Dobra wiadomość dla Lecha Kaczyńskiego

Przez Kisiel , 17/12/2009 [18:19]

Nie ma dziś prawie nikogo, kto by twierdził, że Lech Kaczyński ma poważne szanse na reelekcję. Nawet zdeklarowani sympatycy obecnego prezydenta raczej w to powątpiewają. Warto się jednak zastanowić, na co liczy Jarosław Kaczyński, twardo forsując swego brata po raz kolejny na prezydenta.

Myślę, że prezes Kaczyński chce przede wszystkim utrzymać przywództwo w partii i obawia się, że jakiekolwiek zawahanie/zawirowanie wokół kandydata PiSu na stanowisko prezydenta państwa mogłoby uruchomić lawinę zdarzeń prowadzącą do poważnych zmian w kierownictwie Prawa i Sprawiedliwości, a tym samym może nawet do rozpadu tego ugrupowania, gdyby doszło do otwartej wojny o przywództwo. To jednak za mało, by utrzymać w dłuższym czasoookresie spójność w PiSie i stanowisko szefa partii, bowiem w przypadku przegranej Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich również prawdopodobne jest przesilenie w PiSie skutkujące wotum nieufności dla prezesa Kaczyńskiego i jego zaufanych.

Na czym opiera więc Jarosław Kaczyńskich swe rachuby?

Wyliczmy w punktach:

1. ponura prawda o rządach Platformy zacznie docierać w końcu do szerokich kręgów społeczeństwa

2. wewnętrzne spory w PO przybierać będą na sile tym bardziej, im większe będą tej partii problemy z rządzeniem

3. narastać będzie presja konkurentów typu Olechowski, Piskorski i sił, które za nimi stoją

4. coraz większe zastępy działaczy PO będą mieć problemy z prawem

5. za rok - jesienią 2010, notowania Platformy, jej rządu, a tym samym Tuska spadną poniżej dwudziestu, a może i poniżej dziesięciu procent

6. na lewicy pojawi się taki kandydat, który nie dość że zgarnie Tuskowi część populistycznego elektoratu, to jeszcze na dodatek przerzuci w drugiej turze swe poparcie na Lecha Kaczyńskiego
A propos punktu szóstego - taki kandydat się dziś ujawnił. Jest to Adam Gierek, syn cieszącego się do dziś sympatią wielu Polaków byłego I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Przypomnę, że prof. Gierek w poprzedniej kampanii prezydenckiej poparł w drugiej turze Lecha Kaczyńskiego. Sądzę więc, że i w 2010 r. to samo może mieć miejsce.

Czy jednak elektorat "młodego" Gierka może mieć jakiekolwiek znaczenie? Czy nie będzie zbyt nikły? Czy Gierek - kandydat Unii Pracy się zaznaczy, zwłaszcza na tle takich "tuzów" lewicy jak Nałęcz, Szmajdziński, albo Cimoszewicz? Zacznijmy od końca, otóż wydaje mi się, że wieczny outsider Cimoszewicz nie dostanie nominacji od nikogo. Z kolei wskazany przez SdPl i PD Nałęcz nie ma szans, ponieważ to po pierwsze JEST NAŁĘCZ – profesor z pretensjami do wielkości (tego nikt nie kupuje), a po drugie ma reprezentować partie dziś kanapowe, pozbawione zaplecza - struktur, pieniędzy i sponsorów. Na konia, który nie wiadomo nawet, czy dowlecze się do mety, kto o zdrowych zmysłach postawi? Podobnie Szmajdziński - wzorcowy egzemplarz z poematu Janusza Szpotańskiego ze swoim "wicie rozumicie" coż może zaoferować poza nostalgiczną czkawką swym głodnym władzy towarzyszom? Po stronie postkomunistycznej lewicy liczyć się dziś może zatem jedynie Adam Gierek, za którym stoi legenda ojca, który "chciał dobrze". Jeśli Unia Pracy znajdzie wolontariuszy-entuzjastów, a niewykluczone, że po kilku latach postu i zdominowania polskiej polityki przez partie postsolidarnościowe pojawią się tacy po lewej stronie sceny, to prof. Gierek może zrobić Tuskowi niespodziankę podobną do tej, jaką zrobił przed laty Tymiński Mazowieckiemu. Mimo wszystko nie wróżę kandydatowi lewicy dziś wygranej, ponieważ skłóceni i poważnie osłabieni odcięciem od państwowego koryta postkomuniści jeszcze długo, a być może już nigdy, nie odbudują swej dawnej potęgi. PO nie pozwoli im się wzmocnić finansowo, póki co muszą więc bazować przede wszystkim na wierności starych sprawdzonych działaczy i na entuzjazmie niewielkiej grupki młodych lewackich radykałów. Przy dobrej organizacji i wykorzystaniu tego potencjału mogą jednak przeciągnąć na swoją stronę zarówno zniechęconych do polityki PO starszych jak i młodych wyborców, którzy boją się kaczyzmu. Na drugą turę może to nie wystarczyć, bowiem zarówno PO jak i PiS dysponują ogromnym zapleczem finansowo-organizacyjnym oraz sporym stałym elektoratem, jednak może to być wystarczające do zachwiania pozycją kandydata PO na tyle, że w drugiej turze przegra on starcie z Lechem Kaczyńskim.

Rzepka

Rzepka

15 years 10 months temu

Wybierany do Senatu, dwukrotnie do PE, a ok.70 tys. głosów jakie zebrał w ostatnich wyborach naprawdę robi wrażenie. Rzeczywiście to mógłby być "czarny koń" wyborów prezydenckich. Nie wiem na ile w jego przypadku działa ta "magia" nazwiska, a na ile on sam sobie takie poparcie wypracowuje... ;) Ja też uważam za wielce prawdopodobne, że Tusk - jeśli wystartuje - może przeżyć rozczarowanie i podzielić los Mazowieckiego z 1990 roku. Pozdrawiam
Bernard

o ile zdobędzie jakieś fundusze, a z tym mże być krucho. Tusk natomiast będąc faworytem i dysponując arsenałem rządowych fruktów będzie miał moc kuszenia i przekonywania. Tak jak przekona(ł) Cimoszewicza, tak może przekonać Gierka, bądź jego ludzi przynajmniej do neutralności jeżeli nie do poparcia wprost. I chociaż Lech Kaczyński podziękował Gierkowi po zwycięstwie w 2005 roku, to jednak bratanie się z synem komunistycznego dyktatora (stosunkowo łagodnego na tle swoich poprzeników i nastepców) nie zrobi dobrego wrażenia na antykomunistycznych wyborcach, którzy zniesmaczeni mogą po prostu w jakiejś części zostać w domu.
Nygus

Nygus

15 years 10 months temu

Na jakiś większy sukces Gierka bym nie liczył. Wybory prezydenckie rządzą się swoimi prawami, i jego wynik w nich pewnie będzie oscylował w okolicach 1-3 %. Ale w kilku sprawach się zgadzam: 1.)J. Kaczyński jest zmuszony stawiać na brata z powodów, które podałeś. 2)Lech Kaczyński jest chyba sporo "niedoszacowany" w sondażach, za to odwrotnie niż Tusk. 3)Jak by nie próbowali się migać i jakiej osłony medialnej by nie mieli, jakaś prawda o ich rządach się do ludzi przebiję. Ostatnie zdarzenie z ta kobietą, do której nie chcieli przez tydzień wysłać karetki w efekcie czego biedna kobiecina zmarła jest symbolem tej ekipy. I to pomału do części "nie oczadziałych" dotrze. A oczadziali? Na nich już nic nie zadziała, ale ich naprawdę nie ma tak wielu. Drugi raz numer z "koalicją 21 października" już im tak ładnie nie wyjdzie bo przez dwa lata nie znaleźli na Ziobrę, Macierewicza, Kaczyńskiego i resztę ludzi z PiS-u literalnie niczego.A to przecież te ich domniemane i mityczne zbrodnie przeciwko ludzkości pozwoliły nadludziom z PO zakręcić beretem społeczeństwa. Będzie ciężko bo po stronie PO jest klaka Salonu i cały aparat propagandowy, ale jest jeszcze odrobina czasu na to żeby się ta banda zgrała do reszty. Afera hazardowa to bomba jądrowa, która może wysadzić tą ekipę poza Sejm, choć teraz mało jeszcze kto w to wierzy.Jeśli tylko PiS mądrze pogra tą kartą to będzie po Tusku.
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 10 months temu

Zbyt uważnie nie śledzę obecnie zdarzeń politycznych, ale jeśli w sejmie pojawił się Balcerowicz, to znaczy, że nie jest dobrze. :) Dziś mignęły mi w tivi liczby z nowego budżetu. Niby wszyscy wiemy, że dziura jest potężna, tym niemniej publiczne oznajmienie tego robi wrażenie. Ludzie widzą, że rządy PO to totalna porażka i żaden pijar już tego nie przykryje. Chłopaki zaczynają się gubić na całej linii, nie wiedzą już nawet, kiedy ogłosić wybory - wiosną czy jesienią. A może nawet w ogóle nie ogłaszać, bo "sytuacja jest poważna" i grozi powrotem kaczyzmu. Podwyżki danin, obcięcie totalne wydatków budżetowych, próby wmanewrowania nas w płacenie na ZUS bez możliwości skorzystania z emerytury, niewykorzystane środki infrastrukturalne z UE, położenie wojska, policji, służby zdrowia, szkolnictwa wszystkich szczebli, kultury (w tym likwidacja bibliotek na prowincji) it.d. it.p. Totalna klapa, rozłożenie państwa. Latami trzeba będzie to naprawiać. Takich jak platfusy należało by stawiać pod pręgierzem i obijać publicznie, to wyjątkowi szkodnicy. pozdr.
Bernard

Deficyt w przyszłym roku pi razy drzwi ok. 100 mld zł, może będzie nieco niższy, bo zaniżyli wzrost i inflację, więc gdy wskaźniki skoczą, to i przychody się nieco zwiekszą - o kilka miliardów. Całe zadłużenie Gierka z dziesięciu lat to było coś ok. 40 mld dolarów (trzeba oczywiście uwzględnic ówczesną wartość pieniądza i inflację). Dopiero niedawno je spłaciliśmy. Trzydzieści lat po Gierku!!! Nie przypuszczam by te obecne zostały spłacone za mojego życia... Kolorowe mapki za plecami Tuska moga nie wystarczyć, zwłaszcza jeśliby spekulanci walutowi postawili na skokową dewaluację. Funt się nie obronił. Złotówka przy analogicznym ataku nie ma szans :(
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 10 months temu

Oto jaką mamy sytuację: "Minister finansów szuka pieniędzy, aby było z czego wypłacać zasiłki, alimenty i opłacać składki ZUS za bezrobotnych - czytamy na internetowych łamach "Rzeczpospolitej". Nie są to owocne poszukiwania, więc wojewodowie muszą sobie radzić sami. Na biurko Jacka Rostowskiego z całego kraju spływają pisma z prośbą o dodatkowe fundusze. Ale , jak się okazuje, minister nie ma skąd ich wziąć. Wpływy z podatków po październiku są o dwa miliardy złotych niższe niż w zeszłym roku. Jakby tego było mało, Magdalena Kobos, rzecznik resortu finansów, poinformowała właśnie, że w budżecie brakuje też pieniędzy na obsługę zadłużenia zagranicznego. Nie mówiąc już o takich drobiazgach, jak na przykład brak funduszy na muzea. Budżet trzeszczy w szwach, z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Ale jak można było obserwować przez ostatnie dni, Donaldowi Tuskowi nie przeszkadza to piać z zachwytu nad własnymi dokonaniami z ostatnich dwóch lat, szeroko uśmiechać się do kamery i opowiadać, jak świetnie rząd radzi sobie z kryzysem. Wiele osób może wkrótce przekonać się na własnej skórze, że prawda jest zgoła inna." http://www.pardon.pl/artykul/… "W przeciwieństwie do Brazylii, której MF nie kieruje londyński finansista tak jak u nas w Polsce, nasze MF oraz niektórzy przedstawiciele NBP czy Rady Polityki Pieniężnej często wręcz zachęcają do niektórych działań spekulacyjnych na polskim złotym, np. zapewniając o jego stałym dalszym umacnianiu się w perspektywie wielu miesięcy. Wyrażają często bezkrytyczne zadowolenia z umacniania się polskiego złotego. Polskie MF bardzo aktywnie uczestniczy już od lutego tego roku w tym procederze, a od lata 2009 r. na potęgę wręcz sprzedaje na naszym rynku walutowym unijne euro, jak i wymienia euro w NBP. Łącznie może chodzić nawet o kwotę 27 mld zł po przeliczeniu z euro na złote, które zapisane zostały po stronie dochodów budżetowych. Wszystko po to, by ukryć prawdziwe kłopoty i stan polskich finansów publicznych, a zwłaszcza skalę deficytu sektora finansów publicznych, jak i deficytu budżetu państwa." http://waluty.onet.pl/czy-pol…
Czarek Czerwiński

Aktualnie urzędujący prezydent w I kadencji jest zawsze naturalnym kandydatem w kolejnych wyborach. Inny byłby przyznaniem, że z tym coś jest nie tak. I nie chodzi wcale o Lecha Kaczyńskiego, lecz o generalną zasadę politycznego marketingu. Ja uważam, że najlepszy byłby Kaczyński. Ale Jarosław :)
Domyślny avatar

Kisiel

15 years 10 months temu

Programowo i politycznie Jarosław Kaczyński rzeczywiście bije brata. Również osobowość to chyba silniejsza, bardziej wyrazista, natomiast wizerunkowo niestety prezentują się podobnie. Przyprawiono im gęby, choć z drugiej strony trochę na to zapracowali. pozdr.
Bernard

byłoby nielogiczne wystawianie kogoś innego niż urzędujący prezydent. Czy w Stanach, lub w Europie zdarzyło się, żeby wystawiono kogoś innego niż urzędując prezydent?