Chris Cieszewski - Jawny Pełnomocnik

Przez Polaczek , 11/12/2013 [14:54]

,,Państwo polskie zdało egzamin'' i wszyscy zginęli zgodnie z procedurami, a jeśli coś tam nie będzie grało, to się dorobi – w końcu papiery są najważniejsze.

 

Kreatywna jest nie tylko księgowość, ale także dokumentacja z tak zwanej katastrofy lotniczej Tu154M z 10 kwietnia 2010 roku. Przedstawiony przypadek wymaga komentarza oraz postawienia podstawowego pytania o przyczyny kreatywnej dokumentacji smoleńskiej. Posłuchajmy zatem ludzi którym prokuratura postawiła zarzut zbiorowej halucynacji.

Pytanie nasuwa się samo, kto i w jakim celu dokonał zabiegów kosmetycznych twarzy śp. Anny Walentynowicz w centrum Moskwy przy obecności tak licznej rzeszy ludzi ? Ale czy jest to tylko kwestia kosmetyki? Ostatnie wieści wskazują na coś zupełnie innego :

 

,,

Spośród 24 rosyjskich dokumentacji medyczno-sekcyjnych dotyczących 24 kobiet, które zginęły na pokładzie tupolewa, żadna nie opisuje śp. Anny Walentynowicz. Tak twierdzą syn i wnuk legendy Solidarności, którzy zapoznali się z aktami w prokuraturze. – Dokumentacja przypisana do osoby pochowanej po ekshumacjach w grobie Anny Walentynowicz nie dotyczy naszej Matki i Babci. W grobie w Gdańsku leży inna osoba – zapewniają w rozmowie z „Gazetą Polską” Janusz Walentynowicz i jego syn Piotr.

''

 

niezalezna.pl/49350-syn-anny-walentynowicz-nie-wiem-gdzie-spoczywa-moja-mama

 

Biorąc pod uwagę, że Instytut Medycyny Sądowej w Moskwie przechodził ,,chrzest bojowy'' na ,,katastrofie smoleńskiej'' - budynek oddano do użytku na krótko przed wydarzeniem zwanym katastrofą smoleńską

IMS

 

lamelka222.salon24.pl/546921,rzeczy-ofiar-raz-jeszcze-13-04-2010

 

oraz wypowiedzi świadków zdarzeń w Moskwie, dotyczących antydatowania dokumentacji sekcyjnej, należy z pełną mocą stwierdzić, że śp. Anna Walentynowicz nie zginęła w miejscu zwanym miejscem katastrofy prezydenckiego samolotu Tu154M na leśnej polance, którą opisał Chris Cieszewski jako miejsce spreparowane już w dniu 05.04.2010.

 

 

W dniu 27 września 2012 r na 22 posiedzeniu sejmu VII kadencji Prokurator Generalny Andrzej Seremet powiedział :

 

 

,,W dniu 10 kwietnia 2010 r. w godzinach od 14.25 do 20 przeprowadzone zostały oględziny miejsca katastrofy – sektora oznaczonego nr. 8, gdzie wewnątrz kadłuba samolotu TU154 M nr

101 ujawniono zwłoki kobiety, które oznaczono nr. 3. W dniu 11 kwietnia 2010 r. w godzinach od 1.40 do 3.15 śledczy Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej w obecności dwóch świadków obywateli rosyjskich z udziałem rosyjskich biegłych medycyny sądowej dokonał oględzin wyżej wymienionych zwłok. W stosownym protokole opisano ubiór zwłok, a także widoczne obrażenia ciała, w tym uszkodzenia głowy. Ciału poddanemu oględzinom nadano nr 21, przy czym do nadgarstka lewej ręki przytwierdzono kawałek papieru z odręcznym napisem: nieznana kobieta, sektor 8, obiekt 3 nr 21. Następnie dnia 11 kwietnia 2010 r. w godzinach od 6 do 9.30 przeprowadzona została ekspertyza sądowo-medyczna zwłok oznaczonych nr. 21 sektor 8 nr 3. Powyższa ekspertyza nosi nr 21. W jej treści przywołano protokół okazania zwłok celem rozpoznania z dnia 13 kwietnia 2010 r., zgodnie z którym zwłoki nieustalonej kobiety zostały rozpoznane jako Anna Walentynowicz.

''

 

Na postawione pytanie :

 

,,Które to zwłoki (numer) zostały zbadane na miejscu w Smoleńsku w sposób właściwy (chyba była mowa o sektorze nr 8) ?''

 

Stanisław Zagrodzki, osoba będąca krewnym jednej z ofiar ,,katastrofy smoleńskiej'' odpowiedział :

 

,,

Sektor 8 obiekt nr 3. Cały sektor od strony medycznej jest zrobiony najlepiej ze wszystkich. Jeden z trzech posiadających odręczny szkic sytuacyjny.

''

 

 

http://stanzag.salon24.pl/545620,prezentacja-z-ii-konferencji-smolenskiej-dla-zainteresowanych

 

 

 

W związku z powyższym, należy stwierdzić jednoznacznie, że omawiany przypadek przez PG Andrzeja Seremeta dotyczył tej osoby, którą obecnie syn i wnuk śp. Anny Walentynowicz nazywają ,,inną''. Wyjątkowe ,,badanie'' ciała 8/3 należy uznać za efekt działań po fakcie, mających na celu ,,wyprostowanie'' dokumentacji z miejsca odnalezienia zwłok a także uprawdopodobnienie iż na polance zwanej miejscem zdarzenia wydarzył się wypadek zwany dalej ,,katastrofą smoleńską''. Ciało 8/3, jak twierdzi po fakcie tzw biegły, wykazywało oznaki ciepłoty – przez przypadek jako jedyne tak dokładnie zbadane spośród odnalezionych w miejscu zwanym miejscem zdarzenia.

 

Innym elementem, który stanowi składową układanki smoleńskiej, jest nadpalony oryginał/duplikat dowodu osobistego śp. Merty. Trudno jest to komentować, gdyż gdyby nie tragizm rodzin, można by rzec, że mamy do czynienia z beczką ... nie samolotu lecz śmiechu.

 

,,Dyrektor Biura Pełnomocnika Ochrony Informacji Niejawnych (BPOIN) w MSZ Monika Sudar twierdzi, że zatelefonowała do ambasady w Moskwie. Gdy powiedziano jej, że w worku oprócz ubrań były dokumenty oraz notes śp. Merty, zaczęli wyciągać paczkę z ognia.''

 

Na podstawie relacji pani Merty wynika, że pracownicy MSZ postanowili komisyjnie wyjść przed budynek i spalić podejrzaną przesyłkę. Jedna z osób, która paliła papierosy, podpaliła już wystarczająco przesiąkniętą paliwem lotniczym przesyłkę. Coś jednak ruszyło panią Sudar, tak jakby instynkt proletariacki, i postanowiła zadzwonić do przyjaciół z ambasady moskiewskiej zapytać o zawartość przesyłki. W międzyczasie, gdy paczkę ogarniały płomienie podsycane ulatniającymi się oparami węglowodorów pochodzących z paliwa lotniczego, pani Sudar dowiedziała się od kolegów i koleżanek z ambasady w Moskwie, że owa paczka, która na jej oczach właśnie płonie w centrum Warszawy tworząc gęste kłęby czarnego dymu, zawiera notes śp. Merty i dowód osobisty, którego to swąd spalenizny plastikowego pokrycia dokumentu dobiegł do jej nosa. W tym momencie, pod wpływem stresu i chwili oraz wiedzy zdobytej w wyniku przeczucia a także ze względu na wyczuwalne różnice pomiędzy smrodem palącego się nasączonego paliwem lotniczym pakunku a smrodem palącego się plastiku pochodzącego z ochronnej warstwy dowodu osobistego, łamiąc protokół dyplomatyczny i wszelkie zasady postępowania służbowego obowiązującego w Ministerstwie Spraw Zagranicznych kierowanym przez Radosława Sikorskiego i opatrzność, a w zasadzie można powiedzieć Siły Wyższe, pani Sudar wydała polecenie natychmiastowego ugaszenia pożaru. Pożar został ugaszony, gdy ktoś poświęcił swoje okrycie wierzchnie, bez którego to butami i rękoma trudno byłoby pokonać ogień. Do ustalenia pozostaje tylko miejsce w którym ekipa pracowników MSZ, w tym jeden który odszedł z tego świata w dziwnych okolicznościach, próbowała dokonać spalenia przesyłki. Tak oto wygląda teren wokół budynku MSZ, gdzie można było palić raczej głupa, a nie rzeczy śp. Tomasza Merty :

 

MSZ

 

MSZ

 

MSZ

 

MSZ

 

MSZ

 

MSZ

 

MSZ

 

Plan ogólny obrazujący wszelkie możliwe lokalizacje zarzewia ognia wokół posesji MSZ :

 

MSZ

 

 

niezalezna.pl/49352-magdalena-merta-dla-niezaleznapl-nie-wierze-w-opowiesci-msz-i-sikorskiego

 

 

Wnioski :

 

1. Śp. Anna Walentynowicz - ta prawdziwa - nie zginęła w miejscu zwanym miejscem zdarzenia, w którym nastąpiła tzw katastrofa smoleńska tzw prezydenckiego samolotu Tu154M. Okazana rodzinie cała dokumentacja z oględzin miejsca zwanego miejscem zdarzenia nie zawiera informacji o zwłokach śp. Anny Walentynowicz takiej, jaką świadkowie widzieli w Moskwie w czasie dokonywania rozpoznania zwłok.

 

2. Nadpalony rzekomo dowód osobisty śp. Tomasza Merty przez pracowników MSZ jest oryginałem/duplikatem duplikatu/oryginału okazanego pani Mercie w Moskwie.

 

 

 

Mając powyższe na uwadze, a także nadzwyczajne zainteresowanie redaktora Sekielskiego osobą Chrisa Cieszewskiego, orzeczono jak w tytule.

 


Pies Baskervillów

do cepa Sekielskiego? Jak to jest,że na przestrzeni kilkuset metrów,widać ślady rozpadającego się samolotu? Ja się tylko pytam,ja się nie znam,ale CHCĘ wiedzieć,co to było???? Zdjęcie duże,aby zrozumieć rozmiar katastrofy,jak admin woli niech zmniejszy..