Wszelkie podręczniki mówią o liberalizmie albo, że on sam jest ideologią, albo, że jest jakimś kierunkiem czegoś tam. Na przykład - może istnieć coś takiego jak liberalizm polityczny. Może tak jest.
Proponuję więc pojęcie LIBEREALIZMU IDEOLOGICZNEGO, zdefiniowane jako jedna z kategorii ideologii liberalnej, zeszmaconej ideologicznym nadużyciem.
Światowa nauka doskonale wie o tym, że ideologia sama w sobie jest wydmuszką idei, protezą myśli, jest prymitywnym narzędziem propagandy, nazywanej dzisiaj marketingiem politycznym. Ideologia nie jest więc niczym mądrzejszym od idei, jest czymś głupszym, prymitywniejszym. Idea jako taka jest szkicem czegoś mądrzejszego, może być projektem znakomitej teorii. Ideologia jest krokiem w przeciwna stronę, jest karykaturą idei, czasem prymitywnym zlepkiem uproszczeń z kilku, nawet sprzecznych z sobą haseł, prostacko ukradzionych z różnych idei. Jest krokiem w kierunku degeneracji ludzkiej myśli.
Skoro więc sam LIBERALIZM, jako ideologia jest zdegenerowaną ideą, to LIBERALIZM IDEOLOGICZNY jest kolejną degeneracją czegoś już zdegenerowanego. Ideologia do kwadratu.
LIBERALIZM IDEOLOGICZNY - jako pojecie określające degenerację idei do kwadratu - jest niewątpliwym osiągnięciem politycznym i naukowym Platformy Obywatelskiej, która potrafiła zdegenerować już zdegenerowane, co się nawet filozofom nie śniło.
NIEPRZEWIDYWALNA PRZYSZŁOŚĆ CZYHAJĄCA NA SCHETYNĘ
Nikt się nie spodziewa co czeka na Schetynę, a On sam najmniej, ale z pewnością będzie to straszne. Zacznijmy od początku. Jest osobą publiczną starającą się o władzę, ale niestety ma bardzo kiepskie wykształcenie. Jest historykiem. Dlatego zupełnie się do tej roboty nie nadaje. Historyk powinien zajmować się historią, uczyć gdzieś w szkole, albo oprowadzać wycieczki w muzeum. Zajmować się przeszłością. A On zamiast zajmować się historią, zabrał się za politykę. Niedobrze.
Nie twierdzę, że historyk nie może zajmować się polityką. Owszem. Może. Ale nic dobrego z tego nie będzie. Nie dlatego, że historyk nie może być politykiem. Zupełnie tak jak elektryk. Też może. Ale to musi być mądry człowiek, który dużo wie i jeszcze więcej rozumie.
Ma Boga w sercu...
Naprawdę rozumie i szanuje ludzi i ich świat, słyszy, szanuje i pojmuje... Aby być prawdziwym mężem stanu... Cóż tu opowiadać. Mądrzy ludzie już wiedzą, co chcę powiedzieć.
Dwie książki, były źródłem najważniejszych doktryn politycznych europejskich monarchii absolutnych końcówki średniowiecza (wiek XVI do XIX), doktryn, które nieomal automatycznie przedarły się, za pośrednictwem iluminatów tak zwanego oświecenia, do "współczesności" początków XX wieku. Może dlatego, że każdy bunt i rewolucja bierze się z frustracji, gniewu i zawiści. Nienawistna zawiść rewolucji francuskiej ścinała królewskie głowy, by zająć świeżo zwolnione królewskie trony.
Taka rewolucja nie jest postępem, jest degeneracją. Taki "postęp" nie rodzi "nowoczesności" ale jest z natury reakcyjny, jest łabędzim śpiewem starych reżimów, udających zamierzchłe cesarstwa, przegniłe imperia. Przyjrzyjmy się całemu marksizmowi skopiowanego z najgorszych, bezbożnych i morderczych wzorców rewolucji francuskiej. Popatrzmy na takie postaci jak Lenin, Trocki, Stalin, Hitler, a nawet Putin - wielcy twórcy kolejnych imperiów.
Lew Trocki marnie skończył, bo zabił go swoimi długimi łapami mały, tchórzliwy Stalin, który mordował jak oszalały, ze strachu przed zemstą. Była to tylko jedna z dworskich rozgrywek machiawellizmu, w której dwaj konkurenci pożarli się i jeden wykończył drugiego. Tak jak parę lat temu Tusk wykończył Rokitę, a teraz Schetyna Grabarczyka. Tacy to z nich dworacy.
Lew Trocki nie był ani o ćwierć lepszy od Stalina, a tylko z powodu swojej widowiskowej śmierci stał się początkiem legendy trockizmu, czyli troszeczkę bardziej "nowoczesnej" odmiany lewackiego i antyhumanistycznego marksizmu. Przecież szkoła frankfurcka szczyciła się swoim trockizmem. Inny paskudny bandzior trockizmu znany był jako Che Guevara, cudowny wzór komunisty, ikona trockistów, bohaterów studenckiej wiosny 1968 roku. Jednym z tych lewaków tamtych lat jest Martin Schultz, kumpel innego całkiem podobnego lewaka Bronisława Geremka.
Dlatego właśnie, z podanych wyżej powodów, z historii wręcz wynika, że przyszłość czyha na Schetynę, by wymieść na śmietnik historii.
Świat XXI wieku jest naprawdę zupełnie inny, niż był jeszcze 30 lat temu. Inaczej działa, funkcjonują zupełnie inne mechanizmy społeczne i techniczne.
Granica pomiędzy przeszłością a przyszłością przebiega zupełnie gdzie indziej i inaczej niż Oni sobie to wyobrażają. Oni nawet pojęcia o tym nie mają. Nie czują, nie rozumieją, nie przewidują. I odwracają się plecami, od tego, co ich czeka. Są jak Makbet. Las birnamski już po nich idzie.
Ja to w i e m...
Po prostu w i e m...
guantanamera, "Po prostu w i e m... (3)"
"NIEPRZEWIDYWALNA PRZYSZŁOŚĆ CZYHAJĄCA NA SCHETYNĘ"
michael Weź sobie na wstrzymanie