Traktat ryski - sukces czy porażka? (1)

Przez Godziemba , 11/01/2010 [10:00]

18 marca 1921 roku w Rydze podpisano traktat pokojowy kończący wojnę polsko-sowiecką. Czy warunki układu a szczególnie jego realizacja zakończyły się polskim sukcesem?

Jesienią 1920 roku, pomimo zwycięstw, Polacy byli zmęczeni szóstym rokiem (wliczając okres wojny światowej) wojny. Po odparciu armii bolszewickiej spod Warszawy zagrożenie bytu państwa znikło, a terytorialne apetyty były już godziwie zaspokojone. Sowieci byli natomiast zrujnowani i fizycznie i psychicznie. Komunizm wojenny doprowadził do całkowitego paraliżu społecznego, technicznego i gospodarczego całego czerwonego imperium.

Polska motywacja wojowania na Kresach była prosta. Odzyskanie niepodległości powinno oznaczać również odzyskanie ziem, które utraciliśmy przez zabory. Jednak o ile endecja, uważając iż Rzeczypospolita powinna mieć jednoznacznie polski charakter narodowy, ograniczała swe apetyty na wschodzie, to obóz belwederski wspierał mit Polski Jagiellońskiej. Wobec wielkiej Rosji – uważali piłsudczycy – jedynie Polska Jagiellońska miała jakiekolwiek szanse. Łączyła bowiem ówczesne siły polskie, litewskie, białoruskie i ukraińskie. I osłabiała Rosję o potencjały Białorusi i Ukrainy.

Waga rokowań pokojowych z Sowietami nie znalazła swego odzwierciedlenia w instrukcji dla polskiej delegacji. Czytamy w niej, iż celem jest „zakończenie walki miedzy Polską a Rosją o sporne miedzy nimi tereny i stworzenie podstaw dobrego sąsiedzkiego współżycia”. O granicy stwierdzono jedynie, że „będzie ustalona nie na podstawie historycznych rewindykacji, lecz na podstawie sprawiedliwego pogodzenia żywotnych interesów stron rokujących”, a „rozwiązanie spornych spraw narodowych na rzeczonym terytorium nastąpi w myśl zasad demokratycznych”. Nie wiadomo, czy więcej w tych frazesach głupoty czy cynizmu?

Powyższe slogany oznaczały złożenie wszelkich decyzji w ręce polskiej delegacji. Przewodniczącym jej został Jan Dąbski, aktualny wiceminister spraw zagranicznych, nie posiadający żadnego doświadczenia dyplomatycznego. Toteż w rzeczywistości główną osobą był prof. Stanisław Grabski, poseł z ramienia endecji, bliski współpracownik Romana Dmowskiego.

Zdumiewającym aspektem ryskich rokowań był fakt, iż kreator dwuletnich zmagań na wschodzie, Naczelny Wódz Józef Piłsudski oddał kwestię ustalenia warunków pokoju w ręce wrogiej mu orientacji.  

Tak więc w przeciwieństwie do delegacji sowieckiej, której prace zależały od jednego ośrodka dyspozycyjnego, w łonie delegacji polskiej ścierały się aż trzy poglądy związane ze sprawą pokoju i zagadnieniem terytorialnym. Były one odbiciem układu sił politycznych w Polsce. Nurt reprezentowany przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego stał na stanowisku federacyjnym. W łonie delegacji i wśród jej doradców jego głównymi zwolennikami byli ppłk. Ignacy Matuszewski, Karol Polakiewicz, Leon Wasilewski,  oraz niektórzy eksperci z Wydziału Wschodniego MSZ, jak Marian Szulakowski oraz RomanKnoll.

Kierunek inkorporacyjny wspierany przez obóz narodowy reprezentował Stanisław Grabski. Program tego nurtu przewidywał podział Białorusi i Ukrainy. Trzeci wreszcie kierunek – reprezentował szef polskiej delegacji Jan Dąbski, który pragnął zawarcia szybkiego, kompromisowego układu z Moskwą.

Stanisław Grabski w Rydze pozyskał wsparcie Norberta Balickiego z PPS oraz Władysława Kiernika z PSL „Piast”. W efekcie jak wspomina Grabski; „współpraca nasza zacieśniła się, przemieniając się wkrótce w szczerą osobistą i polityczną przyjaźń. A że we trzech  reprezentowaliśmy stanowczą większość Sejmu złożoną z jego centrum („Piast”) i dwóch jego skrajnych skrzydeł, lewego (PPS) i prawego (Związek Ludowo-Narodowy), więc ta nasza przyjaźń była najlepszą gwarancją zgodnej pracy polskiej delegacji i doprowadziła przez nią do zawarcia pokoju”.

Większość reprezentowana przez Grabskiego – wspierana przez Dąbskiego – uważała, iż należy doprowadzić do zawarcia szybkiego pokoju, w przeciwnym razie „gdyby wojna przeciągała się na rok 1921, Związek Sowiecki podczas zacisza zimowego mógł sformować nową armię, znacznie liczebniejszą od tej, którą my byśmy byli w czasie zorganizować”. Zwolennicy tej opcji nie uwzględniali faktu, iż na południu nadal działała armia białego generała Wrangla, a Związek Sowiecki był bankrutem gospodarczym, a ludność dotknęła wielka klęska głodu.

Grabski uważał, iż należy „w równej mierze uwzględnić żywotne interesy obu stron rokujących”, dlatego podzielał zdanie sowieckie, ze „najważniejszym dla Rosji było zabezpieczenie się przed separatyzmem ukraińskim, który groził jej pozbawieniem właściwego jej spichlerza”. Zaproponował więc podział ziem oderwanych przez Rosje od Polski w XVII wieku, tak aby do Polski wróciły ziemie trzeciego zaboru oraz te ziemie drugiego, w której przeważały wpływy polskie i katolickie. W przypadku ziem ukraińskich granica miała przebiegać na Zbruczu, natomiast na północy Rosjanie gotowi byli oddać całą Białoruś, jednak jak wspominał Dąbski: „próby postawienia tej sprawy w Rydze natrafiły na zdecydowany opór ze strony polskiej”. Tak więc w poufnych rozmowach Sowieci zgłaszali gotowość rezygnacji na rzecz Polski z całej Białorusi, podczas gdy większość członków polskiej delegacji z Grabskim na czele stanowczo się temu przeciwstawiała!

Grabski obawiał się bowiem, iż przyłączenie całej Białorusi umożliwi Piłsudskiemu częściową realizacje programu federacyjnego, poprzez utworzenie z Białorusi państwa buforowego i sfederowanego z Polską. Na to zaś przedstawiciel endecji nie mógł pozwolić. Skłonił więc większość polskiej delegacji do podziału Białorusi, tak aby jej zachodnia, bardziej katolicka część wróciła do Polski, a wschodnia pozostała przy Związku Sowieckim.

 Szef delegacji sowieckiej Adolf Joffe, idąc na ustępstwa terytorialne, pragnął uzyskać bardziej kompromisowe załatwienie roszczeń finansowych ze strony polskiej, związanych z wydaniem Polsce pewnej części zapasu złota dawnego skarbu państwa rosyjskiego z tytułu aktywnego bilansu handlowego Królestwa Polskiego. Chciał również kompromisowo załatwić zwrot dzieł sztuki, archiwów i bibliotek. Zadanie miał o tyle ułatwione, że Dąbski koncentrował się głównie na pomyślnym załatwieniu granic, Grabskiemu natomiast zależało na uzyskaniu „dobrych tytułów prawnych” na przyszłość, bez nacisku na czas teraźniejszy w sprawach rozrachunków finansowych.        

 Joffe nie chciał przyjąć zasady podziału zapasu złota dawnego Banku Państwa, natomiast był gotów przyznać pewną jego część z innych tytułów. Sprawę rewindykacji zabytków uznał w zasadzie za słuszną z zastrzeżeniem, że powinna zostać uzgodniona przez rzeczoznawców.        

O ile sprawa repatriacji została załatwiona względnie szybko, o tyle przy innym zagadnieniach strona sowiecka nie chciała ustąpić. Do kwestii spornych należał zwrot archiwaliów i bibliotek oraz dzieł sztuki wywiezionych z terytorium polskiego. W czasie pertraktacji stronę polską reprezentował prof. Władysław Semkowicz i dyrektor Biblioteki Jagiellońskiej Józef Korzeniowski. Strona sowiecka – akademicy Siergiej Oldenburg oraz Igor Grabar – sprzeciwiała się zwrotowi dóbr kulturalnych. Dopiero w ostatniej fazie prac nad redakcją traktatu sprawa ta została rozstrzygnięta na korzyść Polski, dzięki wstawiennictwu polskiego komunisty Juliana Leszczyńskiego, który uznał, iż zabytki te stanowią własność proletariatu polskiego, który w przyszłości obejmie władzę w Polsce.    

Ostatnią i chyba najważniejszą ze spraw spornych byłą sprawa rozrachunków z tytułu ewakuowanego lub zniszczonego mienia. Joffe oświadczył, że ogromnych kwot, które z tego tytułu należałyby się Polsce, ta nigdy od Rosji nie uzyska. Gotów był jedynie przyznać Polsce pewną sumę, płatną w złocie i ekwiwalencie ze wszystkich tytułów łącznie. Wysokość tej sumy odbiegała od tej, na którą liczyła strona polska. Jej pretensje zamykały się w wysokości 85 mln rubli w złocie, podczas gdy Joffe chciał jej ograniczenia do 30 mln rubli. Ostatecznie Dąbski zgodził się na proponowaną przez Rosjan kwotę. Jak pokazała przyszłość, sprawa złota została przez Polskę ostatecznie przegrana.

Na mocy podpisanego traktatu o obywatelstwo polskie mogły się ubiegać osoby, które ukończyły 18 rok życia i w dniu 1 sierpnia 1919 roku miały prawo być zapisane w księgach stałej ludności b. Królestwa Polskiego. Również prawo takie nabywali potomkowie powstańców zesłanych w okresie od 1830 do 1865 roku oraz ci, którzy mogli udowodnić, że są potomkami osób, które nie dalej niż w trzecim pokoleniu stale zamieszkiwały na terytorium dawnej Rzeczypospolitej. Optanci mieli rok czasu na złożenie oświadczeń o wyborze obywatelstwa.                

Z kolei repatriacji podlegali zakładnicy, jeńcy cywilni, osoby internowane, jeńcy wojenni, wygnańcy, uchodźcy i emigranci.

Rosja zobowiązywała się zwrócić Polsce wszystkie zabytki i archiwa tzn. oprócz trofeów wojennych, biblioteki, zbiory archeologiczne, artystyczne, historyczne, naukowe i archiwa wywiezione do Rosji po 1772 roku.

Rosja zobowiązała się również zapłacić Polsce 30 mln rubli w złocie z racji aktywnego udziału ziem polskich w życiu gospodarczym cesarstwa rosyjskiego. Ponadto Rosja miała umożliwić reewakuację mienia państwowego tzn. majątku państwowego kolejowego z Rosji szacowanego na kwotę 29 mln rubli w złocie oraz mienia państwowego rzecznego (statki) i zarządów szosowych.

Ponadto strona sowiecka miała dokonać z Polską  rozrachunku z tytułu funduszów i kapitałów, które znajdowały się w kasach b. Imperium Rosyjskiego. To samo dotyczyło kapitałów polskich instytucji publicznych.

Traktat nie przewidywał żadnych sankcji na wypadek nie wykonania postanowień przez stronę zobowiązaną do ich wypełnienia, pozostawała jedynie dobra wola i klimat polityczny panujący we wzajemnych stosunkach.                                                                                     

Polska przez samodzielne dojście do porozumienia z Sowietami przekreśliła przede wszystkim zobowiązania podjęte w Spa w lipcu 1920 roku, które przekazywały rozstrzygniecie wszystkich aktualnych wówczas spraw polskiej polityki zagranicznej w ręce Anglii w zamian za pośrednictwo premiera Lloyda George’a w sprawie rokowań pokojowych polsko-sowieckich. Na skutek samodzielnego aktu politycznego zyskała Polska uznanie granic wschodnich przez bezpośrednio zainteresowanego sąsiada i uniezależniła się przez to zasadniczo od decyzji Konferencji Ambasadorów Ententy.

Z drugiej strony Polska zrezygnowała z wysuwania historycznych pretensji do ziem, które do czasu rozbiorów wchodziły w skład Rzeczypospolitej oraz przekreślała realizację koncepcji federacyjnej. Tragedią było przekreślenie niepodległościowych szans Białorusi, a przede wszystkim Ukrainy oraz zobowiązanie się Polski do rozbrojenia ukraińskich i rosyjskich oddziałów ochotniczych walczących u boku Polaków w wojnie z bolszewikami.

Ponadto Polska pozwalała Sowietom na osiągnięcie ostatecznego zwycięstwa w wolnie domowej, po rozprawienie się z armią gen. Wrangla,

 

Po raz kolejny Polska zwyciężyła na polu bitwy, a przegrywała przy stole rokowań…

 

Cdn.

Domyślny avatar

i-adamczak (niezweryfikowany)

15 years 10 months temu

Piszesz o nieudolności Polaków, której nie było. W tamtym okresie Polska krwawiła na wszystkich granicach. A Ty piszesz o tragedii, bo nastąpiło "przekreślenie niepodległościowych szans Białorusi, a przede wszystkim Ukrainy oraz zobowiązanie się Polski do rozbrojenia ukraińskich i rosyjskich oddziałów ochotniczych walczących u boku Polaków w wojnie z bolszewikami". Piłsudy najchętniej utopiłyby Polskę w morzu krwi, aby prowadzić politykę federacyjną i prometejską. W naszych czasach taką hochsztaplerkę funduje nam PełO.
Godziemba

Porównywanie PO z Piłsudskim !!!! Niech no tylko Dziadek przyjdzie w nocy i postraszy kogoś. Historia magistra vitae est - proszę przemysleć tę sentencję.
Bernard

Z jednej strony państwa federacyjne wówczas nie były rzadkością (Jugosławia, Czechosłowacja), z drugiej ostatecznie oba upadły, a Belgia się chyli. Jakie szanse miałaby Polska? Jagiellońska koncepcja nie była do przyjęcia i to nie ze względu na niechęć Polaków, lecz na rodzące się nacjonalizmy. Państwa nam wrogie na granicach mogłyby być jeszcze większym zagrożeniem. Nie udało się wszak ułożyć dobrych stosunków nawet z Litwą, a konflikty graniczne z niepodległą Białorusią i Ukraina byłyby nie do uniknięcia. Wchłonięcie całych państw jako pół-samodzielnych członów federacji nie spełniłoby ich ambicji - zwłaszcza Ukrainy, a przy potencjale demograficznym Ukrainy byłoby trudne. Nie było chyba dobrego wyjścia. Chociaż przyłączenie całej Białorusi i utworzenie samodzielnego podmiotu federacji z lokalnym parlamentem nie byłoby niemożliwe. Z Ukrainą mielibyśmy nieustające bunty Hajdamaków... Konieczne byłoby oparcie się o lokalne elity które miałyby analogiczne cele. Wszak Rzplita Obojga Narodów powstała nie dlatego, że Polska chciała przyłączyć WKL, ale dlatego, że było to korzystne dla obu stron. Byłby taki wątek łączący - zagrożenie sowieckie. Ale czy w tych krajach były elity które chciały federacji, lub bliskiej współpracy? Chyba nieliczne i zbyt słabe... Gdyby były, może 1939 rok by nie nastąpił...
Godziemba

Uważam, iż rezygnację z całości Ukrainy i Białorusi można było "przehandlowac" za znaczne ustępstwa sowieckie w sprawach ekonomicznych. Ponadto skoro było wiadomo, że Sowieci będą wwspierali agenture komunistyczną, nie trzeba było zgadzać się na usunięcie z Polski jednostek ukraińskich i rosyjskich walczących u boku Polaków z bolszewikami. To zawsze mogła być karta przetargowa. Zbyt łatow ustąpiliśmy Sowietom w Rydze, a potem było jeszcze gorzej (realizacja postanowień traktatu (o czy piszę w cz. 2). Zalecam przeczytanie fragmentu Pamiętników Grabskiego z Rygi - porażająca naiwność oraz chęć odegrania się na Piłsudskim. Pozdrawiam
Bernard

Porównywanie Piłsudczyków do PO. Poza tym, gdyby Piłsudski chciał topić kraj we krwi, to by topił, a nie topił i to gdy w czasie wojny bolszewickiej Dmowski w Poznaniu czekał na klapę planów Marszałka. Nie bronię wszystkich działań Piłsudskiego i jego otoczenia, ale odmawianie patriotyzmu to nieporozumienie. pozdrawiam
Domyślny avatar

i-adamczak (niezweryfikowany)

15 years 10 months temu

A zamach majowy? A bezrozumna wyprawa na Kijów? A próba wywołania powstania w 1914r w Kongresówce na korzyść Szwabów? A odmowa pomocy Wielkopolanom i Ślązakom? Wszystko to dzisiaj jest kontynuowane i "tfurczo" rozwijane przez agenturą niemiecką, jaką jest PełO. Dmowski w 1920r był członkiem Rady Obrony Państwa. W tym samym czasie Piłsud stracił głowę, złożył dymisją na ręce Witosa i czmychnął do kochanki...
Godziemba

I teraz szpanuje..... Człowieku, kiedy odmówił pomocy Wielkopolsce (to POW zaboru pruskiego wywołało powstanie wielkopolskie, wbrew początkowej rezerwie endecji) i Śląskowi (na przełomie 1920/21 całe transporty broni organizował dla Górnoślązaków ówczesny MSWoj. gen. Sosnkowski)- należy posiadać minimum wiedzy.... Zgodzę się tylko z tym, ze nieprzemyślana była próba wywołania powstania sierpniowego w 1914 roku - reszta to mieszanka endecko-komunistycznych banialuk...
Domyślny avatar

i-adamczak (niezweryfikowany)

15 years 10 months temu

Ta sama antypolska różowo- czerwona zaraza. To że dookoła "salooooony" i saloniki trąbią inaczej, nie znaczy, że tak jest. Piłsud to klasyczny przykład wykorzystywania naszej historii dla antypolskiej polityki. A za szkalowanie i uwłaczanie czci Piłsuda przed wojną groziło 5 lat odsiadki... "Co Ci przypomina widok znajomy ten?"
Czarek Czerwiński

za porównanie Piłsudczyków do PO. To pasuje jak wół do karety, z całym szacunkiem dla wołu ;). Choćby to, że Piłsudski oddał kwestię rokowań w ręce wrogiej mu orientacji jest skrajnie niepodobne do prezesa PO. No po prostu niewyobrażalne. Tusk na miejscu Piłsudskiego odmówiłby zapewne politykom endecji środków transportu.. Poza tym Piłsudski zawsze wiedział, kiedy się zatrzymać, kiedy odpuścić, kiedy wysiąść z tramwaju, jeśli nawet pomylił numery (PPS i Niepodległość ;). PO natomiast utopiłaby Polskę może nie w krwi, ale w błocie, jeśli tylko by jej tylko miały trochę słupki urosnąć. Liderzy PO nie są propaństwowi jak Piłsudski. To bezideowi, egoistyczni cynicy, w najlepszym razie administratorzy, kręcący jednak na boku jak najwięcej dla siebie. PS. Godziembo - Gdybyś miał chwilkę i poszperał w swoich archiwach, kto dokładnie zacz ten płk K. Sołtan z mojej pocztówki.
Godziemba

Widać, że oszołomy pojawiły się także na blogpressie - można się było tego spodziewać. Sołtan - pamiętam. Teraz mam "urwanie głowy", ale w końcu miesiąca jak będę w CAW-ie zamówię też teczkę Sołtana - jesli zgodzi sie adres - mamy "gościa" :)) Pozdrawiam
Domyślny avatar

i-adamczak (niezweryfikowany)

15 years 10 months temu

Jak jednoznacznie wynika z wpisu, pilnie studiowałeś Giertycha, tyle, że dla celów dla których Borusewicz (marszałek Senatu), Urbaniak (posełPO, pożal cię Boże Logik od siedmiu boleści)i inni oddelegowani, studiowali na KUL. Mamy efekty- wykształciuchy, że hej!!! A wszyscy uwielbiają Piłsuda. Głupota, agentura czy arogancja? Żenada. Brak argumentów, no to odjazd na endecko- komunistyczne banialuki... hi, hi.
Godziemba

więc kończę dyskusję. Aby odpowiedzieć merytorycznie musiałbym - to nie problem - napisać książkę. Pamiętam - no cóż mam swoje lata - komunistyczny sposób przedstawiania Piłsudskiego i czytając Pańskie "opinie" powróciły tamte koszmarne wspomnienia. Giertych napisał też - że Piłsudski miał tajne połączenie telefoniczne z Leninem. Jak mozna więc traktować jego "historiografię"? Wskazane byłoby także uświadomienie sobie jaki był stosunek J. Giertycha do Jaruzela.
Czarek Czerwiński

Z tym się oczywiście nie śpieszy. Pocztówka przeleżała w ukryciu 70 lat, więc na pewno wytrzymam do końca miesiąca ;)
Bernard

chociaż zawsze nalezy patrzeć na kontekst, a kontekstem jest choćby traktat w Rapallo, wzrastająca współpraca niemiecko-sowiecka i zresztą w ogóle nastroje autorytarne w Europie. To jak z rozbiciem dzielnicowym za Krzywoustego. Szkodliwe. Utrata Śląska, Pomorza Zachodniego, bezpowrotnie części Ziemi Lubuskiej. A kontekst? Wszyscy wokół w ten sposób postępowali. To był standard ówczesnej polityki. Niektóre kraje wyszły z rozbicia dzielnicowego dopiero w okolicach XIX/XX wieku, a niektóre do dziś nie. Albo niewolnictwo. W XIX w Ameryce było hańbą. Za czasów Pawła z Tarsu standardem - i św. Paweł nie wzywał ani chrześcijan niewolników do buntów, ani chrześcijan właścicieli za posiadanie niewolnik nie potępiał.
Domyślny avatar

i-adamczak (niezweryfikowany)

15 years 10 months temu

Jak w kawale: Pytanie w czasach głębokiej komuny: Ilu ludzi w Związku Sowieckim chodzi boso? Odpowiedż: A Wy murzynów bijecie... Niech wielce szanowny autor tekstu raczy go przeczytać i odpowiedzieć merytorycznie na postawione pytania w moim drugim wpisie. Najlepiej obrażać i skwitować "nie mój poziom". Żenada rodem ze środowiska Parszywych Potomków Trędowatych Egipcjan.
Godziemba

"Niech wielce szanowny autor tekstu raczy go przeczytać i odpowiedzieć merytorycznie na postawione pytania w moim drugim wpisie." Jeśli to są merytoryczne pytania:"Wszystko to dzisiaj jest kontynuowane i "tfurczo" rozwijane przez agenturą niemiecką, jaką jest PełO. Dmowski w 1920r był członkiem Rady Obrony Państwa. W tym samym czasie Piłsud stracił głowę, złożył dymisją na ręce Witosa i czmychnął do kochanki..." To mimochodem stałem się słuchaczem Radia Erewań. Szczególnie, że tekst eseju w żadnym wypadku nie dotyczył spraw związanych z pytaniem, z wyjątkiem kwestii wyprawy kijowskiej. Warto poczytać prasę polską z maja 1920 roku, aby zobaczyć jak np. endecja oceniała te wyprawę - ale trzeba włożyć w to trochę wysiłku, a nie powielać kalki propagandy endecko-komunistycznej. Wyprawa kijowska wyprzedziła atak bolszewicki (analogia z 22.06.1941 sama się narzuca, ale ostateczny efekt jest inny - zamiast Berlina'45, była zwycięska bitwa warszawska i bitwa niemeńska.