Prezydentura Biden-Harris – katastrofą dla USA i świata

Przez Docent zza morza , 23/01/2021 [17:51]
Fanfary przebrzmiały, konfetti powoli już opadło, mowy wygłoszono, prezydenta-dublera do urzędu skutecznie doholowano (po bezprzykładnej hucpie – bo najpierw ukradziono zwycięstwo rywalowi szeregiem kantów wyborczych, a później „elegancko” przyklepano je przez stosowne instytucje oraz brutalnie go spacyfikowano, ocenzurowano i zakneblowano) i uroczyście zainstalowano, a także pierwsze dekrety w Białym Domu wydano ale dopiero teraz zaczyna się konfrontacja tej pary prezydenckiej z długo negowaną i wypieraną, lecz nieuchronną rzeczywistością…. Bo ta dubeltowa prezydentura ma być teraz jednym wielkim tryumfem rotszyldów oraz brutalnym i ostatecznym rozliczeniem z Trumpem i trumpizmem – co oznacza bezpardonowy atak na Amerykę i zwykłych Amerykanów, którym Trump pokazał, że – jak się tylko chce, to można ich los poprawić …a ich reakcją – mimo kowidowego kryzysu - było masowe poparcie jego starań o reelekcję. - = > Co trumpizm zawdzięcza Trumpowi? Wydawać by się mogło, że kto, jak kto, ale rotszyldowie - to zwykle wiedzą co robią, ale ich ostatnie posunięcia w Ameryce pozwalają poważnie wątpić w aktualną jakość ich rozumowania oraz poziom rozsądku. Pozostały im bowiem jedynie moce sprawcze – bo nadal są w stanie nieczysto wykolegować niecierpianego rywala i hucpiarsko doholować swoich ludzi do prezydentury, która jednak nie okaże się sukcesem, jakiego pragną i jaki sobie zaplanowali. Czyli dzisiaj nadal wiedzą oni co i po co robią, ale w ogóle nie dbają teraz o konsekwencje swych decyzji. A przecież nie tak budowali przez ostatnie 250 lat swą pozycję… Bo kluczem do ich sukcesów zawsze była dyskrecja - staranne niewychodzenie z „cienia”, poufny dostęp do istotnych informacji oraz kluczowych postaci, ale przede wszystkim sprawne machinacje za kulisami, ale teraz, dzięki ich krótkowzroczności oraz niewyobrażalnej wręcz głupocie - zwykli ludzie - „niestety??? Na całe szczęście!!! - dowiedzieli „o wiele za dużo”… A teraz, upojeni swym niewątpliwym sukcesem, bo - "nie mamy pańskiego płaszcza, panie Trump - i co nam pan zrobisz?" - myślą, że już mogą wszystko i że nikt im już więcej "nie podskoczy”… - = > USA przestały być demokracją, stając się oligarchią Bo najwyraźniej pojawienie się trumpizmu – zmierzającego do przyhamowania, a następnie przyblokowania ich już ponad 50-letniej rewolucji w Ameryce (by później zacząć odwracać jej skutki) – wywołało u nich taką panikę i tak „im padło na mózg”, że ich walka z prezydentem Trumpem - bezpardonowa, brzydka i z pogwałceniem wszystkich pryncypiów naszej (najwyraźniej, ciągle dla nich obcej) cywilizacji - w dużej mierze przypomina i przypominała przysłowiową krucjatę karpi o przyśpieszenie Wigilii… Bo ten obóz polityczny, który po „druzgocącym zwycięstwie” (oznaczającym "masowe poparcie", ... hehehe...) objął „w imieniu narodu amerykańskiego” (ale już nie w jego interesie, bo jedynie w interesie swoich rotszyldowskich sponsorów) władzę 20 stycznia w Waszyngtonie, będzie w przyszłości jeszcze nie raz przeklinał ten dzień… bo czeka go teraz pasmo błędów, pomyłek, kłód rzucanych przez los pod nogi oraz częściowo zawinionych, a częściowo zupełnie niezasłużonych porażek - kompromitujących rotszyldowskie idee oraz ich ludzi. „Naszym najpilniejszym zadaniem jest faktyczne utworzenie Nowego Porządku Świata (NWO).” Wiceprezydent Joe Biden, 5 kwietnia 2013. Ta prezydentura będzie bowiem jednym wielkim ciągiem napięć, frustracji i kryzysów, a ludzie - poddani przez nią kolejnej fazie rotszyldowskiej rewolucji i dziarsko zapędzani do kolejnego banksterskiego „raju na ziemi” - będą temu przeciwni, stawiając opór. Zaś elity kraju – rządowe, finansowe i korporacyjne, z „deep state” na czele - dawno nie miały przed sobą takich frustracji i kłopotów, bo istniejący system będzie się dosłownie chwiał w posadach. Bo nadchodzi czas oddolnych, spontanicznych protestów, autentycznej rewolucji i prawdziwego buntu – a tak rozdmuchana medialnie i szalenie dęta sprawa zeszłorocznych rozruchów pod szyldem Black Lives Matter była sztucznie wykreowana i zakulisowo podsycana. Bo uruchomiono ją na wyraźne polecenie – i na polecenie wyciszono – ale teraz to już się tak nie da… „Pamiętaj o słowach Bidena do robotnika w fabryce samochodowej w Detroit (03.10.2020): „JA NIE PRACUJĘ DLA CIEBIE!” Pamiętaj o tym przy głosowaniu…” W okresie tej administracji pewnie dojdzie do stanowczo zbyt wielu katastrof – naturalnych, komunikacyjnych oraz infrastrukturalnych – za które, mimo, że nie będą jej winą, to i tak będzie ona obwiniana, bo „jonasze już tak mają”, a „na pochyłe drzewo, … itd.” Ale katastrofy polityczne to już będą jej wyłączną „zasługą”. Spodziewajmy się konfliktów granicznych oraz ostrych sporów w sprawach nie dających się rozstrzygnąć w istniejących granicach, kłopotów w handlu zagranicznym oraz konfliktów międzynarodowych. Bo słowem kluczowym pogrążającym tę administrację będzie PRZESADA + BRAK OSTROŻNOŚCI i UMIARU – zbyt wiele przemożności, zbyt wiele „dobrych chęci”, zbyt wiele rewolucyjnych zmian, zbyt wiele "postępu & nowoczesności” z jej strony… A już jej HIPOKRYZJI i ZAKŁAMANIA, to wszyscy wkrótce będą mieli po uszy… A „prowincjonalne chamstwo” się teraz najprawdopodobniej waszyngtońskim elitom po prostu zbuntuje… zaś przestępczość, nieposłuszeństwo obywatelskie oraz ogólny brak poszanowania prawa stanowionego w Waszyngtonie mogą niebezpiecznie eskalować. Niewiele się uda tej administracji, mimo pięknych haseł, gromkich zapowiedzi oraz pozornych sukcesów, tak że i jej rotszyldowscy sponsorzy mogą szybko stracić do niej cierpliwość. A i naród amerykański nie będzie z niej zadowolony, zaś poziom przemocy w kraju będzie trudny do zaakceptowania. Gospodarka i finanse kraju ucierpią, a sytuacja ekonomiczna stanowczo zbyt wielu obywateli pogorszy się, a nowe wojny okażą się drogimi i katastrofalnymi błędami USA (ale przyniosą, jak zwykle, spodziewane i już zabudżetowane - a może też i już rozdysponowane - zyski rotszyldom…) Bo ta prezydentura będzie ciągle kwestionowana, a opozycja – tym razem już ta prawdziwa, a nie ta udawana i koncesjonowana w ramach systemu – będzie silniejsza niż dotąd. Poczynania nowej administracji mogą teraz przyczynić się do erupcji niezadowolenia w wielu częściach kraju …a od dawna tłumiona prawda, wydobywająca się teraz z hukiem na powierzchnię – milionom kolejnych ludzi będzie boleśnie otwierać oczy. „Sukcesem naszego programu dezinformacji będzie wciśnięcie każdemu Amerykaninowi kitu na każdy temat.” Wiliam Casey, szef CIA, do personelu - tuż po objęciu urzędu w 1981 Obszarem, gdzie odsłonięte nieprawidłowości szczególnie wzburzą opinię publiczną – czyli podatników fundujących tę zabawę - będzie funkcjonowanie aparatu państwa dobrobytu oraz systemowe i miliardowe nadużycia w jego ramach. A i prawda o systemie penitencjarnym oraz szpitalnictwie także podkopie zaufanie do tych instytucji oraz do establiszmentu. A i wszyscy utajeni wrogowie Ameryki i Amerykanów – mający podczas tej prezydentury swobodny dostęp do Białego Domu i jego tajemnic - mogą zostać jeszcze bardziej wypłoszeni na światło dzienne. Natomiast szeroko rozumiana sfera kultury oraz Hollywood to raczej będą teraz kwitły… ale generalnie rzecz biorąc – reputacja Ameryki oraz jej „soft power” mocno ucierpią w najbliższych latach. A partia demokratyczna oraz jej „zwycięski” tandem Biden-Harris po prostu teraz zbiorą to, co ich rotszyldowscy sponsorzy „tak starannie” Ameryce i światu zasiali…
Domyślny avatar

Przepraszam, ale się pogubiłem. To analiza sytuacji, czy spis pobożnych życzeń ? Trump miał ogromną szansę wygrać, jednak okazało się, że zupełnie się nie przygotował do tych wyborów ! To był dosłownie popis nieudolności. Żenada. Tym samym definitywnie zaprzepaścił jakiekolwiek szanse na powstanie jakiejś nowej siły politycznej w USA. Tak więc Biden i jego ekipa robić będą co tylko im wpadnie do głowy a media już dopilnują aby ludzie wiedzieli co mają myśleć.
Docent zza morza

Ależ drogi kolego - bieg najbliższych wydarzeń albo potwierdzi tę prognozę, albo nie... prawda? Poczekajmy więc, zamiast się indyczyć i rzucać gromy na Trumpa... Bo ta gra jeszcze się nie skończyła, a i do rotszyldowskiego tak upragnionego "końca historii" jeszcze b. daleko... Pzdr.
Domyślny avatar

Mamy wybór - można albo wróżyć z fusów, albo próbować logicznie analizować te informacje które docierają. Problem w tym, że informacji niby jest mrowie, jednak czy prawdziwych ? Ot choćby ta o ilości wystrzałów podczas inauguracji Bidena. Jeśli to prawda - mamy w USA rząd okupacyjny, jawnie reprezentujący interesy obcego państwa. Oznaczać by to musiało, że USA skapitulowało z powodu np przejęcia kodów startowych, systemów sterowania EJ, lub czegoś równie tragicznego w skutkach (a z tego co widać było przez ostatnie lata, to 5 kolumna działa w USA bez najmniejszych przeszkód). Jeśli to prawda Trump (lub któreś z jego dzieci) zapłaci swoim życiem za złamanie warunków kapitulacji. I to zanim by doszło do jakiejkolwiek próby odzyskania władzy. Tak więc nawet zakładając, że pod spodem coś się dzieje, to Trump już jest spisany na straty. Czyli cytując klasyka - Trump to karta bita. Inna sprawa to Amerykanie którzy na niego głosowali. Będzie jakiś ruch społeczny ? Czy sprawa rozejdzie się po kościach? Nawet jeśli, to będzie jak w Solidarności. 20% członków to albo TW, albo oddelegowani oficerowie SB, a większość pozostałych to tzw pożyteczni idioci. Nie będzie z tym żadnego problemu. Zwłaszcza przy dzisiejszej technologii. Tak więc podtrzymuję swoje zdanie na ten temat - Trump zmarnował ostatnią szansę jaką miała cywilizacja łacińska.
Docent zza morza

Uważam, że pogłoski o politycznej śmierci Trumpa oraz jego ruchu są bardzo mocno przesadzone... a ich przyszłość jest dużo, dużo lepsza, niż by to się mogło dzisiaj obserwatorom wydawać. Kolega ma swoje narzędzia analityczne, a ja mam swoje - zobaczymy, kto będzie miał rację.