„By Polska rosła w siłę a ludzie żyli dostatniej”

Przez Katarzyna , 23/02/2010 [16:59]

Rząd pragnie, by wszystkie dzieci na wsi miały boiska. Rząd zadbał o place zabaw dla maluchów przy szkołach. Teraz rząd zatroszczy się o świetlice.

Kurcze, gdyby nie to, że za komuny  Internetu w Polsce nie było, pomyślałabym, że ktoś przekopiował wiadomości z „Trybuny Ludu” zmieniając jedynie słowo, „partia” na „rząd”. Jak jeszcze przed wyborami będą rozdawać niczym  1 Maja kiełbaski z ciężarówek, to poczuję się jak za dawnych dobrych lat; pensje na chleb i wódkę, a o resztę dbał  I sekretarz. Potem już nawet  pensja stawała się zbędna, bo kwitł handel kartkami, bonami, a nawet wymienny; ty pół litra, a ja ci masło, ty mi buty, a ja ci pieluchy, ty mi talon na malucha a ja miejsce w kolejce po pralkę. I tak to żyło się szczęśliwie i dostatnio, ale krótko, bo octu już wymieniać nikt nie chciał.Teraz też, wygląda na to, mamy okres nie tylko cudów, ale i dostatniej szczęśliwości na sielskiej, anielskiej wsi. Czy równie krótko będzie trwał jak za  Gierka? Niestety, wszystko wskazuje na to, że jedynie do czasu kolejnych wyborów. Nie musimy jednak martwić się zbytnio, bo czego jak czego, ale wyborów to my mamy pod dostatkiem, tego nam nie żałują, udając demokrację za nasze pieniądze.Gorzej, że za nasze pieniądze decydują o tym, co nie należy do ich obowiązków. Nadgorliwcy znaleźli się, psia krew. Tylko dlaczego z państwowej a nie partyjnej kasy?Do tej pory sądziłam, że takie pomysły przedwyborcze ma tylko mój wójt. Trzecią kadencję ciągnie chodnik przez moją wieś. Wygląda na to, że będzie i czwarta, piąta... bo doszedł tylko do połowy wioski. Odkąd miłościwie nam panuje PO z PSL jest szansa, że na chodnik poczekamy, ale będziemy mieli : boisko, plac zabaw i świetlicę. A ja tylko tak mimochodem zapytam, bo czy warto zniechęcać do dawania prezentów? Czemu rząd wyręcza mój  samorząd i decyduje, co powinno się w gminie budować? Jeśli już koniecznie chce na siłę uszczęśliwiać, to może dokończyłby chodnik w mojej wsi?Nie wiem też czy wypada, ale zadam i inne pytanie. Skąd rząd bierze pieniądze na takie inwestycje? Czy one nie powinny znaleźć się w budżecie gminy? Jeśli nie, to po co nam samorządy?  Ja rozumiem intencje i nawet się cieszę. Wreszcie ktoś dba o wieś i nie tylko likwidując olimpiady (koła zainteresowań dawno już uznano za zbędny luksus) wyrównuje szanse między miastowymi a wieśniakami, ale myśli o cywilizacyjnym postępie  między strzechami. Co tam obiecany Internet na wsi, dzieciskom  znudził się i chętnie pokopaliby piłkę, pozjeżdżali z rynny do piaskownicy czy pograli w tysiąca w wiejskiej świetlicy. A i dorośli będą mogli sobie wpisać do wyborczych ulotek osiągnięcia na miarę XXI wieku....jeśli, oczywiście, głośno (i po cichu też) zachęcą do wdzięczności w głosowaniu. Jak jeszcze z okazji otwarcia takiego obiektu radni będą się kłócić, kogo zaprosić; premiera czy prezydenta, a miejscowe media poinformują, że połowice skłóconych wodzów zniszczyły sobie trzewiczki na świeżo pomalowanej trawie podczas przecinania wstążek w kolorach PO i  PSL, to naprawdę poczuję się o przeszło 20 lat młodsza. Wtedy też brakowało w szkołach pieniędzy na papier toaletowy czy kredę. O pomocach dydaktycznych poza tablicą anatomiczną tasiemca mowy być nie mogło nie tylko ze względów ideologicznych, ale jak Warszawa miała  do gminy zjechać, obowiązkowo był chleb, sól, kiełbaski dla ludu (piwo we własnym zakresie) i na zielono pomalowana trawa. Krawężniki z pewnością też byłyby pięknie na biało malowane, ale, niestety, na wsiach takich fanaberii jak chodniki nie przewidywano.Martwię się tylko, że wkrótce zabraknie pomysłów na  przedwyborcze obietnice. Bo co może jeszcze rząd obiecać na wsi? Skocznię narciarską, górę na miarę Gubałówki, sztuczne lodowisko i kryty basen? Prawdę powiedziawszy wcale bym się tymi obietnicami nie zdziwiła, jeśli nawet naród ich nie kupi, to zawsze mój wójt będzie mógł poszukać winnych w rządzie za niezrealizowane inwestycje. Przecież on jak za komuny poza  obowiązkiem zabezpieczenia chleba, soli i malowanej trawy o niczym nie będzie już decydował i za nic odpowiadał. Nie wykluczone też, że z przedwyborczych obietnic zostanie zrealizowana jedynie  karczma z Jankielem, ale akurat ona ze względu na gorące spory polityczne i agitację partyjnych emisariuszy zawsze będzie dochodowa. Czy uda się zorganizować zajazdy na wrogą partię? A to już zależy czy znajdzie się w okolicy Gerwazy i  Horeszko.I tylko jednego nie potrafię sobie wytłumaczyć. Jak to jest z tym polskim budżetem; niby kryzys, nie ma na inwestycje, drogi, szpitale. Nie ma na rozładowanie tłoku w klasach, koła zainteresowań, olimpiady, sale gimnastyczne tak, by rzeczywiście mogły odbywać się wszystkie lekcje wychowania fizycznego,  prysznice po fizycznym wysiłku, dożywianie itp itd, a rząd ma pieniądze na coś, co z powodzeniem może  wykonać samorząd, gdyby zgodnie z kompetencjami dzielony był budżet?!I właściwie tu powinnam postawić kropkę, bo o czym tu jeszcze można myśleć? Przecież nikt mi nie odpowie na najprostsze pod słońcem w praworządnym kraju pytanie: Czy ktoś w mojej Ojczyźnie kontroluje wydatki rządu? Czy  sprawdza, które z nich powinny być wliczone do kosztów kampanii wyborczej i potrącone z kasy partyjnej?Nie mam nic przeciwko boiskom, placom zabaw czy świetlicom ale mam chyba prawo jako podatnik i mieszkaniec wsi do współdecydowania z mieszkańcami, a nie rządem, na co powinniśmy wydać pieniądze.  No chyba że to jest taka inteligentna gra, pod wpływem której w końcu PO I PSL przekona mnie do wyboru między anarchistami a   Unią Polityki Realnej, bo po co mi takie państwo, które nie wywiązuje się ze swoich obowiązków, a wp...a się w moje kompetencje?Ps.To do samorządów, w których są już place zabaw, świetlice i boiska. I po co było się tak śpieszyć?! Nie warto było poczekać do wyborów? Tusk by wam wybudował... i jeszcze przyjechał, odwiedził... ludzki z niego człowiek... tak za darmo.
Bernard

bo chodnik dociągnął do połowy, a premier tylko obiecuje. Ale w sumie może to taka taktyka premiera - "weźmy się i zbudujcie".
Katarzyna

Mojego wójta i premiera łączy jedno, tzw. "kiełbasa wyborcza".;-) U premiera dochodzi już do absurdu, bo przecież w szkołach wiejskich są już od dawna świetlice. Muszą być, bo dzieci dojeżdżają. Problem w tym, że nie mogą one właśnie ze względu na dojazdy spełniać swojej wychowawczej czy edukacyjnej roli. Są raczej dworcową poczekalnią dla wszystkich dzieci i tych starszych z gimnazjum i maluchów. A pani zwykle pilnuje, by sobie głów nie po urywali. O zajęciach świetlicowych zgodnych z planem mowy być nie może. A tam, gdzie nie ma szkoły? Oczywiście, że przydałyby się świetlice nie tylko na zebrania, ale i na zajęcia choćby w długie zimowe wieczory, tylko że to już inwestycja, na którą gmin po prostu nie stać. Kilkanaście wiosek w gminie i zaczynamy w każdej budowę świetlicy? Już to widzę. Są to więc obiecanki obliczone na naiwnych nie znających realiów wsi i chyba głównie pod PSL. Nie mówiąc już o tym, że MEN nie powinno zajmować się budowami, to zadania dla samorządów.
Bernard

gdzie można było wypić herbatę, oranżadę, i obejrzeć telewizję (wówczas na wsiach nie było to jeszcze dostępne w każdym domu). A może coś jeszcze (podręczna biblioteka)? To nie na temat, ale ciekaw jestem czy to jeszcze funkcjonuje? Bo zdaje mi się, że nie. pozdrawiam
Katarzyna

Temat na długie pisanie. ;-) Nie ma na to jednej odpowiedzi, to zależy od wsi, jakie jej miejsce w gminie czy jest szkoła, knajpa, sklep, kościół. To zależy też czy jest to wieś tradycyjna, czy tylko noclegownia dla miasta, czy może po pegeerowska. Jest chyba jednak jakaś tendencja zła, odgradzania się od siebie, murami, psami. Zanikło życie wspólnotowe, zwłaszcza tam, gdzie nie ma kościoła, parafii, szkoły. Mogę mówić o swojej wsi; popegeerowskiej i powarmińskiej, że tak się wyrażę, kiedy wyjechali rdzenni Warmiacy.... Długo by gadać, ale pytanie istotne i warto by zbadali to socjolodzy. No ale oni teraz głównie sondażami wyborczymi zajmują się, a szkoda. Również pozdrawiam
Czarek Czerwiński

Najlepsze, że nawet samolot prezydencki też jest od 2 lat rządowy. Za rządów i prezydentury lewicy to Kwaśniewski użyczał pozostającego w jego dyspozycji samolotu Millerowi, a nie odwrotnie. Koszmar - położyli łapę na wszystkim.
Katarzyna

Moje pokolenie, które pamięta komunę, bo wychowywało się w niej i pracowało, ze zdziwieniem obserwuje powrót wszystkich komunistycznych praktyk w zarządzaniu, dysponowaniu pieniędzmi, przywracaniu starych instytucji pod inną nazwą (tak jest np. w oświacie, choćby centra kształcenia ustawicznego przecież były za komuny)przywracania dawnej roli związkom zawodowym, ostatnio już całkiem jawne cenzurowanie mediów,zależność od polityków i dyrektyw UE wymiaru sprawiedliwości, samorządy zależne od partii i dotacji rządowych. Tak dalece to wszystko wróciło, że już nawet nie kryją się z tym. Jeśli chodzi o samorządy to, niestety, PiS też je lekceważył. Na wszystkim musiał być i musi być nadal pieczęć partyjna i rządowa. Czy młodzież zauważy, że to nie ma nic wspólnego z liberalizmem, że to po prostu zmutowana mafijna komuna? Przespaliśmy coś czy nie mieliśmy szans?
Katarzyna

To prawda, ale to są dwie różne sprawy. Nie ma innej drogi do rozwoju gospodarczego i kulturalnego kraju jak samorządność. Inną sprawą jest struktura i kompetencje samorządów. To rzeczywiście wymaga reformy i to pilnej. A inną korupcja. To, że samorządy są wylęgarnią korupcji jest wynikiem tzw. poprawek do Ustawy samorządowej; uniezależnienie się wójtów, burmistrzów i prezydentów od rady. Faktycznie stali się dawnymi naczelnikami ponad prawem A ponad prawem, bo nie ma dla samorządów ograniczonej kadencyjności. Próbowano ten problem rozwiązać, ale PSL zablokował. Swoi są przy korytach, więc po co zmiany? Jest jeszcze jeden problem; braku kontroli. Niby ona jest (wojewoda, Izba Obrachunkowa) ale w przypadku niewłaściwego gospodarowania finansami, niewiele mogą. Musi być ewidentne przestępstwo, by zajęła się prokuratura, ale i tak mafioza odwołać nie można. Byłam radną 1 kadencji samorządów. Wiem, ile można zrobić na wsi; warunek; uczciwość i kompetencje urzędników. To właśnie przez upartyjnienie, pośrednie lub bezpośrednie, samorządy nie spełniają swojej funkcji. Żadna partia tego nie chce, bo wrócił system nakazowo/rozdzielczy jak za komuny, a ludzie tego nie dostrzegają, bo w tym wzrośli; zawsze w Polsce wszystko załatwiało się, a nie kupowało czy organizowało. Smutna pozaborowa, okupacyjna i peerelowska spuścizna. Dla mafii to raj. Gdyby socjolodzy prowadzili badania, a nie zajmowali polityką, dowiedzielibyśmy, dlaczego dla mieszkańców gmin niczym dziwnym wydaje się, że premier obiecuje boiska czy świetlice. Nikt nie pyta, co to za pieniądze, dlaczego wbrew kompetencjom ustawy o systemie oświaty dysponuje nimi minister? Dlaczego tym sposobem promuje się niezaradne samorządy, a po d... dostają te, które dbają o infrastrukturę swojej gminy. Owszem, można by było z tym walczyć, gdyby dziennikarstwo nie zostało przejęte przez piar. Bernardzie, w moim przekonaniu, to jest klucz do wolności i niezależności Polski. Ryba psuje się od głowy, ale jak się tułów zepsuje, to żadna wymiana głowy nie pomoże. :-)
Bernard

gdyby u nas była taka mozliwość to obawiam się, że to Sobiesiak byłby szeryfem Kotliny Kłodzkiej, a Perszing w Warszawie... Ale oczywiście masz rację, samorządy są właściwą drogą. Ale samorządy bardzo sprzyjają rozrostowi administracji, a przykład Opola, gdzie chyba dwie ekipy SLDowskie poszły siedzieć, a to dlatego że jedna pani przerwała zmowę milczenia mnie przeraża. Bo Opole pewnie powtarza się znacznie częściej. pozdrawiam
Katarzyna

W USA zapewne też jest korupcja i mafijne układy, pytanie jaka to skala. Raju nie zbudujemy, u nas jest jednak patologia, bo apetyty rozbudzone, a społeczeństwo biedne, łatwiej skorumpować, gdy jeszcze ma się szansę na uniknięcie kary. Dzięki za czarny, bo czarny, ale trafny dowcip: "...Sobiesiak byłby szeryfem Kotliny Kłodzkiej, a Perszing w Warszawie... :-))))