"Jaki prezydent..."

Przez filozof grecki , 07/05/2010 [08:29]

Mój wpis na temat rynsztokowej popkultury Wojewódzkiego i Figurskiego, która doprowadziła nas tu, gdzie jesteśmy, "niebezpiecznie" się rozrasta, dlatego w ramach zapowiedzi zamieszczam tu jego mały fragment, który wydał mi się szczególnie ważny. Może nawet najważniejszy w całym opracowaniu, które niebawem się pojawi. Tymczasem zachęcam do przeczytania fragmentu.

Lata 2008/2009 były okresem, w którym skala ataków na braci Kaczyńskich w obiegu popkulturowym i ze strony rozmaitych osób publicznych, a zarazem stopień, w którym do tej gry zostało wciągnięte całe społeczeństwo – to wszystko osiągnęło poziom jakiegoś ogólnonarodowego mrocznego szaleństwa. Jeśli w nieodległym czasie doktorzy nauk nie opiszą i nie wyjaśnią tego zjawiska w jakiś przekonujący sposób, to przyjdzie nam kiedyś samym tłumaczyć się przed przyszłymi pokoleniami z tego bezrozumnego szału. Zwolennicy PiS zostali zepchnięci do narożnika: jakakolwiek poważna dyskusja na temat polityki zaczynała się od ironicznych uśmieszków i przyjęcia jako aksjomat faktu, że dopóki Kaczyńscy nie znikną z polityki, to przy tej partii będzie trwać jedynie garstka podobnych im dziwaków. Rzeczywiście, wyjście poza żelazny elektorat wydawało się prawie niemożliwe, gdyż uniemożliwiono samą dyskusję – debata publiczna została zdemolowana.

Mogło powstać mylne choć zamierzone wrażenie, że winna tego stanu rzeczy jest garstka zadeklarowanych chamów z mediów takich jak Wojewódzki i Figurski. Do tego dochodzą harcownicy z kręgu PO: Palikot, Niesiołowski, Wałęsa, którym w dobrym tonie było okazać pobłażliwość i nie rozliczać za ostro, wszak oni „już tacy są”. Jednak manipulacja była o wiele głębsza. To za sprawą tej głębokiej manipulacji po 10. kwietnia powstało tak szokujące wrażenie, że społeczeństwo w ogóle nie znało pary prezydenckiej – pięknych, mądrych i przesympatycznych ludzi, o ogromnych zasługach dla Polski, darzących się miłością mogącą być wzorem dla wielu rodzin. Ale przed 10. kwietnia jakby nie istniały zdjęcia, na których pan czy pani prezydent wyszli ładnie, a na przebitkach filmowych we wszystkich telewizjach prezydent ewidentnie sprawiał wrażenie dziwacznej, małej i niezgrabnej postaci, a na dodatek jakoś żałośnie osamotnionej – tak jakby wszyscy trzymali się od niego z daleka.

W tym popkulturowo-wizualnym kontekście trudno było zauważyć, że wiele słów wypowiadanych przez na pozór poważnych polityków w ogóle nie pasuje do powagi państwa. Tylko w tych warunkach incydent w Gruzji, gdy w pobliżu naszego prezydenta prowokacyjnie oddano z rosyjskiego posterunku kilka serii z broni automatycznej, mógł stać się dobrą okazją do kolejnych kpin. Przypomnijmy słynne słowa maszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego w PR1 i chodzi nie tylko o „ślepego snajpera”: „Jaka wizyta, taki zamach, no bo z 30 metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera, więc raczej wygląda to na coś bardzo niepoważnego a przykrego, bo stawiającego polskiego prezydenta w dosyć niezręcznej sytuacji. (...) Ja sam byłem trochę ćwiczony na okoliczność ewentualnego zamachu jako Minister Obrony Narodowej. Wiem, że w sytuacji jakiegokolwiek zagrożenia to osoba chroniona jest po prostu, albo wciskana do samochodu i samochód natychmiast odjeżdża, albo jest rzucana na ziemię i na niej się kładą oficerowie ochrony. A tutaj widać zdjęcia, gdzie obaj prezydenci stoją, rozmawiają, zdaje się, że jeden się uśmiecha. No, tysiąc znaków zapytania.” Gazeta Wyborcza znana z kreowania specyficznego przekazu nieco „poprawiła” słowa marszałka, by osiągnąć efekt bardziej poniżający naszego prezydenta: „W sytuacji zagrożenia prezydent jest natychmiast wciskany do samochodu i on odjeżdża.” W tej formie ta wypowiedź była najczęściej cytowana i zaistniała w świadomości społecznej, a w końcu całość została skrócona do jednego szyderczego zdania: „Jaki prezydent, taki zamach.” Jakie reakcje wśród lemingów na forach internetowych wzbudziła sprawa przedstawiona w mediach w taki sposób, chyba nie trzeba wspominać.

Polska reakcja na ten incydent z pewnością została przeanalizowana poza naszymi granicami. Słowa marszałka Komorowskiego były chętnie cytowane przez media na wschodzie. Kto wie, może wtedy w jakimś ośrodku decyzyjnym zauważono, że przy odpowiednim zakamuflowaniu i medialnym naświetleniu prawdziwego zamachu na polskiego prezydenta, zdarzenie takie zostałoby przyjęte w Polsce pozytywnie. Powie się na przykład: „Jaki prezydent, takie lądowanie.” C'est la vie!

Czarek Czerwiński

Z wymyślaniem jeszcze gorszych haseł, niż robili swego czasu ci, którzy opluwali Lecha Kaczyńskiego po to tylko, aby wywołać sprzyjający w ich mniemaniu klimat do odsunięcia go od władzy. Przecież każdy wie, jak było. Po co te "Ląduj dziadu" i teraz to lądowanie? Nie katujmy się.
filozof grecki

Nie całkiem się zgadzam, Ckwadracie. W naszym środowisku każdy zawsze wiedział, jak było, jakie były cele nagonki na Kaczyńskich. Ale taki artykuł jak ten jest w dostępny w sieci i czytają go różni ludzie, w tym wielu takich, którym dopiero co otworzyły się oczy. Poza tym trzeba wyjaśniać nie tylko, jak wyglądał ten przekaz, bo to rzeczywiście wszyscy wiemy, ale przede wszystkim, jakie były mechanizmy jego powstawania i zaakceptowania przez społeczeństwo. Nigdy nie zgodzę się, by nad tym przejść do porządku dziennego. To wszystko nie działo się tak po prostu. Nie chodzi bynajmniej o katowanie się, a cele obu moich wpisów były różne. Tamta ankieta miała pokazać, jak sprytnie jest dziś kreowany przekaz zmierzający do oskarżenia naszego prezydenta o katastrofę. Nie musi to być nawet oficjalnie powiedziane, im wystarczy, że na społeczeństwo uda się znowu skutecznie spuścić te opary absurdu. Ten wpis natomiast pokazuje, jak doszło do takiej sytuacji, w której całkiem realne wydawało się, że nawet zamach na prezydenta nikogo specjalnie nie poruszy. Ośrodki decyzyjne, które doprowadziły do realizacji tego diabelskiego planu albo przynajmniej do zaniedbań, które wprost doprowadziły do tragedii, nigdy nie spodziewałyby się takiej reakcji społeczeństwa, jaką widzieliśmy po 10 kwietnia. Ale wcześniej to my wszyscy, przez swoje zaślepienie lub bierną akceptację dla tych bezrozumnych ataków na Lecha Kaczyńskiego, pozwoliliśmy na zaistnienie takiej atmosfery, w której wydawało się, że już dosłownie każdy cios wymierzony w prezydenta spotka się tylko z rechotem lub obojętnością.
Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 5 months temu

ja wiem, że hasła (o których pisze C2) mogą razić i tak na pewno jest. Każdy wrażliwy człowiek jeszcze bardzo długo będzie przeżywał to co się stało i dlatego rozumiem reakcję C2. Ja też miałem dylemat - jeśli chodzi o grafiki. Ale nic nie poradzimy - trzeba działać bo realia są jakie są. Moim zdaniem Filozof robi dobrą robotę spekulując na temat genezy sytuacji w jakiej teraz jesteśmy i pokazując mentalność władzy i jej klakierów. Patrząc na liczbę odwiedzin portalu można dojść do wniosku, że czyta go wielu ludzi których wcześniej tutaj nie było. I z pewnością wielu z nich dopiero poszukuje swojej opcji. W tym kontekście takie wpisy jak powyższy są całkiem na miejscu. Pozdrawiam
andruch2001

W tej kwestii nigdy za wiele ostrożności i taktu , wszak chodzi tu o Głowę Państwa Polskiego ..a co najważniejsze okazało się że wbrew "statystykom" w dodatku - bardzo szanowaną przez większość w Narodzie.. Czy należy poruszać ten temat .? Moim zdaniem do póty do póki istnieje wyraźna potrzeba uświadamiania zwłaszcza tym co bezgranicznie zawierzyli polskim "elytom" z tzw. "Warsiafki".. Pozwolę sobie w ramach tematu nawiązać materiałem do mojej wypowiedzi ... Mądrości salonu - Lis, Kutz, Materna i inni - w debacie "Dlaczego głupiejemy?" Dlaczego głupiejemy? ( c.d ) Tomasz Lis o "dzikim kraju" ( c.d )
filozof grecki

Przedstawione filmiki pokazują pustkę intelektualną w przekazie płynącym od naszych elit połączoną z pogardą dla ludzi (Lis: "ludzie nie są tacy głupi jak nam się wydaje - są jeszcze głupsi; smród, prowincja, coś zatęchłego"). To rzeczywiście ma związek z tym wpisem. Chodzi o to, że elity milcząco akceptują przekaz rynsztokowy np. duetu WF czy Palikota. Bo uważają, że to jest najlepszy sposób na utrzymanie w ryzach społeczeństwa, którego głupotą pogardzają. Natomiast sytuacji, w której społeczeństwo zacznie myśleć samodzielnie, oni się boją, wbrew swoim deklaracjom. Dlatego tyle sprzeczności w ich wypowiedziach.
Czarek Czerwiński

Roztrząsanie w koło Macieju, jak pluli i plują na Lecha Kaczyńskiego, zwolenników PiS itd. robi się na dłuższą metę delikatnie mówiąc niestrawne. To podniecanie się każdym pierdnięciem i wypluciem jadu przez polityka PO albo dziennikarza czy innego przedstawiciela sympatyzującej z PO "elity" jest tym, co wywołuje u mnie odruch wymiotny. To nic nie da, a wręcz zniechęca do nas ludzi, bo to jak grzebanie w gównie. Powinniśmy iść do przodu z pozytywnym przesłaniem.
filozof grecki

Ckwadracie, trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem i sam też często tak o tym myślę. Dzięki temu, że portal jest w pewnym sensie dziełem zbiorowym, może być tak, że będzie przekaz pozytywny (najlepiej jakby dominował), ale przy tym nie da się uniknąć analizy podstępnych działań przeciwnika. Najlepiej jak ten ostatni temat będzie po prostu na marginesie głównych tematów. Ja mam taką cechę, że nie jestem spokojny, dopóki danej sprawy nie wyjaśnię sobie bardzo dokładnie. Tu akurat nie zajmuję się "każdym pierdnięciem", a tylko wyciągam najważniejsze przykłady, które pozwalają mi lepiej ogarnąć całość. Niestety, jest prawdą, że przypomina to "grzebanie w gównie". Z tych powodów postanowiłem zrobić opracowanie o destrukcyjnej popkulturze, którego małym fragmentem jest powyższy wpis. Gdy skończę to opracowanie, to myślę, że będę mógł wreszcie zamknąć (na swój użytek) tę tematykę. O tym, że ten bolesny temat nurtuje nie tylko mnie świadczą liczne artykuły w prasie np. w "Rzeczpospolitej", a także niedawne poruszenie nową prowokacją duetu WF. Najważniejszy jest przekaz płynący od polityków. A tam wydaje mi się, że po stronie PiS działają w pełni zgodnie z zasadą pozytywnego przekazu i nie dają się sprowokować. Bardzo mnie to zresztą cieszy.
Czarek Czerwiński

Mi chodziło generalnie, szerzej niż o portal. Rozgrzebywaniem gówna rzucanego przez PO i sympatyzujących z nimi dziennikarzy zdominowane są wszystkie prawicowe fora i portale. Bo tak jest oczywiście najprościej - są gotowe "materiały". Ale w ten sposób niczego nie osiągniemy. Nie wiem co miałbym pozytywnego pisać, bo nie jest dobrze, chciałem tylko podzielić się spostrzeżeniem, że pisanie o samych negatywach jest bez sensu. Wzmacnia taki negatywny przekaz i powoduje, że sami się zadręczamy - ja bym np. o wielu atakach i łajdactwach nie wiedział, gdyby nie Blogpress, FF, czy inny portal dyskusyjny.