O co tutaj chodzi

Przez Czarek Czerwiński , 29/12/2009 [21:56]

W ostatnich dniach notujemy znaczący wzrost odwiedzin portalu. Większa liczba gości nie przekłada się jednak na razie na liczbę aktywnych dyskutantów.  Może nas tylko czytają i obserwują ;) a może są to po prostu przypadkowe trafienia z Google'a. Nie chce mi się tego analizować w statystykach. Zamiast tego, zmieniłem nieco nasz krótki "manifest" w zakładce "O portalu". Pewnie nie każdy gość tam trafia, więc niech ma pod ręką na SG.

A może ktoś miałby ochotę pogadać o tym, czym jest/może/powinien być Blogpress.. w końcu jesteśmy portalem społecznościowym. Choć de facto może aż społecznością nie jesteśmy, co grupą. W tym krótkim tekście, zamiast regulaminu, bo długich manifestów, ani tym bardziej regulaminów nikt normalny nie czyta, mam nadzieję, że wyraziłem o co tutaj chodzi..

"Blogpress.pl jest społecznościowym portalem dyskusyjnym. Półroczna praktyka pokazuje, że głównie poruszamy tutaj tematy związane z polityką, historią oraz światem mediów. Nie czekaj, i Ty wyraź swoją opinię! Być może będzie ona dla kogoś ważna, poprze wybór właściwego systemu wartości czy choćby podtrzyma na duchu. Dziś, w trudnych czasach medialnej hipermanipulacji, bezpardonowej walki światopoglądowej i politycznej Twój głos się liczy bardziej niż kiedykolwiek.

Na Blogpress.pl Twój komentarz nie zniknie w morzu innych, jak to jest na portalach ogólnoinformacyjnych i niektórych platformach blogowych. Tutaj nie ma tłumu, ale dzięki temu na pewno zostaniesz dostrzeżony. W niewielkiej grupie nie tylko raźniej, ale i łatwiej osiągnąć zamierzony cel. Jeśli nie masz nic lepszego do roboty, załóż konto i bądź aktywnym dyskutantem. A może przy okazji uda się też coś niecoś zmienić na lepsze.

Zarejestrowany użytkownik może komentować wpisy na blogach innych użytkowników oraz dodawać nowe wątki na forum. Na Blogpress.pl można również prowadzić bloga lub poddać agregacji (automatycznemu kopiowaniu) wpisy z bloga znajdującego się poza portalem. Aby mieć na portalu swojego bloga, wystarczy zgłosić taką chęć do administratora )."

 

A Tobie o co chodzi?

Czarek Czerwiński

Zauważyłem, że ostatnio więcej notek puszczałeś na Blogpressie. Więc to nie może być przypadkowa koincydencja! :)
Koteusz

Tym bardziej, że Rzepka oświecił mnie w kwestii znaczenia tych dziwnych wyrazów w barbarzyńskim języku i chyba potrafię zdjątka wklejać. Ale to muszę jeszcze sprawdzić w praktyce, bo może mi się wydaje tylko, że potrafię. :) pozdr
Domyślny avatar

Jeżeli nawet Ty,taki zdawało się "chory na Salon" piszesz tutaj,tzn,,że dzieją się dziwne rzeczy:) Komentuję tam już blisko rok,a liczba moich komentarzy zamiast zwiększać,zmniejsza się.Takie mam szczęście,że komentuję u tych,którzy odchodzą lub wylatują razem z komentarzami. Jestem tu od pewnego czasu,bo jest tu paru fajnych ludzi. Ckwadrat (ukłony),Kryska,Yarrock... Doszedł przemiły Kisiel i Ty. Pozatym latam do paru indywidualnych blogów. Ps.Ludzie klikają bo szukają nowego miejsca.Pewnie niektórym,przyzwyczajonym do obszernego Salonu,wydaje się tu trochę ciasno.Miejsca zapewne jest dosyć,może jeszcze o tym nie wiedzą:) Pozdr
Domyślny avatar

Równocześnie ze mną przyszedł z salonu do Blogpressu Nygus. Poza tym zauważyłem, że kolejni opuszczają łajbę radka przechylającą się coraz bardziej w lewo. Dziś chyba rzucił w diabły salon Nicpon. Tam naprawdę już nie można wytrzymać. Gwiazdą salonu jest obecnie strażak Waldek. A takie to było sympatyczne miejsce w czasach Paliwody i kilku innych blogerów. podrawiam przednoworocznie :)
Czarek Czerwiński

Jeśli chodzi o Salon, to mi się przejadła jego formuła. Zresztą od początku mi nie za bardzo odpowiadała. Ale może mam zboczone spojrzenie, bo blogowałem, zanim powstał Salon. Niemniej, tam jest już po prostu za dużo ludzi. Notki powstają co 5 minut, albo i częściej, przelatują jak meteory, w większości zupełnie niezauważone. Jeśli ktoś nie jest hiperaktywny nie tylko na sowim blogu, ale i na wielu innych, zostaje na marginesie, czy jak to się ostatnio tam nazywa - w piwnicy, do której z rzadka albo i nikt nie zagląda. Oczywiście zależy, co komu u pasuje. Jeśli ktoś ma kupę czasu i może sobie pozwolić na obecność na blogach przez kilka(naście godzin) dziennie, to Salon jest może i dla niego najlepszy. Dla mniej aktywnych w wirtualu, lepsze są pomniejsze portale, które mniejszym wysiłkiem pozwolą się zintegrować i wymienić opiniami. W sumie przecież jak czytam czasem kilkanaście notek na ten sam temat, to spostrzeżenia w większości z nich są bardzo podobne. W zależności od sympatii politycznych rzecz jasna. Pozdrawiam!
Domyślny avatar

Na salonie notek jest czasami bardzo dużo.Jest ogromna konkurencja.To powoduje,że ludzie chcą właśnie tam zaistnieć . Tak jak w życiu - "łokciowanie",manipulacja,czasem donosy. To ta niemiła strona wielości.Dobra to nawet ok.200 komentarzy pod wpisem.Kontakt ludzi inaczej myślących,wyznających różne systemy wartości. Dla wielu to duża satysfakcja,nawet za cenę dyskomfortu jaki nieuchronnie każdy odczuwa w konfrontacji z kimś,kto podważa jego zdanie. Starzy bywalcy wiedzieli kto jest co wart i nie tracili czasu na ludzi,którzy nie mają nic do powiedzenia. To się zmienia.Pewna Pani powiedziała,że "nie interesuje jej salonowy styropian".Kogo interesuje dziś jakikolwiek "styropian"? Nadchodzi inne pokolenie.Będą mieli kłopot. Styropian podobno jest niezniszczalny.Bardzo trudno się go pozbyć:)

Delilah

przeważnie tylko czytam i obserwuję. Po swoich wcześniejszych doświadczeniach komentatorskich z innych miejsc mam chyba lekki uraz do zabierania głosu w dyskusjach. Cieszę się jednak, że wciąż jest w sieci coś do poczytania, choć faktycznie niegdysiejszy hegemon politycznej blogosfery (S24) coraz bardziej pogrąża się w nicości. Być może upadek Salonu i masowe odejścia z niego co rozsądniejszych osób staną się bodźcem rozwoju mniejszych potrali. Czego Blogpressowi egoistycznie życzę, bo naprawdę lubię czytać i obserwować :)
Czarek Czerwiński

Salon na pewno nie upadnie. I nie o to chodzi żeby upadł. Grupuje dużą liczbę osób, co daje niepowtarzalną okazją zderzenia swoich poglądów z innymi. Odejścia są pojedyncze, i takie pewnie pozostaną. W zdecydowanej większości mają one miejsce po wybuchu chwilowej emocji, choć wynikają z nazbyt wnikliwej moim zdaniem administracji. Ale i tak nie jest mimo wszystko z administracją najgorzej, bo przecież, gdyby było inaczej, odejścia byłyby masowe. Tam jest jednak tłum, a w tłumie nie widać, gdy ktoś sobie odejdzie. W tłumie można sobie pokrzyczeć, ale słychać na ogół tylko najgłośniejszych. Tłum daje możliwość spotkania się, ale dyskutować ze wszystkimi w tym tłumie się nie da. Bo i po co? Mnie (już) nie interesuje, co ma do powiedzenia bloger X czy Y. Mnie interesuje to, co mówią przyjaciele i znajomi. Nie chcę też już przekonywać anonimowych, zdeklarowanych wrogów mojego systemu wartości, bo wiem, że ich nie przekonam. Może przekonam takich, którzy z uwagą przysłuchując się dyskusji ;), ale nie takich, którzy na mnie czy na moje wartości plują. Ale widać każdy musi przejść przez etap krzyku na Salonie, zanim osiądzie w jakimś wygodnym zakątku internetu :) Kto wcześniej był już na swoim, ma oczywiście ułatwione zadanie.
Czarek Czerwiński

Ja nikogo nie namawiam do odejścia z Salonu, i nigdy nie namawiałem. Namawiałem natomiast zawsze do tego, i namawiam dalej, aby oprócz bloga na Salonie mieć bloga na niezależnej, niekontrolowanej przez żadną "redakcję" czy "administrację" platformie. Bo blog podległy takiemu "ciału", choćby i nie było nawet specjalnie upierdliwe jest wykrzywieniem idei blogowania. Blogi urodziły się jako zupełnie prywatne, wręcz osobiste miejsca w Sieci. Blogów nie powinno się pisać "pod" żadną redakcję (jak ma to miejsce na blogach podpiętych np. pod gazety online) czy administrację (jak na Salonie), żeby zarobić czy trafić na SG. Bo to nie są już de facto blogi - w pierwszym przypadku jest to po prostu publicystyka online (dodatek do wydania drukowanego), w drugim nie wiadomo nawet co. I o ile Salon zrobił wiele dobrego, bo rozpowszechnił polityczne blogowanie, to kreując pewien wyścig szczurów, powoduje zubożenie tekstów, które pisane na niezależnej platformie byłyby zapewne inne. Z Salonem to akurat polska specyfika. Blogi na świecie są o wiele bardziej rozdrobnione. I to jest naturalne. Bo są mechanizmy, które pozwalają się zintegrować na wielu pojedynczych stronach, a będą jeszcze lepsze. Bo społeczności to przyszłość internetu.
Delilah

Powiadasz "tłum", zgadzam się, tylko problem polega na tym, że ilość nie przechodzi w jakość. Co z tego, że codziennie pojawia się na Salonie sporo nowych notek i przychodzą wciąż nowe osoby, jeśli te osoby nie mają nic ciekawego do powiedzenia, a ich posty niczego nie wnoszą, są nijakie i miałkie, często to w ogóle nie są żadne posty, lecz kilka nieudolnie skleconych zdań? A przecież swego czasu Salon miał ambicję być portalem opiniotwórczym...może nawet do pewnego stopnia mu się to kiedyś udało. Kiedyś, bo teraz niestety o opiniotwórczości S24 czas zapomnieć. Zastanawiam się co właściwie przyciąga ludzi do blogosfery czy ogólnie forów dyskusyjnych? Czy w chodzi o potwierdzenie własnych racji poprzez lekturę notek osób o podobnych poglądach, czy może większą przyjemność sprawia ostra dyskusja, polegająca na zwarciu światopoglądowych przeciwników? Mam wrażenie, że jedno i drugie, z tym że co do drugiej możliwości niezbędnym elementem jest odpowiedni przeciwnik w dyskusji. A o takich niestety coraz trudniej, gdyż większość ludzi ogranicza się do używania zasłyszanych lub przeczytanych gdzieś schematów i kalk zamist włączać własną inteligencję.
Delilah

Namawianie kogokolwiek do rezygnacji z czegoś lub przystapienia do czegoś innego i tak nie miałoby większego sensu. Sensowne są tylko działania wynikające z własnych przemyśleń i chęci. Ja chęci do prawdziwego blogowania nie miałam nigdy, w przeciwieństwie do komentowania i dyskusji:) Ale z prostej ciekawości muszę zapytać: piszesz o niezależnych, niekontrolowanych przez żadną redakcję platformach blogerskich. Czy masz ma myśli różne Blogspoty, Wordpressy itp., czy coś całkiem innego?
Czarek Czerwiński

Portal jaki by nie był jest wtórny. Wszyscy tutaj, z wyjątkiem kryski i Erraty, mamy blogi niezależne. Tylko blogi na takich platformach dają prawdziwą niezależność. I oczywiście bezpieczeństwo (dla danych - treści) i elastyczność (formy), bo to jest hosting z prawdziwego zdarzenia. I na światowym poziomie. Nie zapewni go Salon, ani tym bardziej amatorskie inicjatywy, jak nasza czy pozostałe, nazywane bezpodstawnie "okołosalonowymi" ;). Niestety jednak, niezależne blogi (polityczne, a w szczególności prawicowe) mają niemal śladową odwiedzalność. To oczywiście stało się za sprawą Salonu. Pytanie filozoficzne - czy to dobrze, czy źle? Dlatego trzeba się integrować. Niezależne blogi dają na szczęście łatwą możliwość integracji na tych właśnie małych portalach - notki można z nich agregować i toczyć dyskusję na wybranych lub nawet wszystkich portalach. To ostatnie nie jest oczywiście wygodne, ale jest stosowaną praktyką. Ja bym raczej doradzał umacnianie pozycji na wybranym. A może czas zintegrować też "okołosalonowe" portale? ;) Ale nie chodzi oczywiście o wymianę banerów, bo to w zasadzie żadna integracja. A jeśli robiona trochę na siłę, to nic więcej z niej nie wynika. Ale taki model, gdy jest jeden bardzo silny gracz i 3-4 niewielkie (w stosunku do niego) inicjatywy nie jest zdrową i wygodną sytuacją. I ci pomniejsi gracze są jednak nieco dysfunkcjonalni, skoro większość komentatorów lata po wszystkich, a i jeszcze odwiedza np. Frondę. Jednak bez pieniędzy i kontaktów w światku polityczno-dziennikarskim wielkiego portalu się nie uda zrobić. Ale on byłby w naszej sytuacji jak najbardziej naturalny.
Delilah

Generalnie zgadzam się z tym co napisałeś na temat "pomniejszych graczy", jedynie z tą integracją coś mi zazgrzytało. Bo o ile pamiętam Blogpress swego czasu storpedował propozycję integracji. Skąd więc teraz ta zmiana?
Bernard

W robienie salonu bis amatorskimi siłami nie wierzę. I to nie tylko ze względu na braki finansowe, kadrowe itd. Ja wolę "sprofilowane" ideowo (co nie znaczy, że hermetyczne i zamknięte!) nawet małe, niż od „sasa do lasa”. Oczywiście takie są potrzebne, bo potrzebne jest uczciwe pole sporu ideowego i oczywiście prawdziwa konkurencja dobrze by S24 zrobiła, ale angażować się w robienie S24 tylko lepszego? Szkoda energii - to nie dla mnie :) W sumie to się dziwię, że nie powstała jeszcze jakaś konkurencja dla S24, bo te które powstały jako "ogólnospożywcze" to albo były podpięte pod redakcje, więc nie były "ogólno", albo biedują. Do tego przydałby się jednak prywatny inwestor - darczyńca, ktoś taki jak Kluska tylko w blogosferze, który miałby kasę na sfinansowanie i byłby w stanie nad tym zapanować jako właściciel i zostać uznany za w miarę bezstronnego. A co do inicjatyw "integracyjnych", to wszystko już zostało wówczas powiedziane, i w zasadzie nic się nie zmieniło i nic się takiego nie stało, co spowodowałoby zminę wówczas napisanych komentarzy (gdzieś są w archiwum). A integracja poprzez tworzenie wspólnego portalu? - może kiedyś w przyszłości, "nigdy nie mów nigdy" ale na pewno nieprędko. pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Napisałem to z przymróżeniem oka ;) Co nie zmienia jednak faktu, że integracja co najmniej dwóch portali byłaby zupełnie naturalna (np. Blogpressu i Niepoprawnych, czy TXT i BM24 ;). Ale jeśli już, to tak jak pisze Bernard, nie miałem na myśli amatorskich integracji, ale jakąś inwestycję z prawdziwego zdarzenia. I wcale nie torpedowaliśmy integracji. Po prostu się z niej wyłączyliśmy, bo nauczeni doświadczeniem nie wierzyliśmy w szczere intencje tych, co najgłośniej do niej zachęcali. Zdziwiło mnie też wchodzenie w alianse stricte prawicowych inicjatyw z najdelkatniej mówiąc liberalnym Tesktowiskiem. Choć później stępiłem nieco ostrze swojej torpedy, bo okazało się, po komentarzach grzesia, który tutaj do nas przyszedł, że nie taki diabeł straszny, jak go malują :). Niemniej, poza banerami nic z tamtej integracji nie zostało. A taka integracja może przynieść więcej szkody niż pożytku, bo niewtajemniczonym, zwykłym czytelnikom może się wydawać, że te wszystkie prawicowe portale to jakaś jedna wzajemna sieć powiązań, ci sami ludzie itd. Faktem jest, że tak w dużej mierze jest :). Ale lepiej już zachować pozorną przynajmniej niezależność, a jeśli już się integrować to na całego :). Alternatywą integracji jest też kolonizacja jakiś miejsc "ogólnospożywczych", jak np. Facebook, czy Twitter. Jeśli okaże się, że małe inicjatywy niewiele znaczą i nie da się ich zintegrować. Prowadzenie portalu to są bowiem jednak koszty - zarówno w czystej gotówce, jak i wielu godzin poświęconych na jego obsługę. W przypadku integracji zachodzi naturalny efekt synergii, bo nagle okazuje się, że koszty i czas dzielą się na większą liczbę osób. I wygospodarowane środki można przeznaczyć na inne, ważniejsze, choćby i prywatne cele. A efekt ten sam. W przypadku gotowych witryn, które można zagospodarować, koszty spadają do zera :).
Delilah

Naturalna integracja Blogmedia i TXT...cóż, śmiała hipoteza, rzekłabym nawet bardzo śmiała:) Ponieważ swego czasu byłam "członkinią" TXT, w ramach swoiście pojetej lojalności nie chcę się na temat tego portalu wypowiadać. Ograniczę się tylko do stwierdzenia, że swój udział w nim uważam za pomyłkę. Z tych wzajemnych "integracyjnych" umizgów miałam sporą czytelniczą radochę, bowiem od początku nie wierzyłam, że coś z tego wyjdzie. Ale testować różne możliwości i inicjatywy zawsze warto. Prędzej czy później coś fajnego może się z tego urodzić. Z Facebooka nie korzystam a Twitter to wciąż dla mnie jakieś hokus-pokus, które nie wiem czemu ma służyć i do którego podchodzę jak do jeża. Może jednym z moich postanowień noworocznych będzie napisanie choćby kilku tweetów? ;)
Czarek Czerwiński

To przecież nie hipoteza, tylko fakt. TXT to "wolne blogowisko - bez adminów i bez trolli" :) http://blogmedia24.pl/node/22… Ale co się tam teraz dzieje, nie wiem, przynajmniej ładnie wygląda. Ja też jakoś przegapiłem Facebooka, no bo w końcu, jak się samemu tworzy portale, to na inne czasu nie starcza. Ale zamierzam się tam jakoś zaczepić. Niedawno założyłem konto i już styknąłem się dzięki temu ze znajomym, z którym nie wiedziałem się ze 20 lat. Więc to ma chyba sens. To taka jakby "nasza-klasa", na której też mnie nie ma, tylko lepiej zrobiona. A Twitter to mikroblogowanie połączone z Gadu-Gadu. Mi bardzo pasuje, bo ostatnio mam bardzo mało czasu - a tam mało do czytania (za to skondensowanie i o to chodzi) i można też błysnąć pisząc dosłownie parę słów. Na normalnych blogach tak się nie da, ale z kolei na Twitterze nie da się tak swobodnie pogadać, jak nie przymierzając w tym wątku. Twitter jest poza tym idealny do komórki (zwykłej, nie jakiegoś iPhone'a) - i właśnie tak go często czytam.
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 10 months temu

Facebook podobnie jak nasza klasa i taki Kaspersky np. jest pod kontrolą Rosjan, o ile się nie mylę.
Delilah

No pięknie, pięknie...wszystkiego bym się mogła spodziewać, ale nie tego, że na Blogmediach wezmą sobie do serca politykę wszechogarniającej miłości ;) Ok, do Twittera pewnie się w końcu przekonam, ale inne portale społecznościowe nie mają u mnie szans. Zwłaszcza jeśli prawdą jest to co napisał Kisiel.
Domyślny avatar

cytuję: " “ICQ zmieni właściciela?” – pisze Chip. “Wiele wskazuje na to, że popularny komunikator ICQ już wkrótce trafi w nowe ręce” – można przeczytać w serwisie Interaktywnie.com. Chodzi o to, że dotychczasowy właściciel ICQ, amerykański AOL, chce sprzedać komunikator. Rozmowy są prowadzone z rosyjskim funduszem Digital Sky Technologies. Gdyby transakcja doszła do skutku,to Rosjanie przejęliby kolejne narzędzie internetowe, organizujące komunikację między ludźmi. Digital Sky Technologies jest już udziałowcem najpopularniejszego na świecie portalu społecznościowego Facebook. W Polsce fundusz, poprzez estońską spółkę Forticom, kontroluje 70% udziałów w portalu Nasza-Klasa.pl - czytamy dalej na blogu. To oznacza, że Rosjanie stają się liczącym graczem na rynku tzw. social media. Czy to źle? Na pierwszy rzut oka nie. Zmiana jest dobra, szczególnie po wyczerpaniu się dotychczasowego modelu zarządzania. Problem w tym, że ten dotychczasowy model niekoniecznie się wyczerpał. Raczej zabrakło mu paliwa w postaci zielonych dolarów. A tak się składa, że Rosja, podobnie jak Chiny ma jeszcze całkiem spore zapasy gotówki, i trudno się dziwić, że w trudnym okresie rosyjskie firmy ruszyły na zakupy. Tym bardziej, że opieranie gospodarki na surowcach kopalnych jest szalenie krótkowzroczne. Oprócz pieniędzy Rosjanie nie wnoszą nic więcej, bo niespecjalnie mogą cokolwiek innego zaoferować. To raczej oni skupują firmy, po to, żeby zyskać dostęp do technologii. Tak miało być w przypadku Opla. Ale w przypadku ICQ czy Facebooka chyba na razie nie chodzi o technologię, bo Rosjanie nie przejęli firm bezpośrednio. Przejmują raczej kontrolę. I to jest kluczowe dla całej sprawy" http://biznes.onet.pl/nowe-za…
Bernard

Gdzie powędrują bekapy baz danych z numerami IP i zdjęciami oficerów wywiadu? W zasadzie i dzisiaj można je penetrować, tak będą mieli łatwiej.
Delilah

Dzięki za informację. Zawsze czułam jakąś niewytłumaczalną awersję do portali społecznościowych, jak widać czasem warto zaufać intuicji.
Czarek Czerwiński

Jako redaktor Chipa mogę Was uspokoić :). DST ma raptem 2% Facebooka. A i to niecałe. Gorzej z naszą-klasą, bo tu udziały sięgają 70%, choć niebezpośrednio. Faktem jest, że DST trzęsie rosyjskim netem. A kto stoi za DST? Poczytajcie sobie tu: http://www.studia.net/w-drodz…
Domyślny avatar

Kubekfajowegogoscia (niezweryfikowany)

12 years 10 months temu

Dobrym pomysłem jest też znalezienie odpowiedniego hostingu, jak na przykład czeskiej firmy www.quicksnake.pl , gdzie cena to jedynie 3,9 zł za 10,000 MB.