Katastrofa Smoleńska - brak zasilania

Przez malyy5 , 24/05/2011 [09:24]
Po wysłuchaniu informacji Antoniego Macierewicza o utracie całkowitej zasilania o godz 8:41.05 na wysokości 15 m przez TU-154M w Smoleńsku,postanowiłem trochę przejrzeć temat.Okazuje się ,że utrata zasilania jest konsekwencją zatrzymania silników.O silnikach już kiedyś była mowa,dziwiło od samego początku z uwagi na nieuszkodzone łopatki silników po upadku.Coś musi być na rzeczy w tym temacie,gdyż nawet w muzeum lotnictwa w Krakowie ekspert od silników proponował mi bym zainteresował się silnikiem "środkowym".Jest oczywiście więcej pytań niż odpowiedzi.Oglądając filmy z katastrof pod kontem utraty zasilania okazało się,że wiele rzeczy dziwiących w postępowaniu pilotów przestaje dziwić. To tylko mała próbka zmierzenia się z tematem,który wymaga znacznie więcej analizy,materiałów itd,można powiedzieć ,że chodzi mi o pobudzenie do poszukiwań .
Bernard

Zwłaszcza tej ATM? Bo zatrzymanie silnków chyba musiałoby zostać zapisane w skrzynkach, jeśli działały. (obejrzę wieczorem) pozdrawiam
Domyślny avatar

aksik

14 years 4 months temu

W samolocie jest przecież akumulator, który powinien zapewnić choć przez krótki czas zasilanie skrzynek, tak aby mogły zapisać parametry awarii. Natomiast ze słów Macierewicza odnoszę wrażenie, że wysiadła cała elektryka, łącznie z akumulatorem. Ja bym raczej postawiła pytanie inaczej: czy do działania silników jest potrzebne zasilanie elektryczne? Bo jeśli odpowiedź jest twierdząca, to w tym kontekście mogłoby to wyjaśnić nietknięte łopatki.
malyy5

malyy5

14 years 4 months temu

Agregat czerpie zasilanie z silnika i przekazuje na przyrządy,kompa itd.Niestety nie wiem czy TU-154M posiadał podtrzymanie w postaci agregatu awaryjnego,czy tylko agregaty z prądem na rozruch i bieżące potrzeby lotu.Wydaje się oczywiste że powinien być agregat awaryjny ,który wystarcza na ok 15-20min lotu. Agregaty to kopalnia możliwości usterek.
Poecik

Poecik

14 years 4 months temu

Czy nie działające silniki i brak prądu mogły być przyczyną braku znaczniejszego pożaru? Tam podobno śmierdziało paliwem lotniczym, które jest przecież pierońsko łatwopalne, a paliły sie tylko pojedyncze szczątki - czy chodzi o brak źródła ognia?
malyy5

malyy5

14 years 4 months temu

do pożaru potrzebna jest temperatura ok 300'C-wtedy nafta lotnicza ulega zapłonowi.Jest tworem o dziwo słabo palnym podobnie jak diesel.Natomiast mogła być eksplozja i moim zdaniem była, wewnątrz samolotu przed upadkiem.W kilku katastrofach był taki efekt że paliwo eksplodowało wewnątrz przez co upadający samolot się nie zapalił, a jedynie miał drobne ogniska jak w przypadku Tupolewa.Z zeznań lekarza rosyjskiego wynikało ,że wiele ciał było zwęglonych w 50%- co by tłumaczyło epicentrum eksplozji - która trwa stosunkowo krótko-paliwo szybko się spala.Jeśli były zwęglone w 50% to świadczy o tym ,że nie było pożaru a była eksplozja. http://forum.gazeta.pl/forum/…
malyy5

malyy5

14 years 4 months temu

do pożaru potrzebna jest temperatura ok 300'C-wtedy nafta lotnicza ulega zapłonowi.Jest tworem o dziwo słabo palnym podobnie jak diesel.Natomiast mogła być eksplozja i moim zdaniem była, wewnątrz samolotu przed upadkiem.W kilku katastrofach był taki efekt że paliwo eksplodowało wewnątrz przez co upadający samolot się nie zapalił, a jedynie miał drobne ogniska jak w przypadku Tupolewa.Z zeznań lekarza rosyjskiego wynikało ,że wiele ciał było zwęglonych w 50%- co by tłumaczyło epicentrum eksplozji - która trwa stosunkowo krótko-paliwo szybko się spala.Jeśli były zwęglone w 50% to świadczy o tym ,że nie było pożaru a była eksplozja. http://forum.gazeta.pl/forum/…
Czarek Czerwiński

jak na mój rozum, o tym, że samolot przed upadkiem głównej części kadłuba rozpadł się w powietrzu. I na to by wskazywało rozrzucenie szczątków. Część ogonowa z silnikami (oraz akumulatorami, bo chyba też znajdują się w części ogonowej) odpadła pierwsza. Ponieważ samolot znajdował się już wtedy w odwróceniu, nie można też dokładnie określić jego wysokości. Czujniki RW znajdują się przecież pod kadłubem, a o godz 8:41.05 były skierowane w bok albo w ogóle do góry. O tym, co wskazywały przyrządy dosłownie w ostatniej sekundzie lotu należy podchodzić z dużą rezerwą, bo raz, że samolot leciał już w sposób niekontrolowany, w odwróceniu, a dwa - sam zapis dokonywany jest z niewielką "rozdzielczością".
malyy5

malyy5

14 years 4 months temu

Całkiem możliwe,następnym razem zrobię zlepek filmów z katastrof z samolotami rozbitymi w lesie i również po "przekręceniu" ,okazuje się ,że nie spotkałem samolotu aż tak zniszczonego, a w 90% przypadków kilka chociaż osób się ratowało. Inaczej sprawa się miała ,gdy samolot spadał z dużej wysokości częścią kokpitu w dół,ten nas 101 wygląda jak po upadku z minimum 1500-3000m Antoni Macierewicz powinien poprosić Edmunda Klicha- który w jednym z wywiadów mówi ,"mogę pokazać AM jak wyglądają katastrofy z tej wysokości i poziom zniszczeń" a niech pokaże,sam bym chętnie obejrzał,bo nie spotkałem.Większość katastrofy tego typu kończą się na pożarze i w większości przypadków mimo to ktoś przeżywa ,no i z pewnością te zniszczenia są najzwyczajniej niemożliwe na swoją skalę bez eksplozji wewnątrz kadłuba.