Gdy idzie źle, budzą się demony absurdu. A idzie źle, bo po pewnych fluktuacjach Polska wskoczyła w 2007 z powrotem w kanał pogłębiania zależności od Rosji. Mogłoby się wydawać, że dobrowolnie, gdyby nie to, że w warunkach niezmiennego od czasów PRLu zaprzyjaźnienia mediów, owa dobrowolność opierała się na fałszywym przekazie. Fałszywy przekaz zaś okazał się silniejszy i skuteczniejszy od ruskich czołgów, bezpieki, PZPR, cenzury zinstytucjonalizowanej i setek tysięcy donosicieli tajnych i jawnych. Wystarczyła sieć zależności dawnych i nowych, socjotechnika oraz wyeksponowanie, nagłośnienie pożytecznych idiotów, których wśród elit, na uniwersytetach nigdy nie brakuje.
Prawem kaduka, zamiast działań ukierunkowanych na przełamanie monopolu medialnego i demaskowanie nieustannych manipulacji oraz odsłanianie pasożytujących, nowotworowych struktur szuka się przyczyn zła tam, gdzie ich nie ma. Wraca się na przykład do wałkowanych kiedyś do bólu i dawno rozstrzygniętych sporów o niereprezentatywność okrągłego stołu, nowej Solidarności, itd. Rzecznikami takiego myślenia byli i pozostali niektórzy liderzy podziemnego knucia przeciwko czerwonemu, m. in. Lech Zborowski, który coraz częściej*** daje wyraz swojemu przekonaniu o niereprezentatywności jako praprzyczynie wszelkiego zła i co gorsza, zyskuje poklask. W jego przekonaniu nie tylko okrągy stół był błędem, ale sam udział w nim obciąża odpowiedzialnością za „zreformowanie” nam państwa w taki sposób, że esbeccy bandyci otrzymują dziś emerytury większe niż ich ofiary za„zreformowanie” nam sądów tak, że (...) byli więźniowie są w tych sądach wyszydzani, poniżani i odprawiani z kwitkiem, co definitywnie jego zdaniem odbiera prawo do zabierania głosu na jakikolwiek temat czy domagania się czegokolwiek.
Pan Zborowski swoją lancę Don Kichota wymierzył ku wielkiej radości obserwujących to i rechocących zapewne kanalii, które zawłaszczyły Polskę, w jedną z największych legend walki o wolną Polskę, Zbigniewa Romaszewskiego i jego córkę, Agnieszkę Romaszewską, której zasług dla budzenia z niewoli sąsiadujących społeczeństw, przeciwstawiania się imperializmowi w wydaniu KGBowskim i odbudowy więzi z Polską nie da się przecenić. Nie bierze pod uwagę prostej wydawałoby się sprawy. To co dziś mamy nie jest skutkiem gotowości rozmawiania z namiestniczą władzą jako takiego, tylko podwójnej gry ludzi, którym powszechnie ufano i łańcucha zdarzeń, które miały miejsce później. Pamiętajmy, że w tamtym czasie 70% poparcia miała normalizacja Jaruzelskiego-Urbana i ich zielone światełko w tunelu. Tego faktu nie byli skłonni niestety dostrzec niektórzy liderzy podziemia, jak u nas na Dolnym Śląsku Kornel Morawiecki. Ekranowani z powodu ukrywania się, bądź zamknięci w swoich środowiskach z innych powodów nie zdawali sobie sprawy z nastrojów po 7 latach "normalizacji". Zresztą poparcie utrzymuje się w znacznej części społeczeństwa do dzisiaj! Ta dezorientacja Polaków jest wynikiem zatrzymania środków przekazu przez ludzi z naboru Urbana. W realiach 70% poparcia dla "normalizacji" Jaruzelskiego, potężnego aparatu i służb, milionowej armii czerwonej okupującej Polskę (uwzględniając możliwości błyskawicznej dyslokacji UW), okrągły stół był JEDYNYM RACJONALNYM WYJŚCIEM. Byłby nawet wyjściem optymalnym, gdyby stronę solidarnościową reprezentowały osoby takie jak senator Romaszewski. 4 czerwca pokazał, że udostępnienie skrawka przestrzeni publicznej wystarczyło by zmieść czerwonych, zepchnąć ich do głębokiej defensywy! To czego Zbigniew Romaszewski nie przewidział, nie tylko on, to tego, że nasi bohaterowie zmagań z czerwonym, Geremek, Wałęsa, Mazowiecki, Michnik, Kuroń, Frasyniuk, Turowicz i inni reprezentanci "strony solidarnościowej" byli de facto ludźmi Kiszczaka, Urbana i Jaruzelskiego!
Zborowski nie odmawia Romaszewskiemu zasług i być może nawet dobrej woli. Wytacza inne działo, działo uzurpacji. W jego wpisie czytamy : ojciec pani Agnieszki Romaszewskiej zawarł tam umowę z oprawcami narodu, od którego nie dostał na to pozwolenia. To on postanowił reprezentować rodaków bez ich przyzwolenia w umowie z komunistami, którą to umowę większość z nas uważa za haniebną . Pominę fałsz zawarty w cytowanym stwierdzeniu o braku przyzwolenia Polaków. Brak przyzwolenia, praktycznie zero poparcia miała wówczas opcja Zborowskiego niewchodzenia w porozumiewanie z komunistami, czy u nas na Dolnym Śląsku Kornela Morawieckiego, przywódcy Solidarności Walczącej. Pokazały to wszystkie niemal wybory z początku lat 90-tych, jeśli już nie chcemy odwoływać się do sondaży. Sami autsajderzy czynem poparli okrągły stół kandydując wkrótce do Sejmu, Senatu, na prezydenta, do sejmików samorządowych itd.
Zatrzymajmy się na podniesionej przez Zborowskiego kwestii reprezentatywności, gdyż ten argument często dezorientuje opinię publiczną. Otóż kierując się logiką braku "prawa do reprezentacji"
- nie powstałaby Polska w 1918 roku bo większość Polaków akceptowała z różnych powodów stan, w którym znajdowała się.
- Hitler i Stalin rządziliby do końca świata, gdyż poparcie mieli w granicach 90% i rozbudowali środki, za pomocą których potrafili to poparcie utrzymywać dowolnie długo.
- nie byłoby odwilży po śmierci Stalina, gdyż ludzie masowo kochali swojego wodza postępu.
- z małą stabilizacją gomułkowską ludziom też było dobrze
- w 1986 roku byliśmy 10 potęgą gospodarczą jak mówili nam Gierek i Szczepański. Do tej pory wielu w to wierzy bo nie dopuszczono do zdemaskowania fałszu w sposób równie agresywny.
- w 1980 nie powstałaby "S" gdyż maluch, kolorowy telewizor marki Rubin, wyjazdy do demoludów, barejowatość ogólna ludziom bardzo podobała się, czuli się w wym g. dobrze, niemal europejsko.
- również w 1989 nic nie wydarzyłoby się, gdyby motorem miałaby być większość. Wspomniane 70% poparcia dla Jaruzelskiego, które utrzymywało się jeszcze długo po roku 1989 oznaczało, że kierując się logiką "prawa do reprezentacji" nie było żadnych szans na odejście od Jaruzelskiego, Kiszczaka i Urbana oraz ich moskiewskich mocodawców.
Czyżby zatem demokracja była bzdurą, jak od dawna pierze mózgi młodym JKM? Absolutnie nie! Demokracja, system polityczny jest ważny, ale ma znaczenie drugorzędne wobec imperatywu wolnego dostępu do informacji! Żeby móc podejmować właściwe decyzje musimy być dobrze poinformowani. Zablokowanie przepływu informacji całkowite oznacza totalitaryzm. Zablokowanie częściowe, częściowy totalitaryzm. Dlatego tak ważne są wolne media i dlatego w krajach cywilizowanych każda próba naruszenia tej wolności karana jest DYSKWALIFIKACJĄ, wykluczeniem z życia publicznego. Setki lat swobodnego rozwoju demokracji nauczyło tego.
Jednakże nawet w warunkach całkowicie swobodnego przepływu informacji można wykazać w oparciu o socjofizyczną charakterystykę człowieka, że w modelowych warunkach odcięcia od czynników zewnętrznych, DOSTATECZNIE LICZNA MNIEJSZOŚĆ W DOSTATECZNIE LICZNEJ POPULACJI ZAWSZE MA RACJĘ. Nasze opinie kształtuje bowiem nie tylko wiedza, doświadczenie i rozum ale także potrzeba uzgodnienia z otoczeniem. Potrzeba uzgodnienia z otoczeniem jest tak silna, że może wygrać z naszą wiedzą, doświadczeniem i rozumem. Tak więc konformizm sprawia, że opinia błędna może stać się dominującą. Mniejszość jeśli nie jest odizolowana od przekazów większości kształtuje swoją opinię w konfrontacji z własną silną potrzebą uzgodnienia z otoczeniem. Czyli opinia mniejszości musi opierać się wyłącznie na wiedzy, doświadczeniu i rozumie. Stąd wniosek, że mniejszość musi mieć rację jeśli rozkład cech mniejszości nie odbiega od rozkładu cech większości. Ograniczenie przepływu informacji oczywiście tylko zwiększa prawdopodobieństwo upowszechnienia się opinii błędnej.
W tym świetle zarzut uzurpacji jest absurdalny. 70% dających wiarę "normalizacji" Jaruzelskiego jest wystarczającą przesłanką.
*** ZBIGNIEW ROMASZEWSKI I RACHUNEK ZA OKRĄGŁY STÓŁ oraz komentarze autora pod tym wpisem.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1311 widoków
Najcenniejsze zdanie
Ani naiwni, ani kamuflaż perfekcyjny.
Bardzo sensowne
Historia przyspieszyła,
wszystkie symptomy
@Janko
Dzięki Malyy5,
świadomość
No tak, to są rzeczy trudne do uwierzenia,
Przepraszam za dygresję, ale właśnie zmarł kardynał Józef Glemp
układ trzyma się dobrze
Otóż to, z oddali widać lepiej.