Dziennikarze wszelkiej maści rzucili się jak hieny na padlinę na - jakże oględną i zrównoważoną - wypowiedź arcybiskupa Michalika; usłyszeli w niej to, co być może usłyszeć chcieli, lub takie myśli, dzięki którym w łatwy sposób mogą sprostać oczekiwaniom ich mocodawców (płatników). Takie chciejstwo jest nadzwyczaj dobrze widoczne; tanim kosztem można wyprowadzić tezę o awanturnictwie kogoś, kto chce dotrzeć do prawdy. A przecież arcybiskup mówił też o prawdzie; przestrzegał jedynie przed przedwczesnymi oskarżeniami. Jak dotąd, to nikt nie jest oskarżony o tzw. winę główną, być może nie było takiej, być może - nawet gdyby była - to najprawdopodobniej nigdy nie zostanie dowiedziona. Formułowane oskarżenia dotyczą jedynie ewidentnych, potwierdzonych dowodami, zaniedbań i osób za to odpowiedzialnych.
Ciekawa sprawa, w przypadku jednoznacznego - silnego głosu kardynała Dziwisza, który podczas obchodów Bożego Ciała na krakowskim rynku napiętnował postępowanie władz w sprawie dyskryminowania jedynej ogólnopolskiej rozgłośni telewizyjnej TRWAM - niezmiernie rzadko w publicznych mediach jest cytowany ten sąd Kościoła. Kardynał Dziwisz w hierarchii polskiego Kościoła zajmuje niekwestionowana pozycję - na pewno nie niższą niż arcybiskup Michalik.
Dziennikarze mediów publicznych - przestańcie sie kompromitować; zatracacie swój podstawowy walor - niezależność i obiektywizm opinii, przekształcacie się w agitatorów.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 959 widoków
spóźnione krokodyle łzy dot.mediów