Wysłuchanie Adama Kwiatkowskiego i rekonstrukcja samolotu

Przez Margotte , 21/03/2011 [19:43]
10 marca parlamentarny zespół ds. zbadania przyczyn katastrofy smoleńskiej przesłuchał Adama Kwiatkowskiego, eksperta w gabinecie szefa Kancelarii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który był w Smoleńsku w dniu katastrofy. "Kwiatkowski stwierdził enigmatycznie, że nie wie nic na temat uczestniczenia Turowskiego w przygotowaniach wizyty delegacji prezydenckiej w Smoleńsku, a jego kontakty z ambasadorem tytularnym w Moskwie ograniczyły się tylko do krótkiego wzajemnego przedstawienia się sobie. - Ja nie uczestniczyłem w pracach zespołu przygotowującego wizytę w Smoleńsku. Osobą, która z ramienia Kancelarii Prezydenta koordynowała te prace, była pani Katarzyna Doraczyńska, która zginęła w katastrofie - mówił Kwiatkowski. - Skoro nic bliższego o roli pana Turowskiego nie wiadomo, jeśli chodzi o przygotowywanie wizyt: 7 i 10 kwietnia, to wydaje się konieczne zaproszenie go na posiedzenie zespołu, by wyjaśnił nam wszystkie szczegóły, w tym przede wszystkim to, dlaczego w ogóle doszło do rozdzielenia obu wizyt - podkreśliła Wiśniewska. [..] Z relacji przedstawionej (..) przez Adama Kwiatkowskiego wynika, iż pięcioosobowa grupa, która z ramienia Kancelarii Prezydenta przygotowywała wizytę 10 kwietnia (w jej skład wchodziła m.in. Katarzyna Doraczyńska), była gorzej traktowana przez stronę rosyjską niż ta przygotowująca wizytę premiera Donalda Tuska wyznaczoną na 7 kwietnia. Chodziło m.in. o różnice w zakwaterowaniu podczas pobytu w Moskwie w marcu ubiegłego roku. Jak wynika z relacji Kwiatkowskiego, grupa z Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego podczas swego pobytu w Moskwie była wyłączona z udziału w większości spotkań z przedstawicielami strony rosyjskiej. Nie mogła też przeprowadzić rekonesansu na lotnisku Siewiernyj. Według jego relacji, załoga Jaka-40, który wylądował na Siewiernym przed Tu-154, podnosiła w rozmowie z nim, że podczas zbliżania do lotniska urządzenia pokładowe wskazywały współrzędne pasa startu i lądowań w zupełnie innym miejscu, niż znajdował się on w rzeczywistości. Co więcej, pilot skorygował te błędy dopiero po wyjściu z chmur i dlatego bezpiecznie wylądował na lotnisku. - Rozmawialiśmy też o tym, dlaczego tak się stało, że samolot rozbił się zupełnie z boku od pasa. Oni (załoga jaka) twierdzili wtedy, że prawdopodobnie było to spowodowane uderzeniem w drzewo, co zmieniło tor jego lotu. Zasugerowałem, że byłoby to zbyt duże przesunięcie, żeby samo uderzenie maszyny je powodowało. Po dwóch godzinach, kiedy panowała już piękna pogoda i wystartowaliśmy jakiem ze smoleńskiego lotniska do kraju, podszedł do mnie jeden z pilotów i stwierdził, że miałem rację i że niemożliwie, by samolot tak zboczył z kursu po uderzeniu w drzewo - mówił wczoraj Kwiatkowski. Z jego relacji wynika, że kpt. Artur Wosztyl, dowódca jaka, stwierdził wówczas, że jest nierealne, by tupolew podchodził do lądowania czterokrotnie. Jeśli lotnisko nie jest zamknięte, samolot ma prawo wykonać tylko dwa podejścia. Nie ma też nic dziwnego w tym, że pilot schodzi do wysokości decyzji (tak zrobił mjr Arkadiusz Protasiuk), by podjąć decyzję o ewentualnym lądowaniu lub odejściu. Jak zaznaczył rozmowie z "Naszym Dziennikiem" pilot kpt. Michał Wiland (7 tys. godzin nalotu, w tym 4,5 tys. na Tu-134) urządzenia pokładowe mogą rzeczywiście nieprecyzyjnie określić miejsce pasa, ale wtedy jest to najczęściej efekt rozstrojenia bliższej lub dalszej prowadzącej radiolatarni. Urządzenia pokładowe odczytują wtedy inny kąt ścieżki schodzenia oraz inny kurs podejścia. W efekcie następuje odchylenie samolotu. Innym sposobem na dezinformowanie w tym względzie załogi może być też umieszczenie w dalszej odległości od lotniska urządzeń, które naprowadzałaby samolot na "fałszywy" pas. Podczas wczorajszego posiedzenia zespołu posłowie zobaczyli pierwsze efekty prac nad komputerową rekonstrukcją wraku samolotu. Pokazano rysunki z oznaczonymi częściami wraku, które udało się zidentyfikować na zdjęciach robionych na miejscu katastrofy niedługo po niej. - Ponieważ nie mamy wraku, nie mamy pomocy urzędników pana premiera, w związku z tym postanowiliśmy ze zdjęć robionych w odległości czasowej jak najkrótszej - godzinę, dwie, trzy po katastrofie, wtedy kiedy te części nie były jeszcze ruszone - zrekonstruować, jak one wyglądałyby na korpusie samolotu, i ustalić, które z nich były najbardziej narażone na oddziaływanie zewnętrzne - mówi Macierewicz. Zaznaczył, że prace są "na etapie dosyć zaawansowanym". Zastrzegł jednak, że jest za wcześnie na mówienie o wnioskach. - Wygląda na to, że najbardziej rozpadły się części pod śródpłaciem, tak jakby tam nastąpiło jakieś rozerwanie - stwierdził Macierewicz. Eksperci współpracujący z zespołem dokonali już rekonstrukcji prawej burty samolotu oraz części lewej. - Identyfikujemy części samolotu po to, by uzyskać całą wiedzę na temat tego, jak on wyglądał w momencie katastrofy, jaką częścią uderzył w ziemię. Na razie wszystko wskazuje na to, że przednia część samolotu, od kokpitu do skrzydeł, leżała w normalnej pozycji, czyli podwoziem do ziemi. Żadna część samolotu nie była wryta w ziemię więcej niż na głębokość 10 centymetrów - mówi Macierewicz. http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110311… A ja po raz kolejny zadaję pytanie. Dlaczego nie ma zapisów wysłuchań, które odbyły się w tym roku? Czy to celowe działanie zespołu, czy nieuwaga? A może brak czasu? Ja naprawdę chcę się dowiedzieć, co mówili świadkowie. Wątpię by tylko powtarzali to, co już wiadomo z ich licznych spotkań, jakie odbyli w ostatnich miesiącach. I pytanie, czy Maciej Jakubik też został przesłuchany, bo gdzieś taką sugestię znalazłam, a nie ma na ten temat informacji? Czy ktoś z Was wie?
Margotte

Przeciwnicy zespołu smoleńskiego już podnoszą tezy, że zespół jest niewiarygodny, bo nie zamieszcza zapisów wysłuchań. Czytałam już takie wypowiedzi. Mogę podać linki, jeśli nie wierzysz. Zapis z przesłuchań powinien się znaleźć na stronie sejmu. Tak miało być, a w tym roku nic nie zamieszczono. Łatwo sprawdzić. Czy zespół chce te wysłuchania przeanalizować i nie puszczać w eter i dlatego ich nie zamieszcza? Czy to z braku czasu? Mnie ogromnie dużo dało wysłuchanie mp3 przesłuchań Marcina Wierzchowskiego, Andrzeja Dudy, Jacka Sasina i Tomasza Szczegielniaka. Mówili o takich sprawach, o jakich na żadnych spotkaniach publicznych mowy nie było. To są prawdziwe relacje świadków, które obalały wiele wymyślonych teorii. Edit: Znalazłam komentarz na blogu FYMa. Ktoś napisał, że być może zespół smoleński nie mówi o wszystkim i wszystkiego nie zamieszcza, kierując się względami strategicznymi. Biorę to pod uwagę. Sao Paulo odpowiedział MMarioli, która była jedną z tych osób, o których wyżej pisałam: "transparentność mogła by być szkodliwa bo odkrywała by tajniki śledztwa, odkrywała by plan działania itd. Nikt nie powiedział, że ta strona sejmowa zespołu to jest "strona ścisłego zarachowania dokumentów" i jeżeli czegoś tam nie ma to oznacza od razu niewiarygodność!! Może nawet ze względów bezpieczeństwa różnych osób niektóre informacje nie są tam prezentowane". I być może tak jest.
Domyślny avatar

Julka

14 years 7 months temu

"Przeciwnicy zespołu smoleńskiego już podnoszą tezy, że zespół jest niewiarygodny, bo nie zamieszcza zapisów wysłuchań. Czytałam już takie wypowiedzi. Mogę podać linki, jeśli nie wierzysz." Strasznie nie lubię jak ktoś dla uwiarygodnienia swoich tez przytacza słowa: " bo ktoś tak powiedział.." i "jest nas wielu". Osobiście wysłałam e-maila do asystenta Pana Macierewicza- czekam na odzew. Sama strona Pana Macierewicza jest ostatnio zaniedbana i w ogóle nieuaktualniana. Jak zresztą wielu posłów.. żadna nowość. Co do nie zamieszczania wszystkiego to z pewnością wszystkiego nie zamieszczają( podobnie jak prokuratura i Komisja Millera),gdyż też wszystkiego zamieszczać nie mogą, ponieważ może być to np objęte klauzulą tajności. Co też żadną nowością nie jest. Zamiast snuć różne ,często wzięte z nieba teorie najlepiej samemu zapytać Pana Przewodniczącego i tym samym rozwiać wszelkie wątpliwości.. Osobiście zwalam to na karb zwykłego zaniedbania,które w sejmie w ogóle jest chyba normą(?)
Domyślny avatar

Nurni

14 years 7 months temu

Z tego co wiem zespół jest skazany na dobrą wole tych ktorzy udostępnili mu strony sejmowe.... A z tą jest tak jak widać....
Margotte

Zajrzyj na blog FYMa, to tam się pojawiają podobne tezy (nie u niego samego!). Pisałam wyżej o MMarioli - właśnie o niej m.in. mówiłam. I tekst Aborygena także jest znaczący. Być może to zaniedbanie, a może to jest tak jak napisał Sao Paulo - że transparentność w tym momencie nie jest pożądana. Nurni, może jest i tak.
malyy5

malyy5

14 years 7 months temu

Strony sejmowe, ok bałagan jak zwykle za czasów "nie"rządów PO,ale przecież dostęp mają posłowie nie tylko partii rządzącej by umieszczać tam treści.Jeśli to problem by informacje były zamieszczane na stronie sejmowej,można złożyć stronę zespołu i informować rzetelnie ludzi na bieżąco. Rzeczą nie do pomyślenia jest,by przy tym zasobie informacji, nie dzielić się nimi,podczas gdy padało mnóstwo zarzutów na wszystkich władnych z: prokuratury,komisji Millera itd że nie informują na bieżąco o śledztwie. Z drugiej strony, sprawa może mieć drugie dno,być może założeniem Komisji jest by nie przedstawiać pełnej informacji, ponieważ trzeba mieć tzw zanadrze,to tak jak ze sprawą w sądzie,pewne materiały trzyma się na apelację by można było ją wnieść.Mam nadzieję że chodzi właśnie o to,bo niewyobrażalne jest dla mnie, gdyby miało się okazać,że jak zwykle, kilku ludzi haruje dzień i noc ,a inni którzy mają puszczać w eter popijając kawkę,obgryzając ołówki,dłubiąc w nosie flirtują na gg lub czymś takim. Z resztą żeby uciąć wszelkie dyskusje należało by zapytać Antoniego wprost :dlaczego?.