Na co dzień spotykamy się z postawami kunktatorskimi, rodem z PRL-owskiej rzeczywistości drobnych kombinatorów, i jest to dla nas normalne. Nie nauczyliśmy się, mimo ze żyjemy w społeczeństwie jak najbardziej obywatelskim, postawy obywatelskiej. Ciągle wydaje nam się, ze kierowanie z tylnego siedzenia, pociąganie za sznurki z ukrycia jest lepsze, niż wzięcie kierownicy w swoje ręce. Malo tego, osoby stwarzające wrażenie, ze maja znajomości i wpływy, wybieramy na lokalnych liderów organizacji patriotycznych. Tych, którzy otwarcie występują przeciw nieprawidłowościom, uważamy często za frajerów. I ciągle tolerujemy kłamstwo. Kłamstwo jako sposób na życie został nam wszczepiony przez lata prania mózgów i indoktrynacji komunistycznej. To był sposób na przeżycie.
Tak opisuje polonijny świat jeden z jej aktywnych działaczy.
Jeśli nie da się z tego PRLowskiego przetrącenia wyjść nawet przebywając latami wśród ludzi z jakimś poczuciem własnej wartości, to co dopiero mówić o nas wszystkich tutaj. Przed "Solidarnością" zastanawialiśmy się jak dotrzeć do Masowego, do milionów zakłamanych, zdemoralizowanych, sponiewieranych ludzi, którym wmówiono, że wszystko zawdzięczają Partii i Związkowi Radzieckiemu, że ideologia rzekomo broniąca najsłabszych to zasłona ukrywająca skrajną, neokolonialną eksploatację ludzi i zasobów oraz kastę zdrajców sprawujących namiestniczy nadzór. No bo jak mogło być źle, skoro były festiwale piosenek, kabarety, filmy Wajdy, zawody sportowe, kapitan Klos, czterech pancernych z psem itd. i ze wszystkich mediów wiało optymizmem i poczuciem dumy z bycia dziesiątą potęgą gospodarczą świata i nowoczesnym rozwijającym się dynamicznie państwem ze światłymi przywódcami.
Dziś stanęliśmy przed jeszcze większym problemem. Wówczas można było swoje otumanienie i skundlenie przykryć ruskimi czołgami. Dzisiaj przykryć nie da się niczym tego nieskończonego ogłupienia odbiorców TVNu i pozostałych zaprzyjaźnionych mediów, tego braku odporności na proste zabiegi socjotechniczne, tego zdumiewającego amoku znacznej części elit! Obawa przed ośmieszeniem sprzyja utrzymaniu status quo. Ofiary popadają w absurd coraz głębiej. Podstawowy problem przed jakim stoimy to znaleźć dla tych wszystkich otumanionych taką ścieżkę wyjścia z matrixa, która pozwoliłaby im zachować... dobre mniemanie o sobie. Taki odpowiednik ruskich czołgów sprzed ponad trzydziestu lat. Jest już jeden klucz: "oszukaliście mnie". W tym kierunku powinna pójść ofesywa propadandowa Prawa i Sprawiedliwości, całego pospolitego ruszenia wszystkich sił, które nie godzą się na trwanie w matni UBekistanu, w tym kierunku powinny iść nasze rozmowy prywatne z ofiarami matrixa. Warto zastanowić się nad następnymi.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 834 widoki
Janko Walski