Protestujący w Sejmie rodzice dzieci niepełnosprawnych chcą się spotkać z panią prezydentową (czyli z kaszalotem, jak wdzięcznie ten typ urody określił jej mąż prezydent Komorowski) i wcale się nie dziwię. Córka małżeństwa resortowego z domu Dembowska, pierwotnie Dziadzia, na pewno coś wymyśli, a jak nie to o pomoc poprosi rodzinę ojca lub matki - ubeków szczebla centralnego. Ci ostatni radzili sobie nieźle, wprawdzie z pomocą Radzieckich, ale jednak, z uzbrojonymi "bandami AKowców", więc co tam jakieś matki niepełnosprawnych. Nawet Komorowski, jak poprosił o pomoc w pisaniu pracy magisterskiej, to dostał, a co dopiero córka. Dzięki teściowi-ubekowi "tworzącemu historię", jak z dumą wspominał prezydent, napisał pracę w tydzień.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 917 widoków
A ja się dziwię,
nikto
Kaszalot