Poligon doświadczalny watykańskiego ekumenizmu?

Przez Gadający Grzyb , 15/08/2012 [19:08]

Obawiam się, że po odejściu Jana Pawła II wracają czasy opisane przez Józefa Mackiewicza w pamiętnym „Watykanie w cieniu Czerwonej Gwiazdy”.

Watykan w cieniu Czerwonej Gwiazdy

I. Głosowanie „bez skreśleń”

Jak zapewne Państwo wiedzą, uchwałę o podpisaniu Wspólnego Orędzia do narodów polskiego i rosyjskiego, Konferencja Episkopatu Polski przyjęła jednogłośnie – zero przeciw, nikt nawet nie wstrzymał się od głosu. Czyżby wszyscy hierarchowie byli takimi entuzjastami hecy „pojednania” do której dojdzie za kilka dni? Nie sądzę, ta jednomyślność musi mieć jakieś drugie dno. Gryzłem się tym jakiś czas, aż przypomniałem sobie, że gdzieś wyczytałem (przepraszam, już nie pamiętam gdzie konkretnie), iż inicjatywa abp. Michalika cieszy się ogromnym poparciem w Watykanie – kibicuje jej ponoć sam Benedykt XVI. Jeśli tak jest w rzeczywistości, wyjaśniałoby to zarówno zastanawiającą aklamację Episkopatu, jak i determinację w przepychaniu „pojednania” kolanem, wbrew wszystkiemu, ze zdrowym rozsądkiem na czele.

I tutaj zaświtała mi bluźniercza myśl. Otóż, Niemcy od dłuższego czasu zacieśniają strategiczne partnerstwo z Rosją - na wszystkich możliwych polach. Benedykt XVI jest Niemcem. Czyżby postanowił „ekumenicznie” wspomóc „vaterland” dokładając cegiełkę pojednania religijnego? Hm, może nie aż tak wprost – pamiętajmy, że papież, jak każdy przywódca, ma grono współpracowników, z których każdy byłby rad nakręcić politykę zagraniczną Watykanu wedle swego zegarka. Niemniej, zważywszy iż rosyjska Cerkiew pod rządami Cyryla I (agenta KGB ps. „Michajłow”) jest w zasadzie religijno-ideologiczną przybudówką Kremla i „demokratury” Putina, taki gest otworzyłby nowe perspektywy na linii Watykan-Moskwa. Tym bardziej, iż jawić się to może jako kontynuacja starań Jana Pawła II - by słowa o dwóch płucach Europy: zachodnim i wschodnim oblekły się w konkret. Na to mogą nakładać się jakieś zadry w sumieniu Benedykta związane z niemiecką odpowiedzialnością za II Wojnę Światową, tudzież epizodem w Hitlerjugend i związana z tym potrzeba ekspiacji wobec Rosjan.

Nie zapominajmy również o całej historii zabiegów strony polskiej, których zwieńczeniem będzie „Orędzie”, rozpoczętych tuż po wizycie Putina w Polsce 2009 roku, a zintensyfikowanych po Smoleńsku. W owych zabiegach nader czynnym uczestnikiem był z ramienia Sikorskiego esbecki agent „Orsom” - Tomasz Turowski, wyznaczony do kontaktów z rosyjskim kościołem prawosławnym. Niewykluczone, iż Watykan zwietrzył tu szansę - mógł sprząc swe zakulisowe wysiłki z dyplomacją polskiego rządu i wysłać do naszego episkopatu czytelny sygnał, jakie ma w związku z tym oczekiwania od polskich biskupów. Czyżby tu tkwiła przyczyna tego jednomyślnego „głosowania bez skreśleń" Konferencji Episkopatu Polski? W takim ujęciu, polsko–rosyjskie „orędzie" pełniłoby rolę balonu próbnego/doświadczalnego poligonu przed dalszymi krokami zbliżenia Watykanu z Moskwą. I wszystko to jest bardzo elegancko wykonywane rękami polskiego Kościoła.

II. Arcyboleśnie proste pojednanie

To oczywiście tylko taka moja hipoteza, z konieczności bardziej oparta na dedukcji, niż faktograficznych podstawach, bowiem poruszamy się tutaj w sferze cienia, domysłów, przypuszczeń – polityka informacyjna Kościoła jest tradycyjnie nad wyraz oszczędna. Jednak, o ile rekonstruuję trafnie polityczną rozgrywkę, która się odbywa gdzieś za kotarą, to nagle wywiad abp. Michalika dla KAI z radykalnym odcięciem się od kwestii Smoleńska i cielęcymi zachwytami nad patriarchą Cyrylem zaczyna jawić się w nowym świetle. Jeśli z Watykanu przyszło polecenie „jednać się!”, to Smoleńsk faktycznie mógł tu stanowić nie lada problem, zatem przeniesienie tej tragedii na półkę z „symbolami” staje się zrozumiałe.

W ogóle, gdy wywiad abp. Michalika oskrobać z tej całej okrągłej, „biskupiej mowy”, to jego przesłanie robi się, mówiąc klasykiem, „arcyboleśnie proste”. Z jakichś względów, o których postronni nie muszą wiedzieć, obraliśmy twardy kurs na „pojednanie” z Cerkwią (a więc i z Moskwą) i nic nie zawróci nas z tej drogi – ani skandal wokół Smoleńska i śledztwa, ani czekistowskie uwikłania tamtejszej hierarchii. Zaś każdy głos krytyki, czy choćby umiarkowanego sceptycyzmu zostanie napiętnowany jako oszołomstwo.

Jak zaraz dało się zauważyć, postawa taka spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem dwóch na pozór odległych od siebie środowisk – salonowszczyzny z przewodnią rolą „Gazety Wyborczej”, oraz mniej wpływowej, ale niezmiennie prorosyjskiej i panslawistycznej „endokomuny”. Ostatni raz tak zgodne współbrzmienie miało miejsce chyba przy okazji sprawy ingresu bp Wielgusa (TW „Grey”). Oba towarzystwa nie mogą wprost wyjść z zachwytu, jaki to druzgoczący cios abp. Michalik zadał PiS-owi, Macierewiczowi i „sekcie smoleńskiej” - no, skoro tak, to zrozumiałe, że katolicko-cerkiewne „pojednanie” z miejsca stało się ich konikiem i jutrzenką świetlanej przyszłości.

Jeszcze jedno zwróciło moją uwagę – mianowicie, w kontekście „Orędzia” nie przywołuje się (a jeśli już, to marginalnie) postaci Jana Pawła II, który niemal do kresu swych dni starał się o jakąś formę zbliżenia z rosyjskim prawosławiem, a niemożność udania się z pielgrzymką do Rosji była dlań niezwykle bolesna. W wywiadzie dla KAI abp. Michalik wspomina o Papieżu tylko w kontekście... wspólnych elementów nauczania JP II i Cyryla-„Michajłowa”. Przypuszczam, iż to pominięcie jest świadome – czekistowskiej Cerkwi i jej kremlowskiemu zwierzchnikowi trudno byłoby przełknąć „pojednanie” pod auspicjami jednego z duchowych i politycznych pogromców komunizmu – wszak ONI upadek Sowietów odbierają w kategoriach upokorzenia imperialnej „Wielkiej Rosji”.

Jednakże, może to i lepiej. Odnoszę wrażenie, że Papież nie przeszedłby tak gładko do porządku dziennego zarówno nad historycznym, jak i smoleńskim kontekstem czekającego nas wydarzenia („pojednanie nie może być mniej głębokie niż sam rozłam. Tęsknota za pojednaniem i ono samo będą w takiej mierze pełne i skuteczne, w jakiej zdołają uleczyć ową pierwotną ranę, będącą źródłem wszystkich innych, czyli grzech” - Adhortacja Apostolska „Reconciliatio et Paenitentia”).

III. Watykan znów „w cieniu Czerwonej Gwiazdy”?

W takich chwilach widać jak bardzo brakuje postaci formatu Jana Pawła II, czy prymasa Wyszyńskiego z ich doświadczeniem lat komunizmu i uwrażliwieniem na Sowiety (czy, jak obecnie, reżim czekistów). Oni mieli bowiem w sobie ten wewnętrzny kompas, który mówił im do jakiej granicy można ustąpić, kiedy zaś powiedzieć twardo „non possumus”. Ludzie Zachodu tego wyczucia nie mają, bo brak im osobistej praktyki funkcjonowania pod ruskim butem i knutem. I nawet bycie wieloletnim współpracownikiem Jana Pawła II nie wystarcza. Im Rosja zawsze będzie się jawiła jako może trochę groźny i egzotyczny kraj, w którym jednakże też żyją „dobrzy ludzie”. I do głowy im nie przyjdzie zapytać jak to jest, że ci „dobrzy ludzie”, nie zważając na własne upodlenie, gotowi są wielbić i popierać najbardziej krwawych tyranów, byle owi satrapowie czynili Rosję "wielką".

Ale, jeśli chodzi o ludzi Zachodu można tę ignorancję do pewnego stopnia zrozumieć. Nie można natomiast podejść z pobłażaniem do sytuacji, w której podobne stanowisko zaczynają prezentować nasi hierarchowie – krew z krwi i kość z kości polskiego narodu, którym tego czym jest Rosja pod rządami towarzyszy czekistów nie trzeba tłumaczyć. I o to mam pretensję do abp. Michalika i reszty Episkopatu – że poszli bezrefleksyjnie na lep „pojednania”, lub równie bezrefleksyjnie wzięli się za wypełnianie oczekiwań Watykanu w tej materii, nie próbując skorygować tej linii – nawet jeśli oznaczałoby to wejście w zwarcie z wpływowymi kurialistami, lub samym papieżem. Taki prymas Wyszyński nie wahał się, gdy było trzeba, wchodzić w konflikt z abp. Casarolim i naprostowywać politykę Watykanu wobec komuny, nawet gdy oznaczało to zmarszczenie brwi u Pawła VI.

Brakuje dziś takich postaci, odnoszę bowiem wrażenie, iż Stolica Apostolska wraca w koleiny swej dawnej polityki wschodniej z lat 60- i 70-, z całym bagażem złudzeń, naiwności, błędnych kalkulacji i – moskiewskiej agentury. Przecież chyba nie sądzimy, że ruskie aktywa osobowe w Watykanie zniknęły wraz z upadkiem ZSRS? Obawiam się, że po odejściu Jana Pawła II wracają czasy opisane przez Józefa Mackiewicza w pamiętnym „Watykanie w cieniu Czerwonej Gwiazdy” (do posłuchania w kolejnych audycjach Niepoprawnego Radia PL i w formie audiobooka - http://watykan-w-cieniu.4shared.com/ ). Może to mieć dla nas rozliczne negatywne konsekwencje – na przykład, gdy Cerkiew na polecenie Kremla uzna za stosowne wszcząć w Polsce jakąś waśń, grając prawosławną mniejszością, tudzież szantażując nas zerwaniem „dialogu” i „drogi pojednania” – na analogicznej zasadzie, jak Niemcy grają Ruchem Autonomii Śląska – marginalną organizacją, która w jakiś tajemniczy sposób zyskała znaczenie zupełnie nieproporcjonalne do swego społecznego zaplecza. Kremlowscy szachiści mają takie zagrania w małym palcu.

Podsumowując, cienko to widzę. Nawet jeśli w „Orędziu” nie znajdzie się nic szczególnego, to rozliczne konsekwencje tego aktu mogą w przyszłości grać na naszą niekorzyść. Przede wszystkim zaś obawiam się sprowadzenia Polski i polskiego Kościoła do roli poligonu doświadczalnego watykańskiego ekumenizmu. Między innymi dlatego, że to my poniesiemy wszelkie związane z taką funkcją koszta – jak to już było niegdyś z „przedmurzem chrześcijaństwa” - natomiast ewentualne korzyści są nader iluzoryczne.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat: http://niepoprawni.pl/blog/287/pojednanie-z-zywa-cerkwia

Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 2 months temu

Podzielam tezy awtora co do bezwątpływnego patronatu Watykana tej haniebnej sprawie, mającej precedensu tylko za czasów Targowicy. Watykan, który patronuje blużnierskiemu POjednaniu na krwi katolików, jest faktycznym zdrajcą nas, wiernych polskich. Lecz nie tylko nas. Nie po raz pierwszy w historii ci za kolumnadą Bierniniego wolą brudną politykę od zasad Ewangelii. Nie po raz jeden to było kosztem Polski i nas. A więc, po odejściu Bł. Papieża Polaka Watykan znowu, jak i za poprzednich czasów, zajął ANTYPOLSKIE STANOWISKO. Ekumenizm na zasadzie heretyckich kosmopolitycznych postułatów jest jako najbardziej szkodliwym dla Polskiego Narodu, Polskiego Państwa, Polskiej Niepodległości. Ale przede wszystkim jest ten najszkodliwym dla Nauki Chrystusowej. Widzimyśmy bowiem że kosmopolityzm się poleca innym, w tym nam Polakom, - natomiast Papież Niemiec broni interesów nie kosmopolitycznych, lecz akurat typowo niemieckich. To żenującą hypokryzją. Nadszedł czas, gdy znajdujemy się na gruzach Polskiego Kościoła. Bowiem zbiorowisko heretyków i agentów służeb PRL i Rosji oraz Niemiec na czele z Michalikiem jest antykościelnym nie mniej niż antypolskim. W taki sposób, w obecnej bezprecedensowej w dziejach Polski sytuacji mamy tylko dwa wyjścia: podporządkować się heretykom, agentom w sutannach - lub zrezygnować z nich jako z kapłanów, przestać mianować ich Kościołem. W tym drugim - i optymalnym - przypadku mamy zapytać takich księży, jak o. Małkowski, o. Majewski (Przeor Jasnej Góry), bp. Mering i innych poczciwych kapłanów: z kim jesteście, Ojcowie? Jeśli z nami - budujmy razem Narodowy Kościół Polski, na wzór Brytanii. Jeśli nie - budujmy Narodowy Kościół Polski, lecz bez Was. Kolejna zdrada Watykana przepełniła kielich. Nie możemy, nie mamy prawa, jako POLSCY Katolicy, jako obywatele Najjasniejszej, zależać od narodowości Papieża. Mamy dość zdrad i firmowego rzymskiego snobizmu i podstępności. Dla tych jesteśmy przecież nie Najjasniejszą, a najmurzyniejszą oraz najbananiejszą. Czy nie u tych nauczyła się pogardy i snobizmu KEP, która aż z 2009r nie raczyła oznajomić nas Polskich Katolików z treścią tego "orędzia Judasza do Kajfasza"?! Mamy dość tego, mamy dość pogardy i polityki na krwi. Mamy dość kłamstwa, wystarczy z nas "pancernej brzozy"!! Pragniemy Jezusa Chrystusa, Jego Prawdy, Jego Krzyża, Jego Ewangelii. Pragniemy Jego ukoronowania na Króla Polski, czego wściekłym przeciwnikiem jest KEP, która służy zupełnie innemu panu. Nie chcemy takiej KEP, nie chcemy takiego wypchanego "Kościoła", naszpikowanego niemieckimi i moskalskimi agentami - zaciętymi heretykami. Chcemy prawdziwego Narodowego Kościoła na czele nie z michalikami, a z Pierwszekapłanem i Królem Polski Jezusem Chrystusem. Króluj nam, Chryste!
Domyślny avatar

Co do kościoła narodowego byłbym sceptyczny - doświadczenia innych krajów nie są zachęcające. Spójrz co się stało z anglikanizmem, czy państwowymi wspólnotami protestanckimi w Skandynawii - a wszak startowały z pozycji dużo bardziej fundamentalistycznych od katolicyzmu. pozdr. GG
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 2 months temu

Tak, zgadzam się, masz rację co do doświadczeń innych krajów w rozbudowie kościołów narodowych. Tak, ich nie nazwać zachęcającymi, aż nijak. Ale czy mamyśmy innego wyjścia z tej fatalnej sytuacji, w której okazaliśmy, polscy katolicy? Polska kuria zajmuje de facto antykościelne stanowisko, do tego wrogie jak wiernym, tak i samemu Państwu Polskiemu. Nie broni ani Krzyż, ani katolików wobec antychrześcijańskiej wścieklej ofenzywy. Wręcz na odwrót: spiskuje i knuje z otwartymi wrogami Crześcijaństwa w kraju oraz poza krajem. Wiesz że przy podpisaniu "orędzia Judasza do Kajfasza" był papieski nuncjusz, że sam BXVI OTWARTO popiera ten akt zdrady Boga i Ojczyzny. To straszne! Główa KK SPISKUJE Z AGENTEM KGB I NAWET NIE UKRYWA TEGO - czego jeszcze czekać?.. A zmienić bandę agentów w sutannach KEP na poczciwych kapłanów w istniejącym kościelnym systemu się nie da. Bo cały ten system sugieruje przewagę rzekomego "pragmatyzmu", a naprawdę hypokryzji i brudnej polityki nad Nauką Chrystusową na tle faryzejskich kombinacji na tematy Ewangelii. Temu systemowi i jego kustoszowi Watykanowi JEST WYGODNYM zdradzać i uważać nas za kogoś mniej wartościowych od niego, systemu - wbrew Panu Jezusowi i Jego Ewangelii. I tak było, jako Ty to wiesz, nie jednego razu w dziejach Polski. Był Polski Papież - i watykańscy bonzy nas nie traktowali jak bydło W OTWARTY sposób, zresztą w prywatnych opiniach byli bardziej szczerymi, jako wiadomo. Lecz warto było umrzeć Papieżowi Polakowi, jak Jego (przez nich Błogosławionego) Narodem oni już się nie przejmują. W nazwie Twego artykuła nie na marno brzmi "poligon doświadczalny". Ile jeszcze mamy być doświadczalnymi królikami w laboratorium watykańskich mądrali? Oczywiście że w isniejącym systemu kościelnym będziemy owymi aż do Sądu Ostatecznego - i owszem na tle stałego kadzenia naszemu Bł. Rodakowi. Również nie wolno zapominać że obecnie, dzięki moskiewskim kumplom naszych rodzimych judasze, Chrześcijaństwo okazało się dokładnie pod siekierą przez "sprawę Pussy Riot", masońsko-kagebowsko-lewacką prowokację o skutkach w skali globalnej bez przesady. W takiej zaprawdę bezprecedensowej sytuacji mamy szukać niestandardowej decyzji w tak losowej dla Katolickiego Kościoła Polskiego, oraz dla Ojczyzny i Polaków sprawie. I prosić Boga oby On nam je podał. Pozdrawiam. JW
Domyślny avatar

Roz

13 years 2 months temu

Nic dodać - nic ująć ! To jest to co ja myślę i wielu patriotycznych Polaków! Z Naszym Panem Bogiem! Roz
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 2 months temu

Witaj, Drogi Roz! Cóż, jako widzisz, nie za mało ludzie są podle złudzonymi przez ten haniebny i zdradziecki purpurancki karnawał, ale to na nic. Bo tam, gdzie nie ma kapłanów, jest Pierwszekapłan. A gdzie jest On, powstaną nowi kapłani na miejscu trupów KEP. Serdecznie Cię pozdrawiam, z Naszym Pierwszekapłanem! JW