Wybory zakończone – czas na podsumowanie. Nie trzeba więc zaklinać rzeczywistości i oszukiwać samych siebie. W mojej ocenie, PiS otrzymał najgorszy wynik w całej swojej historii.
Dlaczego tak twierdzę. Przyjrzyjmy się historycznym wynikom PiS.
2001 rok: PiS startuje po raz pierwszy. Zdobywa 9.5% - 1.237 mln głosów. Jak na początek to całkiem niezły wynik, szczególnie zważywszy na to, że 13.47% - 1.754 mln głosów zgarnęły LPR i AWS (która nie weszła do Sejmu).
2005 rok: PiS wygrywa wybory. Zdobywa 27% - 3.186 mln głosów. Wygrana PiS jest niespodzianką. Polacy zmęczeni rządami SLD, zmęczeni aferą Rywin-Michnik, oraz Polacy otrzeźwieni śmiercią Jana Pawła II, chcą zmian. Niestety ich głosy rozdrabniają się na inne partie, w tym LPR, która uzyskuje 8% - 0.941 mln głosów.
2007 rok: Zmasowana kampania nienawiści przynosi skutek. PiS przegrywa przedterminowe wybory. Zdobywa jednak 32.1% - 5.183 mln głosów. Na PiS głosuje o 2 mln więcej wyborców niż w 2005 roku.
2010 rok: Przedterminowe wybory prezydenckie. Jarosław Kaczyński przegrywa, ale w pierwszej turze zdobywa 36.5% - 6.128 mln głosów. Potencjalny elektorat PiS po raz kolejny zwiększa się więc o prawie 1 mln.
2011 rok: PiS przegrywa. Zdobywa 30% - 4.48 mln głosów.
Widać więc wyraźnie, że tendencja, która prowadziła PiS od roku 2001, przez dziesięć lat, została załamana. Jest to tym bardziej istotne, że przecież minione cztery lata były dla Polski niezwykle trudne. Katastrofa smoleńska, inflacja sięgająca 5%, afera stoczniowa, afera hazardowa, dziwne samobójstwa, niespotykany wcześniej wzrost zadłużenia itd. Biorąc to wszystko pod uwagę, fakt, że PiS przegrywa z PO o 10% (wliczając Palikota do PO przegrywa o 20%) musi zmobilizować do refleksji. Nie można udawać, że wszystko jest ok, że wszystkiemu winne są media, a my musimy tylko poczekać na polski Budapeszt. Do tej pory, wszyscy pocieszali się tak: PiS poszerza swój elektorat (elektorat świadomych Polaków), i tak, stopniowo, kiedyś musi przecież wygrać. Te wybory pokazały jednak, że tak wcale nie musi być.
CZY MOŻNA BYŁO TE WYBORY WYGRAĆ?
Po wynikach widać, że na pewno nie. Jednak rozmiary porażki mogły być dużo mniej dotkliwe. Na dziesięć dni przed wyborami zamieściłem na blogpress taką małą prognozę wyborczą. Wychodziłem z założenia, że elektorat PiS utrzyma mobilizację z 2010 roku, a elektorat PO nie.Teraz widzę, jak bardzo się myliłem. Na PO + Palikota zagłosowało teraz 7.41 mln ludzi. Czyli WIĘCEJ niż uzyskał Komorowski w pierwszej turze wyborów prezydenckich (6.9 mln). Natomiast PiS stracił 1.65 mln głosów. Takiej skali rezygnacji wyborców PiS nie dało się przewidzieć.
Według mnie, PiS przegrał najwięcej w ostatnim tygodniu kampanii.
Zaczęło się od spotu „Oni pójdą na wybory – a Ty ?”. Ma on na youtube 300 tyś. wyświetleń. Na pewno w wielu młodych ludziach odżyła, po jego obejrzeniu, nienawiść do PiS. Spot ten pokazywany był też w telewizji.
Największym błędem, był jednak udział Kaczyńskiego w programie Lisa. Kaczyński na tle Lisa wyglądał jak potulny dziadziunio, który ma problemy ze wzrokiem, śmieje się sam do siebie i znowu chwali się pistolecikiem z przed 20 lat. To był koniec szans na zwycięstwo.
Kolejnym negatywnym efektem wspomnianej rozmowy była rozdmuchana sprawa pani Merkel. Jak mówi prof. Zybertowicz, Polacy mają postkolonialną i klientelistyczną mentalność. Dlatego jedno wiedzą na pewno, lepiej wysługiwać się Niemcom, bo a nuż, skapnie nam parę euro z unijnego stołu.
Fatalnym pomysłem było też angażowanie się w poparcie dla kibiców. Mieszkańcy wielkomiejskich osiedli wiedzą do czego ci kibice są zdolni. Kogo to obchodzi, że często porządnych kibiców wrzuca się do jednego koszyka ze zwykłymi bandytami. PiS stracił swój największy atut, czyli właśnie rolę obrońcy zwykłych ludzi przed złodziejstwem i bandytyzmem.
MEGA BAJKA O DRUGIM BUDAPESZCIE
Jedyną nadzieją, jaką żyją wszyscy ci, którzy twierdzą, że nic się nie stało, jest mit o drugim Budapeszcie. Fantastyczna opowieść o tym, że w Polsce dojdzie do drastycznego załamania nastrojów społecznych, a wtedy, jedynym zbawcą będzie PiS. Musimy pamiętać, że sukces Fideszu na Węgrzech był możliwy dzięki ordynacji wyborczej, w której większość posłów jest wybieranych z jednomandatowych okręgów. W Polsce obowiązuje ordynacja proporcjonalna, dlatego PiS, żeby samodzielnie rządzić, musiałby uzyskać wynik w okolicach 45%. Patrząc z perspektywy ostatnich wyborów, wydaje się to absolutnie nieprawdopodobne. Nawet gdyby rzeczywiście doszło do poważnego kryzysu, to ludzie i tak prędzej oddadzą swój głos na Palikota niż na PiS. Jeżli PiS poważnie myśli o rządzeniu Polską i nie zadowala się rolą największej partii opozycyjnej, to są dwa wyjścia z obecnej sytuacji. Albo PiS się zreformuje (co jest mało prawdopodobne), albo na prawicy powstanie nowa partia. Jej pojawienie się może być nawet korzystne. Warunek jest jednak taki, że musiałaby ona odebrać głosy części wyborców PO, nie uszczuplając zanadto poparcia dla PiS. Wtedy wspólnie, za cztery lata, mogłyby stworzyć koalicję rządową. Jednak znając mentalność polityków prawicy, najbliższe lata zapowiadają się fatalnie.
@Tubylczy
@Admin
Nie ma tutaj "etatowych" blogerów :)
@Tubylczy
@Leopold Tynenhauz
PiS-owi potrzebny jest
To jest już koniec.
@Tubylczy
Widzę, że na blogpressie masochizm kwitnie. No, cóż nie będę polemizować. Większość społeczeństwa nie ma zielonego pojęcia co się dzieje za miedzą, a cóż dopiero na Węgrzech.
Piszesz: "Albo PiS się zreformuje (co jest mało prawdopodobne), albo na prawicy powstanie nowa partia". (Zaraz zaraz, gdzie ja to już czytałam i słyszałam? ;)
Już jeden taki reformator nam się objawił na Nowym Ekranie, od lat głosy prawicy rozprawadzał JKM. Marek Jurek też z powodów idowych wystąpił naprzód z LPR, a potem z PiS, ale nie śmnierdziała mu PJN i prorosyjski Korwinuś.
Rozumiem, że już niedługo nam nową partię przedstawisz. ;-) Oczywiście będzie miałą ona ogromne szanse zastąpić PiS.Polacy wprost przepadają za nowymi partiami, bo nie wmówiono im, ze każda partia to złodzieje. Prawda?
Zapytam jednak. Jesteś członkiem PiS? I bardzo niedyskretne, ale ważne pytanie: Głosowałeś na PiS? Bo ja tak.
A jeśli tak, to chętnie przeczytam, na czym, zdaniem Twoim, ma polegać reforma, bo ja też mam swoje przemyślenia i chciałabym porównać.
Póki co, myślę sobie, że jeśli coś nam potrzebne, to wiara, że można zmienić, bo zdołali to zrobić Węgrzy. TY USILNIE PRÓBUJESZ TĘ WIARĘ ZABRAĆ. DOMYŚLAM SIĘ, ZE WKRÓTCE DOWIEMY SIĘ, JAKIE JEST WYJŚCIE.
Ci sami, którzy doprowadzili do katastrofy na Wegrzech teraz organizują tam manifestacje związkowe. Bardziej pożytecznym byłoby pokazanie, kto ich finansuje, niż obalanie mitu Węgier.
Śmieszy mnie tak gorliwe punktowanie. Rzeczywiście, z pewnością trafi ono do mojej sąsiadki z kółka różańcowego, która po wyjściu z kościoła agitowała za Palikotem. Zapominasz o kampanii prezydenckiej? Wtedy winą PiS było zarzucenie katastrofy. Gdyby społeczeństwu przeszkadzał język, to obszczymurek z Biłgoraju nigdy nie wszedłby do sejmu.
To się nazywa: Jak nie staniesz, tak dupa z tyłu. :-)
Biczuj się dalej Kolego, sprawiasz tym ogromną radość Ostachowiczowi. innym polecam. Przegrane wybory? http://wzzw.wordpress.com/201…
Nie ma co histeryzować
Czas na zmiany
@CC - nie jest tak źle
alter - nie zgadzam się
Bernard - Jeśli mówimy o okrągłym stole
Nie jestem żadnym omnibusem i nie zacznę sypać gotowymi
rozwiązaniami, które pozwoliłyby zreformować PiS.
Do następnych wyborów jest sporo czasu, nie trzeba więc podejmować decyzji z dnia na dzień.
Ja wiem tylko jedno, że punktem wyjścia musi być uświadomienie sobie, że nie wszystko jest ok, że coś trzeba zmienić.
I dlatego, gdy słyszę polityków PiS, którzy zaklinają rzeczywistość i każą czekać na drugi Budapeszt, to coś się we mnie gotuje.
-----------
Wydaje mi się też, że Jarosław Kaczyński powininen przejść do nowej roli. Powinien być jak Pan Bóg, czyli, wszyscy wiedzą, że w niebie mieszka potężny Bóg, że gdyby chciał to jednym skinienim palca zmiótłby całą Ziemię. Nikt jednka Boga nie widział. Co najwyżej, kilku kapłanów może bezpośrednio kontaktować się z Bogiem. Wyobraźcie sobie, co by było, gdyby na Ziemi, pojawił się staruszek z siwą brodą i oznajmił ludziom, że jest ich Bogiem. Wyśmiali by go i poniżyli. Zresztą wiemy co ludzie zrobili z Jezusem. Dlatego trzeba budować mit Jarosława Kaczyńskiego jako demiurga obozu patriotycznego, jednakże, Kaczyński nie może pojawiać się wśród ludzi w swojej cielesnej formie. Bo wtedy ludzie dostrzegają w nim zwykłego człowieka, człowieka zmęczonego i słabego.
@Bernard
@Anita_Cz - miałem wrażenie
@Alter
Margotte - Jeszcze do tej pory nikt inny
@alter
@alter