Czy typowy członek PO ma jakieś moralne zahamowania?

Przez Janusz40 , 16/08/2013 [23:08]
"...i nigdy wyraz nie był dalszym treści niż w zestawieniu takim urągliwym..." - M. Konopnicka: http://sporozdziwien.salon24.pl/511643,grozne-woj… Nie minęły nawet trzy miesiące od czasu odwiedzin PDT w bazie taktycznego lotnictwa, gdzie wygłosił "groźne" dla potencjalnych napastników przemówienie (wyobrażam sobie, że Miedwiediew i Putin ze strachu zaczęli spać w schronach grubo opancerzonych), a już z okazji Święta Wojska Polskiego odwiedził Brygadę Kawalerii Powietrznej, gdzie nie omieszkał też wygłosić okolicznościowego przemówienia. Nawet mówił dorzecznie (ktoś mu nieźle przygotowuje materiał) - mówił, ze musimy i będziemy się zbroić, że na modernizację uzbrojenia nie braknie nigdy pieniędzy, że musimy liczyć na siebie, bo sojusznicy przychodzą z pomocą tylko silnemu partnerowi; słaby musi liczyć na siebie, gdyż wówczas sojusze są tylko papierowe - to potwierdza historia II WW. A co w realu - oczywiście w brygadzie śmigłowcowej istotne są śmigłowce - premier oświadczył, ze został rozpisany przetarg na 70 bojowych śmigłowców i już w 2020 r. będą dostarczone na wyposażenie. Czy można sobie wyobrazić większa kpinę z inteligencji Polaków. W ten sposób realizacja przyjętego programu śmigłowcowego będzie trwała ok. 20 lat. Czy będzie program zrealizowany? - W każdym razie nie za rządów premiera Tuska. Ale już można się chwalić. W realu, to rysująca sie już nieodwołanie luka w gotowości bojowej na morzu, to brak jakiejkolwiek obrony przeciwrakietowej (tu akurat przy wydatnej "pomocy" PDT w kwestii tarczy antyrakietowej), to przestarzała obrona plot, to zbyt mało sprawnych i nowoczesnych samolotów bojowych itd,itd... W realu, to cięcie 3 mld. zł. z tegorocznego budżetu MON, co stanowi ok 40% wszystkich zaplanowanych przez ten rząd "oszczędności" w kraju. Potrzeby MON (dotyczące tylko zakupów uzbrojenia) oszacowane przez ośrodek zarówno prezydencki jak i rządowy - wynoszą 140 mld. zł. na najbliższe 10 lat. Taką - pozbawioną godności - propagandę sukcesu uprawianą osobiście zaobserwowałem tylko u tego osobnika, który odgrywa rolę premiera RP (a obserwuje życie polityczne nie tylko Polski - od kilkudziesięciu lat). Inny przykład - po przyjęciu władzy PDT włączył wsteczny bieg w sprawie budowy gazoportu w Świnoujściu, ale kiedy po upływie 3,5 roku wmurowano kamień węgielny - osobiście dekorował orderami budowniczych terminalu. Terminal powinien być zbudowany w dwa lata i to miałoby decydujący wpływ na kontrakt gazowy z Rosją, który w tym stanie rzeczy stanowi tylko kompromitację. W tych samych kategoriach można odczytać przedstawienie podpisanego przez PDT pakietu klimatycznego (horrendalnego i skrajnie niesprawiedliwego dla Polski) jako sukces. Zastanawiam się, czy nikt z PO nie widzi tak prymitywnie serwowanej propagandy, czy to im nie przeszkadza? To już nie skrajna hipokryzja, do tego już się niektórzy przyzwyczaili i to nie oddaje istoty rzeczy - to bezczelna hipokryzja, prawienie niedorzeczności w żywe oczy - jeszcze nauka nie opisała takich zachowań (nasuwa sie jedynie na myśl goebesowska metoda). Wiem oczywiście, że w dużym stopniu lukratywne stanowiska z partyjnego nadania są udziałem aktywistów wyłonionych w ramach negatywnej selekcji i ci będą bronić układu jak niepodległości, ale przecież nie wszyscy członkowie PO są beneficjentami układu władzy. Zastanawiam się - skąd się rekrutują wyznawcy takiej filozofii władzy uprawianej przez lidera PO. Z ostatnich sondaży wynika wprawdzie, że zaślepienie jednak mija, ale dlaczego tak wolno i dlaczego tak długo to trwało. Tzw. MWzWM nie liczą już, że znajdą się w elicie władzy - a przynajmniej ci co na to liczą są już w mniejszości. Może w końcu uświadomią sobie, że dla kariery w obecnych czasach - trzeba się dobrze urodzić, lub niezbicie udowodnić, że posiadanie jakichś moralnych zahamowań, to burżuazyjny przeżytek.