Leming musi czymś zablokować myśli złe, by nie przeszkadzały w grillowaniu.

Przez Janko Walski , 27/08/2012 [13:40]

Na przykład brak motywów, które wyjaśniałyby zachowanie tych, którzy śniadanie z TVN nie uważają za kwintesencję życia. Gadzinówki wpuszczają więc do obiegu co jakiś czas odpowiednią pożywkę by mógł "dokonać odkrycia" i dokonuje. "Dla kasy, mój malutki, dla kasy" - powtarza później każdemu napotkanemu, dumny ze swojej przenikliwości, przy okazji znajdując usprawiedliwienie dla siebie, sobie podobnych i swoich mentorów (bo WSZYSCY kłamią, WSZYSCY kradną, WSZYSCY oszukują, WSZYSCY się szmacą) .

Oczywiście ktoś taki jak Libicki (zob. Nieprawda z Sakiewiczem? Można sprawdzić, więc po co te nerwy) w przeciwieństwie do ofiar jego wpisów w PiS, doskonale wie w co wpisuje się,  jak jest w rzeczywistości, wie też co da się i co trzeba nagiąć by leming "odkrył prawdę" taką jaką chce by odkrył.

Nie wiem natomiast, w jaki sposób zostaje się Libickim. Podobieństwo przypadków Niesiołowskiego, Wołka, Marcinkiewicza, Giertycha, Migalskiego, Kluzik czy Libickiego (z pewnością dojrzeją następni bojownicy skuteczności, wolności i najwyższych standardów w... PiSie)  wskazuje na istnienie jakiegoś wspólnego mianownika. Niewątpliwie wszyscy byli ambitni, sądzili, że coś znaczyli w szeroko rozumianym Obozie Patriotycznym i czuli się niedoceniani. Jak wszscy jawnie deklarujący się po stronie "wrogów ludu" poddani byli stałej presji ze strony jedynie słusznych i wykluczeniu. Potrzeba zaistnienia za wszelką cenę, zdobycia jakiejś pozycji, dowodzi że przejście nie spełniło oczekiwań. Stąd zapewne radykalizm, wybieganie przed szereg,  angażowanie się w działania, których celem jest sondowanie reakcji na ryzykowne posunięcia.

Na co dzień MATRIX wygląda oczywiście inaczej. W jakimś budynku drzwi nie domykają się! Tę "sensację" podano w serwisie Radia RAM Wrocław dziś o godz 9.00 jako pierwszą wiadomość. Druga (i ostatnia) dotyczyła odwołanego później tsunami u wybrzeży Salwadoru. Libicki służy do zaczopowania niesłusznego przekazu i na tym jego rola kończy się. No bo kto by tam chciał grzebać się w czymś co burzy cały świat skoro wyprodukował to ktoś tylko dla kasy? Przyjemniej pomartwić się o zdefasowane drzwi.

By nie wyjść zatem na kompletnego idiotę, Leming coraz bardziej popada w matrix  i coraz skwapliwiej łapie to co Libiccy podsuwają, by jak najszybciej zapomnieć ze względu na oczywisty dysonans poznawczy (jeśli już, to znacznie łatwiej robić kasę razem z Tuskiem, Komorowskim, Pawlakiem, Solorzem, Wejhertem, Walterem, Gudzowatym, Sawicką, Schetyną, Drzewieckim, Michnikiem, Urbanem, Paradowską, Chlebowskim, przyjaciółmi Blidy, Gradem, Grasiem, Kopacz, Kaliszem, Kwaśniewskim, Millerem (itd., itd.) niż przeciwko nim). Taka zacieśniająca się spirala prowadząca do samozagłady.

Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 1 month temu

Nie wiem natomiast, w jaki sposób zostaje się Libickim. Nie wie Pan? W taki sam sposób,w jaki Kaligula mianował swego konia senatorem. Trzeba długo na karku,dźwigać hipokryzję,i pluć naokoło,wtedy osiągnie się szczyt łaski. Boże,jakie to plugawe towarzystwo,razem z tymi, co ich Pan niżej wymienił.
Domyślny avatar

Janko Walski

13 years 1 month temu

Dodane przez fotomontage (niezweryfikowany) w odpowiedzi na

bo nie jednego Libickiego dotyczy,ale ja wiem, jak się zostaje Libickim: stopniowo. Człowiek zmienia się stopniowo zarówno na dobre, jak i na złe. Ci co kręcą Libickimi opanowali jedynie techniki wspomagające, choć w jego przypadku wspomaganie pewnie było zbędne. Zaczyna się od drobnej uprzejmości. Potem drobna przysługa, większa i po jakimś czasie pojawia się pierwszy malutki niewinny haczyk, którego oczywiście nikt nigdzie i nigdy nie ujawni bo w tym towarzystwie i na tym poziomie ujawnienie drobnych słabości byłoby straszną wiochą. Potem nieco większa słabość (do pieniędzy, stanowisk, kobiet, używek) i nieco większy haczyk. A ponieważ wszyscy jesteśmy grzeszni, ofiara proszona jest o drobne przemilczenie występku kogoś z towarzystwa. Nie możemy przecież pozwolić by chwila słabości moja czy twoja zaciążyła na tak pięknie rozwijających się stosunkach... Tak to leci dalej. Taki na przykład płk. Lichocki, jeden z szefów PRLowskich służb stał się w ten sposób duszą towarzystwa, powiernikiem i stałym bywalcem salonów politycznych i kościelnych (!). Przypomnę książkę Wojciecha Sumlińskiego, gdzie można zobaczyć jak to wygląda w szczegółach. Szczegółów takich jak w przypadku Sawickiej, czy Blidy już nie poznamy. Mariusza Kamińskiego odsunięto i rozwalono całą służbę, która te "uprzejmości" mogła namierzyć... Pozdrawiam, JW
Domyślny avatar

Zdanie: "Wszyscy są ambitni, coś znaczyli kiedyś w szeroko rozumianym Obozie Patriotycznym i każdy z nich mógł poczuć się niedoceniany." nie jest do końca precyzyjne w kontekście Jana Filipa Libickiego. Co ten osobnik znaczył w "szeroko rozumianym Obozie Patriotycznym"? On nic nie znaczył. Znaczącą postacią był Marcin Libicki, ojciec rzeczonego Jana Filipa. Marcin Libicki, postać niezwykle zasłużona dla Polski. Umiejętnie blokował gazrurkę im. Paktu Ribbentrop - Mołotow w Europarlamencie, przez co naraził się czynnikom niemieckim. Strona zainteresowana zastosowała stary numer: jakaś dziennikarzyna z Głosu Wielkopolskiego (poznańska mutacja Polska the Times) opublikowała informację, jakoby M. Libicki był T.W. Publikacja miała miejsce w dobrze trafionym momencie. Nie było czasu na sprawdzenie przed zamknięciem list wyborczych do Europarlamentu. PiS miał dwie możliwości: zgłosić Marcina Libickiego na listę lub nie. Zgłoszenie było ryzykowne (pomijając ew. prawdziwość informacji), publikacja miała miejsce przed kampanią wyborczą, więc nie można było zastosować trybu wyborczego w Sądzie. Smród szedłby przez całą kampanię. Prawdopodobnie Libicki by odpadł w takiej atmosferze. Nie został więc wprowadzony na listę. Poczuł się urażony i wystąpił z PiS, wydał oświadczenie i cisza. Tak postępują ludzie z klasą, z pewnością rozumiał sytuację (oczywiście okazało się, że nie był T.W.). Człowiek ma swoje lata, wycofał się. Niestety, synek nie jest urodzony "przed wojną" ma więc nawyki z czasów PRL'u i III RP, występuje więc w roli "mściciela" per fas et nefas. Ale to już jest folklor PRL i III RP(alias PRL bis). Wracając do naszych baranów, Jan Filip Libicki nigdy nic nie znaczył w "szeroko pojętym Obozie Patriotycznym", był TYLKO "synem Marcina" ale czasami bywa, że jabłko pada daleko od jabłoni. Ceterum censeo Carthaginem esse delendam.- Kato Starszy A poza tym uważam, że PełO należy zdelegalizować. - tłumaczenie dowolne:) Pozdrawiam MarkS