PiS kontra RN – czyli droga do klęski

Przez Gadający Grzyb , 11/12/2014 [18:12]

Żadna z obecnych sił patriotycznych w pojedynkę nie odzyska Polski.

I. Musztarda po obiedzie

13 grudnia odbędzie się organizowany przez Prawo i Sprawiedliwość marsz protestacyjny przeciw fałszerstwom wyborczym. Jednocześnie ten sam PiS odciął się od demonstracji przed PKW z 20 listopada potępiając „pogłębianie chaosu” (Mastalerek) i „swego rodzaju napaść” (Duda), jednocześnie pouczając, iż „niepokój obywateli (…) powinien być wyrażany w ramach przedsięwzięć, które przewiduje system demokratyczny”. Przy tej okazji do szturmu ruszyły „niepokorne” media imputując organizatorom manifestacji – w kompletnym oderwaniu od faktów i rzeczywistego przebiegu wydarzeń – agenturalność, realizację rosyjskiego scenariusza destabilizacji Polski, tudzież postulując „marginalizację” takich nieodpowiedzialnych elementów jak Grzegorz Braun i Ewa Stankiewicz.

Czy tylko ja mam poczucie schizofrenii towarzyszącej działaniom opozycji? Albo przyjmujemy, że mamy normalną demokrację i działamy w zgodzie z regułami systemu, albo twierdzimy, że wybory sfałszowano i wtedy o żadnej demokracji i praworządności nie może być mowy. Jeżeli przyjmujemy to drugie założenie, wówczas wszelkie „przedsięwzięcia, które przewiduje system demokratyczny”, jak łaskaw był napisać rzecznik PiS w swym oświadczeniu, tracą rację bytu, bo władza nie działa według tych samych zasad i „system demokratyczny” jest dla niej jedynie parawanem. Natomiast opozycja zachowuje się jakby konstytucyjne państwo prawa istniało i zarazem nie istniało, bo sfałszowano wybory. Otóż, drodzy politycy z jedynie słusznej partii, trzeba było albo nie gardłować o fałszerstwach, albo zmobilizować aktyw oraz sympatyków i poprzeć protest przed PKW oraz późniejszą okupację – to wtedy był właściwy moment, żeby zrobić Majdan w Warszawie. Jeżeli kilkanaście osób mogło wymusić dymisję „leśnych dziadków”, to tym bardziej masowy protest połączonej opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej byłby w stanie wymóc co najmniej powtórzenie wyborów.

Marsz 13 grudnia to musztarda po obiedzie. Demonstracja przejdzie się ulicami stolicy, ludzie pokrzyczą, wysłuchają przemówień, że następnym razem to już na pewno wygramy byleby tylko „przypilnować wyborów”, padną apele o mobilizację, po czym wszyscy rozejdą się do domów. Para w gwizdek. Nawiasem mówiąc, podobny przebieg miała przybrać w założeniu pikieta pod PKW. Gdyby nie inicjatywa Grzegorza Brauna wtedy również skończyłoby się na niczym – ot, Winnicki z Wiplerem mieliby swoje kilka minut w mediach i tyle. No chyba, że liderzy zarówno PiS jak i Ruchu Narodowego zwyczajnie nie wierzą w masowe, zaplanowane fałszerstwa, a radykalnej retoryki używają wyłącznie do utrzymywania zwolenników w stanie permanentnej gorączki emocjonalnej, by nie zaczęli rozłazić się na boki. Jeśli tak jest, jeśli całe to pokrzykiwanie o sfałszowaniu wyborów ma służyć jedynie socjotechnicznej manipulacji, to czym prędzej należy pognać na kopach jednych i drugich. Jeżeli zaś autentycznie uważają, że wybory przekręcono, to czemu ma służyć hamowanie przejawów obywatelskiego nieposłuszeństwa? Czy naprawdę sądzą, że da się cokolwiek wymusić grzecznymi protestami w stylu „prosimy o pieczywko”, bądź skazanymi na niepowodzenie z braku sejmowej większości, pustymi inicjatywami parlamentarnymi?

II. Destrukcyjna wojenka

Na powyższe nakłada się destrukcyjna wojenka między PiS a narodowcami, sprowadzająca społeczne niezadowolenie i ludzką energię w bezpieczne dla władzy koleiny. Z jednej strony narodowcy głupio i bez sensu zarzucają PiS zdradę i umiejscawiają Prawo i Sprawiedliwość w jednym szeregu z resztą politycznego establishmentu III RP jako część „Republiki Okrągłego Stołu”, z drugiej strony - PiS i sympatyzujące z nim media równie głupio i bez sensu wrzucają wszystkie odłamy narodowców do jednego worka z napisem „ruska agentura”. Dopóki obie strony nie przyjdą do opamiętania i nie porzucą swego jadowitego sekciarstwa oraz dewastującej, uniemożliwiającej jakąkolwiek debatę retoryki, dopóty o „obaleniu Republiki Okrągłego Stołu” będziemy mogli sobie marzyć do us...j śmierci i jeden dzień dłużej.

Należy tu zadać pytanie, które od pewnego czasu rozbrzmiewa coraz głośniej po prawej stronie: czy PiS-owi w tej wiecznej opozycji nie jest aby zbyt wygodnie? Jest jedyną liczącą się siłą w obozie patriotycznym, której zahartowany, żelazny elektorat, zapewnia w kolejnych wyborach określoną pulę miejsc w parlamencie i związane z tym państwowe dotacje. W terenie działacze również mogą załapać się na jakieś samorządowe posady. Patrząc z tej perspektywy, wystarczy nieco pogardłować w mediach, utrzymując zwolenników w stanie wzmożeniowego napięcia. No i podstawa - pilnować monopolu na prawicowość i patriotyzm, a jeśli pod bokiem wykiełkuje coś nowego pokroju Ruchu Narodowego, to wystarczy potencjalną konkurencję zdyskredytować jako „rozbijaczy prawicy”, którzy chcą urwać bezcenne głosy, tudzież zwyzywać od „ruskich agentów” i pozamiatane. Socjotechnika toporna jak konstrukcja cepa, ale póki co, skuteczna.

Otóż przypominam, że w wyniku tych wyborów swój stan posiadania znacząco zwiększyła najbardziej prorosyjska partia w Polsce, czyli PSL i to ona może realnie szkodzić, a nie marginalny politycznie RN zbierający jakieś 1,7 proc. Ale ważniejsze jak się okazuje jest tropienie ruskich agentów w szeregach narodowców - w imię realizacji „doktryny Lipińskiego”, wedle której patriotyczny wyborca nie może mieć żadnej alternatywy na prawicy, dzięki czemu tak czy inaczej zagłosuje na PiS. Otóż nie. Skąd pomysł, że gdyby nie istniały ugrupowania narodowe, to te 1-2 proc. zagłosowałoby na Prawo i Sprawiedliwość? Równie dobrze mogą zostać w domach - i nie tylko oni.

III. Odwrócona synergia

Czepiam się w tym tekście głównie PiS-u, ale w końcu ta partia właśnie jest głównym ugrupowaniem opozycyjnym, to ona ma możliwości oraz środki działania, zaplecze finansowo-organizacyjne i to właśnie od niej należy przede wszystkim wymagać skuteczności działania, a nie pustych gestów i biadolenia, że „znowu nas oszukali”. Marsze, takie jak ten 13 grudnia należało organizować przed wyborami – wywierać nacisk zamiast uprawiać „konstruktywną” kampanię i liczyć, że wszystko załatwią mężowie zaufania. Tymczasem po raz kolejny nie udało się nawet zorganizować alternatywnego systemu liczenia głosów. Słyszę, że z mężami zaufania był problem, bo większość działaczy gdzieś kandydowała i trzeba było poszukiwać wolontariuszy z zewnątrz. Cóż, tak się mści formuła wąskiej partii kadrowej i lata odpychania od siebie potencjalnych sympatyków – począwszy od pierwszej fali społecznego zaangażowania po Smoleńsku.

Zresztą, już nawet po wyborach należało zrobić prostą rzecz: miejscowi działacze powinni przebiec się po lokalach wyborczych na swoim terenie i pospisywać wyniki z wywieszonych protokołów, a następnie przesłać dane wyżej. W regionalnych centralach PiS powinno się zliczyć te dane z terenu i porównać z oficjalnymi. Głowę dam, że nawet zakładając fałszerstwa w obwodowych komisjach, to przy info-bardaku i paraliżu PKW wyniki różniłyby się od tego co ostatecznie podały „leśne dziadki”. W ten sposób PiS miałby w ręku twardy argument i dowód nieprawidłowości. Do takiej operacji nie potrzeba ochotników z zewnątrz, można to zrobić wyłącznie partyjnymi siłami. Jednak albo nikt nie wpadł na takie narzucające się wręcz rozwiązanie, albo się nie chciało duszyć rupy.

Zamiast tego, obserwujemy dobieranie „bagnetu” w postaci SLD i oszczędzanie PSL, bo to potencjalnie przyszły koalicjant. Bawcie się tak dalej, to będziecie mieli gwarancję, że nigdy niczego nie wygracie. Przykro mi, ale w poczynaniach „bezalternatywnego” ugrupowania opozycyjnego widzę mieszaninę gnuśności, wygodnictwa i głupoty. Widzę strach przed społecznymi inicjatywami i kanalizowanie nastrojów. Niech PiS podejmuje swoje gry parlamentarno-gabinetowe, lecz niech nie odcina się w panice od oddolnych przedsięwzięć. Nikomu nie zaszkodzą działania dwutorowe – parlament i ulica. W przeciwnym razie, PiS może już wkrótce zapłacić słony rachunek za dzisiejsze kunktatorstwo.

Na zakończenie wrócę jeszcze do opisanej wyżej wojenki na linii PiS – Ruch Narodowy. W moim najgłębszym przekonaniu skutkuje ona efektem odwróconej synergii – walcząc ze sobą oba ugrupowania otrzymują osobno mniej niż wynikałoby z ich potencjałów. A wystarczyłoby, gdyby postawić jeśli nawet nie na sojusz, to chociaż na przyjazną neutralność. Zaprzestanie wzajemnego okładania się kijami jest warunkiem absolutnie podstawowym. Żadna z obecnych sił patriotycznych w pojedynkę nie odzyska Polski. Ani PiS nie zdobędzie realnej władzy, ani narodowcy nie przekroczą progu wyborczego. Koncentrując się na utrwalaniu „stanu posiadania” można sprawić, że utraci się nawet to, co ma się teraz.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 49 (08-14.12.2014)

Emanuel Czyzo

sami Polacy mieszkający w kraju nie przemogą tego zła, które się zagnieździło na dobre, tfu, na złe, w Polsce. Dopiero razem z Polakami mieszkającymi poza krajem możnaby to osiągnąć. Kto pracuje dzisiaj nad zjednoczeniem wszystkich Polaków? Nikt!!!!!!!!!!!!!!!!!! A dlaczego nikt? Bo Polakom się wydaje, że to tzw. politycy, czyli partie polityczne za nich to wszystko zrobią. A to jest oczywista nieprawda. Trzeba pobudzić Kościół katolicki w Polsce, aby pobudził naród, aby obudził naród. Inaczej nic nie osiągniemy. To bagno, jakie mamy będzie się poszerzać i pogłębiać.
Domyślny avatar

Polonia powinna mieć prawo wystawiania własnych kandydatów do parlamentu. Kościół - niedawno biskupi wycofali się z marszu 13 grudnia. Słyszałem, że za obietnicę rządowej dotacji na świątynię Opatrzności Bożej - no i o czym tu mówić?
Domyślny avatar

Neptun

10 years 11 months temu

ze swoimi możliwościami: finansami, strukturami, stanowiskami i mediami są dużo silniejszy niż Ruch Narodowy. I z tą swoją siłą robi stosunkowo niewiele, żeby nazwać ich opozycją. Opozycja to powinny być psy gończe, stale podgryzające władze w pięty. Sami się jednocześnie pilnować. A oni wyglądają jak upasione jamniki na kanapie. W dodatku dają się łapać na takie numery jak z tymi podróżami samochodowo-lotniczymi, czyli to zwierzyna poluje na myśliwego. PIS wydaje się bardziej w opozycji do RN, niż do PO-PSL-SLD-TR. Z prawej strony są ludzie, którzy są bardzo tym zawiedzeni. I to jest główny zarzut do PIS ze strony RN. Poza tym RN jest radykalny, jest bezkompromisowy w sprawach fundamentalnych i tak powinno być! Bo ze szmatami się nie rozmawia a PIS uwierzył w słowa twBolka o "ludziach honoru" i ze szmatami nadal debatuje. Pomysł z marszem 13.12 to po prostu śmiech i żenada. Na samą myśl, że miałbym wziąć udział w czymś takim, oblewam się wstydem. Wstydem wobec ludzi, którzy weszli do PKW i powiedzieli głośno: Nie zgadzamy się! Wstydem, że mnie wtedy tam nie było. Ruch Narodowy wtedy tam był. Możliwe, że oni na nic tam nie liczyli; nie chcieli robić przewrotu. A to dlatego, że nie mają takiego poparcia, jak ma właśnie PIS. To PISowcy powinni wtedy szturmować PKW. Za Narodowcami Naród jeszcze nie pójdzie. Z PISem może by się udało. Tylko że PIS boi się zaryzykować. Boi się przypięcia w tvn łatki awanturników i warchołów. Tylko, że jeśli komuś zależy na dobrej opinii tvnowców, to niczego w tym kraju nie zmieni. W ostatnich wyborach głosowałem na PIS tam, gdzie RN nie startował. Tam, gdzie był kandydat RN - dostawał mój głos. Cieszę się, że RN wreszcie stał się partią. Mam nadzieję że będzie rósł w siłę. Uważam, że jeśli miało by dojść do jakichś układów PIS-RN, to tylko z inicjatywy PIS. To silniejszy powinien wyciągnąć rękę. Paradoksalnie, to PIS ma więcej do zyskania.
Domyślny avatar

No, fakt - PiS dal się sterroryzować przyklejanej mu gębie "awanturników". Nie tędy droga. pozdr. GG
Domyślny avatar

"Opozycja to powinny być psy gończe..." - tymczasem niedawno Brudziński narzekał, że struktury terenowe partii są "sprywatyzowane" przez lokalnych posłów i nic nie idzie z tym zrobić. Przecież to jakiś koszmar.
Domyślny avatar

no w takie gadanie, że PiS może nie chce wygrać. Że ludzie raz zostaną mężem zaufania, drugi raz zostaną a za trzecim mogą zechcieć startować. A lista nie jest z gumy. BnR leży wiec Ci nie dam linków.
liryczna

Komuniści działając według określonego planu zmian transformacyjnych musieli brać pod uwage ten miszmasz polityczny w jakim jest teraz społeczeństwo. Rozrobili nas! Zrobili niezdolnych politycznie,wystraszonych... Wszystko w zgodzie z zalożeniami i w konsekwencji takich,a nie innych działań...związanych z transformacją. Nadal sterują...programują i realizują... Nasze zmielone mózgi coraz mniej asertywnie działają na kłamstwa,fałszerstwa,nieprawości! Jesteśmy porażeni jadem komunizmu... PiS... Wg.mnie PiS wszedł w układ i gada jak Bolek w stoczni przed strajkami... Bardzo dużym błedem było oświadczenie rzecznika PiS po zajęciu PKW. Praktycznie staliśmy z płaszczami w ręku,by jechać do Warszawy. Jako członkini PiS szukałam w necie reakcji władz... i się doczekałam,odlożyłam płaszcz i na kanapie czekałam na dalszy ciąg ... :((...tragedia!... Potem było tylko gorzej,bo skala kłamstwa przekroczyła wszelkie oczekiwania! RN z tego co pamietam pooświadczali coś i zniknęli z pola PKW :( Ewa Stankiewicz i Grzegorz Braun...bohaterowie pozostawieni sami! Jeśli tak społeczeństwo bedzie traktować ludzi,którzy w ich imieniu walczą o godną Polskę...to niestety czarno to widzę!... :( Ja wogóle ostatnio czarno widzę jakiekolwiek zmiany na lepsze :(( Społeczeństwo jest zmęczone,chciałoby żyć normalnie...niestety jesteśmy bombardowani porażkami...ciagle komuna mentalnie wali nas po głowie pałami... W tych trudnych czasach niech nie zabraknie nam hartu ducha! Pozdrawiam