
„Państwo polskie nadal uznaje Żołnierzy Wyklętych za bandytów” – stwierdził 19.05.2013 Tadeusz Płużański, w brukselskim cyklu „Nie bójmy się myśleć!”, podejmując temat oprawców żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego. Jego dwa tomy „Bestii” oraz „Oprawcy” stanowią gotowe akty oskarżenia wobec stalinowskich zbrodniarzy sądowych, a także tych, którzy prowadzili śledztwa. Żaden z nich, niestety nie został dotąd, w wolnej Polsce, skazany. Ich bezkarność, a często towarzysząca po dzień dzisiejszy arogancja wobec ofiar są wręcz szokujące.

Zapytany o powody podjęcia tematu swoich badań red. Płużański wyjaśnia, że w kwestii Żołnierzy Wyklętych strona heroiczna jest dość dobrze udokumentowana. Na opracowanie czekał natomiast temat ludzi aparatu represji – sprawców tysięcy mordów politycznych w czasach PRL. Pracowitość Autora zadziwia – w ciągu niespełna dwóch i pół roku opublikował trzy książki, czwarta jest na ukończeniu – a w blogosferze i prasie nieustannie pojawiają się jego artykuły komentujące aktualne wydarzenia i rocznice.
Dodatkowym bodźcem inspirującym jest fakt, że jego ojciec, Prof. Tadeusz Płużański (1920-2002) – historyk filozofii, pisarz, pedagog, żołnierz AK, bliski współpracownik i współwięzień rotmistrza Pileckiego, o represjach przeżytych w katowniach UB niewiele chciał opowiadać, bo wspomnienia były nazbyt bolesne. Czy zatem zmierzenie się z tą ponurą przeszłością, cierpieniami ojca i jego przyjaciół może stanowić jeśli nie główny, to jeden z zasadniczych motorów poszukiwań i prac redaktora Płużańskiego wokół tematu stalinowskich i PRL-owskich oprawców ?

Jednym z najważniejszych wątków spotkania było bestialskie i okrutne traktowanie więźniów. Dlaczego podczas prowadzonych przesłuchań, jak również na salach sadowych, przedstawiciele ówczesnego wymiaru sprawiedliwości oraz pionu śledczego UB znęcali się nad więźniami – polskimi patriotami? Red. Płużański wyjaśnił, że często oprawcami byli ludzie z tzw. awansu społecznego, prymitywni, którym władza nad więźniami przysłowiowo „uderzała” do głowy. Cenny „nabytek” – podkreślił – stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego deklarujące głęboką niechęć do polskości i Polaków. Jeśli zaś chodzi o sędziów i prokuratorów, były to często indywidua bez pełnych studiów prawniczych; przyuczeni do wykonywania zawodu na przyspieszonych kursach trwających zaledwie kilka miesięcy. Przygotowano w ten sposób armię ludzi aparatu represji, przeznaczonych do fizycznej eliminacji wszelkich form oporu przeciw tzw. władzy ludowej.

W brukselskim „Nie bójmy się myśleć!” uczestniczy coraz szersze grono zainteresowanych, przybywających z odległych zakątków Belgii, Polski, Niemiec, a nawet z ościennego Amsterdamu. Na ostatnim – wyjątkowym – okazał się Jarosław Kamiński, stryjeczny wnuk kapitana Kazimierza Kamieńskiego „Huzara”, bohatera polskiego podziemia z Podlasia zamordowanego przez UB 11.10.1953 roku. Szczególnej wymowy w kontekście tematu naszego spotkania nabiera ostatnie zdanie kapitana, wypowiedziane na sali sądowej: „Wszyscy spotkamy się kiedyś w Dolinie Jozafata…”, skierowane – według świadków – do ławy sędziowskiej.
Najciekawsza konkluzja spotkania, to bezwzględna konieczność uzdrowienia polskiego wymiaru sprawiedliwości, który wydaje się dziś jeszcze otaczać swoistym parasolem ochronnym stalinowskich sędziów, prokuratorów i śledczych. Mści się tu najzwyczajniej brak lustracji tego środowiska.
Poniżej zapis audio z tego bardzo ciekawego spotkania:
Autorzy
Z dumą trzymam w mojej bibliotece
Uwaga!OFE-omawia prof.G.Ancyparowicz w RM
Nigdy