Żniwa Burzy

Przez OskarT , 02/08/2012 [23:26]
Na pewne tematy nie zawsze jest chęć, żeby się wypowiadać. Jednak czasem nie jedno wydarzenie, a splot kilku sprawia, że człowiek nabiera chęci wyrażenia swojej opinii czy podzielenia się pewnymi przemyśleniami. Rzecz dotyczy szeregu wydarzeń, związanych z 68 rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego. Dokładniej - kontrowersji, jakie pojawiły się na ten temat, głównie w ciągu ostatnich 36 godzin. Najwięcej oburzenia wzbudziło, mówiąc oględnie, publiczne, głośne wyrażenie niechęci w stosunku do najwyższych władz państwowych i samorządowych obecnych na uroczystościach najpierw na Powązkach, a później na Kopcu Powstania Warszawskiego. Sam muszę powiedzieć, że było to przykre doświadczenie i rozumiem negatywne odczucia i komentarze. Jednak zastanowiwszy się chwilę, uderza mnie myśl: jak można było spodziewać się czegokolwiek innego? W przypadku generała Ścibora-Rylskiego „Motyla”, uważam jego reakcję za emocjonalną, lecz zrozumiałą. W końcu wyszła ona od człowieka, który jest żywym uczestnikiem i świadkiem wydarzeń sprzed 68 lat. Jednym z tych, którzy walczyli między innymi o godne upamiętnienie poległych i tego dlaczego walczyli ze strony legalnych polskich władz. Z drugiej strony, gwizdy kierowane były nie na urząd jako taki, lecz na tych, którzy go pełnią – nie na instytucję, lecz konkretnych ludzi. Ci zaś nie są personifikacją państwa, jego absolutnym uosobieniem, lecz reprezentacją narodu. Jako tacy brali udział w obchodach, co jest ich obowiązkiem i powinnością, jednocześnie zdając sobie sprawę z tego, że muszą liczyć się z niechęcią ze strony tych, którzy czują się przez nich oszukiwani, czy wręcz zdradzani. To w zasadzie przykre, a wręcz tragiczne, by wyrzucać z siebie tego typu emocje w takich okolicznościach. Tragedia polega jednak nie na samej reakcji, jej formie, ale na jej niepohamowanej potrzebie, której nieraz nie sposób stłumić. Ta z kolei ma swoje przyczyny, bardzo głębokie i coraz głębsze, a za te, niestety, odpowiada w dużym stopniu obecna władza. Niestety, jeśli przekaz ze strony władzy pełen jest komunikatów, z których część jest ze sobą sprzeczna, trudno nie posądzać jej o instrumentalne traktowanie przynajmniej niektórych elementów, szczególnie symbolicznych. Trudno oczekiwać choć neutralnych reakcji, jeśli w czasie bezpośrednio poprzedzającym rocznicę Powstania, próbuje się ograniczać wolność zgromadzeń, nie licząc się niemal zupełnie z licznymi głosami sprzeciwu, w tym ze strony organizacji pozarządowych, z których część raczej nie może być posądzana o krytyczny stosunek do rządzących. Trudniej, jeśli mimo protestów wydaje się niemałe pieniądze na renowację i ustawienie pomnika, upamiętniającego włączenie Polski w strefę sowieckiej dominacji na niemal pół wieku, zapominając całkowicie, iż pierwotnie, przed II WŚ, w tym miejscu miał stanąć pomnik bohaterskiego księdza Skorupki, jako symbolu zatrzymania przez Polaków sowieckiej ekspansji. Trudniej także, jeśli tego samego dnia pozwala się na zorganizowanie wielkiego występu muzycznego, o wątpliwych, przynajmniej dla mnie, walorach nie tyle artystycznych, co nawet rozrywkowych, jednocześnie zbywając zupełnym milczeniem wygwizdanie przez część uczestników krótkiego filmu o powstaniu, poprzedzającego ów występ. Można by tą listę uzupełniać i rozszerzać. Z tym, że wówczas prawdopodobnie musielibyśmy cofnąć się w czasie o wiele lat – i to nie do 2010, czy nawet wcześniej, lecz wręcz do roku 1989. NA to zaś ani nie czas, ani miejsce. Ponadto, można słusznie domniemywać, iż postawa władzy, wbrew składanym deklaracjom, nie jest wolna od podtekstów politycznych, i skądinąd być nie może, gdyż wówczas mielibyśmy raczej do czynienia z pewną utopią. Tu jednak nie można liczyć na swoisty medialno-celebrycki parasol ochronny, lecz trzeba stanąć wobec rzeczywistości, która w tym miejscu bynajmniej nie jest przychylna. Mam wrażenie, że po całym ciągu wydarzeń z ostatnich dni i miesięcy, a wręcz wielu ostatnich lat, nie można zadać nie wszystkim postawionego wcześniej pytania. To, co wzbudziło wewnętrzny smutek, i wzbudzać powinno, nie wzięło się z nikąd. Reakcje mają swoje głębokie przyczyny, których nie można doszukiwać się jedynie w kontekście bieżącej chwili. Tych reakcji należało się jednak, niestety, spodziewać. W końcu, kto sieje wiatr, ten zbiera burzę.