Kandydat na młotkowego czyli ich człowiek w Warszawie

Przez Nygus , 19/03/2010 [14:39]

Platformiani spece od poruszania się na pograniczu czwartego, piątego i kolejnych wymiarów dokonali rzeczy, która z punktu widzenia tradycyjnie pojmowanej fizyki (a zwłaszcza tego jej działu, który się zajmuję optyką) wydaję się całkowicie niemożliwa do zaistnienia, a mianowicie z pojedynku dwóch niewiarygodnie bezbarwnych a wręcz można powiedzieć że zupełnie przezroczystych postaci uczynili zasłonę tak szczelną, że ta skutecznie przesłoniła Polakom całe pozostałe życie polityczno – społeczno - gospodarcze naszego, podobno już „dzikiego” kraju.



Może to i dobrze bo w tych okolicznościach nasza prawdziwa, codzienna egzystencja, która – przyznajmy – zanadto kolorowa nie jest, upodabnia się do działania słynnej tabletki na przeczyszczenie reklamowanej uroczym sloganem: „czyści łagodnie nie przerywając snu”.
Fakt, nad ranem jest odrobinę sprzątania, ale to dopiero nad ranem, a wiadomo że najlepsza zabawa jest zawsze pod wieczór.
Kto by się tam przejmował co będzie jutro rano, tym bardziej że nasza polityka osiągnęła stan nie spotykany nigdzie indziej, tzn. jedni się szampańsko bawią i mocno nadużywają wszelakich używek, za to porannego kaca mają ci co na to wszystko w pocie czoła cały czas pracowali. Przypomina mi to inny sławny bon mot, wygłoszony onegdaj przez któregoś z piewców wolnorynkowych rozwiązań w gospodarce, a mianowicie konstatację hipotetycznego założenia że gdyby ból wywołany uderzeniem się młotkiem w palec występował np. po roku od zdarzenia, to ludzie by się uderzali młotkiem w palce znacznie częściej niż to ma miejsce w sytuacji w której ból występuję natychmiast.
A co można by w takim razie powiedzieć gdybyśmy dodatkowo przyjęli taką koncepcję że ten ból by występował dodatkowo nie u tego, który się uderzył ale u zupełnie innego współplemieńca? A jeśli się jeszcze założy że młotkowy ostentacyjnie gardzi tym szaraczkiem u którego ból występuję? Myślę że taki złośliwiec z uderzania się młotkiem w swoje palce zrobiłby sobie podstawową i ulubioną formę spędzania wolnego czasu.
Gorzkie to wszystko, prawda?
To muszę szanownego, potencjalnego czytelnika moich czczych rozważań jeszcze dobić - otóż wszystko to właśnie tak w Polsce wygląda, tyle że taki młotkowy szaleniec ma jeszcze jeden, zupełnie fantastyczny profit: jemu za to dodatkowo bajecznie płacą.
Kto płaci?
No słucham? Jasne, zgadli państwo… ci z obolałymi palcami.

Podobno historia powtarza się zawsze jako farsa, ale ja uważam że jednak te powtórki muszą w swoim wyrafinowaniu uwzględniać coś co wynika z pewnego, nieuchronnego przecież postępu na drodze do osiągnięcia kolejnego etapu.
Nie przypadkowo używam tu słownictwa zaczerpniętego ze spiżowych myśli ojców założycieli najlepszego z ustrojów, do którego jak się wydaję znowu zmierzamy (i chyba zbliżamy się do celu szybciej niż kiedykolwiek przedtem!) bo zarówno te moje paralele z szampańską zabawą i kacem po niej oraz z młotkowym szaleństwem przecież już kiedyś u nas były. Czy to możliwe żebyśmy tu nad Wisłą zapomnieli dowcipną dykteryjkę z czasów późnego Gomułki, wygłaszaną po cichu przez umęczony szarą codziennością lud, która chyba najtrafniej określała stosunki społeczne panujące w komunizmie, a która brzmiała: „cały naród piję szampana ustami swoich przedstawicieli”?
Tak to wyglądało wtedy, tak to wygląda i dzisiaj, tyle że wtedy nie było ani Agory ani TVN24. Była co prawda „Trybuna Ludu”, była TVP Sokorskiego czy innego Szczepańskiego, był Jerzy Urban i Irena Dziedzic ale umówmy się – co to było jednak za dziadostwo.
Czarno-białe, bez Pochanke, bez Lisa, bez Olejnik…
To nie mogło dobrze działać.
No i na chwilę przestało. Ale już naprawili.
Teraz działa że ho, ho!
Właśnie podało gdzieniegdzie że Platformie nabiło już w sondażach prawie pod sześćdziesiąt procent. Słusznie mój blogowy sąsiad MarkD zastanawia się na swoim blogu czy aby Platforma nie prześcignęła już w tym poparciu chińskich komunistów. Bo chyba pobiła, a nawet jeśli jeszcze nie, to jest na najlepszej drodze aby pobić. A mi się tak po głowie roi takie pytanie: czy ktoś od tych wspaniałych zawodników pobrał na starcie próbki moczu?
No bo co wtedy zrobią ci wszyscy pomagacze, którzy dzisiaj tak pięknie kibicują Platformie i jej zawodnikom w sprincie do prezydenckich żyrandoli, jeśli się okażę, już po zawodach, że oni wszyscy byli na jakimś sztucznym dopingu, a to co teraz widzimy to nie żadna tam „nowa jakość w polskiej demokracji” a zwyczajny, pospolity, przestrzelony falstart?



A jeśli chciałbym żeby z tej mojej dzisiejszej pisaniny coś naprawdę zostało w głowie potencjalnego wyborcy „miracle-teamu”, który przypadkiem natknął się na ten tekst, to tylko to jedno zdanie: pamiętajcie kto na końcu płaci rachunki.
Bo jak kiedyś powiedział w przypływie niewytłumaczalnej szczerości nestor polskiej szkoły tele-manipulacji: rząd się zawsze wyżywi.
Ale nad ranem ktoś to musi przecież posprzątać, a nawet najdłuższy sen przecież kiedyś się kończy.

Czarek Czerwiński

Wszystkiemu były winne media! Właśnie to mnie bardzo denerwuje, że liderzy PiS wciąż to mówią, obrażają się na niektóre media. To jasne, że są wrogie! Tylko mówieniem o tym nic się nie zdziała. I im więcej będą tak mówić, tym będą bardziej wrogie. To przecież oczywiste. Trzeba wyjść ponad to. Brak możliwości przebicia się w mediach wynika też z braku pomysłu, jak przykuć ich uwagę. Nie mówię, że ma to być zaraz coś na miarę prawyborów w PO, ale to PO od kilku lat narzuca agendę mediom. Narzucała także, gdy była w opozycji do PiS. Więc coś tu PiS musi zrobić i nie może to polegać na kopiowaniu pomysłów PO. A przede wszystkim rozpisać chociaż role, jak są one rozpisane w PO. Itd. itp. już mi się nie chce nawet pisać. I jeszcze ta buta. Bo liderzy PiS-u zdają sobie sprawę, że mają żelazne poparcie na poziomie 20kilku%. Mają za to kasę i czują się w miarę bezpieczni, bo żadna alternatywa im nie wyrasta. Gdy jeden pierwszoliniowy poseł PiS był przez nas wstępnie pytany o możliwość rozmowy, pierwszym pytaniem jego asystenta było to jaką mamy odwiedzalność. A żesz ty sobie pomyślałem ;). Innego posła prosiłem mailowo o możliwość testów MyPiS, obiecał, że da login do zeszłego czwartku.. i oczywiście go do dziś nie dał. Już nie będę zaczynał wątku, po co w ogóle ten MyPiS, podczas gdy partia ta ma, jak zauważył MarkD, kilka wspierających ją oddolnie portali. Jak żadna inna! Pytanie jak długo jeszcze.. ;)
filozof grecki

Wymieniłeś konkretne zarzuty, więc podam swoje spostrzeżenia i przemyślenia w kolejności. Zacznę tylko od jednej uwagi ogólnej. Jeśli jest jakaś metoda, by ponad mediami czy mimo mediów skutecznie dotrzeć do wyborców z jakimś nadzwyczajnym przekazem, to warto tę metodę podać. Myślę, że oprócz naszych prób sporo doświadczonych ludzi nad tym pracuje... 1. "To jasne, że [media] są wrogie! (...) I im więcej będą tak mówić, tym będą bardziej wrogie. To przecież oczywiste." Nie, to nie jest takie oczywiste. Wychodzisz z założenia - moim skromnym zdaniem błędnego - że to jest próba sił między PiS a mediami. A to nie tak. Jeśli powstaną okoliczności, w których (za sprawą jakiegoś paradoksu) chwalenie PiS sprawi, że partia ta straci swoje poparcie i możliwość dojścia do władzy, to PiS zacznie być chwalone i czołowi dziennikarze zrobią to bez żenady i bez zmrużenia okiem. I to jest ten mechanizm - musimy to zrozumieć. Mechanizm ten polega na tym, by za żadną cenę nie dopuścić PiS do władzy. Metody zaś wynikają z tego podstawowego celu. I dla tego celu PiS może być nawet w jakimś momencie pochwalony czy PO zganione. SLD może wejść w sojusz z PiS lub z PO lub tylko to deklarować lub deklarować jedno a robić drugie - wszystko jedno - byle w efekcie układ został przy władzy, a PiS nie zostało do niej dopuszczone. Media są tu częścią pewnego systemu. Ten system nie jest ani doskonały, ani wieczny. Lecz to czy zacznie się on rozłazić zależy nie tylko od PiS-u, ale i od tego na ile będziemy w stanie wytrwać ten dzisiejszy napór. 2. "Brak możliwości przebicia się w mediach wynika też z braku pomysłu, jak przykuć ich uwagę." Uwaga mediów będzie zawsze tam gdzie trzeba, zgodnie ze wspomnianym podstawowym celem. Tusk, który w każdym trudnym momencie znika na wiele dni albo przebywa na dalekim zagranicznym urlopie jest kreowany na męża stanu... Nawet najlepszy pomysł na medialny show PiS-u zostanie przez media przedstawiony w krzywym zwierciadle jako coś groteskowego. Nie jest to trudne - wystarczy wyrwać cokolwiek z kontekstu i na tym skupić uwagę publicznej debaty. Politycy PO, SLD, autorytety dziennikarskie pospieszą z odpowiednimi ironicznymi komentarzami "PiS jest skończony" itp. Właściwy przekaz zostanie zmieciony z powierzchni, a politycy PiS będą musieli skupić się na obronie przed absurdalnymi zarzutami. Ile razy już to przerabialiśmy? 3. "I jeszcze ta buta." Myślę, że to bardzo krzywdzący zarzut. Oni robią swoje, my róbmy więc swoje. A zarzut o butę można zinterpretować przeciwnie. Oczekiwanie specjalnych pochwał czy innych form docenienia takiej działalności jak nasza przez polityków PiS może być zinterpretowane jako rodzaj próżności. Może na początek trzeba raczej skontaktować się z lokalnym politykiem a nie pierwszoligowym, choćby z biurem swojego posła. Pójść osobiście, przedstawić swoje racje, cele, poprosić o skierowanie do właściwej osoby. I nie zrażać się, gdy przy pierwszej próbie nie będzie spodziewanego efektu. 4. "Pytanie jak długo jeszcze" Myślę, że długo i wcale nie dlatego, że ktoś kogoś przymusza do popierania PiS, czy też dlatego, że nie ma już żadnego innego wyboru. Przyczyna jest bardzo prosta - poparcie nie wynika tu z miłości do PiS lub fascynacji tą czy inną osobą, tylko ze wspólnych celów. Jeśli jedne portale odwrócą się od PiS, to pojawią się inne, które będą skupiać ten ruch społeczny, który chce wreszcie skutecznie zwalczyć układ obcych interesów rozgrywających Polskę.
Admin

Admin

15 years 6 months temu

Bo lista ostatnich komentarzy na Stronie Głównej składa się wtedy z samych nicków (nadawców i adresatów). A w skrajnych przypadkach, jak teraz, są tam 2-3 nicki, które aktualnie prowadzą ze sobą dyskusję. Tytuł to TYTUŁ, a nie pole do wpisania nicku. Wiem, że tak najlatwiej, sam tak często robię, ale musimy się odzwyczaić, bo to źle wygląda i jest mniej punktowane przez Google'a. Niech tam będzie cokolwiek, ale nie nick. A najlepiej, aby w tytułach pojawiały się słowa-klucze, np. polityka, partia, prawda, fałsz, analiza, wybory, PR, prasa, telewizja, nowoczesny. Nicka można wpisać w pole ODPOWIEDZI. Żeby był lepiej widoczny można użyć BOLDA. Jeśli już ma być koniecznie nick w tytule, to niech będzie coś oprócz niego.

Domyślny avatar

nietoperz (niezweryfikowany)

15 years 6 months temu

nawiązując do tego co napisał Admin - jeśli szefom portalu chodzi o zwiększenie liczby odwiedzin proponowałbym na grafikach umieszczać nazwę blogpress. Wiele grafik Yarroka, czy Rzepki krąży w sieci - jest to wtedy darmowa reklama. Pozdrawiam
filozof grecki

To takie przyzwyczajenie z tymi nickami, ale uwaga jest chyba słuszna, Adminie. Ja się na pewno dostosuję. Powyższy tytuł jest akurat oczywiście humorystyczny ;)
Admin

Admin

15 years 6 months temu

Ty to robisz i super. Yarrok podpisuje filmy, ale grafik nie podpisuje nawet swoim nickiem. Choć ja bym już rozpoznał jego grafikę po stylu i perfekcji wykonania, to oczywiście warto zostawiać choćby malutki podpis dla nieznających jego prac. Ale to już decyzja artysty.
Admin

Admin

15 years 6 months temu

Filozofie no nie :) nie zawsze. Chciałem tylko powiedzieć, że to prosty sposób na podniesienie rankingu witryny. Ale bynajmniej nietoperzu nie chodzi o to, że zależy na tym "szefom" portalu, choć unikamy szefowania jak ognia, co jest w interesie nas wszystkich tutaj. Bo tym samym wpisy każdego z nas przeczyta więcej osób.

Rzepka

Rzepka

15 years 6 months temu

Bo tam w przeważającej części moje są jedynie dymki. Nie mogę podpisywać czegoś, co do mnie nie należy. Natomiast w notkach zaznaczam skąd pochodzą zdjęcia.
Czarek Czerwiński

To oczywistą oczywistością jest wykorzystanie Internetu. O ile jednak wcześniej Internet był przez PiS zupełnie nie zauważany, czy wręcz zupełnie niezrozumiany (nie będę przypominał słów JK), to teraz widać pewną ofensywę ale nie wiem czy do końca we właściwym kierunku. Dwa mniej lub bardziej ale partyjne portale (MyPiS i Sympatycy PiS) i kilku posłów piszących blogi to za mało. Dlaczego np. Morawiecki, który jest kandydatem na prezydenta, może prowadzić bloga w jednym z takich miejsc i zabiegać o poparcie użytkowników niewielkiego portalu, a nikogo z PiS-u nikt w takich miejscach nie widział? Ignorowanie istniejących już przyczółków myśli prawicowej w necie zemści się na PiS-ie.
filozof grecki

Ciężko mi dyskutować na poziomie zmanipulowanych wystąpień J. Kaczyńskiego, który jest - i to jest oczywistość - celem najostrzejszych ataków tego typu (nb. "oczywistą oczywistość" wymyślił Kwaśniewski lub jego trenerzy na okoliczność debaty). Tak samo moglibyśmy teraz oceniać, że błędem było zapowiadanie przez PiS chęci wprowadzenia stanu wojennego w Polsce na wypadek zwycięstwa PO w 2007 (tak poważni publicyści interpretowali wypowiedzi J. Kaczyńskiego z czasu kampanii wyborczej). Szkoda więc, że jednak nie przypomniałeś słów JK, bo nie wyrażały one nic zdrożnego w stosunku do Internetu i jego użytkowników. Chodziło natomiast o całkiem racjonalne stanowisko na temat sensu i istoty aktu wyborczego w demokracji. Ale media zrobiły z tą wypowiedzią powtarzane do znudzenia zdanie o piwie. Kto jak kto, ale my tu powinniśmy na te standardowe manipulacje być odporni. Trudno mi sobie wyobrazić by Lech Kaczyński miał prowadzić bloga. Z kim miałby konkurować i dyskutować? Z Palikotem? Nawiasem mówiąc na YT od roku jest kanał prezydenta. Cały czas piszesz o ignorowaniu prawicowych portali przez PiS, ale naprawdę trudno zrozumieć sens tych żali. Czy PiS ma te portale reklamować, sam się na nich reklamować, czy też udzielać się na nich? Czy taka działalność nie zostałaby szybko wykorzystana przeciw PiS-owi, choćby do jakiejś akcji zdyskredytowania wszystkich, którzy np. "sprzedają się" PiS-owi? Jak wiemy, strona przeciwna celuje w takich akcjach. PiS-owi przeciwstawiane byłoby PO, które "nie manipuluje" internetową społecznością itd. itp. Ja wspieram PiS, bo zależy mi na powstrzymaniu katastrofy, do której zmierza Polska pod rządami kolejnych partii reprezentujących obce interesy. Nie potrzebuję na tę okoliczność jakiegoś specjalnego uznania. Przeciwnie, jeśli dzięki moim wpisom, przybędzie choć kilka osób myślących podobnie do mnie, to będę bardzo szczęśliwy. Czas pokaże efekty nowych pomysłów PiS na obecność w Internecie. Wydaje mi się, że kierunek tych działań jest dobry. Do zrobienia jest nadal wiele, ale nie od razu Kraków zbudowano. Po prostu nie rozumiem roszczeniowej postawy w stosunku do PiS. Układ polega na tym, że oni mają jak najlepiej prowadzić politykę. Jak znajdą się lepsi i bardziej skuteczni od nich, którzy choćby zbliżą się do nich pod względem zaufania i poparcia w społeczeństwie, to będę się wtedy zastanawiał nad możliwymi opcjami. Należy jednak zastrzec, że tego typu rozważania są dziś w najwyższym stopniu ryzykowne, gdyż rozbicie tego ruchu społecznego, to będzie dokładnie ten moment, gdy przestanie istnieć nawet nadzieja.
Czarek Czerwiński

"Czy taka działalność nie zostałaby szybko wykorzystana przeciw PiS-owi, choćby do jakiejś akcji zdyskredytowania wszystkich, którzy np. "sprzedają się" PiS-owi?" Z jednej strony chwalisz inicjatywę portalu MyPiS, a z drugiej piszesz takie rzeczy o tych, którzy z PiS-em nie są związani. A ja właśnie pisałem, że robienie partyjnego portalu jest bez sensu, bo łatwo będzie wszystkim, którzy się tam zarejestrują przypiąć partyjną łatkę. Zauważ też, że "żali" żadnych nie było do momentu gdy na kongresie PiS ujawniło pomysł własnego portalu. To znaczy, że to co dzieje się do tej pory w sieci mają tak naprawdę gdzieś. Traktują to jako nieznaczący politycznie folklor. Nie znają, nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, bo widać z ich punktu widzenia nie ma to znaczenia. Trzeba być portalem tej wielkości co Salon24, żeby raczyli się pojawić. Oczywiście za to co robimy nigdy nie chciałem, żeby jakoś było specjalnie docenione, poza np. zwykłym zabraniem głosu przez KOGOKOLWIEK z PiS-u. Zobacz jak to wygląda w przypadku np. Macieja Gawlikowskiego - dyskutował do upadłego ;). Czyż to nie było miłe, choć delikatnie mówiąc nie zgadzaliśmy się z jego wizją historii jaką przedstawił w filmie "Pod prąd". A wracając do PiS-u - mogli chociaż zaprosić do testów ich portalu, czy też umożliwić takie testy, jeśli poprosiłem i dali taką obietnicę. A to nic, zero, null. Chodzi o drobiazgi, ale z takich drobiazgów składa się życie. A generalnie to ja się oczywiście z Tobą zgadzam, po co tu jesteśmy, po co zabieramy głos w necie itd. Nie robimy tego ani dla pieniędzy, ani dla własnego interesu, tylko po prostu dlatego, że Ojczyzna w potrzebie. I bardzo dobrze.
filozof grecki

Jako że nadałem sobie przydomek Filozofa, powinienem szczególnie dbać o spójność swoich poglądów. Dlatego muszę odnieść się do tego polemicznego zarzutu. Robię to bez długich wstępów, ewentualne dodatkowe uwagi, zostawiając na koniec. Sprzeczność w mojej wypowiedzi da się wykazać tylko pod warunkiem przyjęcia założenia, że własna internetowa inicjatywa PiS jest równoważna z udziałem polityków PiS w inicjatywach niezależnych. Wymienię dwie przyczyny, dla których nie mogę zgodzić się z tym założeniem. Główna przyczyna to sprawa niezależności. Jedną z przyczyn sukcesu niezależnych portali blogerskich jest właśnie ich niezależność. Domniemany czy prawdziwe naciski polityczne w Salonie24 były przyczyną fali krytyki. Na wielu portalach oficjalnych moderacja jest w praktyce polityczną manipulacją na dużą skalę, w wyniku której do przestrzeni publicznej wielokrotnie łatwiej przebija się przekaz PO niż przekaz PiS. Udział polityków PiS w portalach, które uznajemy za niezależne bądź kreujemy na niezależne byłby w tym momencie istotnym problemem. Na prawicy nie brak ludzi wręcz przesadnie pryncypialnych, którzy ostro krytykowaliby taki trend od wewnątrz. Tym bardziej wykorzystaliby to polityczni przeciwnicy. Czym innym jest tu Salon24, który dzięki dość zręcznej polityce wyrasta na specyficzne medium nie ograniczone bynajmniej do konkretnej opcji. Portal MyPiS już w nazwie sugeruje nawiązanie do konkretnej partii, dlatego zarzuty o partyjność będą tam z definicji bezprzedmiotowe. Co nie znaczy, że nie będą one stawiane, ale to jest wiadome - każda inicjatywa PiS będzie sabotowana przez mainstream. Druga przyczyna jest skądinąd zjawiskiem w ogóle dość zaskakującym. My, jak sądzę w niemałej części zwolennicy PiS, nie mając pełnej informacji o tym, jak będzie działać MyPiS, z góry zakładamy "najgorszą" ewentualność. To znaczy taką, która pozwala czynić PiS-owi zarzut lekceważenia niezależnej sceny internetowej poprzez powielanie jej pracy bez wcześniejszych prób nawiązania kontaktu. A dlaczego nie bierzemy pod uwagę, że projekt PiS po prostu zawiera inne funkcjonalności i cele? A zatem będzie funkcjonował w Internecie zupełnie równolegle. Inicjatywy o wspólnych celach politycznych mogłyby nawzajem się wspierać i zwielokrotniać swój pozytywny wpływ na bieg zdarzeń w Polsce, ale mogą też zwalczać się i redukować oraz marginalizować ten wpływ, marnując cały potencjał. Dlaczego z góry zakładać ten drugi negatywny scenariusz? Choćby z tych dwóch podanych wyżej powodów nie zgodzę się, że MyPiS tylko powiela portale niezależne. Zatem nie ma sprzeczności w chronieniu portali niezależnych przed zarzutem partyjności z jednej strony i powstaniem portalu partyjnego z drugiej strony. W tym wywodzie pokazałem tylko, że moje stanowisko nie jest sprzeczne wewnętrznie i tego będę się trzymał. Natomiast można nie zgadzać się z konkretnymi moimi tezami, bądź w całości z moimi poglądami. Oczywiście, wiem, Ckwadracie, że nasze poglądy polityczne są podobne, moje zastrzeżenie ma charakter ogólny. W końcu Blogpress jest dla wszystkich, którzy chcą podyskutować. Teraz czas na kilka drobiazgów. "Nie znają, nie wiedzą, nie chcą wiedzieć, bo widać z ich punktu widzenia nie ma to znaczenia." Myślę, że to ogólnikowy, trudny do udowodnienia zarzut w stosunku do PiS. To duża partia, więc nie wiem na czym jest on oparty. Nie słyszałem oficjalnego stanowiska, z którego mógłby on wynikać. Dyskusja z Maciejem Gawlikowskim to moim zdaniem cenny wkład Blogpressu w próby zrozumienia najnowszej historii Polski. Krótko mówiąc, jest to jak najbardziej sukces, osiągnięcie, i oby jak najwięcej tak cennych materiałów u nas się pojawiało. Ale czy najlepszy nawet portal (czy ogólniej gazeta, radio) ma prawo oczekiwać, że tematy, ciekawi ludzie będą przybywać same z siebie? Moim zdaniem - nie. Portal to z jednej strony strona techniczno-organizacyjna, z drugiej pozyskiwanie ciekawych osób i treści. Cieszę się, gdy udaje się je pozyskać na Blogpressie, czy to przez aktywne ich poszukiwanie, czy też przez to, że zainteresowane, ciekawe osoby same tu trafią. Próba nawiązania kontaktu z PiS-em, nawet z szeregowymi politykami, w celu wspólnych działań nie byłaby zła (jeszcze lepiej także z innymi opcjami), ale nie mogę zrozumieć postawy niejako roszczeniowej w stosunku do tej partii. A co z politykami prawicowymi spoza PiS? Testy portalu MyPiS.pl to, jak piszesz, drobiazg. Trudno ocenić, dlaczego nie udało się w tym przypadku porozumieć, ale wyciąganie stąd ogólnych wniosków to stanowcza przesada.