Cud na Bemowie

Przez prawyfotel , 04/11/2012 [10:35]
W piątek, 3.11.2012 na warszawskim Bemowie, podczas podchodzenia do lądowania dwumiejscowy motoszybowiec PW-4 ściął latarnię i rozbił się o wał ziemny opodal płyty lotniska. Dwóch doświadczonych pilotów zostało rannych. W ciężkim stanie, ale przytomnych odwieziono ich karetkami do szpitala. Tyle sucha reporterska relacja. I pewnie nie zwróciłbym na nią większej uwagi, gdyby nie mały szczegół:"motoszybowiec ściął latarnię".  I oto mały samolocik z "plastiku" o masie startowej 720kg z prędkością pochodzenia do lądowania kilkadziesiąt km/h (prędkość minimalna to 65 km/h) ścina stalową latarnię uliczną, uderza w ziemię a załoga przeżywa. Zaś 80-tonowy tupolew zbudowany w całości z metalu  z prędkością ponad 200 km/h zawadza końcówką skrzydła o miękką brzozę i rozpryskuje się w drobny mak grzebiąc 96 osób w miękkim gruncie. Jak to możliwe? Czyżby cud?
Domyślny avatar

Alka

13 years temu

Co się dziwicie wszak Anodina udowodniła, że stalowa brzoza rozwaliła na drobne szczątki samolot Prezydencki, a jak nie brzoza to piloci tak nim kręcili aż się rozpad i dopiero spadli. Zamiast wryć się w grzęski teren rozniosło szczątki po okolicy. Zawistnych jednak nie przekona nic. Jak Tusk powie, że pilot chciał efektownie zakończyć życie w doborowej obsadzie generałów i Prezydenta to nasz "wykształcona elita z dużych miast chętnie uwierzy" Któż w tym kraju miałby kiedyś rządzić? Nasze "elity" chcą wpływać na wszystko, rządzię ale nie odpowiadać za swe poczynania. Dbać o dobro, ale tylko własne i kolesi. Wszak cwaniactwo uważane jest obecnie jako objaw inteligencji, a uczciwość to przejaw głupoty. Jak w takim otoczeniu i masowo uznawanych "wartościach" wychować ludzi o wzniosłych ideałach i patriotyźmie. Patriotyzm to miłość to ojczyzny, działanie na Jej rzecz, mało kiedy z gratyfikacją.
moherowy beret

miał dość tych bajek o pancernej brzozie i przeprowadził eksperyment.Niestety miał do dyspozycji samolocik-zabawkę,ale skrzydła nie odpadły,latarnia stalowa ścięta.Oczywiście pilot i dzielny pasażer zostali poturbowani,no ale to był eksperyment na żywo,na oczach świadków wychodzących z centrum handlowego.
bob55

udowadniac , ze Ziemia wokol Slonca sie kreci. Krotko i tresciwie : 1. Tak wygladalby ruski samolot po awaryjnym ladowaniu w ktorym Prezydent 10.4 lecial do Smolenska, gdyby nie wybuch na pokladzie : www.englishrussia.com/2011/11… 2. A tak znosza ruskie maszyny brak kawalka skrzydla: http://staryw.blogspot.de/201… Pozdrawiam NIEPRZEKONANYCH Przekonanych rowniez. Tylko cwok albo zamachowiec twierdzi, ze 10.4.2010 nie bylo zamachu...
tumry

No i ppłk. pil. mgr inż. Robert Benedict po wypadku może dostąpić przemiany z Szawła w Pawła. Zapewne dr inż Maciej Lasek cały teraz w nerwach jest. Zatem może jakieś wspaniałomyślne błogosławieństwo od Benedykta XVI dla Benedicta to sprawiło, że z sytuacji wiadomej był wylazł i wypadek przeżył. Z kolei tylko laska Laska może uratować Laska z terminów, w które się sam wpakował swoimi prywatnymi i niedorzecznymi dywagacjami na temat przyczyn rozsypania się Tu-154M 101 pod Smoleńskiem. Oj Lasek już las z ciebie nie wyrośnie. (Nie wiem czy Państwo zauważyliście, że proruskosowiecko-niemiecką robotę, lansują w Rzeczpospolitej ludzie zupełnie bez świadomości zakotwiczenia się w etosie polskim /Lasek np./, żyjący tzw. sukcesem wynagradzającym na karku, i przez to nienadający się absolutnie do bycia w czymkolwiek autorytetami, z wyjątkiem dęcia w trąbę polskiego nieudacznictwa i tym samym dokładający swoją łapę do zakładanego przez neokomunistów i ich wschodnich promotorów upadku Polski. Tak było np. w roku 1920. Tak jest i dzisiaj i tak będzie po wieki wieków, jeżeli z tym nie zrobimy ostatniego, i przez to skutecznego porządku. A Lasek już będzie sobie opowiadał 3 po 3 para 15 ale tylko swoim domownikom, żeby chociaż przed tym audytorium wyjść na swoje poczucie wartości. Biedny człowiek, biedna ta miernota jest).
Pies Baskervillów

E tam..e tam Wracali debeściacy,z polowania,w zaprzyjaźnionym kraju.Pilotował syn Penisa,drugim pilotem był eine Danzinger. Gajowy opowiadał sprośne kawały,i wpadli w poślizg.Ale ponieważ,ruski samolot , to „gniotsa nie łamiotsa”,ścieli jakąś stalinowską chałupinkę,i wylądowali...gdzie? Na stadionie narodowym,bo dach był jeszcze otwarty.
tumry

Gdyby wierzyć komisji Millera, to gdy pamiętnego dnia terroryści porwali w Nowym Jorku Tu-154M 101 i uderzyli nim w którąś z wież, to samolot rozpadłby się na ścianie, a jego kawałki leżałby rozsypane wokół niej. Ten u góry natomiast to zapewne utajniony, niczym Cadillac Gierka, samolot Wojciecha Witolda Wolski-Jaruzelskiego, pożyczony zapewne przez owych dwóch miłośników polowań.