I tak się stało,ktoś się przyjrzal sedziemu,i okazało sie,że sędzia ma wiedzę na ten temat,zaczerpnięta z rodziny!
------------------------------------------------
Oto wycinek z:
http://polakoczerwoni.salon24.pl/479551,zupelny-b…
Ciekawe informacje na portalu tygodnika Lisickiego. Z zamieszczonego tam artykułu Cezarego Gmyza wynika jasno, że brylujący ostatnio w mediach sędzia Igor Tuleya pochodzi z tzw. "rodziny resortowej". Jego matka Lucyna przez jedenaście lat pracowała w wydziale kryminalnym MO w Łodzi, po czym przeniosła się do Służby Bezpieczeństwa, gdzie wytrwała aż do roku 1988.
Wygląda więc na to, że "stalinowskie metody" o których wspominał Igor Tuleya uzasadniając niedawny wyrok na lekarzu łapowniku, znane były mu głównie z matczynych opowieści. Kobieta najwyraźniej od najmłodszych lat manipulowała przekazem wbijanym synowi do głowy i pozwoliła mu na wyrobienie sobie niesłusznej opinii, iż metody stalinowskich oprawców, to były właśnie tylko te niedogodności związane z nocnymi przesłuchaniami. Jaki wpływ na karierę zawodową sędziego miały kontakty jego matki wynikające z jej pracy dla służb specjalnych - tego można się tylko domyślać.
Ale resortowe korzenie to jeszcze pół biedy. Gorzej, że sam Igor Tuleya zdążył ukazać swą prawdziwą mentalność już dużo wcześniej. Np. swego czasu, w uzasadnieniu ugodowego wyroku, Tuleya pochwalił gangstera "Szkatułę", stwierdzając, że "pan oskarżony, tak jak kierował grupą przestępczą, tak i zakończył własny proces karny, szybko i bez niepotrzebnych słów". W roku 2003 był natomiast tym sędzią, który odmówił zwolnienia Adama Michnika z tzw. "tajemnicy dziennikarskiej" podczas przesłuchania go przed komisją śledczą do zbadania afery Rywina.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 805 widoków
Przyslowia madroscia narodow
Czacza
Pies Baskervillów
tumry
Pies Baskervillów
Przy naborze do policji
Kiks