Zakupy ostatniej szansy (2)

Przez Godziemba , 26/08/2019 [08:45]
Dopiero latem 1939 roku udało się Polsce podpisać z Francją i Wielką Brytanią umowy na dostawy sprzętu wojskowego. W końcu kwietnia 1939 roku ambasador RP nad Sekwaną Juliusz Łukasiewicz w liście do min. Becka wystąpił z propozycją, by „podjąć wysiłki w celu uporządkowania (…) stosunków sojuszniczych”, a następnie „dążyć do uzyskania konkretnych rezultatów, zwłaszcza w dziedzinie współpracy dozbrojeniowej”. W dniu 2 maja 1939 roku Generalny Inspektor Sił Zbrojnych marszałek E. Śmigły-Rydz wydał „Instrukcję dla rozmów z francuskim Sztabem Generalnym”, postulując rozszerzenie układu z Rambouillet. Za uzyskane w ten sposób dodatkowe środki miały zostać kupione czołgi (około 300 sztuk) R-35 lub Hotchkiss, 9 baterii artylerii najcięższej lub moździerzy, ciągniki i amunicję do nabytych kilka tygodni wcześniej dział przeciwlotniczych 90 mm, karabiny Mausera oraz 500 ton materiałów wybuchowych. Niestety podczas majowej wizyty w Paryżu ministra spraw wojskowych gen. Tadeusza Kasprzyckiego udzielenie pomocy finansowej i materiałowej Francuzi uzależnili od podpisania porozumienia politycznego. Od tego zaś strona francuska uchylała się przez następne miesiące. uchylać. Postępowi negocjacji nie sprzyjało też forsowane przez Francuzów łączenie ich z przebiegiem rozmów pro¬wadzonych równolegle w Londynie. W tych warunkach stronie polskiej pozostało wykorzystanie istniejących już możliwości. Najistotniejszą z nich stał się zakup 50 czołgów Renault R-35, 3 czołgów Hotchkiss H-35 oraz 5 samochodów terenowych Laffy S.15.R. Sprzęt ten został w dniu 10 lipca 1939 roku wysłany do kraju na polskim statku „Lewant”. Transakcja ta była ostatnim istotnym nabytkiem dokonanym w ramach wykony¬wania uzgodnionego w Rambouillet kredytu materiałowego. Jednocześnie w dniu 30 czerwca 1939 roku Brytyjczycy zgodzili się na dostarczenie do Polski 14 samolotów myśliwskich Hawker Hurricane, 100 bombowców Fairey Battle, 57 zapasowych silników Rolls-Royce Merlin III, części zapasowych, bomb, a także pojazdów obsługi. Realizacja tych uzgodnień nie mogła jednak nastąpić ze względu na przeciągające się negocjacje finansowe. Wobec trudności zakupu wystarczającej liczby nowoczesnych samolotów myśliwskich we Francji oraz Wielkiej Brytanii powrócono do propozycji amerykańskiej firmy Seversky (jednomiejscowe myśliwce EP-1 i EP-2 oraz dwu¬miejscowe 2PA i 2PA-2). W czerwcu wpłynęły także konkurencyjne oferty sprzedaży samolotów myśliwskich Curtiss Hawk 75A (P.36), Brewster F2A Buffalo i Grumman G-37. W dniu 11 lipca 1939 roku w Inspektoracie Obrony Przeciwpowietrznej i Przeciwgazowej odbyła się konferencja, w trakcie której rozpatrywano oferty – Seversky EP-1 oraz Curtiss Hawk 75A. Ostatecznej decyzji nie podjęto polecając polskiemu attaché wojskowemu w Waszyngtonie uzyskania opinii tamtejszych władz wojskowych na temat oferowanych samolotów. Wkrótce okazało się, że proponowane samoloty są drogie, istniał problem z uzyskaniem licencji eksportowej, a proponowane terminy były dostaw dość odległe – od 150 do 210 dni. Dalszy los ofert zza Atlantyku przesądzony został skutek zmiany sytuacji we Francji. Uparte działania polskich powoli przynosiły efekty – Francuzi zgodzili się w połowie lipca 1939 roku przyznać Polsce kredyt materiałowy w wysokości 430 mln franków. W instrukcji dla Dowódcy Saperów MSWojsk. gen. bryg. Tadeusza Kossakowskiego, który udał się do Francji, określono, iż przed¬miotem zainteresowania misji winny stać się w kolejności: „1. Czołgi, 2. Artyleria ciężka i górska z amunicją i art.[ylerią] pomiarową, 3. Ciągniki, 4. Materiał wybuchowy, 5. Łączność dla lotnictwa, 6. Sprzęt dla marynarki, 7. Ewentualne uzupełnienie sprzętu dla przemysłu”. Negocjacje z winy strony francuskiej przedłużały się i dopiero w dniu 18 sierpnia 1939 roku podpisano w Paryżu układ o przyznaniu Polsce kredytu w wysokości 430 mln franków. Jednocześnie strona polska uzgodniła z Francuzami zakup 120 myśliwców MS-406 z kompletnym uzbrojeniem, wyposażeniem, amunicją i częściami zapasowymi. Natychmiastowa dostawa objąć miała 50 maszyn, z których pierwsze 20, pochodzących z zapasu francuskiego Ministerstwa Lotnictwa, zamierzano wy¬słać transportem morskim do Gdyni 29 lub 30 sierpnia 1939 roku. W połowie sierpnia w trakcie negocjacji był także zakup czołgów R-35 lub H-35, z których jeden batalion (50 egzemplarzy) z nowej fabrycznej produkcji zdawał się do uzyskania w pierwszych dniach września.. Intensywnie negocjowany był również zakup najcięższych dział obrony wybrzeża (305 mm), które, po umieszczeniu na ruchomych podstawach kolejowych, zamierzano ulokować na Helu. Niemal równocześnie z wejściem w decydującą fazę lotniczych zakupów we Francji aktualna stała się wreszcie realizacja zamówień brytyjskich. W dniu 2 sierpnia 1939 roku zawarto umowę przyznającą Polsce kredyt towarowy w wysokości 8 mln funtów. Otworzyło to drogę do uruchomienia transportów zamówionego już wcześniej materiału. Jeszcze w lipcu ustalono, że pierwsza transza obejmować będzie 14 samolotów myśliwskich Hawker Hurricane, 36 samolotów bombowych Fairey Battle, 32 sil¬niki zapasowe Rolls-Royce Merlin III, spadochrony, bomby oraz wyposażenie obsługi nadziemnej. W kolejnej transzy miano załadować torpedy, działa amunicję i inne materiały przeznaczone dla Marynarki Wojennej. Wybuch wojny sprawił, iż w dniu 7 września rząd brytyjski zgodził się przyznać Polsce dodatkowy kredyt w wysokości 7 mln funtów. Rozwój sytuacji na froncie spowodował, iż szanse na nowe dostawy stały bardzo problematyczne. W trakcie wizyty złożonej 8 września lordowi Halifaxowi francuski ambasador Charles Corbin uznał, co prawda, za stosowne podkreślić, że szef francuskiego rządu „was greatly impressed with the necessity of doing something to sustain the Polish morale”, natychmiast jed¬nak dodając „even if the military value of any action we could take was not very great”. Praktyczne działania sprowadzać się miały do wysłania z Dunkierki do Polski drogą morską 50 samolotów bojowych. Dzień później na posiedzeniu brytyjskiego War Cabinet przedstawiona została informacja o 40 nowoczesnych myśliwcach, które Francuzi zamierzają wysłać do Polski z Marsylii – i kolejnych 40 lub 50 po¬dobnych samolotach ekspediowanych do Syrii „for forwarding to Poland as and when opportunity offered”. CDN.
Domyślny avatar

Z Piłsudskim jak jak z syfilisem - chcesz się go pozbyć, ale wstydzisz się o tym powiedzieć. Piotr Kowalski, „Generał brygady Włodzimierz Ostoja-Zagórski (1882-1927), „Wszyscy musieli zginąć Pisze autor: „Szofer, który wiózł Zagórskiego z dworca, Mieczysław Cempel miał jakoby zostać zwolniony z wojska przed upływem służby, następnie zaś w 1929 r. został zastrzelony w lokalu, na którego prowadzenie otrzymał koncesję. Na terenie Belwederu padł od „zabłąkanej kuli” żandarm Stanisław Koryzma, który miał być wtajemniczony w okoliczności zejścia ze świata generała. Najprawdopodobniej zamordowany został również płk Jakubowski, jeden z ostatnich świadków popełnionej zbrodni. Zbyt wiele tych zbiegów okoliczności, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że po maju 1926 r. w niejasnych okolicznościach zmarli także wysocy oficerowie uznawani przez J. Piłsudskiego za wrogów. Generała broni Tadeusza Rozwadowskiego śmierć dosięgła 18 października 1928 r. Podejrzewano otrucie, jednakże władze zabroniły sekcji zwłok. Rok wcześniej dnia 23 października zmarł generał dywizji Jan Thullie. Śmierć przyszła nagle i wręcz niespodziewanie. Generał zatruł się rybą w drodze na manewry. Mimo troskliwej opieki jego serce nie wytrzymało. Przed I wojną światową J. Thullie służył w armii austro-węgierskiej. W 1925 r. był kontrkandydatem gen. Lucjana Żeligowskiego na stanowisko ministra spraw wojskowych. Tego ostatniego zaś wysuwał obóz piłsudczykowski. Wreszcie życie stracili także ci oficerowie, którzy przed I wojną światową pracowali w wywiadzie austro-węgierskim i doskonale znali przeszłość marszałka J. Piłsudskiego. Były kierownik HK-Stelle we Lwowie, a w niepodległej Polsce dowódca dywizji w Przemyślu gen. Jan Hempel został „przypadkowo” zabity podczas polowania w miejscowości Potok. Dowódca Okręgu Korpusu nr 7 w Poznaniu gen. Oswald Frank, który wcześniej także pracował w lwowskim HK-Stelle, zmarł na stole operacyjnym w Poznaniu. W trakcie wojny polsko-bolszewickiej na podwórzu jakiejś kwatery również „przypadkowo” zastrzelony został były pracownik wywiadu austriackiego Morawski. Jaki był zaś los dokumentów obciążających J. Piłsudskiego i jego współpracowników, które miały znajdować się w rękach Włodzimierza Zagórskiego, a których posiadanie przyczynić się miało do jego śmierci? Wiele wskazuje na to, że były one przechowywane razem z innymi kompromitującymi dokumentami związanymi ze sprawą generała w kasie ogniotrwałej muzeum belwederskiego. W ten sposób wyjaśniałby się w pewnym sensie tragiczny los generała. W Archiwum Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku znajduje się teczka „Geheim” kpt. J. Rybaka zawierająca materiały dokumentujące współpracę J. Piłsudskiego z wywiadem austriackim. W. Zagórski mógł ją otrzymać od J. Rybaka w sierpniu 1914 r. W teczce jednak brak owych słynnych pokwitowań na pobieranie pieniędzy z kasy Biura Ewidencyjnego. Co się z nimi stało? Trudno powiedzieć, bowiem albo z W. Zagórskiego nie udało się wydobyć miejsca ich przechowywania, albo też po ich otrzymaniu piłsudczycy zdecydowali się je zniszczyć”.” cytat z: Piotr Kowalski, „Generał brygady Włodzimierz Ostoja-Zagórski (1882-1927), Oficyna Wydawnicza Kucharski, Toruń 2007, ss. 240
Domyślny avatar

80 lat temu, 17 sierpnia 1939 roku – umarł w lecznicy św. Józefa w Warszawie, w tej samej, gdzie skonał w 1928 roku gen. Tadeusz Rozwadowski – Wojciech Korfanty.Była to ostatnia ofiara sanacji. Po powrocie z przymusowej emigracji do Kraju – 29 kwietnia został aresztowany i osadzony na Pawiaku (!).Pomimo wielu protestów, także zagranicznych, sanacja trzymała go w więzieniu prawie do końca, pomimo że nad Polską wisiała już wojna.Oto jak opisał ostatnie dni życia Korfantego jego biograf Jan F. Lewandowski:„Zwolniono Korfantego z Pawiaka 20 lipca 1939 roku, nie tyle pod wpływem protestów, chociaż zapewne i one miały znaczenie, ile z powodu stanu zdrowia, który pogarszał się z każdym tygodniem, chociaż córki mogły mu dostarczać do więzienia obiady zamawiane w restauracji.W końcu sędzia Demant zawiadomił Zbigniewa Korfantego, że zwalnia jego ojca i prosi o jak najszybsze zabranie go z więzienia. Najwyraźniej obawiano się, że umrze w celi więziennej, co byłoby skandalem na skalę międzynarodową.Wcześniej syn zdecydował się na interwencję osobistą u ministra sprawiedliwości Grabowskiego, o której przebiegu wspominał potem w zeznaniach w Londynie podczas wojny:„Ostatecznie min. Grabowski oświadczył mi wręcz, że wypuści mego ojca z więzienia, pod tym atoli warunkiem, jeśli ja złożę słowo honoru, że mój ojciec nie powróci na Śląsk, a zamieszka stale gdzie indziej. Min. Grabowski nie wspomniał wyraźnie o słowie honoru, ale domagał się zobowiązania z mojej strony i dania przyrzeczenia, że ojciec nie zamieszka na Śląsku, co uważam za równoznaczne ze słowem honoru.Żądane przez min. Grabowskiego przyrzeczenie złożyłem, przy czym wymieniłem Zakopane jako miejsce, w którym ojciec zamieszka, na co Grabowski wyraził się: to świetnie”.Sam Korfanty nic o tej wymuszonej na synu deklaracji nie wiedział i nie wiadomo, jak mógłby się do niej odnieść, gdyby powrócił do zdrowia.Mecenas Glaser, który ze Zbigniewem Korfantym odbierał go z więzienia, napisał, że „Korfanty nie mógł już poruszać się o własnych siłach, wyprowadziliśmy go więc z celi więziennej, trzymając pod ręce”. Podobnie relacjonowały córki Korfantego. Zawieziono go do Hotelu Europejskiego, gdzie czekała żona z lekarzami. Wezwany do Korfantego doktor Tadeusz Tempka z Krakowa stwierdził u niego raka wątroby.Wtedy stan Korfantego był już tak ciężki, że przewieziono go niedługo później do szpitala Świętego Józefa przy ulicy Hożej, gdzie musiał poddać się operacji. Dokonał jej 11 sierpnia pułkownik doktor Bolesław Szarecki w asyście szwagra Korfantego, doktora Teofila Golusa z Pszczyny. Ale operacja nie pomogła. Chory czuł się coraz gorzej.„Zobaczyłam Łazarza – napisała Irena Pannenkowa, która odwiedziła go niedługo przed śmiercią. – Wychudły, wybladły, z przerażająco smutnymi, głęboko zapadłymi oczami”.Po opuszczeniu więzienia nie przeżył nawet miesiąca.W dniu 16 sierpnia ksiądz prałat Marceli Nowakowski udzielił Korfantemu ostatniego namaszczenia. „Zabieram ze sobą – mówił do niego umierający – dwa największe wspomnienia: jedno dobre, tym jest Śląsk, drugie złe, to jest Brześć”.Przepełniało go uczucie goryczy, chociaż – jak to zaznaczył spowiednik, ksiądz Nowakowski – na łożu śmierci udzielił przebaczenia swoim prześladowcom.Zmarł 17 sierpnia o godzinie czwartej rano w pokoju nr 23 lecznicy św. Józefa w Warszawie, dokładnie o godzinie, którą w pełni świadomy zapowiedział poprzedniego dnia w południe otaczającej go rodzinie – podawała później „Polonia”.Gdy korespondent „Polonii”, późniejszy pisarz Juliusz Żuławski odwiedził schorowanego Korfantego po opuszczeniu przez niego więzienia, ten powiedział do niego słabnącym głosem jakże tragicznie brzmiące słowa:– No i widzi pan, panie Juliuszu, jak mi Polska zapłaciła”.Jan F. Lewandowski, „Wojciech Korfanty”, Warszawa 2013, ss. 208-209.Opublikowano: 17 sierpnia 2019 http://mysl-polska.pl