rozbolał mnie ząb. Jako że w jednostce była przychodnia stomatologiczna, udałem sie tam po pomoc. Przyjęła mnie kobieta o manierach szefa kompanii. Raz dwa założyła opatrunek, a może i od razu plombę i uznała, że jest po sprawie. Na moją uwagę, że nie mogę domknąć szczęki, bo nałożya mi za dużo utwardzacza, najpierw wrzasnęła na mnie, ale kiedy nie ustępowałem, trochę spiłowała nadmiar plomby. Już po wszystkim stwierdziłem, że nadal buzia mi się nie domyka, ale mając dosyć pokrzykiwania dentystki sadystki, zmilczałem to i wyszedłem z gabinetu. Później dowiedziałem się, że pani od zębów pracowała wcześniej we więzieniu. Po kilku dni ząb zaczął dokuczać mi jeszcze bardziej. Nocą przed wyjazdem na poligon ból stał się tak dokuczliwy, że poszedłem do miasta na pogotowie. Tam dwie miłe panie stwierdziły, że najprawdopodobniej z powodu fatalnego założenia plomby dostałem zapalenia zęba i nie pozostaje już nic innego tylko ekstrakcja. Ponieważ był to jeden z zębów trzonowych, kobiety namęczyły się co niemiara, a ja po zabiegu znalazłem się na podpórce do nóg fotela dentystycznego, natomiast nogi miałem tak oplątane wokół sprzętów, że z trudem się uwolniłem. Jakoś jednak przeżyłem to piekło i pojechałem do jego drugiego kręgu, czyli na poligon zimowy.
Przypomniała mi się ta historia dziś, gdy przeczytałem, że płatny zabójca Iwan zmarł na zator płucny w trakcie leczenia w areszcie szpitalnym. Zmarł akurat wtedy, gdy w związku z poprawą stanu zdrowia przeniesiono go ze szpitala cywilnego do szpitalnej izolatki w areszcie. Żeby było jeszcze bardziej absurdalnie, pożegnał się z życiem w chwili, gdy zapragnął umyć nogi. Potwierdziła się więc i druga prawda, że częste mycie, skraca życie.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7416392,Ziobro__Zirajewski_nie_mial_powodu__by_popelnic_samobojstwo.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,7416287,Sprawa_Paply__Artur_Zirajewski__Iwan__nie_zyje.html
"- W dniach 16 i 22 grudnia miał widzenia z żoną. 22 i 23 grudnia otrzymywał paczki żywnościowe. 23 grudnia otrzymał też - jak ustalono po rozmowie z współwięźniami - gryps, od jednego z innych skazanych, po przeczytaniu którego był niezadowolony i spalił go. Spalił również większość swojej korespondencji, pism i notatek - mówił na specjalnej konferencji prasowej dyrektor służby więziennej.
28 grudnia Zirajewski nie stawił się na porannym apelu o 6.30. Wezwany do jego celi lekarz stwierdził zatrucie lekami i skazany trafił do szpitala MSWiA w Gdańsku, gdzie był pod ochroną funkcjonariuszy służby więziennej i policyjnych antyterrorystów. - 31 grudnia został wypisany ze szpitala MSWiA i przeniesiony do szpitala w areszcie śledczym. Przebywał cały czas w sali z przeszkloną ścianą, pod stałą obserwacją funkcjonariusza. Na sali był również monitoring - mówił dalej na konferencji pułkownik Dubiel.
W międzyczasie lekarze zdiagnozowali zatrucie przypisanym Zirajewskiemu na sen lekiem estazolan, oraz zapalenie płuc.
3 stycznia Zirajewski upadł i nie dawał oznak życia. Wezwany lekarz i pielęgniarka zaczęli reanimację, którą kontynuowała ekipa pogotowia. O 15.39 stwierdzono zgon.
Po tym, jak Zirajewski spalił swoje notatki, napisał do żony list, który znaleziono podczas przeszukania celi. Zawarł w nim wskazówki dotyczące wychowania dzieci, oraz pełnomocnictwo dotyczące postępowania przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości - ujawnił szef więziennictwa na konferencji. Podczas spotkania przedstawiciele ministerstwa i służby więziennej powtarzali, że nic nie wskazuje na samobójstwo Zirajewskiego."
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7416891,Zirajewski_spalil_notatki_po_otrzymaniu_grypsu__Kontrola.html
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 949 widoków
To był cios wibrującego grypsu
@Kisiel
Kisiel,
Dziennik: "Iwana" zabił zator
Zator w mózgu trzeba mieć
Słowik
Kisielu
Marto
@Kisiel - dzisiaj masz dzień proroctw :)
Bernardzie
Henio Kaszanka - niegłupia teoria
Bernardzie
Czy czytaliście książkę Latkowskiego
Bernard
Do książki
Aczkolwiek
Po dziesięciu latach od śmierci generała policji Marka Papały wciąż nie wiemy, kto zabił i dlaczego. Schwytanie sprawców tej zbrodni, to punkt honoru organów ścigania. Trzeba więc zadać pytanie: gdzie są sprawcy i gdzie jest honor? Marek Papała nie był wyłącznie, jak go przedstawiano, ascetycznym komendantem głównym policji. Po jego śmierci nikt nie odważył się publicznie powiedzieć, że ta tragiczna postać miała nie tylko zalety. Sylwester Latkowski, autor wielu filmów dokumentalnych, od kilku lat tropiciel afer w licznych programach telewizyjnych i artykułach prasowych, ujawnił we właśnie wydanej książce „Zabić Papałę”, że generał bywał na salonach, przyjaźnił się z politykami, biznesmenami i księżmi (m. in. prałatem Henrykiem Jankowskim), kłócił się z żoną, miewał romanse. Do dzisiaj nikt także nie miał odwagi powiedzieć wprost, iż ci, którzy prowadzili śledztwo w sprawie śmierci generała, błądzili we mgle i błądzą nadal. Latkowski nie tylko to powiedział, ale i przekonująco udowodnił. Dotarł do wszystkich świętych sprawy Papały. Na szczęście nie szukał sprawców morderstwa, nie epatował wiedzą tajemną, nie stawiał nawet – jak to czasem ma w zwyczaju, karkołomnych hipotez - i nie mnożył listy podejrzanych. Po prostu chciał się dowiedzieć, jak przebiegało śledztwo i dlaczego nie przyniosło efektów. Zadawał suche pytania i sumiennie egzekwował odpowiedzi. Zdobył nieznane opinii publicznej dokumenty ze śledztwa, stenogramy przesłuchań, prywatne listy, ekspertyzy. (...) „Zabić Papałę” to w gruncie rzeczy potężny akt oskarżenia wobec tych wszystkich, którzy przez lata ogłaszali opinii publicznej, że nie spoczną, aż zabójcy Papały trafią za kraty. Postawili ok. 18 hipotez, możliwych scenariuszy zdarzenia, ale sami, bez głębokiej analizy, skupili się ostatecznie na jednym tropie, tym wiodącym do Chicago, do Edwarda Mazura. Latkowski nie broni Mazura, ale pokazuje krok po kroku, jak śledczy brnęli w wersję, która nie wydaje się bardziej prawdopodobna niż inne wątki. Początkowo badano m. in. czy: Marek Papała padł ofiarą przypadkowego sprawcy; zabójstwa dokonano na tle seksualnym, z powodu nieporozumień rodzinnych; zabójcą był inny policjant; zabójstwo wykonano na zlecenie z powodu wiedzy, jaką generał posiadł. Na koniec przyjęto, że zginął z ręki wynajętego zabójcy, a wśród zleceniodawców był Mazur. I już tylko takiego scenariusza się trzymano. Latkowski odsłania kulisy pracy grupy śledczej „Generał”. Ujawnia, jak ewoluowały zeznania Artura Zirajewskiego, najważniejszego świadka na udział w spisku Edwarda Mazura. (...) Niezależnie od śledztwa grupy prokuratorsko-policyjnej swoje zadania wykonywali funkcjonariusze UOP (potem ABW). Dochodziło do nieporozumień. Oficerów UOP interesowały bowiem wątki z życia osobistego generała policji. Jeden z funkcjonariuszy UOP-ABW płk Ryszard Bieszyński nie wierzył w udział Mazura w spisku na życie Papały. W 2005 r. odszedł ze służby na emeryturę. Sam zgłosil się w charakterze świadka, aby złożyć zeznania podczas rozprawy ekstradycyjnej Edwarda Mazura w Chicago. Całość jego zeznań Latkowski zamieszcza w swojej książce. (...) Latkowski charakteryzuje tło zbrodni, opisuje sylwetki przyjaciół i znajomych Marka Papały: Romana Kurnika, Wojciecha i Andrzeja Długoszów, Józefa i Jacka Sasinów. Przedstawia galerię znanych postaci ze świata przestępczego: Ryszarda Boguckiego, Andrzeja Zielińskiego ps. Słowik, Zygmunta Raźniaka, wspomnianego Hedberga, Baraniny, Kanigowskiego, Herszmana, Papiny. Każdy z nich mógł mieć związek z zabójstwem, ale żadnemu winy nie dowiedziono. Śledztwo wciąż pozostaje w stadium domniemań. Nie ma dowodów, a zeznania świadków brzmią mało wiarygodnie. Latkowski pyta: „Czy w wymiarze sprawiedliwości znajdzie się ktoś na tyle odważny, by podjąć zdecydowane działania w sprawie śledztwa, które tylko od czasu do czasu odżywa w mediach?”. Niech ktoś wreszcie mu odpowie. Piotr Pytlakowski, Polityka, 3.09.2008
to się chyba wstrzymam
Mazur oczywiście