Geneza UB (1)

Przez Godziemba , 11/02/2013 [07:15]
„Polski” aparat bezpieczeństwa został utworzony w 1944 roku ściśle na wzór sowiecki. Decyzja o jego utworzeniu zapadła na przełomie czerwca i lipca 1944 roku w Moskwie podczas rozmów prowadzonych przez członków Krajowej Rady Narodowej, Polskiej Partii Robotniczej oraz przedstawicieli Związku Patriotów Polskich. Kierownikiem resortu bezpieczeństwa publicznego został Stanisław Radkiewicz, członek Komunistycznej Partii Polski, oficer Armii Czerwonej, oficer polityczny 1 Dywizji Piechoty Berlinga, sekretarz Biura Komunistów Polskich w Moskwie, członek Zarządu Głównego Związku Patriotów Polskich. Początkowo kadry przyszłego aparatu represji miały pochodzić z trzech źródeł: grup wywiadowczo-dywersyjnych szkolonych przez NKWD, Armii Polskiej w ZSRS oraz członków Armii Ludowej. Najważniejszą rolę mieli oczywiście odgrywać ludzie wyszkoleni przez NKWD, w szczególności tzw. grupa kujbyszewska. Na wiosnę 1944 roku Centralne Biuro Komunistów Polskich w Moskwie podjęło decyzje o wytypowaniu ponad dwustu żołnierzy 1 Dywizji Piechoty, przede wszystkim z korpusu politycznego, na specjalny kurs bezpieczeństwa nr 366 w Kujbyszewie. Kurs ten, którego komendantem był ppłk Dragunow, trwał od połowy kwietnia do 31 lipca 1944 roku. Wszystkimi wykładowcami byli sowieccy oficerowie NKWD, którzy zapoznali swych „polskich” uczniów z najważniejszymi metodami pracy sowieckich służb specjalnych, w tym sposobami werbowania agentów oraz metodami pracy śledczej. Właściwe prace organizacyjne nad utworzeniem resortu bezpieczeństwa publicznego rozpoczęły się w końcu lipca 1944 roku po przybyciu do Chełma grupy Radkiewicza, w której specjalną rolę odgrywali ppłk NKWD Bielajew, oficjalny doradca do spraw organizacji „polskiego” aparatu bezpieczeństwa, oraz ppłk Szklarenko, łącznik pomiędzy Radkiewiczem a organami NKWD na ziemiach polskich. W końcu lipca 1944 roku z Moskwy przybyła do Chełma kolejna grupa operacyjna, w skład której wchodzili m.in.: kpt. Roman Romkowski, mjr sowiecki Mikołaj Orechwa, mjr Teodor Duda, Eleonora Kępa (osobista sekretarka Radkiewicza), Władysław Dominik oraz kpt. Julian Konar. Po przeniesieniu na początku sierpnia 1944 roku siedziby władz bezpieczeństwa do Lublina, resort został zasilony przez członków grupy kujbyszewskiej (umundurowanych w granatowe spodnie i tzw. harmoszki, czyli buty z miękkimi, marszczącymi się cholewami) oraz mających sprawować ochronę urzędów 16 oficerów i podoficerów z Samodzielnego Batalionu Specjalnego i żołnierzy z 4 DP. Jednocześnie wraz z przesuwaniem się frontu na zachód kadrę resoru uzupełniono „sprawdzonymi” członkami PPR i AL, b. działaczami KPP oraz osobami prowadzącymi działalność wywiadowczą na rzecz Moskwy. Tworząc struktury bezpieczeństwa oraz nasilając terror przeciwko działaczom polskich organizacji niepodległościowych, komunistyczne władze sięgały do „elementów rekrutujących się z najniższych – z punktu widzenia poziomu moralnego oraz świadomości narodowej i społecznej – warstw społeczeństwa. Element ten, przekonany o nadzwyczajnym awansie, był tej władzy wierny, co dawało jej siłę - chociaż siła ta opierała się na przymusie psychicznym i strachu”. Do aparatu bezpieczeństwa trafiali często zwykli bandyci oraz byli niemieccy kolaboranci. W tej sytuacji groteskowo brzmią słowa jednego sekretarzy PPR, który podkreślał, iż „nasza partia posłała do UB i MO najlepszych swych członków i najlepszych synów klasy robotniczej, chłopstwa i inteligencji pracującej, zahartowanej w bojach partyzanckich”. Prawdziwe są natomiast słowa innego przywódcy PPR, który wskazywał, iż organy bezpieczeństwa „dają nam gwarancję siły, bo nigdy nie sprzeniewierzą się naszej demokracji. Ludziom, którzy w nich pracują, nie zadrży nigdy ręka przy likwidowaniu wrogów i zdrajców narodu”. Niezwykle ważną rolę w tworzeniu aparatu bezpieczeństwa odgrywał sowiecki mjr Orechwa, szef wydziału personalnego, który dobierał odpowiednich kandydatów do służby – wedle Światły „człowiek, który łączy w sobie najgorsze cechy rosyjskie. (…) Nie potrafi się nawet uśmiechać, ma wiecznie na twarzy ostry i zły grymas. A poza tym jest butny, zarozumiały i chamski”. Wszystkie najważniejsze stanowiska w resorcie zostały powierzone ludziom przebywającym w latach 1939-1944 w Związku Sowieckim, spośród których znaczna część była etatowymi pracownikami sowieckich organów bezpieczeństwa. Tylko nieliczni legitymowali się działalnością w PPR lub AL. W sprawozdaniu przesłanym przez polski wywiad do Londynu słusznie napisano, iż „personel WUBP można podzielić na dwie kategorie, kierowniczo-śledczy i wykonawczy. Kategoria pierwsza składa się z elementów zupełnie Rosji zaprzedanego, rekrutują się przeważnie z rzekomych Polaków z Rosji i Żydów. (…) Są to ludzie w 100% oddani Sowietom. W wykonaniu czynności chcą prześcignąć NKWD. Kategoria druga wykonawcza, przewidziana do aresztowań, ochrony, konwoju itp., składa się z elementu miejscowego, kompletowanego z najaktywniejszego aktywu PPR”. W strukturze aparatu bezpieczeństwa najważniejszą rolę odgrywał Wydział Operacyjny (kontrwywiad), kierowany przez Romkowskiego, do którego zadań należało zwalczanie szpiegostwa, ujawniania „zdrajców narodu polskiego” oraz zniszczenie struktur wojskowych i cywilnych polskich organizacji niepodległościowych. 17 października 1944 roku na podstawie rozkazu nr 1 Radkiewicza został utworzona Szkoła Oficerów Bezpieczeństwa. Rozpoczęła ona swoją działalność 5 listopada 1944 roku w Lublinie, a jej murach kształciło się 200 słuchaczy. Kandydatów na oficerów dobierano wedle kryteriów klasowych oraz lojalności sowieckim mocodawcom. Po przekształceniu na początku stycznia 1945 roku PKWN w Rząd Tymczasowy, resort bezpieczeństwa stał się Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego, któremu podporządkowano Milicję Obywatelską oraz Wojska Wewnętrzne, przekształcone następnie w Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Od początku wszystkie struktury MBP znajdowały się pod ścisła kontrolą i nadzorem sowieckich władz bezpieczeństwa. Komendy UB były uzależnione i ściśle powiązane z ekspozyturami NKWD i kontrwywiadu wojskowego „Smiersz”. Wedle informacji polskiego kontrwywiadu „we wszystkich PUBP jest co najmniej jeden doradca, a w WUBP kilku z ramienia NKWD, którzy kierują całą pracą UB i którzy mają bezwzględny wpływ na wszystkie zagadnienia tak polityczne, jak i społeczne, decydują o wszystkich aresztowaniach”. Jakkolwiek instytucja doradców sowieckich przy MBP i Ministerstwie Administracji Publicznej oficjalnie powstała w lutym 1945 roku, na podstawie uchwały Państwowego Komitetu Obrony ZSRS (posiadali własny sztab, który mieścił się w ambasadzie sowieckiej w Warszawie), w rzeczywistości istniała od lipca 1944 roku, na mocy porozumienia PKWN a rządem sowieckim z 26 lipca 1944 roku w sprawie wzajemnych stosunków po wkroczeniu Armii Czerwonej na ziemie polskie. Pierwszym doradcą przy MBP został I zastępca ludowego komisarza spraw wewnętrznych ZSRS gen. Iwan Sierow – „specjalista do spraw polskich” w NKWD. 16 października 1944 roku Sierow meldował Berii o wyznaczeniu „wykwalifikowanego pracownika do kontaktów roboczych i współdziałania z Wydziałem Bezpieczeństwa PKWN” z uwagi na to, iż resort ten „bardzo słabo prowadzi pracę agenturalno-operacyjną zarówno w mieście, jak i na wsi. Naczelnik wydziału Radkiewicz skarży się na małą ilość pracowników i ich niskie kwalifikacje”. Sierow informując o skierowaniu dodatkowych 15 funkcjonariuszy NKWD do „polskiego” resortu bezpieczeństwa, zwracał uwagę na przenikanie do jego struktur członków AK. Sowieccy oficerowie umieszczeni w MBP w raportach kierowanych do moskiewskiej centrali informowali, że „polskie organy bezpieczeństwa są w znacznym stopniu zaśmiecone przez zdrajców, członków organizacji podziemnych, łapówkarzy, spekulantów i inny niebezpieczny element”. Zwracali przy tym uwagę, iż pracownicy MBP rekrutujący się z b. żołnierzy AK tworzą wewnątrz organów grupy antyrządowe i utrzymują łączność z podziemiem niepodległościowym, przekazując mu wiadomości o agentach i planowanych operacjach służby bezpieczeństwa. Mieli także brać udział w likwidowaniu funkcjonariuszy i informatorów MBP i NKWD. Doradcy i pełnomocnicy sowieccy umieszczeni byli również jako oficerowie polscy w Głównym Zarządzie Informacji WP, polskich sądach wojskowych i prokuraturze. Struktura organizacyjna i kierunki działania powstałego w marcu 1945 roku Głównego Zarządu Informacji WP były bezpośrednio oparte na wzorach „Smierszu”. Z niego wywodziła się do jesieni 1945 roku praktycznie cała kadra tej przestępczej służby, z jej szefem sowieckim oficerem płk Piotrem Kożuszko. Zdecydowana większość dokumentów GZI w 1945 roku, wobec nieznajomości języka polskiego przez kadrę, sporządzona została w języku rosyjskim, co jednak – wedle raportów Sierowa – utrudniało prowadzenie pracy agenturalnej w WP. Cdn.
moherowy beret

Jestem bardzo wdzięczna za temat,który jest moją pasją(moim żywiołem).Żyję historią i z rzeczywistością mam raczej nie wiele.Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.Zbliża się 1 marzec-Dzień Żołnierzy Wyklętych i w/w temat jest niezbędny,żeby przejść do czasów niszczenia najwartościowszej tkanki narodu polskiego.Po zapoznaniu się z machiną NKWD i SMIERSZU-u widzimy w jakich warunkach walczyła AK i Żołnierze Wyklęci.Polska w tej walce była samotna(jak sierota).Kraje alianckie,zwyciężcy nie interesowali się tym co wyprawia nowy okupant(jeszcze okrutniejszy od poprzedniego).Jasno widzimy,że wszyscy wypełnili roszczenia sowieckie.Ostatnie słowo zawsze należało do Stalina. Trafiłam przypadkowo,że sowieci nie zapomnieli o byłych białych generałach/atamanach z wojny domowej(1920).Np. w 1947 r. Anglicy wydali atamana Szkuro na podstawie ustaleń jałtańskich. Nikt nie zwrócił uwagi,że to był już starszy człowiek i mieszkał w Anglii od 1922 r. czyli 25 lat.Jeżeli ktoś trafił w kartoteki NKWD,to będą tropić aż do śmierci ofiary. Bardzo proszę Pana Godziembę o następny temat w formie poszerzonej:Nestor Machno-charyzmat,plusy/minusy jego walki,błędy i przyczyny klęski.Obejrzałam 10-godzinny film biograficzny"Dziewięć żyć Nestora Machno" i nie mam z kim podyskutować.Jestem zaciekawiona tym krwawym wojownikiem.
Godziemba

Wydanie przez USA i W. Brytanię "białych" oficerów było jedną z najgorszych zbrodni powojennych (notabene Francuzi tego nie uczynili, bo nie byli w Jałcie i Poczdamie). Machno - ciekawa postać, anarchista, jednak bez pozytywnego programu. Uważam, iż największym błędem Denikina było nie przeciągnięcie go na stronę antybolszewicką. W efekcie Machno poszedł na taktyczną współpracę z bolszewikami, a ci po zniszczeniu "białych" rozprawili się z osamotnionym Machno. Nie obiecuję, kiedy się nim zajmę. Wymaga to szczegółowych studiów. Pozdrawiam
moherowy beret

Szkoda,że Denikin uniósł się honorem i nie pertraktował z Machno,zwykłym kozakiem-chłopem.Machno z kolei miał zasadę,że dawał w"raschod" wszystkich białych oficerów(bez sądów). Gdyby wszystko potoczyło się inaczej,to bolszewicy zniknęliby (może) z mapy Rosji.Przecież były momenty,że bolszewicy zdawali sobie sprawę ze swojej złej sytuacji.Po tym jak rozprawili się z Czarną Gwardią Machno,to nie mieli takiego charyzmatycznego wroga.Przecież do batki Machno przechodziły formacje białych i nawet pułki czerwonych.Jeżeli chodzi o postać Machno,to zewnętrznie był niepokaźny,niski,drobny,ale gdzie tylko pokazał się ludzie dostawali szału do walki. Będę cierpliwie czekać.