Mamy pod bokiem bandyckie imperium

Przez Gadający Grzyb , 07/04/2014 [19:27]

Co robi Rosja, by przykryć problemy wewnętrzne? To samo, co zawsze od stuleci – stosuje ucieczkę w imperializm.

I. Rachunek za Krym

Według rosyjskiego wiceministra ds. rozwoju gospodarczego, Andrieja Klepacza, odpływ kapitału z Rosji wyniesie w pierwszym kwartale tego roku od 65 do 70 mld USD (3,2% PKB). Dla porównania, w całym 2013 roku, odpływ ten wyniósł 63 mld dolarów, zaś szacunki Kremla mówiły, że w roku 2014 z rosyjskiego rynku ucieknie ogółem 50 mld. Jeśli obecna tendencja się utrzyma, to już wkrótce te pierwotne prognozy zostaną przekroczone dwukrotnie – a to dopiero początek roku. Przypomnijmy, iż w 2013 roku wzrost PKB Rosji wyniósł 1,3%, natomiast w pierwszych miesiącach 2014 odpowiednio 0,1% (styczeń) i 0,3 (luty). Oznacza to, że Rosja balansuje na granicy recesji – i z dużym prawdopodobieństwem recesja w ciągu roku rosyjską gospodarkę dopadnie.

Ale to nie koniec. Rosyjski rubel pikuje – od początku roku osłabił się w stosunku do dolara o 10% i to pomimo, iż Bank Centralny Rosji wydał na jego ratowanie już ok. 35 mld USD, co spowodowało obniżenie rezerw walutowych do 453 mld dolarów – to wciąż dużo, lecz przy obecnym tempie „ratowania” rubla rezerwy te będą dość szybko topnieć. Na powyższe nakłada się kiepska kondycja rosyjskiej giełdy. Tylko 3 marca (po agresji na Krym) giełda w Moskwie straciła 55 mld USD – więcej, niż Rosja wydała na igrzyska w Soczi. Wieloprocentowe spadki zaliczyły ceny akcji nawet takich flagowych przedsiębiorstw jak Gazprom, Rosnieft, Łukoil, czy Sbierbank. Dodajmy jeszcze „śmieciowy” status rosyjskich obligacji na światowych rynkach, wskutek czego Rosja wstrzymuje kolejne aukcje swego długu.

Krótko mówiąc, Putin płaci właśnie rachunek za Krym.

II. Rosyjskie patologie

Przy skali „umafijnienia” rosyjskiej gospodarki, gdzie robienie interesów zależy wprost od dobrych (i kosztownych) relacji z aparatem państwowo-biznesowym pozostającym pod „kryszą” Putina i jego czekistowskiej kamaryli, każdy kryzys polityczny skutkować musi ekonomicznymi perturbacjami o wiele silniejszymi niż w innych krajach. Według ostatniego rankingu korupcji Transparency International Rosja zajmuje 127 miejsce na 177 badanych państw (dla porównania – Polska jest na 38 pozycji). Jest to jedna z głównych przyczyn wzmiankowanego na wstępie, a trwającego od kilku lat odpływu kapitału, który nasilił się wskutek okołoukraińskiego politycznego trzęsienia ziemi. Po prostu w Rosji nie da się prowadzić normalnie biznesu – a przy obecnych zawirowaniach międzynarodowych nie da się go prowadzić w dwójnasób. W kraju, gdzie smarować trzeba na prawo i lewo, a mimo to żaden przedsiębiorca nie może być pewien dnia ani godziny, nawet mityczny „wielki rynek zbytu” nie jest wystarczającą zachętą do inwestowania.

Warto nadmienić też o strukturze rosyjskiej gospodarki i budżetu – połowa wpływów to dochody z ropy i gazu (podatki od wydobycia i eksportu), natomiast sprzedaż surowców i produktów pochodnych zapewnia ok. 70% wpływów gospodarki FR z handlu zagranicznego. W efekcie, każde wahnięcie cen staje się dla Moskwy wyjątkowo dotkliwym ciosem – tym bardziej, że nawet przy wysokich dochodach z sektora „surowcowego” Rosji z trudem udaje się zbilansować budżet. A zniżka cen jest nieuchronna i to w dość bliskiej perspektywie. Jak długo uda się Rosji jechać na zgromadzonych rezerwach? Na Kremlu zdają sobie z tego sprawę, tak Putin jak i Miedwiediew od jakiegoś czasu sporo mówili o „dywersyfikacji” modelu gospodarczego, ale póki co, na gadaniu się skończyło. O skali społecznych patologii i realnym poziomie życia Rosjan świadczy średnia długość życia - dla mężczyzn wynosi ona 63 lata, jednak aż 25% umiera nie osiągnąwszy 55. Średnia dla obu płci to niecałe 70 lat. Do tego permanentny kryzys demograficzny. Oznacza to, że nawet okres surowcowej prosperity nie przełożył się na wzrost dobrobytu Rosjan, co pokazuje głęboką dysfunkcjonalność całego organizmu państwowego.

III. Bandyckie imperium

I tu pytanie za 10 punktów: co robi Rosja, by przykryć problemy wewnętrzne? To samo, co zawsze od stuleci – stosuje ucieczkę w imperializm. Rozpętuje wojenkę, kierując uwagę poddanych na „zagrożenie zewnętrzne” i utwierdzając ich w przekonaniu, że „jesteśmy mocarstwem”, reszcie świata zaś (ze szczególnym uwzględnieniem „bliskiej zagranicy”) wygraża pięścią, niczym menel, któremu wprawdzie nawalają nerki i wątroba, ale jest jeszcze w stanie obić w bramie jednego czy drugiego frajera, który mu szura na dzielnicy. Jest to zresztą zgodne ze społecznym zapotrzebowaniem – rosyjski „rab”, czy to będąc niewolnikiem cara, genseka, czy też „suwerennej demokracji” zafundowanej przez ponurego czekistę na Kremlu, wybaczy wszystko prócz słabości. Za taką zaś uznano by „odpuszczenie” przez Putina Krymu i szerzej – Ukrainy. I wola samych Ukraińców w rosyjskiej optyce nie ma nic do rzeczy. Każde zakwestionowanie dominacji w strefie, którą Rosjanie przywykli uważać za „swoją” rodzi furiackie spazmy i niepohamowaną żądzę odwetu - niezależnie od rachunku jaki przyjdzie zapłacić. Rosja bowiem nie kalkuluje zysków i strat w kategoriach, które my uznalibyśmy za racjonalne.

Mamy zatem pod bokiem bandyckie imperium, z którym relacje można układać sobie albo z pozycji siły, albo korząc się i w milczeniu znosząc razy nahajką, bo normalnie porozumieć się nie sposób. Dziś przekonuje się o tym Zachód, który dla własnej wygody wolał widzieć w Putinie „obliczalnego partnera”, z którym „warto robić interesy”. Owszem, tak mogło to wyglądać z tamtejszej perspektywy. Jednak w sytuacji państw, których istnienie Rosja traktuje niczym sezonowe odpryski powstałe po chwilowym osłabieniu mocarstwa, podobne myślenie byłoby ciężką naiwnością. Nie łudźmy się zatem, że Rosja kiedykolwiek pogodzi się z utratą tego co raz trzymała w garści, lub zacznie traktować nas jak partnerów. Karmiono nas takimi bajkami przez ostatnie lata, aż nadeszło wybudzenie z błogiego letargu „resetów” i „normalizacji”. Albo wybijemy się na podmiotowość, albo nas nie będzie.

Gadający Grzyb

Artykuł ukazał się w tygodniku "Polska Niepodległa"

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Slavus

Slavus

11 years 7 months temu

Podzielam Twój punk widzenia i ocenę sytuacji. Dlatego emocjonalnie traktuję, nie prawdę historyczną, ale moment, kiedy tak usilnie wrzucane są tzw. "antybanderowskie" teksty na portalach prawicowych. "Naiwności ty nad Kreml wylatuj", ze sparafrazuję :)
Emanuel Czyzo

nie zgadzam się z Tobą. Uważam, bowiem, że mamy pod bokiem, nie jedno a dwa bandyckie imperia. Niemcy są po prostu nieco inteligentniejszymi bandydami, ale niszczą Polskę i Polaków równie skutecznie.
Domyślny avatar

Niemcy stosują podbój ekonomiczny, ale poszerzanie wpływów nie jest dla nich taką obsesją i tuszowaniem wewnętrznego rozkładu jak dla Rosji. pozdr. GG
Slavus

Slavus

11 years 7 months temu

Proszę zwrócić uwagę, że popiera stanowisko Gadającego Grzyba - Slavus, fanatyk obrony Pomorza i kresów zachodnich. To jest właśnie ten melanż w interesie Polski. Nie dajmy się podzielić GRU w Polsce. . Bundeswehra zredukowała siły zbrojne z 250 tys. do 180 tys wyszkolonych wojaków. Teraz wszyscy nadrabiają. Ojczyzna ma 20 tys. czynnych plus 30 tys. weteranów ostrzelanych na tzw. misjach. Biurokratów w WP nie wymienię (60 tys.), bo oni się poddadzą na pierwszy rozkaz pijanego oficera moskiewskiego. To wyścig o czas... Dziwię się, ze pani (pan)nic nie rozumie.
Domyślny avatar

kmicic

11 years 7 months temu

Rosja dla nas jest odwiecznym wrogiem podobnie jak Niemcy, jednak uważam, że nie można ulegać proukraińskiemu "zaczadzeniu". Prawie 200 tys. polskich cywilów bestialsko zakatowanych na Wołyniu i we wschodniej Małopolsce za to tylko że byli Polakami - to ludobójstwo a nie "wrzutka" i wszyscy Ukraińcy (i nie tylko) powinni o tym wiedzieć a my nie powinniśmy zabiegać o ich dobre samopoczucie bo to nie w naszym interesie. Te tzw. "wrzutki" o tych wydarzeniach pojawiły się jak J. Kaczyński pojawił się na Majdanie w towarzystwie ludzi z czarno-czerwonymi sztandarami i to był dobry powód do takiej reakcji. Dopóki Ukraina zdecydowanie nie odetnie się od gloryfikacji banderowców (pomniki Bandery itp.) nie będzie dla Polski wiarygodna. A tak z bieżącego "podwórka": Ukraina do dnia dzisiejszego utrzymuje dla Polski embargo na wołowinę nałożone w czasach epidemii "wściekłych krów". O embargu Putina na wieprzowinę wszyscy wiedzą ale o tym na wołowinę cicho. Osobiście uważam, że największym wrogiem Polski jest rodzima "V kolumna" sprawująca obecnie władzę i która sprytnie wykorzystując antyputinowskie nastroje znowu króluje w sondażach. Zapewne, gdy wszystko przycichnie, znów wrócą do ich tradycyjnej retoryki czyli do "wzorcowych" stosunków z Niemcami i Rosją, że dobra armia nam jest niepotrzebna, itp. bzdury.
Slavus

Slavus

11 years 7 months temu

Nikt przy zdrowych zmysłach w Polsce nie kwestionuje ludobójstwa na Wołyniu i Małopolsce, a także nie widziałem jakiegoś "zaczadzenia" proukraińskiego. Tu chodzi o elementarną reakcję na zagrożenie imperializmem rosyjskim, zagrożeniem realnym i dotyczącym również Polski. Bo to wojska i bojówki rosyjskie dokonują agresji, a nie Ukraina. To Moskwa a nie Kijów ma broń jądrową i rakiety skierowane na Polskę, to Moskwa a nie Kijów urządza antypolskie manewry "Zapad", to Moskwa a nie Kijów próbuje przejmować polskie strategiczne przedsiębiorstwa i zasoby, to Moskwa a nie Kijów ma potężną agenturę wojskową i agenturę wpływu w Polsce. I to nie Kijów maczał łapy 10.04.2010! Jesteśmy w sytuacji frontowej i biorąc to pod uwagę powinniśmy działać jak w sytuacji frontowej. Czemu zatem służy olbrzymie eksponowanie mniejszości banderowskiej w polskich mediach i portalach WŁAŚNIE TERAZ? Nie wystarczy, że banderowską retoryką posługują się służby prasowe Kremla? Chodzi zatem o moment podnoszenia zbrodni wołyńskiej, a nie o samo jej przypominanie. I nie jest przypadkiem ani głupotą, polityka śp. Lecha Kaczyńskiego wobec Ukrainy. I na koniec pytanie: dlaczego nie eksponuje się teraz w podobny sposób "Akcji Polskiej NKWD" z lat 1936-39? tamci pomordowani byli gorszymi rodakami od tych pomordowanych po innej stronie Dniepru? Jest przecież okazja spowodowana zauważeniem spraw wschodnich na świecie...
Bernard

jakie poparcie mają skrajne partie na Ukrainie. A dziś, polski interes narodowy to Putin na Donie, nie na Bugu, bo to Rosja w ostatnim 25 leciu napadła na kilka krajów i wymordowała kilkaset tysięcy ludzi, głównie cywilów, (również Rosjan).
Domyślny avatar

kmicic

11 years 7 months temu

"Czemu zatem służy olbrzymie eksponowanie mniejszości banderowskiej w polskich mediach i portalach WŁAŚNIE TERAZ?" Nie zauważyłem "eksponowania" w polskich mediach tego tematu, ani dawniej, ani teraz. Są wyjątki takie jak dyskutowany na tym forum artykuł Waldemara Łysiaka ("Do Rzeczy" na ostatniej stronie więc trudno to nawet nazwać eksponowaniem). W Internecie owszem ale raczej na forach a i to jest dalekie od "eksponowania". A tak nawiasem mówiąc kiedy w/g ciebie będzie dobry moment rozliczenia ludobójstwa na kresach ? Tymczasem banderowcy wysuwają żądania do Polski coraz dalej - z tego co słyszałem ich żądania sięgają już Krakowa i nie słyszałem żeby legalne władze Ukrainy się od tego typu działań odcięły. Jeśli mamy popierać Ukrainę to przynajmniej niech to będzie przyjazna nam Ukraina. Nie chcę rozwijać wątku rosyjskiego bo nie widzę tutaj sprzeczności. Myślę, że śmierć od głowicy jądrowej czy od kuli będzie zawsze śmiercią, natomiast rżnięcie żywego piłą, rozrywanie końmi, wydłubywanie oczu, wiązanie dzieci drutem kolczastym, itp. wyczyny OUN-UPA to inny wymiar, to ZWYRODNIALSTWO, które każdy uczciwy człowiek powinien potępić i pamiętać - "nie kwestionować", to myślę, dużo za mało.
Slavus

Slavus

11 years 7 months temu

W kontekście kryzysu ukraińskiego często przypomina się Monachium 1938 i rozbiór Czechosłowacji. Na czas nie powstrzymano agresora. Przypomnijmy sobie, że nawet tchórzliwe mocarstwa nie zezwoliły jednak Hitlerowi na rozbicie i zajęcie Czechosłowacji, lecz tylko na Sudety. Wówczas to ze skądinąd słusznych powodów Polska zajęła Zaolzie oraz Spisz. Dobiliśmy państwo czechosłowackie, ale w konsekwencji pozwoliliśmy na strategiczne oskrzydlenie od południa i musieliśmy improwizować Armię Karpaty. Z południa wyszedł klin niemiecki, oraz atak Słowaków. W rezultacie ew. linia obrony na Wiśle , a nawet Sanie stała się fikcją. I tu analogia. Otóż dzisiaj eksponując zagrożenie banderowskie, również ze słusznych powodów pomagamy Rosji właśnie ulokować się na Bugu a nie na Donie - jak zauważył Bernard. Tak więc niekiedy tak bywa, że z powodów moralnie słusznych... de facto pomaga się agresorowi, który wkrótce zapuka do naszych drzwi.
Slavus

Slavus

11 years 7 months temu

W ten sposób emocjonalny możemy się długo przelicytowywać, np. czy "zarżnięcie piłą" jest lepsze od śmierci głodowej w Auschwitz czy na Kołymie. Innymi łowy dla słusznego potępienia powinniśmy jednocześnie atakować Niemcy, Rosję, Ukrainę i pewnie Izrael. Przecież byłoby to szaleństwem. Musimy właśnie w sytuacji zagrożenia myśleć chłodno, geopolitycznie. Czasem zacisnąć zęby. Eksponowanie banderowskich ruchów jest szczególnie widoczne w mediach i na portalach prawicowych - patriotycznych. I nie bez przyczyny, co widać choćby po sondażach dla PiS. To rozbicie elektoratu PiS z powodu stosunku do banderowców jest przyczyną sondażowej zmiany. Ps. Coś mi się nie chce wierzyć, aby ekstremiści ukraińscy, mając na karku Moskali... akurat teraz wysuwali pretensje do Krakowa. No chyba, że myślą podobnie do p. Aleszum.
Domyślny avatar

kmicic

11 years 7 months temu

"W ten sposób emocjonalny..." To oznacza koniec dyskusji na argumenty.
Domyślny avatar

Ukraina związana z Zachodem i wyłuskana z rosyjskiej strefy wpływów leży jak najbardziej w naszym interesie. Nie znaczy to jednak, że nie powinniśmy nie zauważać renesansu banderowszyzny.

Przepraszam, że się powtarzam, ale wciąż uważam za aktualną kwestię poruszoną przeze mnie w notce "Ukraińskie echa", cytuję:

A przecież wystarczyło wydać prosty komunikat w stylu: „Niepodległościowy zryw narodu ukraińskiego, prozachodni kurs obecnych władz ukraińskich oraz pragnienie wyjścia z rosyjskiej strefy wpływów oceniamy pozytywnie, gdyż jest to w polskim interesie. W tej materii Ukraina może liczyć na nasze pełne poparcie. Nie zapominamy jednak o przeszłości i w związku z tym niepokoi nas obecność sił politycznych nawiązujących do ludobójczej tradycji OUN i UPA. Wyrażamy w związku z tym nadzieję, że po ustabilizowaniu sytuacji władze Polski i Ukrainy zechcą rozwiązać dzielące nas problemy nie na zasadzie fałszywej „symetrii win”, lecz na gruncie historycznych faktów, zaś siły gloryfikujące zbrodniarzy znajdą się w politycznej izolacji, tak jak w innych krajach izolowane są ruchy nawiązujące do hitleryzmu”. Byłoby to uczciwe i zgodne z polską racją stanu postawienie sprawy. Czy naprawdę takie to trudne?

pozdr.

GG