Biuro Badania Opinii Społecznej przy Wydawnictwie Agora przeprowadziło badania na docelowej grupie potencjalnych czytelników „Gazety Wyborczej”. Celem było wyłonienie procentowej ilości stałych czytelników „GW”, sporadycznych czytelników oraz tych którzy nie czytają gazety w ogóle.
Następnie do działania przystąpili naukowcy oraz lekarze, którzy przebadali wszystkich i sporządzili raport. Niestety wyniki są szokujące. Okazało się, że nawet kilkuminutowe obcowanie z „GW” pozostawia trwałe zmiany w mózgu czytelnika.
W celu zapobieżenia przypadkom zachorowań, sporządzony został stosowny plakat biorący udział w nowej kampanii społecznej „Nie czytaj, bo ześwirujesz!”
Yarroku,
Oby zbankrutowali!
Jestem żywym przykładem, że można się wyleczyć :)
@Yarrok + @ckwadrat
Chociaż konwencja jest wesoła to jednak napiszę coś poważnie.
Otóż ja oczywiście, jak większość Polaków też kiedyś się dałem nabrać na ten romantyczny obraz Michnika-bojownika, który to "za mnie siedział w więzieniu". Ale trwało to w sumie u mnie nie tak długo. Pamiętacie może taką jego małą tele-wtopę, podczas której z jakiegoś spotkania na Woronicza wyszli z Urbanem oddzielnie a potem kamery złapały ich jak wsiadają razem do Urbanowego citroena i razem ze "Stokrotką" pojechali do rezydencji Urbana żeby się nachlać wspólnie wódy? To chyba młodziutki Semka ich tak wtedy uchwycił. Było to gdzieś tak na samym początku lat 90-tych. Dla mnie to był ten jeden, jedyny moment kiedy mi łuski z oczu spadły natychmiast. Zupełnie jak u męża-naiwniaka, który zbyt wcześnie wrócił z delegacji... :-)
Całkowity Red Alert!
Ale nawet wcześniej nie mogłem czytać "Wyborczej". Nawet wtedy gdy miała jeszcze znaczek Solidarności. Już wtedy jakoś intuicyjne czułem tam ten rodzaj czystej propagandy rodem z najgorszej komuny. Jakiś szósty zmysł kazał mi wynajdywać w niej te różne wredne malutkie drobiazgi poutykane to tu, to tam, które mnie od tej gazety zawsze odstręczały. I nie mogłem nawet tego w sumie jakoś racjonalnie zwerbalizować. Podskórnie czułem do "Wyborczej" wstręt od zawsze.
Tak więc paradoksalnie nigdy jakoś potem nawet nie odczuwałem potrzeby jakiegoś nadmiernego walenia w Agorę, choć oczywiście dostrzegam całe zło, jakie ta gazeta dokonała w głowach niemal wszystkich moich znajomych. Mogę napisać że mnie ręka Opatrzności uchroniła przed zgubnym działaniem tego medium.
I dobrze, bo może bym się też dał złapać?
A lepiej nie mieć nałogu niż się z niego potem leczyć.
@Nygus
Yarroku, Rzepko
Pani Ewo :)
Rzepko,
Pani Ewo :)