Polonofob

Przez tumry , 07/03/2013 [18:29]
Tak więc za nami rekonstrukcja rządu wg Donalda Franciszka Tuska. Jak zwykle w rozumieniu wielu Pinokio łgał, gdyż to co miało miejsce w rządzie żadną przebudową nie było. Co racja to racja. Jednakże jest drugie dno tej sprawy i w tym sensie zmiany mają charakter zasadniczy. Oto bowiem szef Rady Ministrów działając na długiej fali, gdyż psychopatom Stwórca nie poskąpił umiejętności przewidywania, przedsięwziął był kroki mające dobrze przygotować agenturę i jej pociotków do nieuchronnego starcia ze społeczeństwem. Na władzę neokomunistyczną w Polsce po roku 1989 spadł trzykrotnie kryzys, który kosztował przedstawicieli tej władzy sporo zdrowia (np.: Wałęsa poważna choroba serca; Wolski-Jaruzelski choroba nowotworowa; Kiszczak mówi się, że choroba serca). Neokomuniści zatem postanowili już nigdy nie dopuścić do władzy niekontrolowanego przez nich rządu (przykład gabinetów Jana Olszewskiego i Jarosława Kaczyńskiego) ani prezydenta (śp. Lech Kaczyński), gdyż napędziło im to sporego stracha, a zdrowie jest przecież najważniejsze. W warunkach polskich musi to oznaczać uruchomienie środków, co najmniej nadzwyczajnych i przestępczych, nie mających nic wspólnego, nie tylko z duchem obowiązującego prawa, ale także z legalnym działaniem w ogóle. Kluczowym resortem, który z definicji władny jest zawiadywać i kontrolować takie przedsięwzięcia jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Tu jego szef Jajacek Cichocki "zreformował" co trzeba i został wycofany na z góry upatrzone pozycje, tj. do nadzorowania Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W ten sposób Tusk "trzyma łapę" nad agenturą i policją, tak by w planowanej wojnie ze społeczeństwem, mieć możliwość dowalenia narodowi ile wlezie, przy jednoczesnemu sprawowaniu kontroli nad współpracownikami. Nie obędzie się bez ofiar, za co rzecz jasna odpowiedzialność przypisze się Jarosławowi Kaczyńskiemu i patriotom. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych po Jajacku objął znakomity Bartłomiej Sienkiewicz, który kręcił się wokół tej instytucji na początku lat dziewięćdziesiątych, współpracując z beznadziejną fają, ówczesnym ministrem tego resortu, Krzysztofem Janem Kozłowskim. Z człowiekiem tym wewnętrzni agenci komunistyczni robili co chcieli. Jakby tego było mało świeżo mianowany szef MSW pomagał również uroczemu Andrzejowi Stanisławowi Milczanowskiemu urodzonemu w Równem, który jednak zważywszy skutki jego rządów w MSW, równo pod sufitem nie miał. Pradziadek Bartłomieja Henryk określił swoje główne dzieło - trylogię - jako pisaną "ku pokrzepieniu serc". Obawiam się, że jego prawnuk, zważywszy na towarzystwo w rządzie, a nade wszystko psychopatyczność capo di tutti capi, wykreuje z kolei dzieło, które będzie można niestety w skrócie określić jako "ku zasmuceniu serc". I oby nie było gorzej, gdyż ketmaniarz Tusk uwzględnił Barłomieja Sienkiewicza w rządzie (P)otworów (O)hydnych i (P)asty (S)zlifującej (L)akierki propagandowo. Jednocześnie jest to pułapka zastawiona na tych wszystkich, którzy przez swój patriotyzm identyfikują się z twórczością wielkiego noblisty, którego prawnuk zostanie, chcąc nie chcąc, wmieszany w ekscesy policyjne mogące przekroczyć swymi skutkami wszelkie wyobrażenie. Z kolei Minister Finansów Jan Antony Vincent-Rostowski również nazywający siebie Jajackiem, człowiek zasłużony w zakłamywaniu rzeczywistości, otrzymał od Donalda Franciszka stanowisko wicepremiera. I nie chodzi tu o wzmocnienie pozycji ministra jako specjalisty od zawiadywania forsą. Ta jest, jak wykazały to inwestycje w infrastrukturę, fachowo rozchodowywana do właściwych kieszeni. Idzie o nadanie większych prerogatyw człowiekowi, który tak na prawdę jest specjalistą od wymysłów, mających zastosowanie w walce politycznej z Prawem i Sprawiedliwością oraz z patriotami i katolikami. W ten sposób Vincent został naczelnym ideologiem rządu i (P)ociotów (O)brzydłych zarazem. Przemieszczenie z kolei Tomasza Arabskiego, a więc jednego z najbardziej reprezentatywnych członków PO na z góry upatrzone pozycje, zostało wymuszone przez czynność jaką jest zacieranie śladów odcisków palców, po krwawej robocie smoleńskiej. Podobnie rzeczy mają się z niedoszłym generalissimusem gen. dyw. Marianem Jerzym Janickim, szefem BOR. Ten kierowca, któremu buławę do teczki z kanapkami włożył Lech Bolko Wałęsa, rozstał się z niezwykle zasłużoną w dziele deklasowania własnego kraju formacją. Naczelna dewiza tej służby "z BOR-u wyszedłeś i do boru wrócisz" ma szczególna wymowę w dniach, w których tak wiele się mówi o nieznanych miejscach pochówku Żołnierzy Wyklętych. Jakaś przecież sprawiedliwość musi być. Generalnie rzecz biorąc Donald Franciszek Tusk wie co robi. Wyciągnął ci on zasadnicze i operacyjne wnioski z historycznych zdarzeń jakie spotkały wcześniejszych przywódców, choćby towarzyszy Wiesława i Edwarda. Aby zapobiec nagłemu opuszczeniu pełnionej przez siebie funkcji z powodów zdrowotnych, utworzył ci on ponadto jednolity w wielości front informacyjny. Dzięki temu nie trzeba już zagłuszać nadawców czy rekwirować odbiorników, wyposażając jednocześnie gospodarstwa domowe w kołchoźniki, jak to zrobił tow. Kim Ir Sen w Korei Północnej. Teraz tylko załatwi się łapami intelektualisty Jana Aleksandra Dworaka o. Tadeusza Rydzyka i tym samym jego dzieła w postaci Radia Maryja i Telewizji Trwam i 'wsio budiet w pariadkie'. Towarzysz Łunaczarski po wyrwaniu się na chwileczkę w wyobraźni z piekła, na sekundę znalazł się w siódmym niebie. W sumie Tusk niezwykle twórczo rozwinął myśl zawartą w sloganie Henry'ego Forda - "może sobie pan zażyczyć samochód w każdym kolorze, byle by był to czarny". Potomność tego Donaldowi Franciszkowi nigdy nie zapomni. Do zobaczenia w piekle powiedział chory Komorowski do przesuwającego się cienia, który z profilu wyglądał jak Pinokio.
Pies Baskervillów

Nawet w cyrku,przychodzi ten ostatni występ,tyle że tam żegnają brawami:)
tumry

tumry

12 years 7 months temu

To jest postać z jednej strony żenująca, z drugiej zaś, to człowiek bardzo ale to bardzo niebezpieczny. Czuję, że ów da się jeszcze niejednej osobie i Polsce we znaki. Pamiętam tę minę i jego ściągniętą twarz jak ogłoszono, że przegrał z Lechem Kaczyńskim wybory prezydenckie. W rezultacie śp. prezydent nie żyje już prawie od 3 lat, a Tusk rozstawia ludzi po kątach, robiąc wrażenie, że jest władcą w stylu pierwszego sekretarza partii komunistycznej. Gdyby w naszym kraju narodził się drugi Tadeusz Dołęga-Mostowicz, to z pewnością kolejna "Kariera Nikodema Dyzmy" byłaby znacznie ciekawsza, gdyż tym razem bohater przyjąby, tak jak Tusk, misję utworzenia gabinetu. Perypetie rządów sprawowanych przez tego człowieka, niedojrzałego i niemającego kompetencji do zbudowania czegokolwiek wartościowego, włączone w kontekst międzynarodowy, to mógłby być hit wydawniczy. Tak na prawdę na Tusku poznały się dwie osoby. "Henio" czyli Detlef Ruser agent Stasi oraz książę Jerzy Giedroyc, który pogonił Donalda z Maisons-Laffitte. Reszta jest nieszczęsnym milczeniem.
Pies Baskervillów

Przyjeżdża Angela z wizytą do Wladimira. W gabinecie,na podłodze siedzi Donald,i bawi się kupą Wojewódzkiego. Angela oburzona:jak możesz Wladimir,pobrudzi sobie rączki! Wladimir rozbawiony:a co mam mu dać zapałki do zabawki,żeby mi Rosję spalił?
tumry

tumry

12 years 7 months temu

Ów Woj od wódki, robienia kup na kupach i w nich proporców starzeje się w tri mi ga. Myślę, że z Figurskim, w ramach awansu społecznego, przejdą do prokuratury i wtedy dopiero Donald będzie ich mógł wziąć w smoleńskiego trepaka. A na razie pozostało mu jeno mówić naszej dwójce sąsiadów PA i nerwowo czekać kiedy wezwą ponownie.