Ponieważ na koniec roku popularne staje się prognozowanie wydarzeń na kolejny, postanowiłem spróbować podsumować swoje wnioski i, niestety, obawy, których w ostatnim czasie przybywało, miejscami pozwalając sobie na nieco humoru skojarzeniowego.
Przyznaję, że decydujący wpływ miał tu blog profesora Krzysztofa Rybińskiego i jego główne założenia przyjąłem jako wyjściowe do swoich „analiz”. Mam nadzieję, że nie zostanie to potraktowane jako wyraz pyszałkowatości czy przerostu pesymizmu z mojej strony. Zwyczajnie postanowiłem spróbować swych sił. Liczę na wyrozumiałość.
1. Rynki
Wbrew opiniom głównych analityków giełdowych przyznaję rację „czarnowidzom”, a szczególnie „głównemu pesymiście”, prof. Rybińskiemu (którego bardzo cenię)– giełdy nie przewidują i nie wyprzedzają żadnego odbicia w połowie przyszłego roku, a trend wzrostowy spowodowany jest potężnymi zastrzykami z EBC i obietnicami jego interwencji w szczególnych przypadkach (np. wzrost oprocentowania obligacji krajów PIGS). Natomiast nie sądzę, tak jak profesor, że rynki grają na granicy sporego ryzyka i że jesteśmy świadkami wzrostu wielkiej bańki spekulacyjnej, która pęknie, gdy załamie się sytuacja w Portugalii, Hiszpanii i we Włoszech, okaże się, że „zielonych wysp” (w tym Polski) nie ma już od jakiegoś czasu, a Grecja zacznie wychodzić ze strefy Euro. To możliwe, ale jednak pozostaję tu optymistą (?). Rynki faktycznie w dziwny sposób dostosowały się do zmian, i mimo braku mitycznego „wakacyjnego odbicia” nie spadną tak bardzo, żeby groziło to załamaniem.
2. Euro
Wracając do przeszłości, uważam że słowa Schultza dotyczące terminu naszego wejścia do strefy Euro nie były żadną pomyłką. Rząd będzie chciał jak najszybciej wprowadzić wspólną walutę w Polsce. Zakładam, że presja jest tak silna, że jeszcze w tym roku dowiemy się, jak szybko będziemy obchodzili nowe „Święto”…
3. Inwestycje Polskie
Ponieważ Gargamel bardzo potrzebuje pieniędzy na dopięcie budżetu, a miejsca pod dywanem na zamiatanie długów zaczyna brakować, może porozumieć się z premierem, który zrobi wiele, żeby nie dopuścić do recesji, nawet najwyższym kosztem (nawiązując do słów Rafała Ziemkiewicza, uważam, że dla Tuska „0” na ruletce jest przezwyciężenie kryzysu w Europie i sukces polityki Rostowskiego, co wpłynie na wejście polskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu jeszcze w 2013 roku). Efektem tego porozumienia będzie szybki start Inwestycji Polskich, zapewne wg „tweeterowych zapowiedzi” w 2 połowie roku (obstawiam okres zaraz po wakacjach). Program umożliwi zaciąganie kredytów w sposób nieobciążający deficytu i niepowiększający zadłużenia (oficjalnie). Dzięki „kreatywnej prywatyzacji” w rynek uda się wpompować spokojnie parędziesiąt miliardów złotych, które po pierwsze „doładują” PKB, a po drugie nie dopuszczą do drastycznych spadków na giełdzie (czy dyżurni analitycy w TV mają jakieś cynki?). Tym samym polska gospodarka nie wpadnie w recesję minus 0,5-1% (Rybiński), lecz ledwo przekroczy jej próg – moim zdaniem PKB będzie oscylował około 0% z odchyleniami do 0,3% (głównie na minus, najpóźniej po uruchomieniu IP wskoczy na plus). A więc – stagnacja.
Ale – jest coś, o czym mówić się nie będzie, a sytuacja może trochę przypominać tą z USA, a dokładniej „Stimulusy Obamy”. Po pierwsze, czego by Gargamel nie zrobił – to będzie zadłużanie kraju za pieniądze z daleko posuniętej prywatyzacji części tzw. sektora strategicznego (m.in. PKO, KGHM). Pieniądze będą pod zastaw dóbr, które w sytuacji załamania będzie bardzo trudno odzyskać (ciekawe, komu będzie najbardziej zależało na ich wykupie?). Z kolei stopa zwrotu inwestycji jest niepewna, skala i zakres inwestycji niejasne, zaś zaciągnięte długi trzeba będzie spłacić, co de facto obciąży nasze zobowiązania w przyszłości. A będzie to dotyczyło dziesiątków miliardów złotych, gdzie nawet przy braku głębokiej recesji, mało tego – przy minimalnym wzroście do 0,5%, stosunek naszego zadłużenia względem PKB wzrośnie gwałtowanie i bardzo wysoko. Ponadto, nie wiadomo, jakie konkretnie inwestycje miałyby zostać z tych pożyczek sfinansowane. Podejrzewam, że przez pośpiech decyzje będą podejmowane na szybko i bez dokładnych kalkulacji, co zwiększy ryzyko niskiej stopy zwrotu. Pomijam kwestie kompetencji obecnej ekipy i, mówiąc wprost, ryzyka roztrwonienia tych pieniędzy czy wręcz masowych defraudacji. To spowoduje znaczne zawyżenie kosztów, jak na przykład w kontekście autostrad, gdzie podatnicy musieli sfinansować przekręty, które wyszły „przy okazji”. Natomiast w odniesieniu do wartości republikańskich, troski o dobro wspólne, akcje i działania IP będą praktycznie poza jakąkolwiek kontrolą parlamentu. O zagrożeniach z tym związanych, np. dotyczących transparentności działań, można by napisać cały esej.
Tak więc Donald z Gargamelem zrobią wszystko, żeby nie dopuścić do recesji, ale wygląda na to, że cenę zapłacimy my, jako obywatele. Natomiast ciekawym wątkiem jest też pytanie, czy IP mogą zamienić się w „bombę z opóźnionym zapłonem”, gdyby „wpadły” w ręce opozycji. Próby zbyt szybkiego wycofania się z tego programu w sytuacji recesji w UE może doprowadzić do niekontrolowanych reperkusji (gwałtowny spadek PKB, wzrost oprocentowania naszych obligacji), zaś zbyt wolne – przyzwolenie na trudny do oszacowania realny wzrost zadłużenia. Trzeba przyznać, że tym razem Gargamel opracował naprawdę przebiegły plan. Na koniec nie wykluczam, że przewidział przy tym zmiany w polityce finansowej UE i „konsensus Banksterów” (copyright K. Rybiński), przez co IP nieco wyprzedzą pewne duże zmiany.
5. VAT
Ponieważ minister J.V.R. ma podobną obsesję na punkcie podatników jak Gargamel na punkcie Smerfów, można się spodziewać, że nie odpuści, póki „nie dorwie ich wszystkich” (tzn. pieniędzy podatników). Ponieważ w I kwartale wyjdzie na jaw (chyba że media wymyślą coś innego), że zabrakło pieniędzy na realizację celów budżetowych w grudniu (załamanie wpływów z podatków, przede wszystkim VAT), a PKB spadnie do ok. 1%, będzie chciał zastawić mega-pułapkę. W II kwartale wejdzie nowelizacja budżetu, w tym wzrost stawki podstawowej VAT o 1 pkt, do 24%. Ponieważ zamach na krzaczki Smrfojagód (wzrost VAT na produkty podstawowe, w tym żywność do 6% i 8%) może spotkać się z (względnie) ostrą reakcją, zapewne ktoś wymusi jakiś kompromis – moim zdaniem będą tą obywatele, zaś rząd początkowo twardo broniący „słusznej podwyżki” wycofa się rakiem i stwierdzi, że jest wręcz za. Powtórzy się sytuacja z ACTA. Efektem będzie utrzymanie stawki 5%, w wariancie opcjonalnym także 7%, ale część produktów (oczywiście trzeciorzędnych) niepostrzeżenie przesunie się do tej ostatniej.
6. Uważam Rze i Nowa Prawica
Uważam Rze mocno spadnie w rankingu najlepiej sprzedających się tygodników, ale na pewno nie upadnie. Co więcej, utrzyma pułap około 50 tysięcy egzemplarzy, a do końca roku zwiększy go do około 60 tysięcy. Będzie to związane z napływem nowych czytelników, głównie ze środowisk związanych z KNP (programy przynajmniej zbieżne) oraz konserwatywną częścią elektoratu PO (pierwsze wyraźnie krytyczne teksty na temat PiS [generalnie „łagodny standard”], ale również, co ważniejsze, atakowanie Tuska i przychylne spojrzenie na politykę MSZ Sikorskiego). Jest szansa, że stanie się oparciem prasowym dla nowej „siły” parlamentarnej, „SGG” (Sikorski-Gowin-Giertych), która skupi przy sobie tzw. „rozsądną prawicę” i „umiarkowanych, europejskich konserwatystów”. Kwestia, czy będzie to byt samodzielny czy w ramach PO nie zostanie rozstrzygnięta w tym roku, ale próbnikiem będą wybory do Europarlamentu. Jeśli na listach PO pojawią się nazwiska kojarzone jeszcze parę lat temu z PiS, to będzie znaczyło, że karty wróciły do puli i trwa tasowanie. Nowe rozdanie najpewniej pod koniec roku. Ostatnia rzecz – JKM absolutnie nie zmieni taktyki, nawet jeśli wyrośnie mu nowy „konkurent”.
7. Pakt Fiskalny
Za kilka dni, wbrew konstytucji, Polska przystąpi do paktu fiskalnego. Idąc tropem prognoz prof. Rybińskiego, już jesienią (wg mnie jednak nieco szybciej) UE może zamienić „zaciskanie pasa” na jego kontrolowane popuszczanie. To nie będzie oznaczało jego „przedawnienia” – mimo zmiany strategii, reguły dotyczące m.in. wpływu na budżety innych krajów pozostaną aktualne, co może być szczególnie na rękę temu, kto wyjdzie z kryzysu z najmocniejszą gospodarką… Pozostaje również kwestia unii bankowej, do której w tym roku raczej nie przystąpimy, ale raczej ze względu na zbyt małą liczbę dni w roku…
Wolne wnioski:
Nie będzie przyspieszonych wyborów, żadne wotum nieufności nie przejdzie. W tym roku nie będzie na tyle silnego załamania w gospodarce, które trwale wyniosło by główną partię opozycyjną na czele sondaży. PiS będzie co jakiś czas doganiać i wyprzedzać PO, ale ekipa ma jeszcze trochę asów w rękawie i będzie na razie zbijała to poparcie.
Wrak Tupolewa będzie miał wrócić do Polski w tym roku. Sprawa będzie się odwlekała, ale pod koniec roku zostanie zawarta umowa, w myśl której wróci przed 10.IV.2014. Wyniki badań na spektrometrach masowych okażą się sensacyjne, wyniki rosyjskie jeszcze bardziej, ale to co się będzie działo w mediach przejdzie do historii.
Komorowski będzie bił rekordy popularności. Pozwoli mu to skorygować kurs nieco na lewo i na wschód. Może zacząć mieszać przy kartach przed rozdaniem.
Ruch narodowy 11.XI ogłosi powstanie nowej siły politycznej; poparcie na razie na poziomie 3-4%, ale z powolną, ledwo zauważalną tendencją wzrostową.
Dług liczony wg Gargamela może oscylować około 55%, co może być "wygodnym" pretekstem do podwyżki VAT (która i tak będzie). Ponieważ czarodziej sięgnie po ostatnie zaklęcia, na koniec roku dług obliczy co najwyżej na niecałe 57%, najpewniej na nieco ponad 56%. Wszystkie pozostałe metody wykażą przekroczenie granicy 60%, a wg jednej z nich przekroczymy konstytucyjne 2/3 PKB. Nie będzie prób zmiany konstytucji.
Ze względu na oszczędności w TVP, przed wakacjami ostatni odcinek „Klanu”.
Przynajmniej jeden z konserwatywnych think-tanków stanie się liczącym i bardzo merytorycznym zapleczem opozycji.
W Łodzi powstanie lokalna wersja popularnej gazety, która zacznie prężnie się rozwijać.
Z racji kurczącego się rynku zleceń wyjdzie na jaw jakaś afera finansowa z archeologią w tle, choć nie trafi na pierwsze strony gazet.
Od 1 do 3 lipca wielkie święto dla zainteresowanych wojną secesyjną – 100-lecie bitwy pod Gettysburgiem, a wcześniej Chancellorsville. Z tej okazji wielka feta w USA. U nas TV pokaże zarówno film „Gettysburg” jak i, po raz pierwszy, „Generałów” (ang. Gods and Generals). Niestety, będzie to okazja do pytania o zdanie tzw. speców od USA, którzy będą wygadywali masę kompletnych głupot, idiotyzmów i banałów. Tomasz Lis poświęci temu jeden ze swoich programów lub artykułów, gdzie (ponownie…) nowatorsko i błyskotliwie porówna „zapyziałych i skazanych na wymarcie” Konfederatów do PiS… Jak mawia moja babcia: „Pomódl się o zdrowie, bo o rozum już za późno”.
A na koniec życzę wszystkim, żeby 90% z nich okazało się czarnowidztwem, z pożytkiem dla Polski i jej obywateli. Pozdrawiam i jak najwięcej dobego w Nowym Roku!
Łza się w oku kręci:)
Dobra ilustracja