Gdy PiS wygra wybory, to... co dalej? (1) - Wymiar sprawiedliwości

Przez Satyr , 07/10/2013 [18:33]

Nie trzeba nikogo uświadamiać, że PiS-owi po wygranych wyborach przyjdzie rządzić krajem totalnie zrujnowanym pod każdym względem. Dźwignięcie Rzeczpospolitej z tego stanu upadku nie będzie ani szybkie, ani łatwe.

             

Będzie to długa – liczona na kilka pokoleń ciężka i wytężona praca fachowców w dosłownie każdej dziedzinie życia politycznego, społecznego i gospodarczego. I bez względu na to, co uznamy w dalszej kolejności za priorytet w odbudowie naszej Ojczyzny, to na pierwszym miejscu – po przeprowadzeniu tzw. bilansu otwarcia (raportu o stanie państwa) – powinna się znaleźć gruntowna przebudowa sądów i prokuratury. Mam tu na myśli zarówno strukturę wymiaru sprawiedliwości, jak i kryteria doboru kadry do tego sektora. Dlaczego akurat ten sektor powinien być priorytetowy? Postaram się to wyjaśnić, nie opierając się na zasadzie zwykłego „chciejstwa”, a na zasadach związków przyczynowo-skutkowych. 


Sądy i prokuratura

Odbudowując od podstaw sektor odpowiedzialny za bezpieczeństwo obywateli, sektory finansów, bankowości, przemysłu i handlu, – z całą pewnością okaże się, że przy tym procesie ujrzą światło dzienne już formalnie olbrzymie przekręty platformersko-pawlakowej swołoczy. Mało tego, – wyjdą przede wszystkim na jaw w sposób udokumentowany akty zdrady narodowej, afery finansowo-gospodarcze z morderstwami włącznie. Być może doczekamy się wyjaśnienia zamachu pod Smoleńskiem, a także wskazania na osobę, bądź osoby nazwane w blogosferze „seryjnym samobójcą”. Wówczas to, skoro będą winni z imienia i nazwiska, to wymiar sprawiedliwości powinien się nimi zająć w sposób bardzo pieczołowity, bez stosowania wobec nich taryfy ulgowej.

Przy takiej strukturze i kadrach, jakie dzisiaj istnieją w sądach i prokuraturach – absolutnie nie możemy liczyć na sprawiedliwe procesy sądowe i ferowane wyroki. Pamiętam, kiedy to Prezes Sądu Najwyższego Adam Strzembosz broniąc palestrę przed zlustrowaniem powiedział, że sędziowie i prokuratorzy… sami się oczyszczą. Niestety, nie oczyścili się sami, co było do przewidzenia. Taki stan rzeczy będzie również paraliżował jakiekolwiek poczynania odbudowy poszczególnych sektorów gospodarki, bo „poszkodowani” funkcyjni z PRL-owskim rodowodem i platformersko-pawlakowe cwaniaczki majstrujący przy polskich finansach i gospodarce, – będą masowo składać pozwy do sądów uznając, iż mając koneksje i przeróżne układy z sędziami i prokuratorami – włos z ich głowy spaść nie powinien, a skarb państwa powinien wypłacić im wielomilionowe odszkodowania. I jest to pierwszy powód, dla którego wymiar sprawiedliwości powinien być na wskroś zreorganizowany w pierwszej kolejności.

Drugim, nie mniej ważnym powodem jest to, że każdy obywatel Rzeczpospolitej oczekuje ochrony swoich praw przed polskimi sądami. Oczekuje, że jego słuszne roszczenia zostaną rozpatrzone w możliwie szybkim terminie, a co najważniejsze, – doczeka się sprawiedliwego postanowienia, bądź wyroku sądu. Ale czy dzisiaj może on powiedzieć, że się tego doczekał? Najczęściej doświadcza panującego tam organizacyjnego niedowładu, przesadnego formalizmu, zwłaszcza katastrofalnej przewlekłości w załatwianiu nawet najprostszych spraw. Niejednokrotnie daje się zauważyć, że koneksje i układy istniejące pomiędzy ludźmi Temidy a politykami są tak rozległe, że prokuratorzy i sędziowie „chodzą na smyczy” polityków. I to się ma nazywać niezawisłością sądu??? Bujda na resorach!!!

Ktoś zatem słusznie zapyta: – jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy? A pyta dlatego, ponieważ znając przyczyny – wiadomo będzie, w jaki sposób i jakimi posunięciami zwalczać tę patologię, którą de facto wymiar sprawiedliwości a priori sam powinien zwalczać w społeczeństwie. Odpowiadając, trzeba podejść do tej nieprawidłowości wielokierunkowo.

Jednym z kierunków jest tzw. korporacyjność modelu polskiego sądownictwa, którą z taką lubością po roku 1989 preferowały większości parlamentarne i rządy: AWS, SdRP – także po przepoczwarzeniu się w SLD, UW, KL-D, PSL oraz PO. W modelu tym korporacje: sędziowska, prokuratorska i adwokacka są traktowane jako struktury niemal autonomiczne wobec państwa. Ich odnawianie odbywa się na zasadzie kooptacji i co wieje grozą, – nie podlega ona demokratycznej kontroli kogokolwiek, a więc przez prezydenta RP, rząd czy parlament.

Trzeba zauważyć, że wszystkie próby naprawy sądownictwa podejmowane przez platformerskich cwaniaków okazywały się być tylko pozorne. Malowano tylko chylącą się ku ruinie kamienicę, zamiast pierwej wykonać remont jej murów, wymienić poszycie dachowe, okna i drzwi. Chodziło głównie o to, aby społeczeństwo utwierdzić w przekonaniu, że PO-PSL walczy z korupcją i niesprawiedliwością. Nie, nie walczy, a… utrwala je tylko po to, aby nadal, także w paskudnym świetle prawa bezkarnie niszczyć wszystko to w Rzeczpospolitej, czego nie udało się zniszczyć AWS-owi, a potem UW-olom z Knesejmu.

Już dawno zdecydowana większość sędziów i prokuratorów zapomniała, że swój urząd powinna traktować jako służbę państwu i jego obywatelom, nie zaś dla własnych korzyści i swoich kumpli… przestępców. Dzisiaj niezawisłość sądów jest pojmowana jako cel sam w sobie. Takie pojmowanie – jak mamy okazję obserwować – łatwo się degeneruje i staje się parawanem dla nieudolności, dowolności, bezkarnego lekceważenia prawa i… wszechobecnej korupcji, rozwiniętej na szeroką skalę za rządów PO-PSL. Wobec powyższego, nie wyobrażam sobie pociągnięcia do odpowiedzialności karnej tych, którzy przez dziesiątki lat wpędzili Rzeczpospolitą na margines życia społeczno-politycznego, ekonomicznego i gospodarczego Europy i świata.

Zatem wydaje się być logicznym i uzasadnionym klucz do przywrócenia sądownictwa państwu i jego obywatelom w postaci zmiany konstrukcji Krajowej Rady Sądownictwa (KRS) – organu, który dziś decyduje o sędziowskich nominacjach i awansach, także inicjującym zmiany organizacyjne w sądownictwie. Bezapelacyjnie należy odejść od konstrukcji zakładającej, że KRS jest istotną reprezentacją korporacji sędziowskiej wobec państwa. Może ona stać się w pełni organem państwowym, optymalną organizacją sądownictwa tylko wówczas, gdy zadba o interesy obywateli, a nie sędziów i prokuratorów. Chodzi tu o to, aby sektor sprawiedliwości nie budził chociażby najmniejszych wątpliwości pod względem organizacji, profesjonalizmu i etyki kadr. Nie pomniejszy także niezawisłości sądów – a wręcz przeciwnie – oddanie KRS pod nadzór Prezydenta RP (oczywiście z wyłączeniem… Bredzisława Komoruskiego), któremu podlegałby bezpośrednio: Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego i Minister Sprawiedliwości.

A co z pozostałymi członkami KRS? Pozostałych członków KRS powinni powoływać: Prezydent, Sejm i Senat. Ale nie może to być powoływanie prawników na zasadzie (jak to jest obecnie) „matki śwagra kobity brata”, splamionych służalczością wobec Tuskoliniego, a spośród wybitnych znawców wymiaru sprawiedliwości, ludzi prawych, krystalicznie czystych pod względem etycznym i moralnym. Natomiast nominację prezydencką na stanowisko Ministra Sprawiedliwości powinien otrzymać prawnik legitymujący się nieskazitelną opinią oraz posiadający bardzo duże doświadczenie zawodowe. To na w taki sposób obsadzonej Krajowej Radzie Sądownictwa spoczywać powinno opracowanie projektów reform usprawnień pod względem organizacyjnym i kadrowym wymiaru sprawiedliwości, a po ich zaakceptowaniu przez parlament – wdrożenie ich skutecznie w życie.

Dlaczego widzę taką drogę reformowania tego sektora? Ano dlatego, że przy obecnym stanie prawnym nie ma innej możliwości. Przeszkodą w zastosowaniu innej drogi są… zapisy Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, które należy znowelizować. W niej to w art. 235. ust. 4. czytamy: „Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością co najmniej 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów”. Zatem dopóki nie uda się wprowadzić nowelizacji Konstytucji RP, trzeba usprawniać organizację sądów za pomocą właśnie regulacji ustawowych i wykonawczych, także poprzez wzmocnienie roli Ministra Sprawiedliwości oraz zwiększonymi kompetencjami prezesów wszystkich sądów, a dotyczących spraw organizacyjnych.

Bardzo często z powodu immunitetu sędziowskiego czy prokuratorskiego trudno jest, a niejednokrotnie wprost staje się niemożliwe postawienie w stan oskarżenia nieuczciwego, skorumpowanego lub łamiącego niezawisłość sądu sędziego czy prokuratora. Ochrona w postaci owego immunitetu dzisiaj daje gwarancję bezkarności tym sędziom i prokuratorom, którzy z każdego punktu widzenia powinni stać na straży praworządności, a nie stoją, samemu łamiąc prawo. Zatem uważam, że ów immunitet powinien mieć swoje ograniczenia skuteczności li tylko i wyłącznie do czynów związanych ze sprawowaniem urzędu sędziowskiego czy prokuratorskiego. Takie rozwiązanie bowiem w żaden sposób nie naruszy niezawisłości sądu, a… ukróci nadużycia władzy, jaką posiadają w związku z wykonywanym zawodem.

Nie bez znaczenia będzie tu także wzmianka o wynagrodzeniach sędziów i prokuratorów. Moim zdaniem, – a mam w tej kwestii dość dobrą orientację – należy w sposób uczciwy i sprawiedliwy powiązać kwotę bazową ze wzrostem płac w gospodarce narodowej. Obecnie trudno tu mówić o właściwej relacji, bowiem za rządów PO-PSL stało się regułą przyznawanie stanowczo za wysokich wynagrodzeń „miernotom” wśród sędziów i prokuratorów, którzy swą wiedzą, doświadczeniem i zaangażowaniem w pracy absolutnie nie zasługują na niemal „kominowe” wynagrodzenia. A dzieje się tak dlatego, że owi ludzie spod egidy Temidy nieoficjalnie zadeklarowali swą służalczość wobec koalicji rządzącej, bądź objęli stanowisko dzięki protekcji wysoko postawionego człowieka z… salonu.

Zamysłem platformerskich posłów i rządu jest likwidacja… sądów rodzinnych. Żeby chociaż potrafili merytorycznie ten zamysł uzasadnić. Niestety, nie potrafią. Przecież nie uzasadnią tym, że ich poczynania mają na celu pozbawienie polskich rodzin ochrony prawnej. A przecież o to im chodzi. Zatem jeśli miałoby dojść do tej likwidacji, to PiS powinien je jak najszybciej reaktywować, bo te sądy i przypisani do nich kuratorzy rodzinni spełniają swoją funkcję w społeczeństwie.

Trudno zaprzeczyć, że świadczenia pracy rzeczoznawców będących biegłymi sądowymi, jak i tłumaczy przysięgłych na rzecz sądów są obecnie niezadowalające. Jakże często urągają one wysokiej jakości, rzetelności i poziomowi wykonania. Ich ekspertyzy wykonane na zlecenie sądów można w wielu przypadkach już na „dzień dobry” wyrzucić do kosza, ponieważ są przeprowadzone niefachowo, są bardzo stronnicze, bez zachowania zasady obiektywizmu, a pieniądze z budżetu państwa już zostały wypłacone. No i co z tym „fantem” należy zrobić? Droga jest tylko jedna. Przede wszystkim należy powołać komisję kwalifikacyjną ds. biegłych sądowych przy Ministrze Sprawiedliwości i utworzyć ogólnokrajową listy biegłych. To owa komisja powinna bezwzględnie zmienić warunki naboru do pełnienia funkcji biegłych sądowych i tłumaczy przysięgłych. Nie muszę tu nadmieniać, że kryteria naboru powinny uwzględniać nie tylko wysokie kwalifikacje i bardzo duże doświadczenie zawodowe, ale także postawę etyczno-moralną kandydata.

Często polskie sądy korzystają z ekspertyz i opinii wykonywanych przez zagraniczne instytucje specjalistyczne i naukowe. Wiąże się to z wyasygnowaniem na ten cel olbrzymich kwot z budżetu państwa, przy ustalaniu których stosuje się pełną dowolność. Jest to o tyle niebezpieczne, że przeważnie są to kwoty niewspółmiernie wysokie do wykonanego zlecenia. Dlatego też wydaje się celowe, aby wzmocnić pozycję polskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych, zmieniając dotychczas obowiązujące zasady sporządzania opinii i ekspertyz – łącznie z taryfikatorem płac.

Jakże negatywne w swej istocie było rozdzielenie przez PO-PSL funkcji Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego i nadanie prokuraturze quasi-korporacyjnego charakteru Krajowej Radzie Prokuratury. Taki rozdział bowiem spowodował osłabienie sprawności i bezstronności prokuratury i otworzył ją na niekontrolowane wpływy i naciski polityczne. Przecież rząd, zgodnie z obowiązującą konstytucją ma ponosić odpowiedzialność za walkę z przestępczością, którą prowadzi między innymi prokuratura. To z jakiej racji prokuratura ma być pozbawiona nadzoru Ministra sprawiedliwości? Zatem Prokurator Generalny powinien służbowo podlegać Ministrowi Sprawiedliwości.

Oczywiste jest, że przebudowa sektora wymiaru sprawiedliwości przez partię Jarosława Kaczyńskiego po przejęciu władzy w Polsce nie zostanie zrealizowana w ciągu pierwszych kilku tygodni rządzenia. Ale trzeba mieć świadomość, – o czym pisałem na wstępie – że owa przebudowa będzie odgrywać kluczową rolę w odbudowywaniu pozostałych sektorów zrujnowanej przez platformersów gospodarki i finansów państwa.

Drugą część poświęcę bezpieczeństwu energetycznemu RP.

        

Pies Baskervillów

Ludzie przecietni,oczekują sprawiedliwosci,tu nie nie ma nic,z prawem i sprawiedliwością,czas na zlikwidowanie struktur mafijnych w Karkonoszach.. To jest sypialnia mafiosów,w gorach,a dziewczyny,na boku to są świadkowie,im szybciej zaczna mówic,tym lepiej ,dla nich.. Nie mówię o mafiosach,to twardy element,ale każda kobieta,go pograży,takie życie.. No dzidziusie,dupa do góry,biegiem; na zeznania,nie wiecie o co chodzi,naiwne,mam dla ,was promocję,kazde zeznannie,spowoduje ,dla was..ehh "wspomnienia",byle nie upierdliwe Józek Jaroszewicz,i jego adwokaci azy
tumry

Tak dalej być nie może, a nawet więcej, być nie musi. Aby Polskę móc ratować, potrzebne jest jakieś zaskoczenie. Pamiętajmy, że Rzeczpospolitą dostały w łapy agenturalne łotry, kute na cztery łapy i jedną nawet więcej. Liczę też na los jak np. ten, który sprawił, że w Ruso-Sowietach zgasł wiadomym blagierom znicz olimpijski. Widać, że opatrzność przemówiła. Zapraszamy ją do nas, może wtedy zrobimy Ksutowi niezłą niespodziankę. Daj Bóg.
Domyślny avatar

Sądy to fundament państwa prawa. Komuna i postkomuna świetnie "okopały" się w polskich sądach i ruszenie tego będzie prawdziwym wyzwaniem, nie uważam jednak, że musi to trwać aż tak długo. Dobre posunięcia zrobił Viktor Orban na początek i może warto się na tym wzorować ? Myślę też, że skoro obecna złodziejsko-medialna ekipa sprawująca władzę przyprawia ciągle PiS-owi krwawą "gębę" to może nie należy się tego bać i wykorzystać ten wizerunek na poczet przyszłych zmian systemowych i do surowego osądzenia zdrajców stanu - oni powinni się bać, bo inaczej zrujnują ten kraj do końca.
Satyr

... można skopiować, oczywiście adoptując je do polskich warunków.

Osądzenie tych, którzy zrujnowali nasz kraj jest nieuniknione. Złoczyńcy, którzy czują się bezkarni, - popełniają następne niegodziwe czyny.

Bloger i współzałożyciel Niepoprawnego Radia.pl o nicku MarkD. robi kawał dobrej roboty, albowiem prowadzi na swym blogu (tutaj: http://markd.pl/afery-po-ii-k…) listę afer, przekrętów i tzw. "kręcenia lodów" autorstwa platformerskiej swołoczy. Tylko bojaźń przed bardzo surową karą, - z k.s.-em włącznie - będzie skutecznym hamulcem dla tych, którzy zdradzają Ojczyznę i kupczą Nią na wiele sposobów. 

Dlatego też przebudowa od podstaw wymiaru sprawiedliwości jest konieczna. Sądy i prokuratury w obecnym kształcie absolutnie nie gwarantują zastosowania prawa wobec winnych zrujnowania Rzeczpospolitej, ani też nie zapobiegają dalszemu ograbianiu Narodu z dóbr narodowych.

Pozdrawiam,   

tumry

Oczywiście, że wcześniejsze nadawanie antagonistom złej czyli nieprawdziwej gęby, jest dla reklamodawcy po ich ewentualnym zwycięstwie wyborczym kłopotliwe. Jednakże pomysłodawcy myślą, że generalnie ludzie nie kierują się w tych sprawach logiką, a wręcz przeciwnie. Oznacza to, że 'wieszanie psów" na przeciwnikach, np. politycznych, przynosi więcej zysków niż strat. Tuskoland wykorzystał warunki do takiego właśnie rozumienia swojej roli do dna. Teraz bez nowego pomysłu PO na wciskanie ogółowi kitu, skończy ona jak PZPR, UW i pochodne.
tumry

Adaptowanie warunków, to nie adopcja dziecka Szanowny Satyrze. Ksut liczy na rozliczenie przez historię, a ponieważ Polskę ma w głębokim poważaniu, to mu ona zwisa. Interesuje go historia 2 innych krajów, a tam ma występować jako bohater narodowy. Zapomniał tylko, że nie wszystko da się przewidzieć i skontrolować. Istnieje zatem niemała szansa, że jeszcze od Polaków zdąży dostać solidnie po mordzie. Co zważywszy ogrom jego zbrodni, powinno się stać jak najrychlej. PS. Oczywiście nie on jeden. "Jezus" Maria Karol Bronisław to jeszcze jedno indywiduum podstawione w swoje miejsce, aby móc zostać w konsekwencji bohaterem narodowym Ruso-Sowietów.
Satyr

Napisałeś, cyt.: "Adaptowanie warunków, to nie adopcja dziecka (...)".

Otóż ja nie pisałem o adoptowaniu warunków, a o adoptowaniu w Polsce posunięć, jakie wprowadził Viktor Orban oraz tych decyzji, które zamierza wprowadzić na Węgrzech w celu odzyskania Węgier dla swoich obywateli.

Viktor Orban i jego sztab wprowadzili na przykład na drodze legislacji wysoki podatek od zagranicznych hipermarketów prowadzących działalność handlową na obszarze Węgier. Skoro już te firmy prosperują na Węgrzech w oparciu o długoterminowe umowy zawarte niefrasobliwie przez poprzedni rząd, a "wykurzenie" ich z kraju skutkowałoby bardzo wysokimi odszkodowaniami, to wprowadzenie wysokiego dla nich podatku spowodowało zrównanie szans z rodzimymi podmiotami handlowymi na rynku.

Akurat ten wyżej wspomniany świetny pomysł na budowanie państwowego budżetu, a przede wszystkim stworzenie szans dla konkurencyjnych polskich firm handlowych nie wymaga szczególnej adaptacji w Polsce. Natomiast wymaga adaptacji rozwiązanie, jakie przyjął węgierski rząd w kwestii zabezpieczenia swojego kraju z produkty spożywcze. Węgry nie są potentatem w produkcji płodów rolnych i produkcji zwierzęcej. Stąd też dobrym posunięciem było ograniczenie liczby pośredników w imporcie żywności.

W Polsce - z uwagi na to, że jesteśmy dość znaczącym w Europie producentem żywności - węgierski wzór ograniczenia liczby pośredników i wzmocnienia znaczenia polskich producentów żywności wymaga zaadoptowania do polskich warunków. Właśnie to między innymi miałem na uwadze pisząc o adoptowaniu tego, co V. Orban wprowdza w swojej ojczyźnie.

Pozdrawiam,

tumry

Co do adaptowania do Polski filozofii premiera Węgier, to podpisuję się pod tym obiema rękami. Pozdrawiam
Satyr

Otóż jeśli uznamy, że gotowy projekt V. Orbana i jego ekipy wart jest powielenia przez polski rząd w przyszłości, to śmiało możemy mówić o koniecznym jego dostosowaniu, a więc adaptacji na potrzeby polskiego społeczeństwa.

Ale trzeba pamiętać także o tym, że przejęcie projektu systemu rządzenia z Węgier jest niczym innym, jak właśnie... adopcją. Ponieważ adopcja związana jest z wyzbyciem się praw autora do adoptowanego projektu, muszę tu przyznać się do swojego błędu. Nie mamy tu bowiem do czynienia z przejęciem projektu, a... jego powieleniem, przy pełnym zachowaniu praw V. Orbana do własności intelektualnej.

Konkludując, właściwym określeniem będzie tu jednak słowo: adaptacja. 

Dziękuję za czujność i pozdrawiam :-)