Agentura wpływu

Przez dodam , 04/03/2010 [23:26]

Na Litwie jest ich 3000, a ilu w Polsce? "Prezydent nie powinien udawać zucha w górach Kaukazu! – zagrzmiał kandydat na kandydata Radosław Sikorski na wiecu w Bydgoszczy. (...) Trudno znaleźć inne uzasadnienie takiej postawy niż wąsko pojęte interesy partyjne" - komentuje w Rzeczpospolitej Bronisław Wildstein. Czy rzeczywiście mamy do czynienia tylko z rozgrywką partyjną? Gruzja stanęła przed realną groźbą podzielenia losu Czeczenii. Bez zdecydowanej postawy prezydenta Kaczyńskiego i jednoznacznego opowiedzenia się Zachodu po stronie Gruzji usłyszelibyśmy wkrótce o "pomocy Gruzinom" takiej jakiej i nam udzielono 17 września 39. Doprawdy trudno uznać forsowanie rosyjskiego interesu w tej sprawie za przejaw partyjnej gierki. Trzeba to jasno powiedzieć. W Polsce najsilniejszą partią jest nadal rosyjska agentura wpływu. Świadczy o tym wiele działań: torpedowanie dywersyfikacji dostaw surowców, likwidacja polskiego przemysłu stoczniowego, utrzymywanie dawnych powiązań przemysłu zbrojeniowego, storpedowanie tarczy antyrakietowej, propaganda prorosyjska i antyamerykańska w mediach, rosyjska optyka przedstawiania wydarzeń. Nie tylko przez dziennikarzy, ale także polityków. Ani jedni ani drudzy nie ponieśli żadnych konsekwencji za skandaliczne zachowanie wobec zagrożenia Gruzji. Także ABW po ujawnieniu "opracowania", które w swoich wnioskach dalej poszło niż Kreml. Ten ostatni nie odważył się tak grubymi nićmi szyć, gdy zorientował się, jak źle mogłoby to być odebrane przez opinię na Zachodzie, nazywanie terrorystów bojownikami, a walczących z nimi żołnierzy wojskami okupacyjnymi, oddanie sieci dystrybucji paliw, przemysłu stalowego i wielu innych działów gospodarki pośrednio lub bezpośrednio w ręce Rosjan. zadziwiająca słabość naszej dyplomacji utrzymywanie dominującej pozycji ludzi PRLu z WSI na czele we wszystkich kluczowych dziedzinach życia bezwzględne zwalczanie wolnych bądź niedostatecznie spenetrowanych przez agenturę wpływu środowisk (PiS, Gazeta Polska, Rzeczpospolita) i instytucji (CBA przed przejęciem Biura przez ludzi Bondaryka, IPN, Prezydent) . Długo jeszcze można by wymieniać. W tym świetle kandydaci PO, Sikorski, Komorowski, wyglądają bardzo nieciekawie. Przyglądajmy się im uważnie.

dodam

był jednym z najczęściej drukowanych autorów w wydawnictwach bezdebitowych lat 80-tych. W wolnej Polsce nie istnieje. Z Herbertem było podobnie. Pełno za to stale tych samych ekspertów od wszystkiego, którzy "godnościo swojo i autorytetem" służą utwierdzaniu nas w słuszności bieżącej narracji. Dzięki za ten link!
Bernard

Gdy ruskie tanki jechały na Tbilisi doszło do rzeczy skandalicznej. Polski rząd wstrzymał samolot z prezydentem Polski i przywódcami państw bałtyckich (strach wojskowego pilota między bajki włóżmy). Potem lądowanie w Azerbejdżanie. Można co prawda na to patrzeć jak na rozgrywki ambicjonalne, albo jako chęć przypodobania się Sarkozemu. To pozory. Ale warto zadać pytanie „cui bono”?. W czyim interesie militarnym, propagandowym, politycznym było rozwalenie tej zwołanej ad hoc koalicji? Komu przeszkadzała bliska współpraca Polski, Bałtów i Ukrainy? Komu służyło dezawuowanie polskiego prezydenta, co zniszczyło taką współpracę na przyszość? Potem żałosne komentarze Komorowskiego, dziś Sikorskiego. Odpowiedź jest oczywista.