Analizy wyborcze znakomitego statystyka Marcina Palade potwierdzają tezę o trwałym pęknięciu polityczno-terytorialnym kraju. Wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, ale co dalej? Zwycięskie wybory parlamentarne dla PiS ucieszą elektorat centroprawicowy, ale nie rozwiąże to problemu zasadniczego – integracji patriotycznej Polaków.
Przypomnijmy za Marcinem Palade, że z drobnymi wyjątkami (np. tzw. Kaszuby lądowe) od 1989 roku preferencje obywatelskie generalnie przebiegają między dawnym zaborem pruskim i ziemiami odzyskanymi, a dawną Kongresówką i Galicją. Na tę mapę śmiało możemy nałożyć mapę zaciągania kredytów frankowych, religijności, procentów rozwodów i wychowywania dzieci w rozbitych lub niepełnych rodzinach, terenów popegeerowskich i gospodarstw indywidualnych, przestępczości, a nawet populacji... dzików. Polska liberalno-lewicowa i Polska konserwatywno-ludowa.
Prezydent elekt Andrzej Duda zadeklarował podjęcie wysiłków zintegrowania Polaków i zatarcia sztucznych podziałów. W dziejach naszego narodu wielokrotnie mięliśmy do czynienia z dezintegracją i podziałami, jak choćby już średniowieczny antagonizm „monarchicznej” Wielkopolski i „republikańskiej” Małopolski...
Przyszły Prezydent RP, jeśli rzeczywiście chce być Prezydentem wszystkich Polaków, to nie tylko musi zapomnieć o członkostwie w PiS, ale również przemyśleć działania wobec trzech elektoratów: Platformy Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego oraz elektoratu antysystemowego, gdzie naturalnym liderem w „prawyborach 2015” został Paweł Kukiz. O ile z ludowcami problem Prezydenta Dudy wydaje się nieco sztuczny; bardziej natury zaszłości z PRL i kłótni czy obraz osobistych między politykami, o tyle najtrudniejszym zadaniem jest „repolonizacja” kilku milionów wyborców Bronisława Komorowskiego i PO.
Odsuwając na bok powyborczy tryumfalizm (nawet uzasadniony) PiS albo powyborcze lamentowanie (skrajnie agresywne niekiedy) PO, trzeba sobie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie: Czy elektorat Platformy to wyłącznie bezideowa, merkantylna masa lemingów i czy bez nich można podjąć naprawę Rzeczypospolitej? Pytanie z pewnością niewygodne dla obu stron głębokiego sporu ostatniej dekady. Rozsądne głosy niektórych polityków PO, jak Marka Biernackiego, niech będą światełkiem w tunelu.
Jednak pytanie takie należy postawić, jeśli mamy na sercu dobro Ojczyzny a nie tylko dobro jakiejś partii czy poglądów. Polska stanęła u progu wielkich wyzwań wobec nieuchronnie zmieniającej się geopolityki, nie można udawać, że Polska nie jest zagrożona od zewnątrz i od wewnątrz. Prezydent będzie musiał spowodować zmiany w Konstytucji oraz zmianę strategicznego planu rozwojowego, który implikuje wiele obecnych problemów gospodarczych i samorządowych. Przypomnę, że plan rozwoju zrównoważonego śp. Grażyny Gęsickiej skorygował na rzecz dużych aglomeracji minister Michał Boni.
Jeszcze nutka optymizmu. Elektorat antysystemowy i szczególnie wyborcy Pawła Kukiza przełamali de facto wspomniany we wstępie podział, a jako że ten elektorat zgromadził zastępy młodzieży patriotycznej, to musi być szczególnie doceniony. Każdy ma swoje zdanie na temat JOW (ja mam pozytywne), ale z pewnością jest to rozwiązanie przewartościowujące system. Rewolucje lepiej robić przy urnach wyborczych niż na ulicach...
I na koniec nutka pesymizmu. Niestety dobrym zmianom przeciwni są nie tylko zacietrzewieni zwolennicy PO, ale również sporo „obrażonych na wszystko” wyborców Kukiza czy Korwin-Mikkego (polecałbym im stanowisko propaństwowe Grzegorza Brauna) czy fanatycznych tropicieli spisków i agentów w elektoracie PiS.
Dni tryumfalizmu i gnębienia przegranych odłóżmy do lamusa dziejów, są ważniejsze zadania i kolejne wyzwania.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 182 widoki
Podziały w