Rezydencka Klamra

Przez jwp , 03/11/2012 [01:09]

No to się pospinało !

Może nie wszystkim znany jest fakt lub też zdążyli zapomnieć, iż TW Wolski poddał się rozkazowi przełożonego i na pogrzeb własnej ( ? ) matki udał się w cywilnych fatałaszkach ( tak, fatałaszkach, bo mundur dla żołnierza jest świętością, nawet dla sowieckiego ), a także nie wszedł do kościoła i w mszy nie uczestniczył.

Потому что, так не лзя. 

Grobowiec Komorowskich herbu Korczak - link.

I jak zad ?, Rezydencie.

Prezydencki Korowód od Wojciecha, Lecha i Aleksandra musiał dotkliwie odczuć dysonans w postaci pierwszego nieagenturalnego prezydenta. Jak kto pyta o powód Zamachu w Smoleńsku, to nie tylko ważna jest „szkodliwa” dla sowietów działalność śp. Lecha Kaczyńskiego i wielu uczestników tragicznego lotu, a istotnym jest osłabienie rezydentury, choćby w Kancelarii Prezydenckiej. Widać to po błyskawicznym jej odtworzeniu przez otoczenie Bronisława Komorowskiego w tej niesłychanie istotnej dla służb strukturze.

W ponoć wolnym i demokratycznym, lecz niestety niezdekomunizowanym kraju nie dziwi prawie nic. Jednak socjeta, która zagościła w Pałacu Prezydenckim, to istny „czerwony telefon”. Na każdy zew ze Wschodu.

Coraz częściej widać jej wpływ na wiele decyzji, które zapadają nie tylko w Ruskiej Budzie. Bronek pomimo, iż w Polsce nie ma „prezydenckiego” systemu władzy radzi sobie doskonale. Donek musi ustępować pola. Merkel to nie ten poziom służb co Putin. Ona prosta agentka, on Mocarz Rusi, namaszczony przez Radę Starszych. Bo nie ma złudzeń, co do jego roli, też jest tylko figurantem, jednak dość nowocześnie lansowanym. Nie bez starego sznytu i duszoszczipatielnej nuty narodowej.

Bronek to taki Włodzimierz w mikro skali. Też bywa tu i ówdzie. Jeszcze co prawda amfory nie wyłowił, ale jednakowoż za młodu kaszalota upolował. Czy też bardziej on jego. Niby „dziadziowski” ten kaszalot, a jednak zaczyna grać pierwsze skrzypce. Pierwsza „żydowska” Dama na polskim dworze. Dziecię Oprawców z MBP ( Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego ). Co prawda niektórzy twierdzą, iż dziecko nie odpowiada za grzechy rodziców, jednak zawsze pozostanie ową „nasiąkniętą skorupką”. Bo jakoś nie spotkałem się z dowodami katharsis Anny Komorowskiej de domo Dziadzia vel itd.

Będzie pochód Bronka, są już kotyliony, kurtuazyjne zaproszenia na naradę organu prezydenckiego w sprawie bezpieczeństwa Wojtka, w końcu się doskonale na tym zna. Niewolnikom prezydent sprawił prezent w postaci przedłużenie pracy, by neokomuna skrzyżowana z kapitalizmem rosła w siłę, a ludzie żyli…, korekta - harowali, jak najdłużej. Mamy tych „bronków”, nie tylko werbalnych, ale i czysto materialnych coraz więcej.

Śmichy, chichy na lotnisku, drzemki w kościele, tombakowy fingielek naprędce ukryty i tytuły rodem z zaborów. A to w ziemiance nie zwyczajny układ sztućców i żłopało się co pod ręką. Parasol zapier….ć rzecz zwyczajna dla kacapa. Taki trofiejny, na szlaku Armii Czerwonej praktykowany. Czekam kiedy z podwieszoną na sznurku pepeszą i flaszką samogonu za pazuchą pochędoży sobie na Polskiej Ziemi, jak i jego команда. Swoją drogą, nic innego nie czynią. Widać ulubioną lekturą małego Bronia, był „Timur i jego drużyna. Tyle, że Timur czynił porządki we wsi, a Bronek za pomocą WSI. Natomiast w Соединенных Штатах Америки odnalazł się jeszcze lepiej niż TW Bolek i Aleksander Filipiński. Podzielił się najskrytszą wiedzą o kobietach, rodem z WSI-owych Biesiad.

Nie leży mi na sercu Bronek, ani też na wątrobie. Wiem gdzie winien spoczywać, tam zapewne, gdzie jego AKTA. Nie mogłem się jednak powstrzymać, gdy merdia doniosły, iż na „powtórnym” pogrzebie śp. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego nie pojawi się obecnie urzędujący Prezydent RP. Na pogrzebie ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie. A tak mu większość „Polaków”ufa, temu Bronkowi. Gdzie jest Naród ?, bo w sondażach go nie widzę.

To jeszcze nic, to jestem w stanie zrozumieć. Nie jest mi obce sqrwienie pseudoelit, a tym bardziej prostaka zachłyśniętego wysokim urzędem. Nie tacy piastowali je za zaborów. Kmioty pospolite i zdrajcy. Krętacze i pachołki, sprzedawczyki tańsze niż srebrnik. Pijące, jak Kwiczoł z naczynia do mycia rąk. Niby to pocieszne, a jednak żałosne i źle rokuje dla kondycji przyszłych pokoleń. Najbardziej boli i rodzi wzburzenie, a nawet gniew z jego konsekwencjami „zastępstwo” na tej uroczystości.

Mało znam podobnych przykładów we współczesnej historii, przynajmniej niepodległych i suwerennych państw. Gdy na pogrzebie tak ważnej postaci polskiej historii Urząd Prezydenta będzie reprezentować szemrana postać, jak Anna wielu imion.

Nie masz większej hańby dla Polski i potwarzy, jak pożegnanie ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie przez „Dom Dziadziów”. Tak misternie prze dziesiątki lat budowany, by kiedyś napluć nam w twarz.

Choć to nie mój prezydent, to wolałbym żeby jednak miał odwagę sprzeciwić się swoim pryncypałom i  nie w swoim sowieckim imieniu, ale Polski, pożegnał śp. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego.

A jednak wystarczyło - так не лзя.

Nie siebie hańbisz kreaturo, a Polskę.

Spoczywaj w Pokoju Panie Prezydencie. 

Nam przyjdzie dopełnić. Twoje Dzieło.

Nie zawiedziemy.

Sieroty - Cyprian Kamil Norwid

Normal 0 21 MicrosoftInternetExplorer4

Czy widziałeś sieroty, co w nabrzmiałym oku

Gwałtem budzą wesołość, a ta, wysilona,

Na chwilę tylko błyśnie i po chwili kona,

Zanurzając się w łoże chmurnego obłoku?

Biedne dzieci! szczęśliwe, jeśli przy nich czasem

Ktoś o zmarłych rodzicach napomknie nawiasem,

Bo wtedy w młode serca taka lubość płynie,

Jak w lilie, które zaraz otwierają usta,

Skoro promień słoneczny spod chmur się wywinie.

Biedne dzieci! z was często zamożna rozpusta

Wyśmiewa się bezkarnie; a starsi tłumaczą,

Że to dobrze: "bo czemuż głupie dzieci płaczą ?"

I znów wchodzi Wesołość, jak gość nieproszony,

Lub jak polny fijołek zagmatwany w cierni,

Gdy zwiędną wkoło niego towarzysze wierni,

A on drży, patrzy, blednie, bo na wszystkie strony,

Dokąd tylko błękitnym okiem dojrzeć może,

Wszędzie wiją się, plączą, kolczyste obroże.

Lecz nie wszystkie sieroty są tak nieszczęśliwe...

Ja widziałem młodzieńca, co w okropnej nędzy

Dniem i nocą pracował, by dostać pieniędzy,

Pieniędzy! które swoim przeważnym ciążeniem

Przytrzymywały jego matkę na tym świecie.

Teraz zaś młody człowiek sam został, z wspomnieniem,

Że gdy matka konała,

Jego czoło uwiędłą ręką przeżegnała;

I tak mu było błogo jak po deszczu w lecie,

Lub jak gdyby przechodząc dotknął się anioła,

Który wieczorem stawa przy wschodach kościoła.

Widziałem jeszcze potem innego sierotę,

Jak w wygodnym powozie przebiegał ulice,

Śmiał się do wszystkich głośno, miał rumiane lice

I różne cacka złote.

Lecz on nie był sierotą; on w języku nowym

Nieutulonym w żalu się nazywa;

I tak to zwykle piszą w liście pogrzebowym,

Który krewnych, przyjaciół i znajomych wzywa.

Potem widziałem znowu młodego człowieka,

Od którego tłum ludzi pobożnych ucieka,

A gdy ku niemu oczy obróci łaskawe,

To całej ciżby tłumne, stuoczne spojrzenie

On przyjmuje jak gdyby rzucone kamienie!

Bo on jest dziecię nieprawe.

On, tymi spojrzeniami wciąż kamienowany,

Czuje wszystkie i mógłby policzyć, jak rany,

Więc gorzko płacze.

A chociaż ma rodziców, nie wie ich siedliska,

I nieraz bije czołem w pałac granitowy,

W którym nieznany ojciec na puchach spoczywa,

I nieraz z Losem wściekłe prowadzi rozmowy,

Gdy ten pięknie wschodzące nadzieje wyrywa.

Nieszczęśliwy! wpadł jako motyl do mrowiska,

Co na próżno wytęża poszarpane skrzydła,

Na próżno chce polepszyć to życie tułacze,

Bo go zewsząd nieznane obiegły straszydła,

I przy nim, na nim, siedzą,

Przed nim, za nim, się wleką,

I biedne ciało sieką,

I biedne życie jedzą.

W końcu spotkałem jeszcze dziwnego człowieka,

Który po swych rodzicach nie nosił żałoby,

Nie rozpaczał przy ludziach, nie chodził na groby;

Lecz czasem tylko jego zapadła powieka

Przyjmowała do siebie promyczek wesela,

A ten tak blado, drżąco spod rzęsów wystrzela,

Jakby się od księżyca nauczył mrugania.

Ten człowiek od pierwszego z światem przywitania

Był bardzo nieszczęśliwy, ale się nie zrażał,

Patrzył w niebo i, pełniąc swoje obowiązki,

Na ziemię mało zważał.

On nawet w drobnych rzeczach był prześladowany,

Jakby go los trefnisiem dla siebie uczynił;

On często cierpiał potwarz, choć nic nie zawinił;

On, pragnąc zerwać różę, rwał ostre gałązki...

Ten więc człowiek, sierota, od nieszczęść ścigany,

Patrząc w górę, ze świętym uśmiechem proroctwa

Mówił do mnie, że nie ma bynajmniej sieroctwa!

Ja zaś jakoś niechcący ku niebu spojrzałem,

A niebo było gwiaździste;

W gwiazdach więc tajemnicę tych słów wyczytałem,

Bo one tam wyraźne były, oczywiste;

Potem, gdy dusza swego skosztowała chleba,

Nie mogłem się już więcej oderwać od nieba,

Które mnie wciąż ciągnęło silnym, wonnym tchnieniem.

I wtedy to ja, wziąwszy mój łzawy różaniec,

Zmówiłem na nim pacierz - potężnym milczeniem.

Teraz zaś, widząc, słysząc tyle rzeczy nowych,

Do was biegnę, wam prawdy przynoszę kaganiec,

Wam, biednym bladym dzieciom z nabrzmiałą powieką,

Co samotne jesteście w tłumach pogrzebowych,

I samotne musicie patrzyć na to wieko,

Które tak silnie serca wasze przyskrzypnęło,

Które przed wami wszystko na świecie zamknęło!

O, wy jesteście kwiatki, które Los szaleniec

Skręca, plecie, usiadłszy na najświeższym grobie,

Skręca, przędzie i plecie na torturach wieniec,

Aby nim dzikie skronie przyozdobić sobie.

 

moherowy beret

nie poprosiła "wielką damę" o opuszczenie pogrzebu.Nie ma co cackać się z nimi,do nich trzeba bez owijania w bawełnę. Muszą wiedzieć(dzień i noc),że Polacy nie zapomnieli ich dziadków i tatków z MBP i UB.
jwp

jwp

12 years 11 months temu

Może mieli wzgląd na zamieszanie i koszty wyprowadzenia "kaszalota". Nie zapomnimy i dzieciom te "bajki" opowiemy. Pozdrawiam