O to, by to ON mógł cenzurować, a nie inni. To proste odkrycie, wprowadzające w zażenowanie swoją oczywistością, wyjaśnia absolutnie wszystko i kończy tym samym wszelkie spory. Nie ma potrzeby sięgania do całej złożoności duszy Michnika, drugiego i trzeciego dna, przewrotności, finezji i węzłów skomplikowanej psychiki z powodu wypierania potworności dziejących się za sprawą bądź z udziałem jego bliskich i całego towarzystwa, w którym wzrastał.
I zaraz powtórnie usunę ten wpis jako skandaliczny! O pani Annie Grodzkiej, jej życiu, pracy, drodze życiowej, uczuciach i wszystkim, o czym warto wiedzieć o transseksualizmie, pisaliśmy wielokrotnie w 'GW', 'DF', 'WO', były też wideo-rozmowy Piotra Pacewicza. I ciekawy, i wścibski, i niedouk, i szkolony na ubeckich donosach, każdy, wszystko to może znaleźć w sieci i przeczytać,
zagrzmiał/a redator/ka dyżurnya GW tłumacząc w ten niezrozumiały dla mnie sposób powód usunięcia komentarza. Trzecia próba również nie powiodła się. A uprzejmie prosiłem dyżurnego/ą redaktora/ke o pozostawienie dwukrotnie skasowanej już notki i publiczne ustosunkowanie się do informacji w niej zawartych, czy są prawdziwe, czy nie i jeśli GW pisała o komunistycznej przeszłości Grodzkiej/Bęgowskiego to gdzie. Wyjaśniłem, że skasowany komentarz poza jednym uszczypliwym zdaniem nie dotyczył transseksualizmu, tylko jakości elit, które nas reprezentują i dostępu do wiedzy o tym skąd się te elity wzięły. Czyli wiedzy, do której dostęp na całym świecie jest jednym z fundamentów demokracji, jest oczywistością. Dotyczyła zatem znacznie poważniejszych rzeczy niż jakieś kabotyńskie wcielenia polskiego odpowiednika Depardieu. Dostarczała informacji o tym, że aktywny poseł na Sejm zabierający głos w najważniejszych sprawach Polski jest klonem Kwaśniewskiego, jeśli chodzi o karierę w PRLu, a nie na przykład byłym kolporterem bibuły, posadzonym w stanie wojennym na 10 lat za posiadanie ulotek.
Zobaczmy zatem, czego robaczki karmiące się GW nie powinny dostać do przeżuwania zdaniem redakcji GW. Autorem skasowanego wpisu był "punkoirarerecirding". Treść może być tu znana, gdyż temat przewinął się przez drugi obieg pewnie nie raz, ale nie zaszkodzi przypomnić. A nuż ktoś jeszcze o tym nie wie. Zwróćmy uwagę, że nie ma w komentarzu żadnych obraźliwych zwrotów ani chamstwa od którego aż roi się na portalach GW-podobnych:
Nie Anna Grodzka tylko... Krzysztof Bogdan Bęgowski urodzony 16 marca 1954 r. w Otwocku, syn Kazimiery i Józefa, pułkownika Ludowego Wojska Polskiego. Ukończył psychologię kliniczną. W 1982 r., w stanie wojennym był członkiem egzekutywy POP PZPR i Rady Okręgowej Socjalistycznego Związku Studentów Polskich, gdzie zasiadał w Komitecie Wykonawczym ds. Pracy Politycznej, a później ds. Szkoleń. We wrześniu 1982 r. Krzysztofa Bęgowskiego oddelegowano do Szkoły Podchorążych Rezerwy w Łodzi, gdzie odbył szkolenia polityczne. Po długotrwałym przeszkoleniu wojskowym, został dyrektorem Alma Pressu, wydawnictwa ZSP założonego w 1984 r. przez Jarosława Pachowskiego, członka PZPR, syna ambasadora PRL-u. Bęgowski bez przeszkód podróżował za granicę, był m.in. w Moskwie i Rostowie w lipcu 1982 r. na seminarium szkoleniowym organizowanym przez Komsomoł. Jako sekretarz Komisji Informacji Rady Naczelnej ZSP w 1984 r. był w Berlinie Wschodnim i Lipsku, jako dyrektor i redaktor naczelny Alma Press pojechał na Kubę, do Jugosławii oraz do Austrii. W dokumentach wyjazdowych Krzysztofa Bęgowskiego widniała adnotacja, że za wyjazdy odpowiedzialność brały wojskowe służby specjalne PRL-u. Krzysztof Bęgowski dysponował paszportem uprawniającym do wielokrotnego przekraczania granicy, który w czasach PRL-u posiadali tylko ludzie władzy. I CO WY NA TO?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1032 widoki
Grocka
liryczna