Piwnica Pod Agentami

Przez jwp , 05/01/2013 [12:01]

...Czy zdrajca zdradza także siebie ?... - Ran - Akiro Kurosawa.

Legenda, mit, budowane przez lata. A za kulisami oprócz wódeczki i śledzia oraz artystów,  kwiat agentury. Szatniarz, przypadkowy turysta i stali bywalcy. Piękne dziewczęta z prowincji i lansowane artystki, a także młodzi, obiecujący chłopcy. Dziennikarz, poeta i chłop prosty, jak lojalka. Przy barze królowie szuflady. Zadumani nad ostatnim utraconym poematem, który nie był raportem i stąd też barman nie leje. Tedyż trza kogoś zanęcić, na wspólny ból. Jakżesz to tak, że my, razem nie na afiszach. A brzegi szuflady się przelewają zbytkiem talentu. A jak już załapał się na przynętę, to dawaj bracie wędkarzu. Kręcić i podciągać, napiąć wędzisko i podbierakiem go.

Czarna była, bryła ciała nienaganna. Znikąd była, szybko jednak znaczyła. Przy boku, przed ołtarzem i oddelegowana. Jakżesz miło było, ile pięknych chwil i uczuć wzniosłych. Wspólne śpiewy i projekty znaczone piórem ze służbowego kałamarza. Zakochana jak Różyczka, zawsze przy boku i w otroku. Orgazm na służbie i dla służby trwający do dzisiaj skwitowany. Sekwencujm Zdrady skryte w piernatach i za rączkę na Plantach idąc pospołu z gołębiem służbowym. Tam gdzie inność jawiła się pospolitą. Bez szamerunku i deputatu resortowego.

Artyści pod specjalnym nadzorem.

Błędem byłoby sądzić, iż były jakieś środowiska mniej ważne dla służb. Istniały jednak zawsze te, które z różnych względów były priorytetowe. Nie tylko ze względu na szersze możliwości wpływu na nie, a poprzez nie na ogół. Również ze względu na tkliwe cechy, wielkie, często nieodparte talentem ambicje oraz bogate żniwo, jakie można było zebrać po wcale nie tak kosztownym zasiewie. W końcu wódki było w bród, a stypendium krajowe, zagraniczne lub promowanie artysty nie było zbyt kosztowne dla państwa, a właściwie przynosiło podwójny dochód. Ten finansowy wprost, bogaty z funduszu operacyjnego i czysty zysk w postaci kontroli środowiska i wpływania przez nie na cały przekrój społeczeństwa.

Piwnica pod Baranami nie był w tym względzie żadnym wyjątkiem. Należy jednak rozróżnić artystów na wrażliwych tylko artystycznie i na tych z duszą i sumieniem. Tych pierwszych było stosunkowo łatwo zwerbować. Posiadali proste i łatwe do realizacji pragnienia. Sława i blichtr oraz życie ponad krajową przeciętną. Nie można być jednak niesprawiedliwym. Nie brakowało wśród nich utalentowanych. Być może nie wierzyli w swój talent lub też byli realistami i znali realia drogi do sławy.

Ci drudzy ze względu na swoje poglądy, wiarę i sumienie wybierali inną drogę. Uwikłanie dla donosicieli nie było oczywiście lekkim chlebem i zawsze istniała obawa, że prędzej, czy później sypną się przy wódce lub w inne chwili szczerości. Dlatego też równie cennym i dającym szersze możliwości operacyjne były osoby towarzyszące. Żony, kochanki, znajomi, wielbicielki i wielbiciele, czy miły barman, albo też szatniarz. Zawsze lekko z boku, w półcieniu.

Praca nad niezłomnymi trwała latami, metody nie zawsze były, że tak powiem czysto psychologiczne, choć nawet w brutalnych działaniach jest ich aspekt. Czasem przypadkowe sytuacje doprowadzały od złamania się obiektu. Kuchnia służb i jej agentów, to jednak osobny, choć łączny temat. Tu istotne są konsekwencje takich długofalowych działań.

Olbrzymi stres i dyskomfort, często przekładający się na sytuacje materialną poważnie wpływał na zdrowie psychiczne rozpracowywanej osoby i także tych nakłanianych wprost lub dyskretnie do współpracy. Depresje, stany lękowe, myśli samobójcze, a wręcz obsesja inwigilowania prowadziła do życia w olbrzymim napięciu, co nie dość, że utrudniało normalne funkcjonowanie, to jeszcze kładło się cieniem na twórczości.

Choć alkohol wydawał się być chlebem powszednim artystów, to jednak wielu piło go więcej i częściej również z powodu tej presji. Znanych jest wiele przypadków złamanych życiorysów, zniszczonego potencjału twórczego, czy też rozmienienia na drobne wielkich talentów. Nie są też odosobnione przypadki, gdy nerwica, depresja, zwykłe lęki i obawy po wielu latach zmagań kończyły się ciężką chorobą psychiczną. Służby potrafią zabić człowieka nie tylko fizycznie.

Należy jednak na innych szalach ważyć winy i intencje pracowników aparatu bezpieczeństwa, a inną miarą odmierzać grzech i przewinę współpracowników tychże służb. Często osób najbliższych obiektom rozpracowywanym i obrabianym. Nie będą się wgłębiał w taką analizę, kto ma rozum i serce ten rozumie różnicę. Bo szczególnym bydlakiem ten, kto wykorzystuje władzę, jednak wyjątkową gnidą jest osoba, która strojąc się w szaty przyjaciela niszczy swoją agenturalną robotą życie i zdrowie tych, którzy wierzą im często bezgranicznie.

Każda „Piwnica”, scena, obfitowała w takie kreatury. Tak samo Piwnica pod Baranami. Nie byli w przewadze, jednak mieli znaczący wpływ. Choćby dostarczając narzędzi służbom, a te często były wykorzystywane do zbrodniczych działań. I również wśród artystów Piwnicy pod Baranami były wybitne jednostki, które były ofiarami swoich najbliższych, przyjaciół, a często żon lub mężów innych artystów.

Co gorsza, gdy część ofiar już nie żyje, a reszta do dzisiaj nie może się pozbierać, to różnego rodzaju „Różyczki” mają się co najmniej nie najgorzej i w dodatku, nie koniecznie w starym stylu, kontynuują swoje agenturalne dzieło nie mogąc wyzwolić się ze zobowiązań. Gdyż ta maluczcy ludzie, o ile godni nawet takiego nazwania.

"...Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
że od tylu lat
człowiekiem gardzi człowiek..."

Jedną z tych osób jest niewątpliwie znana „blogerka” z Krakowa, niejaka Renata Rudecka Kalinowska. Nie jest tajemnicą czyja żona i jak powiązana choćby z Piwnicą pod Baranami. Jakby się nie broniła, to dalej żyją ludzie, którzy pamiętają dokładnie jej dziwne epizody „mało”-poligraficzne. Już wcześniej podejrzewano ją o współpracę, jednak była nieźle "zalegendowana".

Dzisiaj mało kto ma wątpliwości, co do jej roli. Wtenczas i obecnie przebudzonej. Są świadkowie, są dokumenty, tylko komu chciałoby się zajmować kimś komu się wydaje, że rozdaje karty, gdy sama jest tylko blotką. Wielu też nie ma po prostu ochoty zanurzyć się po raz kolejny w tym szambie w jakim pływa. Rozumiem to, że uczciwi ludzie nie mają ochoty świadczyć przeciwko zwyczajnej świni. Może jednak rozliczenie PRL-u należało zacząć od dołu. Wtedy góra nie miałaby się na kim oprzeć, a nowy reżim też nie miałby fundamentów.

Tadeusz Kalinowski ( mąż RRK-i ) był założycielem, członkiem i animatorem Kabaretu Anawa ( również artystą malarzem - grafikiem ).

Według nie tylko mojej wiedzy nigdy nie współpracował ze służbami i dalej nie wie...

Powszechnie to znana i dostępna wiedza, nie tylko z sieci, ale i z Piwnicy.


http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/10429,moj-krakow-mlodosc-ana...

http://renata.rudecka-kalinowska.salon24.pl/10428,moj-krakow-c-d

http://wpolityce.pl/dzienniki/krakowski-klub-wtorkowy/38221-barbara-nawratowicz-tw-sportowiec-chwali-sie-publicznie-statusem-kombatanta-rp-niesmaczne

http://niezalezna.pl/34452-nasz-wywiad-l-dlugosz-o-piwnicy-pod-baranami

http://archiwum.rp.pl/artykul/641728_Agent_bezpieki_w_Piwnicy_pod_Barana...

http://fakty.interia.pl/polska/news/donosil-na-piwnice-pod-baranami,797204,3

Takie osoby, jak RRK-a budzą szczególne obrzydzenie, lecz niestety są dalej źródłem bolszewickiej zarazy i dochowały się już nie tylko wiernych wyznawców, ale i czeladników, a nawet służbowych dzieci i wnucząt.

Przyjdzie czas, gdy wylecą w powietrze, zapominają bowiem, że siedzą na beczce prochu. Dziś przydatne jako tuba, jutro jako przykład zdrady wobec siebie i najbliższych. Wahadło się waha bowiem, a ostrze tnie bezlitośnie.

Czas się bać przeszłości...

Przyjdzie czas na konkrety !

I dla przypomnienia.

RRK-a na sygnale - link

A teraz z właściwej beczki.

Przez cichutkie wiatru granie, nasłuchuję z każdej strony
Nagle spada prosto z nieba pewien pomysł zagubiony. (pewien pomysł zagubiony)
Bym przypomniał sobie bajkę "żyli długo i szczęśliwie",
Chociaż to nam się wydaje niemożliwe niemożliwie, (niemożliwe niemożliwie)

Refren:
Więc chociaż Ty od dawna nie wierzysz w takie bajki zakończenie,
Niech nas jeszcze nie ogarnia zniechęcenie i zwątpienie...

Przy księżyca srebrnej tarczy snułem długo myśl o Tobie,
Pomyślałem ,że wystarczy nam po jednym tylko słowie (nam po jednym tylko słowie)
Tobie długo, mnie szczęśliwe, lub na odwrót mniejsza o to,
Niepotrzebne by nam było wtedy srebro ani złoto (ani srebro ani złoto)

Refren:
Więc chociaż Ty od dawna nie wierzysz w takie bajki zakończenie,
Niech nas jeszcze nie ogarnia zniechęcenie i zwątpienie.

Zbudź mnie jutro, jutro rano, na największe rozświtanie
I niech wiatr otworzy okno na porannych dzwonów granie (na porannych dzwonów granie)
Abym poczuł choć przez chwilę, przez sekundę oka mgnienia
Tamtej bajki o miłości wyjaśnione zakończenie. (wyjaśnione zakończenie)

Refren:
Więc chociaż Ty od dawna nie wierzysz w takie bajki zakończenie,
Niech nas jeszcze nie ogarnia zniechęcenie i zwątpienie.

Dziwny jest ten świat,
gdzie jeszcze wciąż
mieści się wiele zła.
I dziwne jest to,
że od tylu lat
człowiekiem gardzi człowiek.

Dziwny ten świat,
świat ludzkich spraw,
czasem aż wstyd przyznać się.
A jednak często jest,
że ktoś słowem złym
zabija tak, jak nożem.

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
i mocno wierzę w to,
że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie!
Przyszedł już czas,
najwyższy czas,
nienawiść zniszczyć w sobie.

Lecz ludzi dobrej woli jest więcej
i mocno wierzę w to,
że ten świat
nie zginie nigdy dzięki nim.
Nie! Nie! Nie!
Nadszedł już czas,
najwyższy czas,
nienawiść zniszczyć w sobie.

Na początku było słynne Dziesięć Przykazań
Z biegiem czasu przybywało ich coraz więcej
Dzisiaj, z końcem XX w. jest to liczba
Sięgająca już kilkudziesięciu tysięcy.
Paragrafy, artykuły, punkty i podpunkty,
Wszystkie nakazują wystrzegać się złych czynów
Aby ludzie między sobą żyli wśród spokoju
I zmierzali w swoim życiu do innych wyczynów

Wszelka praca i twórczość sięgająca wyżyn
Możliwości człowieka, fantazji, pomysłów
Piękno sztuki, perfekcja współczesnej techniki
Niechaj będzie kierunkiem człowieczych zamysłów
Wtedy prawo zamknięte w grubej, ciężkiej księdze
Będzie milczeć milczeniem zachwytu i dumy
Pragnąc wierzyć w nadejście wreszcie takiej chwili
Że się stanie już zbędne dla ludzkiego bytu

Masz prawo pisać wiersze, komponować pieśni
Wymyślać różne cuda najnowszej techniki
Sięgać gwiazd i zasiewać w dal strzeliste lasy
W ów zwyczajnej pracy poprawiać swe wyniki
Masz też prawo sięgać do twórczości pokoleń
Dostrzegać między tobą a księgami związek
Masz prawo robić wszystko co dla ludzi dobre
A także jest to twój człowieczy obowiązek

Pies Baskervillów

Pan tu o Krakówku,a przecież w kazdym miescie PRL-u,istniały takie knajpy. Sam znam przykład,kiedy milicjanta,przekwalifikowano na SB-eka,umieszczając go w szatni,znanego lokalu na Dolnym Śląsku. Był moim sąsiadem,więc wiem,ba dzielnicowy,ostrzegał przed nim,bo w tamtych czasach,MO i SB,nie cierpiały sie. SB,uważalo MO,za prostaków i krawężników,a siebie za intelekt. Istnieje to do dzisiaj,w innych wymiarach,hasta la vista,ciemniactwo!!
jwp

Kraków bywa "krakówkiem", a Piwnica, to jednak nie to samo, co zwykłe knajpy. W każdej knajpie, hotelu za szatniarzy robili etatowi lub TW, w końcu cenne źródło informacji, ta szatnia. A służby mundurowe nie lubiły się z resortem nigdy i vice versa. Pozdrawiam
Pies Baskervillów

Powiem więcej,Wałęsa wymyślił Nobla,i gdyby Nobel żył,dostałby nagrodę Wałęsy,wraz z kierowcą:)
PS

PS

12 years 9 months temu

może warto przypomnieć, że ta blogerka była cytowana przez Premiera Tuska na okoliczność nazwania Stefana N "naszym bohaterem" zamiast wcześniej sygnalizowanego poproszenia Jegomościa o przeproszenie Ewy Stankiewicz.
Pies Baskervillów

Pani Stankiewicz,wcześniej,czy później,obroni się,jestem pewien,gorzej z kreaturami neo-PRL-u,oni stwierdzą na pewno,że ziemia jest płaska,etc,etc,szkoda rozwijać temat:))