Hartman i Środa pokazali swoje słabe miejsca!

Przez uparty , 17/02/2013 [08:53]
Wczoraj na Onecie, w ramach ofensywy ideologicznej libertynów, pojawił się wywiad z prof. Hartmanem etykiem i ateistą. Przeczytałem jego pierwszą część, bo tyle wczoraj opublikowano i zdziwiłem się bardzo. Dowiedziałem się z tego wywiadu, że tylko nieliczni przeczytali całe Pismo Święte, ale że wśród nich nie ma prof. Hartmana! Sam się do tego przyznał! Mimo to jednak czuje się uprawniony do recenzowania moralności chrześcijańskiej i działań Kościoła! Czytając dalej ten wywiad zorientowałem się, że Pismo Święte to nie jedyna ważna książka, której pan profesor raczył nie przeczytać. Innych, krótszych też chyba nie czytał. Nawiasem mówiąc, również wczoraj ukazał się w Codziennej artykuł red. Gmyza, w którym zauważył on, że pani profesor Środa recenzując dorobek intelektualny Benedykta XVI podobnie jak prof. Hartman też nie wie o czym mówi, ani nie zna punktów odniesienia do jego analizy. Okazuje się, że czołowi intelektualiści lewicy są gorzej wykształceni w zakresie filozofii i etyki od dziennikarza śledczego zajmującego się przekrętami i skromnego rzemieślnika! To w sumie dobra wiadomość! W zasadzie po tym oświadczeniu prof. Hartmana, że nie zna Pisma Świętego można wszystkie jego wypowiedzi na temat chrześcijaństwa skwitować w jeden sposób - najpierw dowiedz się chłopcze o czym mówisz, a później porozmawiamy, ale byłoby to chyba nieuprzejme i niepraktyczne. Dla wielu może on być autorytetem choćby z racji tytułu profesorskiego i ci powtarzają jego myśli nie zdając sobie sprawy z ich powierzchowności. Po pierwsze definicja zła. Dla prof. Hartmana nie jest złem co nie szkodzi drugiemu człowiekowi. Niby słuszne, ale... Używana przez niego definicja oparta o pojęcie uświadomionej szkody jest definicją cywilnoprawną, jest definicją prawa rzymskiego dotyczącą tylko stosunków handlowych, bo tam zostało sformułowane słynne zdanie, że chcący nie ponosi szkody. Ale definicja ta nie tylko dotyczy roszczenia o odszkodowanie a nie oceny czynu a ponadto jej zastosowanie zostało bardzo ograniczone! Jeśli jednak rzeczywiście pan profesor nie widzi różnicy między czymś złym, co spotyka człowieka a nabyciem lub brakiem prawa do odszkodowania, to musi on jeszcze więcej się nauczyć niż tylko tego czym jest Pismo Święte. On bowiem uważa, że jeśli ktoś godzi się na jakieś zachowanie względem siebie, to ten czyn nie jest przez to zły a to jest nieprawda. Nikt z nas nie ma możliwości dokładnego rozpoznania swojej sytuacji życiowej i społecznej, więc często może wyrazić zgodę na coś, co mu zaszkodzi a przyniesie korzyść drugiemu. Moralność ma zaś zapobiegać właśnie takiej sytuacji, a z tym libertyni nie chcą się zgodzić, bo ufając w swój rozum liczą, że zawsze w ten sposób mogą poprawić swój los kosztem głupszego. Na szczęście, jak widać z wykształceniem u nich nietęgo. Z tego też bardzo trywialnego i fałszywego pojęcia "braku zła" w zgodnym działaniu kilku osób pan prof. Hartman wywodzi swoją akceptację dla homoseksualizmu, bo skoro dwóch chce naraz tego samego, to nic złego rzekomo się nie dzieje. Gdyby jednak pan prof. Hartman zadał sobie trud przeczytania Pisma Świętego, to może by się dowiedział, że rzeczywiście jak ktoś działa świadomie na szkodę drugiego, to najczęściej dopuszcza się zła, ale znaczna część Biblii poświęcona jest temu, że człowiek nie ma możliwości rozpoznania, co w przyszłości przyniesie mu szkodę, a co pożytek i dlatego są w tej Księdze spisane przyczyny i skutki, po to byśmy nie popełniali znowu tych samych błędów. Byśmy mogli uczyć się czytając książki na uniwersytetach, a nie licząc cięgi na własnych plecach. Stąd też nie można odrzucać niczego, żadnej normy tylko dla tego, że jest stara. Norma moralna to nie jest kawałek mięsa na stek i z czasem wcale nie traci świeżości, co w swym wywiadzie sugeruje pan prof. Hartman. Nie ma też moralności teoretycznej, co próbuje uprawiać pan prof. Hartman. Moralność jest to również, choć nie tylko, droga do chleba powszedniego dla każdego bez wyjątku codziennie możliwie najmniejszym wysiłkiem. Jeśli kogokolwiek pomijamy w podziale chleba, to już czynimy zło! Czyli, życie moralne zgodnie z Objawieniem jest to również proces minimalizacji wysiłku wkładanego w nasze życie ale nie wolno nam obciążać drugiego ciężarami większymi niż te, które ponosimy na rzecz społeczeństwa. Złem zaś jest również, choć nie tylko, zwiększanie tych obciążeń ponad niezbędne minimum, ponad to co sami ponosimy! Okazuje się więc, że libertynom chodzi o pieniądze dla siebie za nic. O tym trzeba mówić zawsze i to jest ten kontekst, w którym na pewno nie obronią swoich poglądów. To jest najsłabszy ich punkt i ten punkt należy naciskać w dyskusjach. Jeśli mocno go naciśniemy będą bezradni i zaczną się cofać. Czyli my musimy mówić o pieniądzach!
tumry

tumry

12 years 8 months temu

Jeżeli chodzi o '0'proof. Jana Hartmana, to nie jest to chart na sens rzeczy, a bez wątpienia na bezsens. Ów słusznie nie przeczytał Pisma Świętego, gdyż gdyby to zrobił, to wyjechał by nogami do przodu na cmentarz Remuh. Serce by nie wytrzymało. A tak ów jak tylko może wzmacnia UJ swoją radosną twórczością, do tego stopnia, że placówka ta doszła już prawie do 500 miejsca w hierarchii uniwersytetów na świecie. Niestety nie znalazłem nic w tekście na temat mojej faworytki '0'proof. Magdaleny. Mogę się jedynie domyślić, że ówta czpiatnie coś w środę. Chodzi o to np., że onegdaj wierzący mężczyźni przywłaszczyli sobie kulturę, spychając bezbronne niewierzące kobiety w naturę. Magdalena będąc jeszcze Ciupakiem rzecz rozgryzła, a po dojściu do Środy wrzuciła w blender i wyszedł z tego Gender. "Wzmocniło" to niezwykle UW.
tumry

tumry

12 years 7 months temu

Środy nie da rady pominąć, gdyż występuje w każdym tygodniu, podobno ze swoim genderem nawet na rurze. A chodowcy chartów cóż możemy oznajmić, chyba tylko to, żeby uważał, bo może jakiś uczciwy człowiek na niego charknąć.
Polaczek

Jak ja mówię, to tak jest j/w. Ja telepatycznie wyczuwam ludzi spokrewnionych z rabinami, gdyż jeden z takich tam był współudziałowcem w zabójstwie mojego członka rodziny w 1939.