Konferencja MAK w sprawie przyczyn katastrofy w Smoleńsku - podsumowanie

Przez Czarek Czerwiński , 19/05/2010 [13:58]

Dzisiejszą konferencję Międzypaństwowego Komitetu Lotnictwa (MAK) można zamknąć jednym zdaniem: wszystkie ewentualne przyczyny, które mogłyby chociaż ocierać się o Rosjan lub Rosję zostały jasno i wyraźnie wykluczone. W skrócie. Bezbłędnie działała rosyjska obsługa lotniska. W najwyższym porządku znajdowało się rosyjskie lotnisko w Smoleńsku, które było wcześniej sprawdzane. Samolot Tu-154, jak wiadomo rosyjskiej produkcji, był nawet w tak świetnym stanie, że można to było stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, nie badając żadnych jego części z wyjątkiem czarnych skrzynek. No i zamach też jest wykluczony (bo to przecież teren Rosji). Natomiast ewentualne przyczyny leżące po polskiej stronie zostały przedstawione w jak najszerszym spektrum. Począwszy od błędnej decyzji pilota, który mimo ostrzeżeń z różnych źródeł lądował, poprzez braki w systemie szkolenia w 36 SPLT (brak ćwiczeń na symulatorach), skończywszy na złym prawie lotniczym, w którym brak expressis verbis zapisów, że kapitan statku powietrznego jest jego "panem" (Copyright: Edmund Klich). Większość konferencji tej niby komisji do badania wypadków lotniczych kręciła się wokół obecności osób trzecich w kokpicie, co po pierwsze wiązało się z nieprzestrzeganie oczywistych dla Rosjan procedur i ewentualnymi naciskami. A jeśli nie naciskami, to przynajmniej zestresowaniem załogi wywołanym przez pasażerów. Wpływ na katastrofę, jak stwierdziła przewodnicząca MAK, mogły mieć także rozmowy telefoniczne i SMS-y wysyłane przez pasażerów. Mimo, że samolot był wyposażony w specjalny przekaźnik do obsługi telefonów komórkowych.

I na koniec ciekawostka: MAK certyfikuje zakłady lotnicze (m.in. te, w których remontowany był nasz Tu-154). Certyfikuje też lotniska (tego w Smoleńsku akurat nie). Jeden z dziennikarzy obecnych na konferencji zauważył, że MAK, badając wypadki lotnicze, nigdy nie orzekł o błędach w wyposażeniu czy obsłudze lotniskowej, ani błędach technicznych samolotu, lecz zawsze stwierdzał błędy załogi..
kelner

kelner

15 years 5 months temu

Potrzebowali aż tyle czasu, by przekazać wiadomości których treść można było przewidzieć nawet przed katastrofą. Obrzydliwa manipulacja, co na to rząd? Ano spodziewam się że dołoży wszelkich starań by potwierdzić te banialuki.
filozof grecki

Zgadzam się w pełni z powyższym omówieniem. Co jeszcze wychwyciłem: TAWS działał - 18 s przed zderzeniem z ziemią włączył się komunikat "Pull up". Nie są więc prawdziwe wcześniejsze zastrzeżenia, że nie było mapy do lotniska Siewiernyj. Powiedziano, że urządzenia naprowadzające na lotnisku w trakcie lądowań 7 i 10 kwietnia były identyczne, ale uchylono się od podania szczegółów. Padło tylko jedno krótkie pytanie na temat dla mnie kluczowy dla wyjaśnienia przyczyn - dlaczego nie była zachowana ścieżka podejścia. I równie krótka odpowiedź: Komisja nad tym pracuje. Czy strona polska otrzyma czarne skrzynki? Tak - kopie (!). W kabinie pilotów były osoby (czy to jest jakiś salon???). W końcu stanęło na 2 osobach - jednej zidentyfikowanej i jednej w trakcie identyfikowania. Nazwisk nie podano. Ostatnie potwierdzenie osoby postronnej w kabinie jest na 16 minut przed katastrofą. Nie ma zastrzeżeń do znajomości rosyjskiego przez kapitana. Z wieżą rozmawiał kapitan, co jest zdaniem komisji niezgodne z procedurą lądowania (za dużo zadań na raz). Tyle zapamiętałem. To co widzieliśmy na tej konferencji to kwintesencja Rosji, jak z dawnych klasyków. Urzędnicza wszechwładza pozornie dobrotliwa i pozornie zgodna z prawem, w której człowiek jest całkowicie zagubiony, a ostatecznie władze i tak zrobią tylko tyle, ile same zechcą.
Godziemba

Czołobitność Klicha wobec Anodiny była wprost porażająca. To pozwala domyślać się jak przebiegała wizyta POP-a u cara Wołodi w Moskwie 9 maja. Jesteśmy już w WNP, czy dopiero wchodzimy? Pozdrawiam
filozof grecki

Cóż, bardzo charakterystyczny był moment, gdy na pytanie dziennikarza skierowane do Klicha o to, czy współpraca ze stroną rosyjską przebiega dobrze, odpowiedziała... Anodina, że oczywiście dobrze :)
Domyślny avatar

jolasz (niezweryfikowany)

15 years 5 months temu

jesteśmy uzależnieni od wschodu.Niczego nas historia nie nauczyła.Smutna prawda.
Domyślny avatar

minęło już 20 lat i nadal nie możemy się uwolnić od wpływów naszego wschodniego sąsiada.Agenci w Polsce robią dobrą robotę...i pomyśleć ,że ta sieć wpływów nie ogranicz się tylko do Polski,ale obejmuje praktycznie cały świat.Władza w Rosji układa klocki jak chce i dziwne,że zawsze ma czyste ręce/tak się tylko wydaje,patrząc na to z zewnątrz./Smutne jest to,że żadne państwo,albo chociaż grupa państw boi się tej władzy przeciwstawić.Kto tylko spróbuje tego spotyka sroga kara,śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach,niby wypadek.
Czarek Czerwiński

To, że nie było "mapy" lotniska w tym systemie, nie wyklucza akurat tego, że system ostrzegał przed zderzeniem z ziemią. Bo system ten generalnie ZAWSZE ostrzega przed kursem kolizyjnym z ziemią. Gdyby lotnisko w Smoleńsku było w systemie, ostrzegania by nie było TYLKO wtedy, gdyby samolot prawidłowo podchodził do lądowania.
Czarek Czerwiński

On we wszystkim przytakiwał Rosjanom, przyklepywał ich wersje, szedł w wyznaczonym kierunku. Nie miał w ogóle swojego zdania. Zachowywał się jak PODWŁADNY Anodiny. Jego postawa dobrze ukazuje to, jak zostaliśmy w tej sprawie zwasalizowani przez Rosję. I nie chodzi o to, czy była jakaś ich wina, czy nie. Po prostu widać było, że nie mamy tam dosłownie NIC do powiedzenia.
Czarek Czerwiński

Bo denerwować się nie ma co. Widać taką wasalną postawę przyjął nasz rząd. Tusk i jego ferajna wolą nawet zrezygnować z pewnej podmiotowości Polski na korzyść dobrych min, uśmiechów i poklepywania się po plecach z Putinem bo to dobrze wygląda w mediach. Ale czy ktoś z tych, którzy ich popierają zastanawiają się, czy coś jest za tymi pustymi gestami? Widać, że nie, skoro do ludzkiej wyobraźni nie trafiają nawet wygrzebywane w błocie szczątki ofiar i samolotu.. bo to z kolei brzydko wygląda, więc po co sobie tym w ogóle głowę zaprzątać..
Admin

Admin

15 years 5 months temu

Trochę tam pomieszane fakty z teoriami spiskowymi, z którymi już tu się rozprawialiśmy ;).
andruch2001

Tak jest tam dużo odnośników do wcześniej omawianych szczegółów ..nie przeczę .Natomiast zainteresował mnie opis podejścia tych dwóch maszyn po sobie IŁ-a i naszego Tu-154 ..Na załączonych zdjęciach widać ten straszny , koszmarny manewr polegający na zmyleniu ich Obu na tyle że Ił-owi się jakoś upiekło natomiast Tu-tka , jak wiadomo poszła za nisko i w dodatku wpadła błędnie kierowana trefną radiolatarnią na korytarz powietrzny biegnący niemalże prostopadle do realnego pasa startowego lotniska w Smoleńsku ..Wcześniej to Ił -uszkodził jedną z radiolatarni mającą ponoć naprowadzać naszą Tu-tke na pas do lądowania.. Cała ta sprawa tak śmierdzi że nijak nie można przejść do porządku dziennego ..
Czarek Czerwiński

Moim zdaniem nie mogli być na tyle głupi, żeby mylić i swój samolot. Ił poza tym nie uszkodził radiolatarni. Śmierdzi to swoją drogą, ale jak dla mnie to to co się wyrabia PO tej katastrofie. Efektem bezgranicznego zaufania Rosjanom przez Tuska jest właśnie ta kuriozalna moim zdaniem konferencja komisji.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 5 months temu

i mieli 18 sekund...Czas reakcji na taki sygnał to coś około 0,3 sekundy - dlaczego nie poszli w górę?
Czarek Czerwiński

Tego powinniśmy się dzisiaj dowiedzieć! Bo odpowiedź na to pytanie będzie prawdopodobnie przyczyną katastrofy. A MAK mydli oczy komórkami, sms-ami, wyszkoleniem pilotów (skąd w ogóle mogą to wiedzieć??!!), wizytami osób trzecich w kokpicie kilkanaście minut przed katastrofą, a nawet tym, że lot był opóźniony(sic!). Obejrzałem wiele dochodzeń wypadków lotniczych, ale czegoś takiego jak dziś nie widziałem. A wrak samolotu rdzewieje na deszczu.. A zeszli tak nisko bo mogli np. mieć źle podane wskazania ciśnienia z lotniska. Mogli też wyglądać pasa w co nie za bardzo wierzę (ale tak prawdopodobnie robili piloci, którzy zginęli w Mirosławcu).
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 5 months temu

luknij w pocztę - pozdro
Bernard

"Mija miesiąc od wysłania Rosjanom ostatniego polskiego wniosku o pomoc prawną. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy stamtąd ani jednego nowego dokumentu. Rozmówcy "DGP" z Naczelnej Prokuratury Wojskowej potwierdzają: "Nie mamy nic nowego". Mimo obietnic odwiedzającego Moskwę prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta." http://www.dziennik.pl/katast…
Domyślny avatar

Konferencja Międzypaństwowego Komitetu Lotnictwa (MAK) potwierdza jasno i wyraźnie POLACY SAMI SOBIE WINNI I SAMI SIEBIE WYKOŃCZYLI tak w skrócie można ująć przywołane na niej wypowiedzi. 1) Bezbłędnie działała rosyjska obsługa lotniska, 2) W najwyższym porządku znajdowało się rosyjskie lotnisko w Smoleńsku, które było wcześniej sprawdzane, 3) Samolot Tu-154, jak wiadomo rosyjskiej produkcji, był nawet w tak świetnym stanie, że można to było stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, nie badając żadnych jego części z wyjątkiem czarnych skrzynek. No i zamach też jest wykluczony (bo to przecież teren Rosji). Czyli: wina jest po stronie polskiej, a) słabe przygotowanie, b) zbyt mało przelatanych godzin pilota, c) osoby trzecie w kokpicie pilotów sugerujące naciski na pilotów, d) i jeszcze wiele innych DOWODÓW, NA WSKAZANIE ŻE WINNYMI W SPRAWIE są POLACY !!! e) ZAGUBILI TELEFONY SATELITARNE, KOMÓRKOWE, INNE DOWODY W SPRAWIE f) A WSZYSTKO DLATEGO , ŻE CHCIELI OBWIEŚCIĆ ŚWIATU LUDOBÓJSTWO ROSJAN NIE OD TERAZ WIEMY, ŻE TEN NARÓD JEST ZDOLNY DO WSZYSTKIEGO,
Nygus

Nygus

15 years 5 months temu

wydarzeń, w której ten IŁ, który przeleciał przed naszym Tupolewem dokonał specjalnie czegoś w rodzaju "przetarcia szlaku" dla naszego Tupolewa zabierając mu (za pomocą rozpylenia czegoś w tym przetartym wcześniej korytarzu powietrznym)jednocześnie tlen potrzebny do wygenerowania mieszanki paliwowej w turbinach silnika. Poza tym, jego dziwne krążenie nad lotniskiem dawało asumpt do tych spekulacji o czterokrotnym podchodzeniu do lądowania naszej prezydenckiej maszyny. Brzmi dosyć kosmicznie, ale przy ruskich kagebistach żadnej hipotezy moim zdaniem nie należy bezwiednie opdrzucać, jeśli tylko nie kłócą się z newtonowską fizyką. Przypominam że ta promilowa dawka polonu, potrzebna do otrucia Litwinienki na wolnym rynku kosztowała ponad 10 mln funtów!!! Ołowiana kula umieszczona precyzyjnie w głowie kładzie trupem każdego, a kosztuję kilka penów. Ruscy w pewnych sprawach nie liczą się z kosztami.
filozof grecki

Sposób prowadzenia sprawy pokazuje, że Rosjanie od początku mieli gotową wersję, którą stopniowo upubliczniają. Nic nie wskazuje na rzetelne badania. Tak że mamy do czynienia prawdopodobnie z zamachem. Ja również od dawna już uważam, że rola Ił-76 była kluczowa w realizacji zamachu. Szczegółów być może nigdy nie poznamy. Unieruchomienie silników Tu-154M nie wydaje mi się dobrym tropem, gdyż po ich zatrzymaniu, Tu-154M powinien szybować a niekoniecznie od razu spadać. Nie było powodu, by obniżenie toru lotu było tak nagłe, choć w nie znamy dokładnych motywów pilota w krytycznym momencie. Z drugiej strony po utracie ciągu mogło nastąpić przeciągnięcie. Scenariusz musiał być dopięty na ostatni guzik. Dlatego uważam, że tor lotu został zmieniony raczej poprzez zamontowaną w samolocie i zdalnie uruchomioną blokadę sterów lub turbulencję wywołaną przelotem w bardzo bliskiej odległości powyżej i z dużą szybkością ciężkiego Ił-76. Możliwe także, że w ściśle dobranej chwili nasz samolot został dodatkowo potraktowany jakąś bronią, która spowodowała rozerwanie konstrukcji na strzępy i pewność, że nikt nie przeżyje.
Nygus

Nygus

15 years 5 months temu

Wystarczyło tylko sprawić żeby zbyt uboga w tlen mieszanka osłabiła ciąg silników na tyle żeby pilot, który zorientował się w pewnym momencie że coś jest nie tak nie miał możliwości poderwania Tupolewa do góry tak szybko jak to jest możliwe normalnie. Kilka osób zeznawało (przed kompletną blokadą informacyjną) że silniki naszego Tupolewa pracowały "dziwnie". Przypominam że nafta lotnicza jest w zasadzie substancją prawie całkowicie niepalną - mieszaniną która stanowi paliwo lotnicze jest "aerozol" złożony z mieszaniny silnie nasyconych tlenem oparów nafty. Stąd potrzeba silnych, wielostopniowych turbin, które zasysają olbrzymie ilości powietrza z atmosfery i tworzą naftową mgiełkę wtryskiwaną pod olbrzymim ciśnieniem do komory spalania silnika. Bez odpowiedniej ilości tlenu nie ma zapłonu, a sama nafta jest palna mniej więcej tak jak woda. Łatwo mi sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś kto wie jaki będzie tor lotu samolotu, który będzie leciał tym kursem najdalej za kilka minut, rozpyla jakiś absorber tlenu w tunelu powietrznym nieszczęśnika, który będzie miał pecha zostać naprowadzony w ten tunel. To jest coś tak banalnie prostego że aż trudno uwierzyć żeby zostało przeprowadzone realnie. Ale stara kagiebowska zasada brzmi: zrób coś tak bezczelnego żeby inni nie mogli uwierzyć że się na to zdobyłeś. IŁ 76 to olbrzymia maszyna transportowa, która mogła zabrać na pokład każdą ilość niezbędnej substancji. Proste? Aż za proste, prawda? Wręcz niewyobrażalnie proste!
malyy5

przypomnę że zatomizowany olej napędowy w połączeniu z gazami z turbin samolotu tworzy bardzo gęstą zawiesinę gazową wyglądającą jak mgła , mało tego zawiesina gazowa zasyca środowisko tworząc warunki nisko tlenowe - co może nie mieć bezpośredniego wpływu na samopoczucie załogi przelatującego samolotu natomiast zgadzam się z kolegą ma olbrzymie znaczenie dla zdolności jego silników.Można to sprawdzić łatwo w zasadzie - ale właśnie teraz zrozumiałem dlaczego nie wpuścili naszych archeologów...