durny naród, skąd mój ród.

Przez kelner , 23/11/2010 [15:54]

Nie mogę „odczepić się” od rozmowy Joanny Lichockiej z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem.

Po totalnym opanowaniu mediów szczególnie. W przykrym powyborczym nastroju, prawie przestałem oglądać telewizję. Słucham radia, ( radio Kraków ) z przymrużeniem ucha. Jakże teraz wszystko jest ładne, będzie jeszcze słodsze, przybywa lukrowej polewy. Rozmowa, która do mnie przylgnęła, utwierdza mnie w przekonaniu, że jestem w Polsce, w tej ogromnej, potężnej, odwiecznej. Poniżej fragmenty rozmowy, ( w moim skróconym aranżu ) którą może nie do końca każdy mógł przeczytać: Zamiast wolności słowa jest przemoc medialna. To jest przemoc gorsza niż fizyczna, gorsza niż miażdżenie palców i wybijanie zębów. Przemoc medialna jest czymś wyjątkowo ohydnym. To są ich media, ich elity, ich autorytety. Są całe dzielnice, takie jak warszawskie Miasteczko Wilanów, głosujące masowo na PO. Polska jest teraz w wioskach i w miasteczkach. W Polakach jest wielka wola życia.

Niech pani pomyśli, ile przetrwaliśmy, nawet nie w ostatnich dziesięcioleciach, ale w ostatnich stuleciach; jak kolejni kolonizatorzy nas zastraszali, jak odbierali nam ochotę do życia – a my ciągle jesteśmy. Owszem, są dwie Polski. O tym mówi mój wiersz „Do Jarosława Kaczyńskiego”, napisany po katastrofie smoleńskiej. Są dwie Polski. Ta, do której ja należę, jest ogromna, potężna, odwieczna. Ja uważam nawet, że jest wieczna – będzie istnieć wiecznie, pokąd istnieją narody. To jest Polska tych Polaków, którzy chcą pozostać Polakami. I jest druga Polska, mała i strachliwa, i wstydząca się swojego polskiego istnienia. To jest Polska tych Polaków, którym znudziła się, którym obrzydła ich polskość, którzy chcieliby porzucić swoją narodowość. Która z nich zwycięży – jak pani myśli? Ta ogromna czy ta malutka? …patrząc na krakowski rynek podczas uroczystości pogrzebowych. Widziałem i słyszałem to, co wszyscy widzieli i słyszeli. Widziałem ogromny tłum śpiewający „Jeszcze Polska nie zginęła”. Widziałem, jak wynoszono trumny z kościoła Mariackiego. Widziałem, jak je układano na lawetach. Słyszałem ten straszny, wielki krzyk osieroconych Polaków: „dziękujemy, dziękujemy”. A potem z kościoła wyszedł Jarosław Kaczyński i wtedy zapanowała wielka cisza, a w tej ciszy odezwał się jakiś męski, jeszcze nawet młodzieńczy głos. Trochę nawet z takim łobuzerskim akcentem. Co ten ktoś krzyknął, to wszyscy słyszeli: „Jarek, trzymaj się”. To była wielka narodowa chwila. To było tak, jakbym to ja krzyczał, jakby krzyczał każdy, kto był przytomny tej chwili. Jakby to Polska krzyknęła: „Jarek, trzymaj się”. Wtedy zrozumiałem, że to jest pointa tego mojego wiersza – „Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie”. To, co się zdarzyło 10 kwietnia i po 10 kwietnia, od razu weszło między wielkie wydarzenia historii Polski. To wszystko – ten pogrzeb warszawski i ten krakowski, i ten Wawel, i te trumny przewożone na lawecie, i ten uścisk premiera Tuska z carem Północy – to wszystko już się usymbolizowało. Te symbole szukają teraz swego miejsca między wielkimi symbolami naszej narodowej historii. Walka z mitem, który powstał, jest bezowocna, a kto z nim walczy, ten ów mit wspomaga, ten go też buduje. Trzy lata temu, mówił pan, że Jarosław Kaczyński jest postacią historyczną, bo ugryzł żubra w dupę. Ja w tej rozmowie mówiłem też, że żubr galopuje w jakąś nieznaną przyszłość. Teraz to już widać trochę lepiej, a moja koncepcja Polski postkolonialnej pozwala to lepiej zrozumieć – żubr przez jakieś straszne ostępy, chaszcze, zarośla galopuje ku niepodległości. Słyszę jego tętent, tętent odradzającego się polskiego życia. Będziemy mieli wspaniałe państwo wolnych Polaków, w którym Jarosław Kaczyński będzie miał pomniki. Będzie stał obok Lecha. Albo będą siedzieli na murku, pijąc wodę z sokiem z żoliborskiego saturatora. Otóż ten człowiek, już niemłody, ale przecież też nie stary, któremu nie wszystko się udawało, który musiał znieść wiele upokorzeń i porażek, pewnie wcale nie myśląc o tym, że zmierza w takim właśnie kierunku, stał się obecnie żywym symbolem niepodległej Polski, którą ma dla nas wywalczyć. Jak Łokietek ze swojej rycerskiej groty pod Ojcowem, tak on wyszedł ze swojej inteligenckiej żoliborskiej groty, żeby walczyć z wrogami Polski. Patrzę teraz na niego i widzę mitycznego bohatera Polaków. 

Niech się Pan trzyma, Drogi Panie Jarosławie. 

Od siebie i wielu dodam, że...

 

http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/czy-to-juz-koniec-jaroslawa-kaczynskiego-rymkiewicz-woli-wierzyc-w-odzyskanie-niepodleglosci,68403,1

 

moherowy beret

To jest błąd w rozważaniu,bo ta druga grupa,którzy wstydzą się polskości,obrzydła im narodowość,to nie są Polacy.To są wilki w owczej skórze.Mają nazwiska polskie(nawet po byłej arystokracji),posługują się językiem polskim,chodzą do kościoła w niedzielę,na Wielkanoc noszą koszyczki do święcenia,ale nie są Polakami - są obywatelami Polski.Gdyby tak poszperać po archiwach,to można było by odnależć rodowe nazwiska,których wstydzą się(nie wiem dlaczego?).W ich ręku są wszystkie media(z mini wyjątkami).Ludzie oglądają i zakodowują w małych móżdżkach "prawdę" sączoną z ekranu(jak hipnoza).Ale mam w domu inteligentnego domownika(psa),który szybko poznał się na fałszywej propagandzie i wprowadził zmiany.Nie włączam telewizora,korzystam z internetu.Jest zdrowiej.
Margotte

Słyszałem ten straszny, wielki krzyk osieroconych Polaków: „dziękujemy, dziękujemy”. A potem z kościoła wyszedł Jarosław Kaczyński i wtedy zapanowała wielka cisza, a w tej ciszy odezwał się jakiś męski, jeszcze nawet młodzieńczy głos. Trochę nawet z takim łobuzerskim akcentem. Co ten ktoś krzyknął, to wszyscy słyszeli: „Jarek, trzymaj się”. To była wielka narodowa chwila. To było tak, jakbym to ja krzyczał, jakby krzyczał każdy, kto był przytomny tej chwili. Jakby to Polska krzyknęła: „Jarek, trzymaj się”. Nie zapomnę tamtych chwil. "Patrzę teraz na niego i widzę mitycznego bohatera Polaków". Tak właśnie jest, mimo tego, że tak strasznie chcą to zakrzyczeć, zatrzeć, zamazać. Tak bardzo potrzeba nam tego mitycznego bohatera. Dobrze, że jest.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

jak zwykle Twój wpis wnosi świetny klimat! Pozdrawiam
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

może kogoś pociąga, może zauracza, ale JMR nie ma monopolu na rację, bo to nieprawda, że żyjemy w kraju przemocy medialnej itd., żyjemy w wolnym kraju, mieliśmy wolne wybory, w stolicy wygrała je HGW nie CzB i tyle. Tylko tyle. I aż tyle. Może się to komuś nie podobać. Jego prawo. Mnie się nie podobało w 2005. Ale ani przez myśl mi nie przeszło lecieć z pochodnią pod pałac prezydencki lub wyzywać przeciwników od ciemniaków. Szczególnie tych, którzy poszli głosować - i wygrali wtedy.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

więc powiem krótko - spieprzaj dziadu. Tak tak, jestem cholernie nietolerancyjny zwłaszcza dzisiaj i zwłaszcza wobec ciemniaków.
Domyślny avatar

Jazzek

14 years 10 months temu

Może tobie nie przeszło przez myśl gardłować przeciw PiS w 2005 roku, ale było wystarczająco wielu takich, co się darło. Może nie przeglądałeś wtedy internetu, ale zaroiło się wtedy od dowcipnych ciemniaków, co to pisali, że "PiS da". Ba, rok później inni żartownisie, tylko nieco poważniejsi, zakładali komitet ratowania demokracji... Tekst o lataniu z pochodnią dowodzi, że nie bardzo masz pojęcie, o co chodzi. Twierdzenie o braku przemocy medialnej brzmi wprost śmiesznie. Co do wolnego kraju... tak, niewątpliwie nam wolno - wyemigrować. Życzę Ci spotkania z naszym wolnym wymiarem sprawiedliwości. Skutecznie leczy z głupoty.
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

A dlaczego Ty tak do mnie mówisz wulgarnie i po chamsku? I wytłumacz mi, jeśli możesz, czemu mam sp...ać, bo nie rozumiem. To że nie masz nastroju - staram sie rozumieć.
Domyślny avatar

ciemniak (niezweryfikowany)

14 years 10 months temu

Przepraszam, że tak późno odpowiadam, ale skasowano mi konto (za nieorawomyślność?!) i trochę trwało wytłumaczenie, że nie tędy droga. To prawda, ze wtedy w 2005 mnie tak bardzo nie interesowało, co kto mówi. No i może nie rozumiem, o co chodzi z tymi pochodniami, ale to mi się po prostu baaardzo źle kojarzy, więc jeśli to cokolwiek szlachetnego znaczy, to forma jest nie trafiona, wręcz fatalna. To co piszę o swoich poglądach na wolność wynika zaś z mojego życiowego doświadczenia, wydaje mi się po prostu, że w takim świecie żyję, a nie w innym, z wymiarem sprawiedliwości się nie spotykam (chyba że płacę mandat za przekroczenie prędkości - płącę!). No i co zrobić z taki a nie innym doświadczeniem? A zaręczam że jest już długie :(
Rzepka

Rzepka

14 years 10 months temu

A z czym Ci się kojarzą marsze z pochodniami? Śmiało! I czy aby te skojarzenia nie zostały Ci narzucone przez kolporterów jedynie słusznej prawdy rodem z GW, TVN, a może przez posłankę Kidawę- Błońską, albo historycznego pomagiera Komorowskiego, Nałęcza? Co jest złego w pochodniach wykorzystywanych od lat np. przez skautów i harcerzy? A jeśli jest, to dlaczego krytykują to w tak ohydny sposób Ci, którzy sami maszerowali z pochodniami w szlachetnych, a jakże, celach. „Po pokazie filmów o Jacku Kuroniu w kinie „Cytryna” tłum ludzi z pochodniami przemaszerował ulicą Piotrkowską. Tłum młody, kolorowy i wcale nie żałobny, na co duży wpływ miało dołączenie się członków Młodego Centrum, którzy właśnie w Łodzi spotykali się na swoim kongresie.” http://www.uw.org.pl/wiadomos… Czy ten przemarsz tak samo Ci się źle kojarzy? Albo ten?

kacprzak.platforma.org

Czy wiesz, że w ten właśnie sposób łódzka Platforma Obywatelska świętowała wstąpienie Polski do UE? Czy komuś to wtedy przeszkadzało, czy ktoś miał „baaardzo złe skojarzenia” w związku z tymi pochodniami? A jak nazwiesz sztafetę sportowców, którzy w czasie olimpiady przenoszą na pochodniach do miasta igrzysk święty ogień olimpijski? Faszystami, albo członkami ku-klux-klanu? Znasz w ogóle idee olimpijskie? Czy wiesz, że ogień olimpijski niesiony na pochodni jest symbolem pokoju, jedności i nadziei? Przywołując te paskudne skojarzenia, wymyślone i powielane przez różne ośrodki propagandy IIIRP obrażasz wielu ludzi – w tym także tu na portalu- którzy biorą udział w Marszach Pamięci i dowodzisz, że faktycznie niczego nie rozumiesz, lub też nie chcesz rozumieć – i Jazzek słusznie Ci to wypomina. >„Mnie się nie podobało w 2005. Ale ani przez myśl mi nie przeszło lecieć z pochodnią pod pałac prezydencki.” A po co niby miałbyś „lecieć”? Czy to wtedy Polska straciła prawie setkę swoich najwybitniejszych urzędników? W Marszach Pamięci oraz modlitwie w Archikatedrze i pod PP ludzie oddają hołd i cześć ofiarom tragedii pod Smoleńskiem, najpoważniejszej katastrofy jaka wydarzyła się w powojennej Polsce. Chcesz im tego zabronić?

Bernard

jak pisze Sungi marsz z pochodniami Amnesty International, Dania, Roskilde:

Nie wierzycie? To zajrzyjcie: Duńska AI

A 10 listopada 200 metrów od Pałacu Prezydenckiego ok 18 odbył się capstrzyk. Byli polscy żołnierze i o zgrozo minister Klich. O zgrozo, bo żołnierze z pochodniami. Kolega nawet zrobił zdjęcie komórką. Klich raczej wygląda na nieudacznika niz hitlerowca, ale kto wie...

To jak z Jasiem któremu wszystko się z jednym kojarzy. Myślę, że to efekt wieloletniej indoktrynacji w stylu GW. Efekt jest taki, że nie tylko pochodnie źle się czytelnikom GW kojarzą. Ale nawet slowo "polski", nie mówiąc już o słowie "naród". Zupełnie serio. Przeprowadziłem kiedyś mini test w pracy. Słowo "naród" kojarzyło się niemal jak pochodnie Ciemniakowi.

 Myśl samodzielnie :)

pozdrawiam