Trochę rozwagi!

Przez uparty , 11/08/2012 [09:54]
W ciągu ostatnich paru dni na BM24 doszło do dwóch “awantur”. Na wzajem krzyczymy na siebie, ale nie tylko w internecie. Wczoraj, podczas Miesięcznicy, na Krakowskim Przedmieściu stanęła w śród nas jakaś pani w ciemnych okularach i najwyraźniej prowokowała. Najpierw ostentacyjnie, bardzo głośno śpiewała “wolną ojczyznę racz zachować Panie” a zaraz później zwróciła się do stojących wokół ludzi z zarzutami o głupotę, nienawiść do niej i jej światopoglądu. Wczoraj byłem 26 raz na miesięcznicy ( dwa razy nie byłem) ale nawet jeśli takie wydarzenia miały wcześniej miejsce, to ja ich nie pamiętam. Owszem dość często słyszałem “rozmaite” komentarze pod naszym adresem, ale nigdy nie były one wygłaszane jakby od środka zgromadzenia. Ludzie przeciwni nam nie wchodzili między nas, nie śpiewali i nie modlili się z nami po to by potem się od nas odciąć. Nie były więc to kłótnie wewnętrzne a spór miedzy grupami. Bardzo cenię BM 24 właśnie za gotowość do kłótni, do obrony swego zdania i z pewnym żalem patrzę na wymiękanie kolejnych osób. Pamiętam Sgosię- później okazało się, że jej brak zgody na kłótliwość tego portalu poprzedzał długotrwały i dramatyczny, jeśli sądzić z wpisów na innych portalach pobyt w szpitalu , pamiętam Circ i niedawno się dowiedziałem, że jej odejście z BM 24 związane z “desperackimi poglądami” zbiegło się w czasie z stanięciem wobec konieczności zapłaty mandatu drogowego w wysokości kilkuset złotych, może nawet ponad tysiączłotowego, ale zawsze tylko mandatu, którego ona w końcu nie zapłaciła i poszła go odsiedzieć. Tymi problemami żadna z tych pań nie chwaliła się publicznie. Widzieliśmy tylko dziwne wpisy. Dla tego nie sądzę jednak, by używanie w dyskusji argumentów ad personam było właściwe mimo, że rozumiem bezradność człowieka, który mówi, że widzi przed sobą “coś”, cokolwiek by to nie było, np rów z wodą biegnący w poprzek drogi, a ten drugim, do którego się zwraca odpowiada, że skoro on nie widzi tego rowu, to na pewno nic tam nie ma i nie trzeba zmieniać drogi by szukać mostku wystarczy usiąść i się przespać - “po co tak daleko się posuwać”. Zapomina ten drugi człowiek dodać, że on już i tak nie ma siły nigdzie iść, więc nawet nie patrzy co jest dalej. Bo chore serce, bo kłopoty materialne, bo...... . Jeśli jeszcze do tego, że czuje się upokorzony swoją słabością usłyszy, że jest głupi i ma wszy, to ma do wyboru dwa sposoby racjonalizacji tego wydarzenia. Albo odmawia dalszej wspólnej drogi z powodu chamstwa adwersarzy, albo musi uznać, że jest podwójnie słaby. Nie tylko, że osłabł ale, że jeszcze nie chce się do tego przyznać i dla tego zaczął oszukiwać swoich. Trudno się dziwić, że woli się z nami pokłócić bez sensu. Ale do kłótni trzeba dwóch stron. Zawsze też trzeba rozważyć co jest dla nas korzystniejsze, kłótnia czy jej brak. Może wystarczy czasami przemilczeć nawet rzeczy bulwerusujące? Oczywiście, czasy się robią coraz trudniejsze więc zapewne i takich osób będzie więcej. Jest już faktem bezspornym, że premier zdawał sobie sprawę, iż działania podejmowane przez jego formację społeczną są zagrożeniem wręcz fizycznym dla liderów PiS’u, bo to co mówił, to mówił właśnie o tym co się w przyszłości stało. Z kolei B.Komorowski będą jeszcze marszałkiem Sejmu też mówił o takim ryzyku dla nas, ale z nadzieją. Nie czytałem jeszcze raportu Maciarewicza, ale jeśli to co pisze Ścios odpowiada tezom tego raportu, to jest on niestety chybiony. Bo powinien on wychodzić nie od współpracy z Putinem w poniżeniu Prezydenta Kaczyńskiego na lotnisku w Smoleńsku a na tym, że w Warszawie na lotnisku Okęcie ktoś podłożył dwa ładunki wybuchowe. Oczywiście zdrada jest też zbrodnią jak morderstwo, ale innym czynem. Inne też musi być uzasadnienie oskarżenia. Nie wolno jednak zapomnieć, że zapowiedzi gwałtownego zakończenia problemów z Pisem, padały z ust naszych polityków. W zasadzie tylko jedna była wypowied Rosjan w sprawie Pisy. Miedwiediew w styczniu 2010 roku powiedział, że powstanie Pisu było katastrofą geopolityczną. To nie była groźba taka jakich wiele było pod adresem Gruzinów i Saakaszwilego personalnie. Poza tym trzeba pamiętać, ze w żadnym kraju, nawet takim jak Rosja Putina, nigdy administracja nie jest jednością. Poszczególne inicjatywy polityczne są związane z konkretnymi ludźmi i grupami ludzi. Oczywiście za wszystkie odpowiada władza centralna ale nie znaczy to, że istnieje jeden wszechogarniający plan działań politycznych. W takiej sytuacji udowodnienie zdrady wymaga stwierdzenia, że to obywatele polscy włączyli się w obcy plan działania a nie Polacy włączyli obcych w swoje plany. A to jest niezwykle trudne do udowodnienia, zwłaszcza w świetle wypowiedzi Komorowskiego, Tuska, czy Sikorskiego. Nie wydaje mi się też, że gdyby to była oficjalna akcja Rosyjska, to Tuski czy Komorowski wiedzieliby o tych przgotowaniach i mogli opowiadać takie bon moty jakie wypowiadali. Z całym szacunkiem żaden z nich nie jest partnerem dla Putina- trzeba pamiętać o proporcjach. Przebieg zdarzeń po katastrofie wyraźnie wskazuje, że najbliższe otoczenie Putina mogło nie wiedzieć przed katastrofą o tym, że w samolocie były ładunki wybuchowe. Gdyby wiedzieli o tym, to na lotnisku już w przeddzień wizyty stały by dwie kolumny reprezentacyjnych samochodów, jedna podstawowa a druga zapasowa, co było by dowodem na to, że pogodzili się wizytą Kaczyńskiego. Również karetki pogotowia stałyby w pobliżu - kto był by w ich personelu- to inna sprawa, ale karetki by były. Od razu też byłby ustalony status prawny lotu. Rosjanie wszystko robią zgodnie z planem i konsekwencja w działaniu jest dla nich bardzo ważna. Jest wręcz fundamentem ich ustroju społecznego. Ale, że ta katastrofa nie była zgodna z planem państwowym to dlatego dopiero po dwóch, czy trzech dniach zmieniono podstawę prawną śledztwa. Oczywiście ktoś w Rosji o tym zapewne wiedział co się szykuje, być może nawet pomagał w zainstalowaniu ładunków, ale to inna sprawa i to by wskazywało raczej na to, że to nasi włączyli jakichś Rosjan w swoje plany. Natomiast nie zgadzam się do końca z twierdzeniem zawartym między wierszami, że gdyby w Polsce nie było zdrajców, to nie doszło by do zamachu. Bo mogło by dojść mimo to. PiS jest zagrożeniem dla tak wielu interesów i osobistych i grupowych, że pokusa jego unicestwienia może zalęgnąć się w różnych głowach, niezależnie od kwestii narodowych a przecież gangsterów u nas nie mało. Największym moim zdaniem problemem jest to, że druga strona godziła się być beneficjentem śmierci swoich przeciwników politycznych i w ten sposób po fakcie, ale jednak w całości jako formacja polityczna zaakceptowała przemoc jako sposób uprawiania polityki. Nie dziwię się więc, że wielu ludzi, którzy zdali sobie z tego sprawę po prostu wymięka. Nie mieli świadomości, że jak można było dla interesu zabić syna Olewnika, i wiele innych osób, to wreszcie przyjdzie czas i na polityków. Najpierw wymiękł PJN, później Solidarna Polska - jak się Ziobrze syn urodził, a ostatnio i Kościół. Słyszałem nawet ze dwa miesiące temu pogłoski z kręgów Kościelnych jakoby Macierewicz był osoba niewiarygodną bo ..... jest masonem i katolicy powinni dobrze się zastanowić, czy mu wierzyć. Gdy wyśmiałem przesłanki, z których ten wniosek miał jakoby wynikać usłyszałem, że ja nic nie rozumiem! A ja rozumiem i mnie też jest ciężko zerwać kontakty z ludźmi godzącymi się na zabijanie innych w imię interesów politycznych, czy w imię kariery. Gdy wczoraj ta pani z rozpaczą na twarzy patrzyła na nas podczas miesięcznicy pomyśłałem sobie o wypowiedzi kardynała Maisnera z Koloni, który raczył stwierdzić, że katolicy niemieccy nie stanęli pod krzyżem Żydów w latach 30-tych i 40-tych. Zadałem sobie pytanie , czy gdyby ludzie w Niemczech domagali wyjaśnienia wszelkich wątpliwości związanych ze śmiercią marszałka Hindenburga, tak jak my ze śmiercią Prezydenta Kaczyńskiego, to czy machina zagłady milionów mogła by nabrać takiego rozmachu? Ciekaw jestem co na ten temat mają do powiedzenia członkowie PJN, SP, Księża pragmatycy i inni którzy zarzucają nam zaślepienie i wychodzą od nas trzaskając drzwiami. Nie macie już siły - trudno. Wy nie trzaskajcie drzwiami a my nie ubliżajmy im, bo nam pewnie też z wiekiem kiedyś tych sił zabraknie i nie wiadomo jak się wtedy będziemy zachowywać.
Domyślny avatar

Jakub Wołyński

13 years 2 months temu

Wszystko jednak po prostu: wymięknąć znaczy zdradzić. Są "zmęczeni"? A gdy to nasze dzieje nas nie męczyły? Nazwijcie taki okres? Nie nazwiecie. Ci są nie zmęczeni, nie. Zmęczeni byli Chłopaki i Dziewczęta z Parasola, NSZ, KWP. I "Łupaszko" był zmęczony, i Warszyc. I generał Fieldorf "Nil". Ale nie wymiękali! I dlaczego tak? Co za zagadka natury?.. ...Bo ci kto oto zaraz "wymiękają", mają wspaniałego życiowego hasła "dupa jest najważniejszą" (ich własna czyli). Komforta chcą, bo się propaguje wszędzie... co? Komfort, proszę Państwa. Ulegli propagandzie i prośbom dup (własnych). A co do księży - to pragmatyzm Targowicy. Zdrajcy Boga, Judasze w sutannach. Zdrajcy stanu, zdrajcy wiernych, zdrajcy Polski. ZDRAJCY! A nie pragmatycy tam jakiś. Apostołowie też byli zmęczeni, ale nikt z Nich nie wymiękał - prócz pragmatyka Judasza.
malyy5

malyy5

13 years 2 months temu

"Jeśli nie możesz pokonać wroga z zewnątrz,przyłącz się do niego i niszcz go od wewnątrz" Stara metoda komunistyczna już od czasów,gdy do seminariów wstępowali komunistyczni agenci,do Solidarności agenci SB,a do PiS przyszli jego zdrajcy...a dziś potomkowie tych ,którzy "pili krew Polskich Patriotów"pod płaszczykiem współczucia.