Pierwszą spluwaczkę zobaczyłem w latach 60. minionego stulecia w gabinecie stomatologicznym. Ale w tamtych czasach nawet w najbardziej proroczym śnie nie przewidziałem narodzin globalnej „megaspluwaczki”, jaką stał się dzisiaj internet.
Internet przy wszystkich swoich zaletach i przydatności, służy także do rozładowania kompleksów i wyrażania nienawiści do innych, – z reguły wobec tych, którzy wyrażają pełną świadomość o upadku Rzeczpospolitej na wskutek platformerskich (nie)rządów. Stał się rajem dla pieniaczy, ideologicznych fanatyków i tzw. „pożytecznych idiotów” oraz dla zdesperowanych ignorantów. Tu każdy może dowolnie nokautować swoich przeciwników pod byle jakim pseudonimem czyli tzw. nickiem.
Zdumiewa przede wszystkim stężenie jadowitych plwocin. Ich "autorzy" korzystają z przywileju anonimowości i – jak to się mówi – "idą ostro po bandzie". Jakże często ujawniają chorobliwą nienawiść do Polski i Polaków, do ich patriotyzmu, katolicyzmu, a przede wszystkim do autorów felietonów i artykułów na blogach, którzy o nich piszą. Myślę, że gdyby tylko zliczyć najgorsze życzenia i nimi się przejmować, trzeba by siwieć kilka razy w tygodniu, zaprzestać pisania, albo najlepiej wyjechać z Polski „na zmywak” do Londynu czy Dublina i być jak najdalej od publikowania na blogach i forach internetowych.
W większości przypadków mamy jednak do czynienia z głupotą interlokutorów i ich brakiem wiedzy na tematy, które komentują ci „zakabzialcy” – internetowi krzykacze przejawiający antypolskie poglądy. Nie potrafią porządnie przeczytać ze zrozumieniem artykułu czy felietonu, bo… być może jest za długi, a czasem pisany niezrozumiałym dla nich językiem. Nie potrafią przyjąć argumentacji autorów, a konstruowanie związków przyczynowo-skutkowych leży poza sferą ich możliwości.
Szukają pretekstu dla swoich fobii i okazji, by opluć autora. Zamieszczają swoje „trzy grosze” nawet na portalach tzw. prawicowych, aby zaistnieć choćby na chwilę, aby sprowokować do ataku ad personam, by wzniecić tzw. pyskówkę odbiegającą od meritum sprawy poruszanej w artykule czy felietonie, a w konsekwencji by… wyrugować takiego autora z blogosfery. Tak, tak,… wyrugować, albowiem w administracjach tych portali udało się zasiąść ludkom rozsadzającym portal od wewnątrz. Dokładnie taki sam mechanizm działał w związku Solidarność, a później przy Okrągłym Stole. Starożytna metoda „konia trojańskiego” mimo upływu wieków – jak się okazuje – nadal jest bardzo skuteczną bronią.
W blogosferze pojawiło się zjawisko tzw. trollingu. Nazwa pochodzi od słowa „troll” – stworu przypominającego wyglądem człowieka, a wywodzącego się z mitologii nordyckiej. Był wrogo nastawiony zarówno do ludzi, jak i Boga, a ożywiał się wówczas, gdy poczuł zapach krwi chrześcijanina. Dzisiaj owi internetowi trolle walcząc z ludźmi i Kościołem Katolickim nie przebierają w słowach, aby „dokopać” każdemu, kto w swych tekstach daje wyraz zasadzie: – „jeżeli Bóg, honor i Ojczyzna są na pierwszym miejscu, to reszta jest na właściwym miejscu”.
Ale większość z tych ludków bardzo dobrze wie, co robi, bo robi to… za pieniądze. Tak, tak,… są wynagradzani pieniężnie za sianie defetyzmu (zgodnie ze słowami Tuskoliniego: – „polskość, to nienormalność”), za „obrzucanie błotem” każdego autora, który napisał niezgodnie z przyjętą linią „poprawności politycznej”. Pojawiło się bowiem przed paru laty w blogosferze i różnych forach internetowych nowe oficium o nazwie "hajter" – (ang. hater – osoba nienawidząca kogoś).
Nie kto inny, jak właśnie hajterzy wypominają autorom zaawansowany wiek, oderwanie od rzeczywistości, kretynizm i co im tylko przyjdzie do głowy. Wypominają, iż są nieeuropejscy, nienowocześni,… moherowi, itp. A nie zdają sobie sprawy z tego, że mądrość człowieka jest wprost proporcjonalna do jego wieku, ponieważ mądrości nie pozyskuje się na wyższych uczelniach, a poprzez wieloletnie obcowanie z ludźmi mądrzejszymi od siebie. Na uczelniach jedynie pozyskuje się wiedzę, by w przyszłości żyć na wyższym poziomie intelektualnym i materialnym, wszakże pod warunkiem, że owe wyższe uczelnie nie mają w swym programie nauczania… manipulacji face to face z drugim człowiekiem czy manipulacji medialnej, a więc… nie uczą , jak zrobić bliźniemu „wodę z mózgu”.
Są i tacy, którzy sądzą, że ktoś pomaga autorom w pisaniu albo że stosują… plagiat! Aż ciśnie się na usta pytanie: – czyżby każdy zdolniejszy niemojżeszowy „musiał mieć swojego Żyda w szafie”? Wydaje się oczywiste: – gdyby owi autorzy pisali o niczym, gdyby nie dotykali spraw drażliwych dla wszelkiej maści kanalii szkalujących Polskę i Polaków i rozkładających naszą Ojczyznę na czynniki pierwsze, gdyby pisali bezosobowo o zdrajcach Rzeczpospolitej (niech tego przeciwieństwem będzie mój cykl: „Od Mazowieckiego do Tuska” na audiobook’u tutaj: http://www.4shared.com/folder/eMCH9hX0/Od_Mazowie… ), – odzew byłby prawdopodobnie zerowy i nie byliby w sferze zainteresowań hajterów, a przede wszystkim ich zleceniodawców. Ale czy wtedy warto by autorom tracić czas na takie „jałowe” pisanie?
Nie możemy swoją biernością pozbawiać hajtera-internauty odpowiedzialności za słowa w imię demokracji i wolności. Bo cóż to za demokracja i wolność bez odpowiedzialności? – Żadna. Pozorna anonimowość piszącego na forum daje poczucie bezkarności, które wyzwala w nim jak najgorsze instynkty. I wbrew pozorom, – jak dowiodły obserwacje – anonimowość wcale nie powoduje otwartości i szczerości wypowiedzi. Ta anonimowość powoduje wulgaryzację wypowiedzi, atak ad personam w stosunku do autora, a to jest zasadnicza różnica.
Najbardziej drażliwym wydaje się fakt, iż ów hajter-internauta, który nie przebiera w słowach, – z reguły nie wypowiada się merytorycznie na poruszany temat. Stać go tylko na napisanie steku wyzwisk czy też oplucia osoby, z której poglądami się nie zgadza. Ale dlaczego się nie zgadza? – O tym już niestety, – nie napisze. I na pewno nie z braku czasu, na co wskazują jego następne wpisy na forum, w których obrzuca bluzgami kolejne swoje „ofiary”.
Takim nieodpowiedzialnym hajterom-internautom brak jest wiedzy pozyskanej u samych źródeł. Na ogół swą wiedzę pozyskują od „pośredników”, którzy odpowiednio ją "preparując", chcą osiągnąć swój cel. Zatem owi internauci stosują argument siły (słownej), nie zaś… siłę argumentu, którego po prostu im brakuje. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, iż odbiorcami ich przekazu są miliony ludzi rozproszonych po całym świecie, a wśród nich i ci, którzy wcześniej zostali opluci, zmieszani z błotem i po kilkakroć obrażeni publicznie. Także są i ci, którzy już tak zostali skołowani, że nie wiedzą, kto tak naprawdę ma rację i komu wierzyć. A zleceniodawcom hajterów właśnie o to chodzi. Im naród głupszy, tym łatwiej… pozbawić go Ojczyzny i zamienić w niewolników innych nacji.
Za taki stan rzeczy odpowiadają oprócz sprawców także ci, którzy zlecają hajterom te podłe zadania oraz ci, którzy stanowią i egzekwują prawo. Trzeba zatem postawić znak równości pomiędzy wolnością słowa a odpowiedzialnością prawną. Aby było to możliwe, trzeba koniecznie znowelizować Prawo dziennikarskie i Kodeks karny tak, by portal który dopuszcza się takich publikacji, – był ukarany tak wysoką karą pieniężną, by znalazł się na skraju bankructwa, a ów hajter-internauta i jego zleceniodawca w ciągu 48 godzin stanęli przed sądem.
Tylko radykalne ukrócenie zasady „piszta co chceta” da poczucie wolności, albowiem nikt wówczas nie będzie czuł zagrożenia, iż może po raz kolejny zostać oplutym, znieważonym i zdeprecjonowanym przez nieodpowiedzialnego, pozbawionego wszelkich zasad moralnych i etycznych hajtera, który najczęściej jest młodym i co tu dużo mówić,… głupim człowiekiem. Mądry nie podejmie się takiego zlecenia.
Pozwolicie, że zakończę dialogiem, jaki nawiązali dwaj młodzi ludzie, a dotyczący… wolności.
– Co to jest według ciebie wolność? – zapytał młody facet o poglądach katolicko-narodowych swojego rozmówcę-leminga.
– No… że wszystkim wszystko wolno.
– Jak to?...
– Zobacz, – tam idzie facet. Mogę podejść i dać mu w mordę. Rozumiesz?
– Rozumiem,… ale czy to oznacza, że on tobie też może dać w mordę?
– Ależ skąd! Nie może!
– A to dlaczego?
– Bo widzisz… wówczas będzie to… napaść i łobuz stanie przed sądem!
__________________
Pisz, co uważasz, ale uważaj co piszesz,
bo każda wolność ma swoją odpowiedzialność. (Satyr)
Psie Baskervillów, - odpowiadam na twoje pytanie
"Uderzyłem w stół, - nożyce się odezwały". Taki był mój cel i został osiągnięty. Zamieszczając powyższy artykuł na Blogpess.pl byłem przeświadczony na 286%, że się odezwiesz. Potwierdziłeś swoim komentarzem, że jesteś właśnie takim klasycznym przykładem jednej z postaci, o której napisałem.
Napisałeś teraz bez żadnej odpowiedzialności za słowa. Byle co, byle jak, a co najgorsze - nazwałeś mnie prostytutką i przekroczyłeś wszelkie normy obowiązujące w blogosferze, a także te etyczne i moralne, które obowiązują w realu. Jakież to klasyczne dla twojego* środowiska. Wyszło szydło z worka, who is who. To ty się zdemaskowałeś, nie ja. Ja - od czasu osiągnięcia wieku dorosłego, a więc od ponad 39 lat - nie zmieniłem swoich poglądów. "Od zawsze" byłem przeciw totalitarnemu i zbrodniczemu systemowi komunistycznemu, przeciw inwigilacji (sam jej doświadczyłem ze strony UB-ecji) więc posądzanie mnie, iż jestem za ACTA - po prostu jest oszczerstwem!
Jeśli już się wysiliłeś i napisałeś skrót "ACTA", to przynajmniej wcześniej powinieneś go rozszyfrować i poczytać na jego temat. ACTA nie ma nic wspólnego z tępieniem chamstwa w internecie, jaki uprawiają trolle i hajterzy. Najpierw się wyedukuj, zanim napiszesz komentarz pod moim artykułem.
End of topic!!!
P.S.
Ten sam artykuł zamieściłem nie tylko na Blogpress.pl, ale także na trzech innych portalach. A chamski komentarz pojawił się tylko jeden. Twojego autorstwa... prostaku! I niech na przyszłość przyświeca ci moje motto, które zamieściłem w powyższym artykule pod kreską.
*zaimki osobowe napisałem małą literą z uwagi na brak szacunku dla takiego adwersarza jak ty.
Psie Baskervillów, - zgłosiłem twoje bluzgi do Administracji
Pisząc powyższy komentarz z inwektywami pod moim adresem - utwierdziłeś mnie po raz kolejny, że treść mojego artykułu była trafna i że jednak jesteś... prostakiem. Człowiek inteligentny nie używa takich słów, jakich ty użyłeś.
Poza tym, skąd twoja wiedza, iż - jak napisałeś - przegnano mnie z Niezależna.pl i Nowy Ekran.pl???
Nigdy nie pisałem na tych dwóch portalach!!! Nie pisałem tam nie tylko artykułów, ale także komentarzy. Skoro nie pisałem, to jak mogłem być z nich... przegnany???
Życzę ci psie światłości umysłu
i zero komentarzy pod moim artykułem.
Satyr
tumry
Ani
tumry
tumry, -
Rozumiem, że kiedy to pisałeś, ogarnęła Ciebie chwilowo tzw. pomroczność jasna. Komentarz adresowany do Ciebie zaczynam od słowa "tumry" (choć uważam, że nick powinien być pisany wielką literą, a ponieważ go napisałeś małą, więc niech tak będzie).
Zwracając się natomiast do adwersarza o nicku "Pies Baskervillów" - zaczynam od zwrotu "Psie Baskervillów". Co w tym dziwnego? Taki sobie obrał nick, przecież to nie moja wina. Według Ciebie jak mam się do niego zwracać? "Piesku Barkervillów", a może... "Pieseczku Baskervillów"???
Przestań wydziwiać. Nie ja pogwałciłem tu zasady dobrego wychowania i nie ja przypuściłem szturm ad personam.
Satyr
@Pies Baskervillów
Jasne,
słowna przepychanka - ilustracją wpisu
Markowa, - komentarze są świetną ilustracją...
... tego, o czym i o kim napisałem w artykule. Prawdę mówiąc... spodziewałem się takich komentarzy. Jestem kontent, albowiem żadna ilustracja, żadna fotografia nie jest w stanie podeprzeć słuszności treści wynikającej z tekstu tak, jak owe komentarze.
Również Ciebie serdecznie pozdrawiam,
Charakterystyczna
Brytana
czy jest tu moderator?
tumry, - jeśli jeszcze raz...
... dopuścisz się publicznego obrażania mnie czy też każdego nowgo blogera, który podziela moje zdanie, to... pojadę na tobie, jak na przysłowiowej "łysej kobyle". Lepiej, abyś tej "przyjemności" nie zaznał. Jestem po trzykroć dobry dla dobrych, po trzykroć kulturalny dla kulturalnych, a dla chamów jestem po trzykroć przykry i nie zostawiam na nich tzw. suchej nitki.
Nie potrafisz dyskutować na argumenty? Potrafisz tylko obrzucać obraźliwym tekstem za to, że "wyautowałem" Psa Baskervillów za takie same chamskie odzywki, jak teraz twoje? Tylko na to ciebie stać? - No to... rzeczywiście twój szczyt możliwości jest bardzo mizerny. A to, co prezentujesz w swoich tekstach, - niestety - to za mało, abym nawiązał z tobą wspólny język. To za mało, abyś pojawiał się na moim blogu jako komentator.
Jakoś tak się złożyło, że do tej pory nikt ci nie wskazał, gdzie jest twoje miejsce w szeregu z twoim intelektem, wiedzą, z twoimi zdolnościami, i... z twoją kuturą dialogu. Zatem trafiło na mnie, abym ci wskazał to miejsce. Ktoś to w końcu musi tobie powiedzieć. Z cała pewnością nie jest to miejsce na moim blogu. Szukaj innego. Prezentujesz nie tę ligę. W blogosferze nie jestem nowicjuszem czy debiutantem i znam te przeróżne "chwyty" w chwili, gdy piszę o trollach i hajterach.
I żebyś chociaż wiedział, kto pisze pod nickiem "Satyr", to byś się pięć razy ugryzł w palce, zanim wykonają one jakiś ruch na klawiaturze, zgodnie z poleceniem twojego mózgu(?). "Satyr" nie jest twoim chłopcem do bicia. A sądząc po treści i formie twoich wpisów, przenigdy bym ciebie nie zatrudnił nawet do rozstawiania sprzętu audiowizualnego w auli do moich wykładów na uczelni, że nie wspomnę o pracy dydaktycznej na etacie asystenta. Jestem wyjątkowo cięty na takich, którzy prezentują taką postawę, jak ty.
Jak sam zauważyłeś, jeszcze się bardzo wstrzymuję przed mocnym atakiem ad personam. Ale do czasu, nawet kosztem pożegnania się z tym portalem dożywotnio. Ów portal nie jest dla mnie taką ostoją, jaką jest dla ciebie. Ja mam gdzie pisać, a przede wszyskim o czym, - w przciwieństwie do ciebie.
Więc masz do wyboru: albo spasujesz w obrażaniu mnie i tych podobnie do mnie myślących i tu piszacych, albo... będzie "jazda". Ale to nie ja wówczas zostanę ośmieszony i na przegranej pozycji. Nie wierzysz? - To zerknij, jak przykładowo (jednym z wielu) rozprawiam się z tymi, którzy traktują portale internetowe jak spluwaczkę tutaj: http://niepoprawni.pl/blog/65…-–-odpowiedz-dla-wilka-na-kacapy
Wybór należy do ciebie.
A
markowa
I jeszcze jedno,
@tumry
Zająłeś się moim nickiem, zamiast podejść merytorycznie do treści mojego artykułu. Brawo! Tak właśnie postępują ci, o których napisałem w artykule.
Zatem… EOT!!!
P.S.
Nie potrzebuję żadnej pomocy, a szczególnie od ciebie. Nawet gdybym jej potrzebował, to jesteś „za cienki w uszach”, aby mi jej udzielić. Nie bądź takim megalomanem!
Nie jestem żadnym twoim „drogim kolegą”, więc bez spoufaleń! Kolegów to ja sobie wybieram. Ty nim nie jesteś i nigdy nie będziesz!
Satyr jako Kali
tumry
Pies Baskervillów
tumry
.