Na co Polska może być jeszcze potrzebna? Na co my możemy być Polsce potrzebni? - Ankieta „Arcanów” (2)

Przez Margotte , 01/10/2011 [17:11]
Prezentuję 2 część odpowiedzi naukowców, pisarzy i publicystów na ankietę opublikowaną w 100 numerze "Arcanów" Prozaik i dramaturg Kazimierz Orłoś twierdzi, że pojęcia „Polska” i „Polacy” są nadużywane, to przejaw policentryzmu. Są Polacy, którzy uważają Polskę za pępek świata, ale są i tacy, którzy są pozbawieni świadomości narodowej – to ci właśnie wydawali Rosjanom powstańców w 1863 roku, zatrzaskiwali drzwi przed strzelcami Piłsudskiego w 1914 roku. Ten proces pewnego rodzaju wynarodowienia, odejścia czy też znużenia polskością dziś postępuje, zwłaszcza wśród młodzieży, często odrzucającej patriotyzm. Polityk, filozof i menedżer Józef Orzeł na pytania ankiety odpowiada, że polskość zdaje się być w nich przygnieciona przez mainstream poprawności politycznej. Udziela jednak prostej odpowiedzi - Polska jest nam potrzebna do wszystkiego co ważne. Do realizacji naszego polskiego/Polski interesu, polityki, tożsamości, wartości. Państwo narodowe nie przeżyło się w żadnym stopniu. Nadal jest podmiotem polityki i prawa krajowego i międzynarodowego, podmiotem historii, kultury, tożsamości państwowej i narodowej. Naród jest treścią państwa, substancją jego utrzymania i rozwoju. Bez tożsamości narodowej Europa nie przezwycięży kryzysu ani ekonomicznego ani cywilizacyjnego. Błażej Cecota (doktorant historii, współredaktor portalu Arcana, redaktor „Głosu”) odnosząc się do roli Polski w regionie środkowoeuropejskim, twierdzi, że tylko Rzeczpospolita, z racji swojego potencjału ludnościowego oraz położenia, ma szansę stać się wiążącym ogniwem dla samodzielnego rozwoju naszego regionu – niezależnego od decyzji Unii Europejskiej i Federacji Rosyjskiej. Idee wolnościowe Rzeczpospolitej mogą być dla przywódców państw środkowoeuropejskich inspirującą alternatywą. Dziś gdy odkryto w Polsce złoża gazu łupkowego, mamy szansę stać się centrum, które da niezależność energetyczną całemu regionowi. Do tego potrzeba dobrej polityki zagranicznej. Droga do odrodzenia Polski wiedzie poprzez odbudowanie etosu bycia Polakiem. A to można osiągnąć poprzez działania lokalne, społecznikowskie. Jarosław Dziubiński (student politologii i historii UJ, współredaktor portalu Arcana) pisze, że Polska jako klucz do panowania nad regionem Międzymorza jest jednym z zasadniczych punktów na geopolitycznej mapie świata. Trzeba mieć tego świadomość, ale jednocześnie nie mitologizować naszego położenia. Celem Polski jest trwałe związanie całego regionu ze światem zachodnim. Rolą Polski jest trwałe skupienie mniejszych sąsiadów i silne zaakcentowanie roli regionu dla świata. Głównym zobowiązaniem jest odtworzenie etosu i przywrócenie dumy z działalności politycznej, nadanie jej ducha republikańskiego, przywrócenie godnego statusu tym, którzy poświęcają się dla rozwiązywania najważniejszych problemów w skali państwa i gminy. Jakub Maciejewski (student historii UJ, redaktor portalu Arcana) uważa, że wartości trzeba czerpać z rodzimej tradycji. Idea jagiellońska, polski sarmatyzm oddziaływały na sąsiednie państwa. Nigdzie tak jak w Polsce nie realizowała się idea samorządów i możliwości decydowania o swojej własności. W wolnej Rzeczypospolitej wolnością dopełniały się dwa płuca polskiego światopoglądu: piłsudczyzna i myśl narodowa. W czasie II wojny światowej to Polacy zdobyli laur walczących jako jeden z najdzielniejszych narodów. Ostatnim akordem polskiej wolności była odsiecz prezydenta Lech Kaczyńskiego, jaką poprowadził dla narodów Kaukazu, a w szczególności Gruzji. Nadwiślański wynalazek wolności opartej na chrześcijańskim miłosierdziu, wolności wybierania dobra (a nie liberalnej „wolności”) potrafi odpowiadać na wyzwania zmieniającej się rzeczywistości. Warto bronić polskich wartości nęcąc te narody, które nie wypłukały się jeszcze z chrześcijańskich wartości. Polsce potrzeba silnych wspólnot budujących tożsamość i wspólnoty z innymi narodami. Adam Zechenter (student historii UJ, współredaktor portalu Arcana) twierdzi, że rosyjska polityka zagraniczna szczególnie zagraża interesom gospodarczym państw Europy Wschodniej, rolą Polski jest więc zabezpieczyć się zgodnie ze starą zasadą „si vis pacem para bellum”. Jako największe i potencjalnie najsilniejsze państwo regionu, powinna wspierać wschodnich sąsiadów i tworzyć lokalne sojusze. Przy czym, skoro państwo nie chce działać na rzecz Polski, to musi to zrobić naród. To co tworzy państwo i wypełnia go właściwą treścią to naród. Narodem jesteśmy my, zmarli przodkowie i przyszłe pokolenia. Państwo, rząd, instytucje państwowe czy finansowane przez budżet państwa – to można łatwo przejąć, to jedne wygrane wybory. Instytucje państwowe mogą się łatwo zdegenerować, przestać realizować swoje pierwotne założenia. Oddolnych instytucji, tworzonych przez naród i niewspieranych przez państwo nie da się przejąć jednym procesem wygranych wyborów czy wymianą jednego lidera. Takie inicjatywy zawsze będą czystsze moralnie, a przez to i skuteczniejsze. Politolog, redaktor „Rzeczy Wspólnych” Bartłomiej Radziejewski pisze, że istotą narodu jest wspólna wizja przyszłości. Idee fixe dawnej Polski była wolność, doceniająca wagę indywidualizmu i praw jednostki, ale rozumiejąca, że najlepszą ich gwarantką jest wspólnota polityczna. Polski ideał wolności inspirował trzy pokolenia osiemnastowiecznych reformatorów do naprawy Rzeczypospolitej, motywował dziewiętnastowiecznych patriotów do wywoływania powstań, pobudzał elity II RP do pracy narodowotwórczej i państwowotwórczej oraz do stworzenia neojagiellońskiej koncepcji Międzymorza. Środkowoeuropejczycy mogą stać się prawdziwie wolni tylko wtedy, gdy staną się podmiotem, a nie przedmiotem globalnej polityki. Żeby rządzić sami sobą, muszą mieć inspirującą wizję i stać się realną potęgą polityczną. Nie może się to udać bez Polski, kraju zdolnego do wzięcia na siebie roli regionalnego lidera. Dziś jesteśmy zbiorowością bez wspólnego celu – wykorzenioną, zakompleksioną i zatomizowaną. Horyzont myślowy statystycznego mieszczanina wyznaczają kredyt i grill. Klasa średnia to zbiór skupionych na sobie, swoich rodzinach i kręgach towarzyskich jednostek bezradnych wobec socjotechnicznych manipulacji. Współczesny Polak nie rozumie wolności w żadnym z jej wymiarów - godzi się na podsłuchy i represje skarbowe, oraz na medialny oligopol i brak kontroli rządu. Polak dzisiejszy rzadko dostrzega sens polskości – jako poczucia zakorzenienia, zobowiązania wobec pokoleń, które były i które nadejdą. Wspierają go w tym dominujące elity poddając go „pedagogice wstydu” i przekonując go, że szczytem jego możliwości jest być europejskim prowincjuszem. Te elity mają świadomość, że awans tutejszego społeczeństwa oznacza ich degradację. Polskość jest więc dziś bardzo słaba. Istnieje możliwość jej zaniku. Ci którzy dostrzegają jej sens są stosunkowo nieliczni i mało wpływowi, może dlatego, że zbyt często ograniczają się do roli strażników pamięci, zapominając, że naród to przede wszystkim inspirująca wizja przyszłości. Potrzeba więc nowej koncepcji narodu i republiki, nowej unifikującej i inspirującej wizji kultury i polityki. Takiej która umożliwi zjednoczenie plemion włączając do kręgu polskości tutejszych nowoczesnych barbarzyńców. Filozof, redaktor naczelny kwartalnika „Kronos” Wawrzyniec Rymkiewicz mówi na początku o pojęciu narodu, jednocześnie wskazuje, że posługujemy się tym pojęciem w rzeczywistości posthitlerowskiej, gdzie łatwo szafuje się słowem naród w kontekście negatywnym – odwołując się do faszyzmu. Rymkiewicz dokonuje pewnego porównania. W państwach komunistycznych propaganda mówi o „wyzwalaniu człowieka”, wrogów klasowych reedukuje się w łagrach albo leczy w zakładach psychiatrycznych – wrogość wobec ustroju jest bowiem szaleństwem, działalnością sprzeczną z rozumem. Przemoc wdziera się w głąb duszy i tam zakorzenia nową formę ludzką – człowieka sowieckiego. Rymkiewicz twierdzi jednak, że w okresie powojennym zwyciężył amerykański sposób istnienia, który był atrakcyjniejszy. Ale Amerykanie podwyższając konsumpcję sprowadzają swoich obywateli do jakichś półzwierzęcych albo para-zwierzęcych form życia. W ten sposób wytwarza się konsument, który pochłania niepotrzebne produkty. Liczy się ruch, obrót w interesie. Manifestuje się to szczególnie w przedmiotach jednorazowego użytku. Produkcja masowa staje się produkcją obiektów tymczasowych. Wszystko jest chwilowe. Produkcja ma na celu dalszą produkcję. Konsumpcja prowadzi do dalszej konsumpcji. Rządzi zasada: Kup – zniszcz i kup znowu. Kredyt konsumpcyjny polega na życiu na koszt przyszłości. Starość stała się czymś nienaturalnym, chorobą. W tej sytuacji, w obliczu totalnej niestabilności jawi się nowy sens polskości. Bez nas Polski nie będzie. Nasze życie, tracąc przeszłość i przyszłość zapadnie się w iluzji posthistorycznego bezczasu. Wybierając naród wybieramy czas, porządek historyczny, następstwo pokoleń. Wybieramy własne istnienie w czasie. Wybierając polskość wybieramy także wolność, która jest możliwa tylko w czasie. Człowiek pozbawiony przyszłości i przeszłości traci kontrolę nad własnym życiem, przemieniając się w jakąś niewolniczą albo pół-zwierzęcą postać istnienia. Wybierając polskość nie wybieramy jej przeciwko innemu narodowi, ale przeciwko globalnemu chaosowi. Wolne narody potrzebują siebie nawzajem. Dominikanin O. Jacek Salij pisze, że polskość dawała obronę. Gdyby nie nasza historia, gdyby kolejne pokolenia Polaków nie podejmowały walki o wolność swojej ojczyzny, gdyby wbrew nadziei i nie szczędząc krwi, nie dobijały się prawa do własnego języka i religii – Stalin przemieniłby nas w siedemnastą republikę. Polska jest nam potrzebna nie tylko jako tarcza w momentach zagrożeń, Polska to również nasze zakorzenienie, to nasz język ojczysty, nasza literatura, nasza historia, poprzednie pokolenia, ich zwycięstwa i klęski. Polska to również te pokolenia, które przyjdą. Wielkim problemem jest dystansowanie się wielu Polaków wobec własnej wspólnoty narodowej. Zbyt często się zdarza, że państwo, które powinno być zainteresowane popieraniem dobrych uczuć wobec ojczyzny, te uczucia niszczy. Literaturoznawca Ewa Thompson cytuje Kazimierza Brandysa, który pisał, że historia Polski jest piękna i prawdopodobnie nie ma w Europie narodu, który by popełnił mniej łajdactw w stosunku do świata niż Polska. Jednocześnie twierdzi, że pranie polskich mózgów w okresie postkomunistycznym jest bardziej efektywne niż czasach czerwonej propagandy. Kulturowy marksizm stawia na pranie mózgów i apeluje do próżności. Historyk, prof. UW, Tomasz Wituch uważa, że nowoczesne państwo może być silne tylko jako emanacja narodu. Narodowość wynosi się z domu rodzinnego. Naród to niekończący się łańcuch pokoleń, którego żywym ogniwem jesteśmy my. Naród to wspólnota ludzka, dobrze znająca się i rozumiejąca. Forsuje się natomiast pogląd, że przynależność narodowa jest efektem wyłącznie wolnego wyboru jednostki – jest to ważny punkt modernistycznego programu inżynierii społecznej czyli prób stworzenia sztucznego „człowieka bez właściwości”, wykorzenionego przedmiotu manipulacji. Tymczasem narodowość jest pojęciem społecznym, deklaracja „jestem Polakiem” musi być przyjęta i potwierdzona w społecznym odbiorze. Polskość oznacza polskie obowiązki: solidarności narodowej, zwłaszcza w momentach trudnych, pomnażania zasobności narodowej wspólnoty, obrony narodu i czynienia wszystkiego, aby przedłużyć jego trwanie. Polskość jest nie do pojęcia bez katolicyzmu. Rzymski katolicyzm tkwi w samej jego istocie, stanowiąc znaczną jej część. Wszystko co niekatolickie, jest z gruntu niepolskie albo szybko takim się staje. Z dziedzictwa łacińskiego i katolickiego czerpiemy poszanowanie dla praw indywidualnych osoby ludzkiej – każdej osoby. Ten indywidualizm jest jednym z najcenniejszych skarbów narodowych Polaków. Autonomia i godność osoby ludzkiej stanowi niemal jedność z naszym umiłowaniem wolności. Drugim skarbem jest nasz język, uważany za najstarszych, z używanych obecnie, żywych języków Europy. Trzecia cecha to uczuciowość, jesteśmy emocjonalni i z reguły nie wstydzimy się ujawniać silnych emocji. Nie lubimy i nie umiemy być twardzi. Obecnie Polska – diagnozuje Wituch - jest w rękach partii „cudzoziemskiej”, która grupuje ludzi o niepolskim pochodzeniu. Jest to obóz polityczny, do którego lgnie i który wspiera wszystko, co we współczesnej Polsce jest niepolskie, często do polskości wrogo i agresywnie nastawione. Jest to obóz, który wyraźnie wyobcowuje się z narodu. Są to ludzie, którzy polskością gardzą i polskości się wstydzą. W niewolniczy sposób propagują to, co polskości obce i przeciwstawne. To obóz, który zabiega o wszelkie, byle nie polskie interesy. Jest to partia oportunistów, pozbawionych korzeni i zasad, która bogaci się kosztem państwa polskiego. Realizuje ona interesy niejawnych grup. Obóz, który zajmuje uległą i służalczą postawę w stosunkach z naszymi dwoma sąsiadami – Niemcami i Rosją. Nie od dziś wykazujemy brak dbałości o własne państwo, brak zmysłu politycznego. Owocuje to degrengoladą państwowości, owocuje przedziwną skłonnością do powierzania losów państwa wszelakim „partiom cudzoziemskim” (szwedzkim, saskim, rosyjskim, pruskim, francuskim). Tymczasem i polskość i naród polski i Polska jako państwo są wartościami niezbędnymi nie tylko dla Polaków, ale dla całej Europy i całego Kościoła. Jesteśmy licznym, tysiącletnim narodem w sercu Europy. Obecne państwo, zdezorganizowane wewnętrznie, skorumpowane, całkowicie rozbrojone, z gospodarką i mediami zależnymi od obcego kapitału, będzie trwać siłą bezwładu do pierwszej poważnej zawieruchy w Europie – przestrzega Wituch, a przy naszym położeniu geograficznym państwo musi być silne. Według historyka Władysława Zajewskiego bez Polski nie jest możliwa żadna stabilizacja w Europie. Cytując słowa Zygmunta Krasińskiego, Polska stanowi zabezpieczenie Europy przed bizantyjskimi pokusami wschodniego sąsiada. To zadanie Polska jest zdolna wykonać tylko w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Pisarz, publicysta Rafał Ziemkiewicz twierdzi, że świat potrzebuje stabilności, a na szczęście wciąż tam panuje przekonanie, że niepodległość Polski to najlepszy sposób zapewnienia spokoju i rozwoju między Odrą a Bugiem, choć niewykluczone, że z czasem świat może dojść do wniosku, że potrzebne będzie narzucenie Polsce jakiegoś protektoratu. Niestety mamy u nas do czynienia z deprawacją elit jak i ludu – masowym zanikiem poczucia dobra wspólnego, instynktu państwowego i zepchnięciem do stanu zdegenerowanego chłopstwa (polactwo), jak z opowiadań Żeromskiego. Jednocześnie jednak wraz z procesami rozkładowymi trwa tworzenie się nowej polskiej elity, stanie ona w najbliższych latach przed zadaniem jednoczesnej odbudowy polskiej państwowości i odrodzenia polskiej tożsamości. „Spolityzowanie mas” to praca organizująca emancypujące się masy do wspólnych działań. Historyk Paweł Zyzak odpowiada na pytanie ankiety, że Polska jest nam potrzebna, abyśmy odrestaurując i pielęgnując naszą polskość pozbyli się traumy tymczasowości, wynikającej z obecnej w naszej historii ciągłej walki i powtarzających się klęsk. Przemysław Żurawski vel Grajewski (adiunkt na wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych Uł) pisze, że patriotyzm jest miłością, a zatem żąda ofiary, a ponieważ jest miłością ojczyzny, czyli dobra wspólnego, żąda ofiary na rzecz wspólnoty. Bez miłości i bez ofiary żadna wspólnota nie może trwać. Do Polski należy podjęcie ciężaru przywództwa w naszym regionie i przyciągania zaangażowania Stanów Zjednoczonych w sprawy naszego bezpieczeństwa i naszych sąsiadów. Pierwszym i podstawowym obowiązkiem Polaków jest dbanie o edukację obywatelską – własną i współrodaków. Polacy muszą znać i cenić swoją historię, kulturę i tradycję narodową, która stanowiła historycznie główny nurt polskości i dostarcza nam powodów do dumy – z pierwszego uniwersytetu w tej części kontynentu, z prawa do nietykalności (Neminem captivabimus – XV w.), z konstytucji Nihil Novi (XVI w.), z tolerancji religijnej (Konfederacja Warszawska 1573), z Konstytucji 3 Maja 1791 roku, z hasła „Za naszą i waszą wolność”, z cudu nad Wisłą, z Gdyni z i COP-u, z polskiego państwa podziemnego, z pięciu buntów w czasach komunistycznych (między 1956 a 1980 r.), z Solidarności, która przywróciła nam pamięć i godność. By ten przekaz zrozumieć i zachować dla przyszłych pokoleń, trzeba zachować go w systemie edukacji szkolnej, rodzinnej i w mediach. Czy rzeczywiście jest bez znaczenia, czy polscy chłopcy będą się bawić pokemonami czy też figurkami husarii i ułanów księcia Józefa? Czy nieważne, czy zeszyty szkolne naszych dzieci będą zdobiły okładki z gwiazdami muzyki pop czy z pocztem królów polskich? Najważniejszym obowiązkiem Polaków jest więc dbanie o żywotność tradycji narodowych. Jak nauczał Jan Paweł II: „Wymagajcie od siebie nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Obowiązkiem Polaków jest zatem wykształcenie, opartego na świadomości polskiej tradycji narodowej, poczucia godności własnej. Obowiązkiem szczególnym jest gotowość do ponoszenia kosztów (materialnych i psychologicznych) obrony interesów Rzeczypospolitej w konfliktach i sporach wewnętrznych i międzynarodowych, wykształcenie zdolności do popierania własnego rządu w konfliktach z rządami obcymi. Obowiązkiem Polaków jest więc usilne staranie się o zdobycie jak najlepszej edukacji w zakresie wiedzy o współczesnym świecie, jak i w zakresie własnych tradycji narodowych, a następnie mądre spożytkowanie tej wiedzy w pracy dla Rzeczypospolitej przy jednoczesnym wykształceniu męstwa rozumianego jako gotowość ponoszenia ofiar, których dobro Ojczyzny od nas wymaga. P.S. Część 1 odpowiedzi na ankietę Arcanów: http://www.blogpress.pl/node/9875
Domyślny avatar

Anonim (niezweryfikowany)

14 years 1 month temu

Niestety po 89r,zrobiono wszystko by sprawdziło się stanowisko obecnego premiera,że "polskośc to nienormalność" Co się stało z tymi milionami Polaków,którzy słuchali /i wielu słucha do dziś/naszego wspaniałego Polaka-patrioty Błogosławionego Jana Pawła II? To jest DROGOWSKAZ dla Polaków-patriotów! Jan Paweł II to najwyższy AUTORYTET moralny,intelektualny i chrześcijański! Antypolskie media otumaniły społeczeństwo w tak dużym stopniu,że wielu nie potrafi dziś odróżnić DOBRA od ZŁA!