Prof. Wiesław Binienda: "Brzoza nie mogła odłamać skrzydła w samolocie"

Przez Blogpress , 23/05/2012 [23:56]
Z entuzjastycznym przyjęciem spotkał się prof. Wiesław Binienda, ekspert w dziedzinie wytrzymałości materiałów i analizy mechanicznej uderzeń o wielkiej energii z uniwersytetu w Akron, który był gościem warszawskiego klubu Gazety Polskiej. IMG_1096m Sala Palladium jeszcze chyba w historii nie pomieściła tylu widzów. Nie tylko wszystkie miejsca były zajęte, ale zabrakło stojących, a część osób była zmuszona słuchać wykładu w holu przed wejściem do 670-osobowej sali. Pełny zapis spotkania, bez żadnych cięć! Przewodniczący komisji parlamentarnej zajmującej się tragedią smoleńską, poseł Antoni Macierewicz uczestniczący także w tym spotkaniu przypomniał na wstępie doniesienia medialne po katastrofie i podsumował: "Brzoza została uczyniona głównym sprawcą narodowej tragedii. Ta brzoza, która uzyskała miano pancernej brzozy, była nam pokazywana od rana do nocy (..) po to, aby cała świadomość narodowa skupiła się wokół brzozy. Brzoza była winna, a ta brzoza nie odegrała w tym dramacie żadnej roli". IMG_0995m Ogłosił także, że posiedzenie Rady Dyrektorów Kongresu Polonii Amerykańskiej w dniu wczorajszym podjęło uchwałę domagającą się międzynarodowej komisji w sprawie tragedii smoleńskiej. "Ta uchwała zapadła jednogłośnie" - podkreślił Macierewicz. - "To oznacza, że największa organizacja reprezentująca Polonię stanęła po stronie prawdy. to wydarzenie przełomowe". Dodał, że w Stanach Zjednoczonych odbywają się mitingi, które podejmują rezolucje do szczytu NATO i do obu kandydatów na prezydenta USA - Baracka Obamy i Mitta Romneya, żeby zajęli się sprawą smoleńską. Prof. Wiesław Binienda wspomniał na początku, że tego samego dnia na zaproszenie kolegów z Wydziału Samochodów i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej (ten wydział sam ukończył) uczestniczył w polsko-francuskim seminarium. Uczestnicy podkreślili zgodność logiki i wyników przedstawionych przez profesora z teorią mechaniki. "Brzoza nie mogła odłamać tego skrzydła w tym samolocie" - zaznaczył prof. Binienda. Profesor rozpoczął swoją prezentację od przytoczenia przykładów innych katastrof samolotów Tu-154 i Tu-134. W żadnym z tych przypadków nie zginęli wszyscy pasażerowie, zwykle byli tylko ranni. Odnosząc się do jednego z tych przykładów powiedział: "To skrzydło jest tak zbudowane solidnie, że raczej wyrwie pół kadłuba niż się złamie". Naukowiec podkreślił, że postanowił wykorzystać swoją wiedzę i metodologię, by wraz z grupą różnych ekspertów dokonać analiz wartych ponad 10 mln dolarów. Metodologia, którą się posługiwał, miała postać wirtualnych eksperymentów, które są wykorzystywane do budowy silników odrzutowych. Eksperyment miał odpowiedzieć na pytanie - a było to tezą w raporcie MAK - czy samolot mógł uderzyć w brzozę o średnicy 30-40 cm i w wyniku tego uderzenia stracić 1/3 lewego skrzydła, a następnie po ok. 5 sekundach odwrócić się do góry nogami i upaść na ziemię, zabijając wszystkich pasażerów. IMG_1052m Odnosząc się do raportu MAK, profesor stwierdził, że samolot lecąc na wysokości podanej w tym raporcie (miał na wysokości ok. 6 metrów uderzyć w brzozę i w ostatniej fazie lotu lecieć jeszcze niżej) musiałby wyciąć przesiekę, co się nie stało i ze zdjęć satelitarnych to nie wynika. Analizując wykresy, profesor kontynuował: "Widzimy, że ten samolot, rzekomo bez 1/3 skrzydła gwałtownie podrywa się do góry. A to oznacza, że musiał osiągnąć przyspieszenie pionowe ok. 8-10G, żeby tę 100-tonową maszynę podnieść do góry. Żaden samolot tego typu nie jest w stanie tak szybko się podnieść do góry. Takie przyspieszenie nie jest w ogóle możliwe. Ale ten samolot dał radę..." - oczywiście zdaniem ekspertów przygotowujących oficjalny raport MAK. Profesor mówił następnie o swoich badaniach i opowiadał, że zbudował model matematyczny skrzydła metodą elementów skończonych, przy czym konsultował się z głównym inżynierem Boeinga, który konstruował podobne samoloty. Tu-154M w porównaniu z Boeingiem 727 ma aż trzy dźwigary: przedni, tylny i środkowy, są i dodatkowe elementy usztywniające skrzydło, które jednak nie zostały uwzględnione w analizie. Był to świadomy wybór, żeby model był zbudowany minimalnie, a więc by był słabszy od oryginału. Wprowadzone zostały parametry brzozy oraz aluminium (zaczerpnięte ze strony rosyjskiej). Wszystkie te dane są dostępne, by inni naukowcy mogli zbudować swój własny model i sprawdzić te badania. IMG_1067m Żeby się upewnić, że model skrzydła jest sprawdzony, naukowcy zbudowali w laboratorium kawałek krawędzi przedniej skrzydła, który następnie poddany został eksperymentom. Podobnie postąpiono z częścią kadłuba. Przeprowadzono symulacje komputerowe. Kolejny eksperyment przeprowadzono w laboratorium z użyciem kawałka brzozy, tyle że "matematyczną" brzozę profesor uczynił 4 razy silniejszą i grubszą o 10% od prawdziwej. Jej średnica w eksperymencie to 44 cm. Żeby wziąć pod uwagę siły aerodynsmiczne za pomocą programu CFX, naukowiec policzył ciśnienia na tym samolocie, które zostały następnie przełożone na skrzydła. Z przeprowadzonej w wyniku tych działań symulacji wynika, że drzewo jest przecinane w ciągu dwóch setnych sekundy, zostaje zniszczona krawędź przednia skrzydła, ale pozostała jego część nie ulega uszkodzeniu. W każdym z tych eksperymentów górna część drzewa upada do tyłu lotu samolotu, tymczasem smoleńska brzoza upadła prostopadle do lotu samolotu. Matematyczny bilans tych symulacji jest jednoznaczny - powiedział prof. Binienda. - To drzewo nie mogłoby się przewrócić od uderzenia tego samolotu prostopadle, lecz do tyłu, bo takie są siły, które w tym momencie oddziałują na tym drzewie. Drzewo niszczy krawędź skrzydła, ale jest obcinane przez pierwszy dźwigar. Gdyby nawet i on uległ uszkodzeniu, pozostają jeszcze dwa mocne dźwigary, ale tak naprawdę żaden z nich nie jest ułamany. IMG_1087m Z eksperymentów wynika, że niezależnie od prędkości, położenia, pozycji tego samolotu skrzydło nie zostaje ułamane przez brzozę. "To jest praca naukowa, to nie ma nic wspólnego z polityką" - zaznaczył prof. Binienda w czasie swojego wykładu. Drugie pytanie, jakie zadał sobie profesor dotyczyło położenia skrzydła - gdzie musiałoby się oderwać, żeby znalazło się tam, gdzie je znaleziono. W tym celu przeprowadził analizę aerodynamiczną lotu tego kawałka skrzydła. Z obliczeń profesora wynika, że skrzydło - by znalazło się tam gdzie je znaleziono po tragedii - powinno oderwać się na wysokości 26 metrów i 70 m za "pancerną" brzozą. Tam właśnie jest goła polana, tam nie ma żadnych drzew, w przeciwnym wypadku musiałoby się przebić przez las, który rośnie za brzozą. To samo wynika z badań prof. Nowaczyka, który opierał się na TAWS. Prof. Binienda porównał zdjęcia satelitarne okolicy, gdzie miała miejsce katastrofa - co charakterystyczne niedługo po niej wycięto las i wypalono trawę. "A przecież jest to dowód w sprawie" - podkreślił profesor. Naukowiec z uniwersytetu w Akron przeprowadził też symulację upadku modelu samolotu. Wynika z niej, że samolot rozpada się na dwie części. Użyta prędkość w tej symulacji to m.in. 40m/s, a dane zgodne z czarnymi skrzynkami Tu-154M dotyczące katastrofy smoleńskiej mówią o zaledwie 12 m/s, 8 m/s, a nawet 2 m/s. Następna analiza dotyczyła upadku części środkowej samolotu, np. z prędkością 9m/s. W takim przypadku łamie się sufit, a burty idą do środka. Inaczej jest w sytuacji, gdy mamy do czynienia z wybuchem - wtedy sufit i burty otwierają się na zewnątrz. Tak wynika m.in. z symulacji numerycznej przeprowadzonej kilka lat temu w USA. I właśnie tak wyglądają szczątki samolotu Tu-154M po katastrofie smoleńskiej - burty są na zewnątrz. IMG_1102m Mimo braku dostępu do wraku można badać tragedię smoleńską - podkreślił profesor Binienda. M.in. można badać brzozę, analizować rysunki techniczne tego samolotu. "W Stanach Zjednoczonych moja instytucja zachęca mnie do tego, żebym się tym tematem zajmował". - mówił profesor. Wspomniał jednak o mailach, jakie otrzymują jego przełożeni. "Prezydent mojej uczelni przyszedł do mnie, ponieważ dostał email od jakiegoś Polaka, który po angielsku mówił, że ja jestem bandyta, zdrajca, najgorszy jaki może być. Przyszedł do mnie, żeby mi pogratulować i powiedział: Panie profesorze, widzę, że Pan robi bardzo ważną rzecz". IMG_1157m Po wykładzie profesor Binienda odpowiadał na wiele szczegółowych pytań z sali. Jedno z nich dotyczyło jego bezpieczeństwa. "Co będę ukrywał, boję się" - odparł - "Mam panów, którzy mnie pilnują, także myślę, że wszystko będzie ok, ale dostałem wiele pogróżek. Mogę je ignorować, ale moja żona powiedziała: Lepiej nie ignoruj".. Prof. Binienda mówił także o tym, że niedawno był u niego z wizytą dziennikarz Piotr Falkowski, który zwiedził jego laboratorium. Na pytanie, dlaczego niszczono szyby w samolocie po katastrofie, profesor odpowiedział: "Ja mam moje zdanie. To nie deszcz, to plują nam w twarz". Zostało to przyjęte gromkimi brawami. "Polscy naukowcy są najwyższej klasy - stwierdził prof. Binienda. - Są w stanie zrobić najlepsze obliczenia tej katastrofy, jak każdej innej. Nie jestem na żadnym poziomie lepszy od jakiegokolwiek profesora, który jest w Polsce. to że oni boją się tego zrobić, to tylko dlatego, że jest taka a nie inna atmosfera w tym kraju, która ich do tego zniechęca". Naukowiec przyznał, że trochę ich rozumie, bo nawet w USA dostaje wiele nieprzychylnych maili, które przychodzą falami, z tego wynika, że są sterowane przez jakąś gazetę czy jakąś stację telewizyjną czy radiową. Pod koniec spotkania podziękowano dr Markowi Dąbrowskiemu oraz innym ekspertom, a także anonimowym współpracownikom, którzy pomagali w pracach zespołu parlamentarnego i naukowców. W czasie wywiadu udzielonego jednej ze stacji telewizyjnej już po spotkaniu prof. Binienda powiedział: "Moja instytucja mnie chroni, Stany Zjednoczone mnie chronią. Szkoda że Polska mnie nie chroni". IMG_0975m IMG_1195m IMG_1047m IMG_0958m IMG_0961m IMG_1112m Relacja: Margotte i Czarek
Polaczek

Co to znaczy ,,na żywo''. Sam autor przedstawił w sposób zrozumiały, całościowo, o co chodzi w tych obliczeniach. Generalnie obliczenia nie są dowodem w sprawie, niestety są stu procentowym elementem do sprawdzenia w formie badań metalurgicznych próbek przełomów z części wraku z tych okolic. Jeśli tego nie zrobi prokuratura, będzie mieć kłopoty. Są następujące rozwiązania w przyszłości : a) wrak nie trafi do Polski b) krawędzie części zostały zniszczone przy transporcie i obrobione mechanicznie ( co pokazuje film AG ) c) badania nie wykażą powyższych zjawisk Ja stawiam na scenariusz c), w którym to nie potwierdzą się hipotezy uderzenia w drzewo ani rozerwania poprzez materiał wybuchowy. Takie zjawiska są widoczne w próbkach. Być może prokuratura dostanie takie badania od sowietów ( antydatowane ) i wzorem ekshumacji nie pozwoli zbadać tego niezależnym laboratoriom, twierdząc, że ze względów humanitarnych należy dać spokój świętym szczątkom wraku smoleńskiego. W tym kraju, zarządzanym przez judeosowieckich potomków wszystko jest możliwe.
Czarek Czerwiński

Symulacje nie są oczywiście dowodem. Dają jednak do myślenia, że skutki zderzenia z brzozą nie są tak oczywiste, jak się niektórym (w tym mi) wydaje. Ale ponieważ materialnych dowodów w dyspozycji nie mamy, bo przetrzymuje je Rosja, jesteśmy ograniczeni do poruszania się w przestrzeni wirtualnej. Gdyby można było zbadać wrak, dałoby się przeciąć spekulacje i definitywnie przesądzić, czy skrzydło zostało przecięte przez brzozę czy zostało rozczłonkowane przez inny czynnik. Niestety, mimo skrajnie uległej polityki rządu PO wobec Rosji w tej sprawie, Putin i spółka plują Polakom w twarz, a Platforma i jej wyznawcy próbują nam wmówić, że pada deszcz.
bob55

ze na pokladzie nieszczesnego samolotu nastapil wybuch. Mnie dwa fakty upewnily juz niedlugo po katastrofie ze to byl ZAMACH (=WYBUCH): rozczlonkowanie samolotu na duzym obszarze i zachowanie ( mataczenie) od pierwszych chwil ludzi radzieckich. Byliby niewinni , otoczyliby szczelnym kordonem miejsce "wypadku", nie dotykajac niczego i czekajac na sledczych z Polski... Bardzo ubolewam nad tym , ze polska nauka nie miala odwagi podjac walki o prawde smolenska. Dopiero Polscy naukowcy mieszkajacy poza Polska uratowali JEJ honor... Poklony przed trzema Profesorami i oczywiscie p. Macierewiczem ! Zawsze twierdzilem i twierdzic bede ze cale zlo w Polsce zaczyna sie i konczy na BRAKU LUSTRACJI, DEKOMUNIZACJI i DEUBEKIZACJI. Rzadza nami nieodporne na haki, dajace sie manipulowac silom wyzszym kanalie bedace "politykami", "naukowcami" czy ... "duchownymi" Po cholere nam po 2 latach zmanipulowany wrak , zmanipulowane skrzynki. Wystarcza ekshumacje WSZYSTKICH ofiar zamachu (zdjecia rendgenowskie uwidaczniajace odlamki) i zdjecia satelitarne od Amerykanow. Natomiast skazac kogokolwiek za wydanie rozkazu zamachu bedzie bardzo, bardzo trudno.
malyy5

malyy5

13 years 5 months temu

Zasadnicze pytanie brzmi:czy ktoś widział jak wyglądał po dwóch próbach lądowania(przypominam mało nie zakończonych katastrofą)samolot IŁ-76 w dniu 10.04.2010r? bo być może wiele by nam się rozjaśniło w sprawie.Wątek ten był dość często wałkowany tzn udział IŁ-76 i może wiele wyjaśnić(mógłby) między innymi ściętą brzozę.Warto wspomnieć również temat wycinanych drzew pośpiesznie na rzekomym torze lotu TU-154M co w połączeniu z szybkim usuwaniem wraku podczas którego to dopiero przyjechali prokuratorzy z Polski. Generalnie rzecz ujmując to co mówi Prof.Binienda rozwiewa "mgłę nad Smoleńskiem" i pozwala uporządkować wcześniejsze fakty.Zapewne ktoś to robi ,bo wielu robiło ale moim zdaniem należałoby jeszcze raz sięgnąć do archiwów zdjęć z 10.04.2010r i przewertować,zważając jednak by nie pochodziły jedynie od Amielina a również od niego w kontekście uszkodzonych drzew i ich położenia(toru).
Bernard

Bardzo się cieszę, że do tej wizyty doszło. Pokazuje to miałkość komisji Millera, która tak naprawdę nie przeprowadziła ani testów, ani obliczeń, a gen Błasika rozpoznała "na ucho" jednego pana... Mam nadzieję, że ta wizyta wymusi jakąś rekację, i ułatwi polskim naukowcom podjęcie badań, testów, organizowanie konferencji naukowych. Ostatnio prawie nie oglądałem żadnych wiadomości. Czy nt. wizyty prof. Biniendy było info w głównych programach informacyjnych? pozdrawiam
Tubylczy

nie pozwalając mi w pełni zaufać wynikom prof. Biniendy.

Od razu przypomnę, że sprawa była już wcześniej poruszana, niestety bez jednoznacznego wyjaśnienia.

Teraz, o co mi chodzi. Myślę o etapie zderzenia już po pęknięciu brzozy (zakładam, że samo pęknięcie zostało zasymulowane prawidłowo). Według symulacji, brzoza pęka w czasie około 0.01 sekundy. Ponieważ w miejscu zderzenia skrzydło ma szerokość około 4 metry, pozostaje jeszcze ponad 3 metry skrzydła, które powinno w jakiś sposób oddziaływać z brzozą. Oczywiście, gdyby profil skrzydła był idealnie równoległy do kierunku prędkości nie miałoby to specjalnego znaczenia. Jednakże jest inaczej. Kąt natarcia wynosi przynajmniej 10 stopni. Mówiąc obrazowo, 60 centymetrowy odcinek (licząc od góry dolnego kikuta brzozy) powinien albo zagłębić się w skrzydło, albo zostać przez to skrzydło ugięty. Na symulacjach prof. Biniendy, dolny kikut jest faktycznie uginany przez skrzydło, jednak odbywa się to jakby bez kontaktu skrzydła z drzewem. Tymczasem, dolny pień musiałby zostać ugięt o około 2 metry (żeby nie uszkodzić skrzydła). Nawet ze statycznego wzoru na ugięcie pięciometrowej belki daje to siłę przynajmniej 200 000 N. Biorąc dalej pod uwagę, że pień styka się ze skrzydłem na małej powierzchi, rzędu 100 cm2 (0.01 m2), daje to naprężenia rzędu 20 000 000 Pa. Z prezentacji prof. Biniendy wiemy, że materiał skrzydła ma wytrzymałość ok. 10^8 Pa. Otrzymane przed chwilą naprężenie zbliża się więc niebezpiecznie do tej wartości. Tymczasem na prezentajach wydaje się, że skrzydło niemalże ślizga się po pniaku, bez jakichkolwiek naprężeń.

Nie zaakceptuję wyników prof. Biniendy i nie uwierzę, że skrzydło przecięłoby brzozę, dopóki ktoś rzetelnie nie wyjaśni tych wątpliwości.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

I jeszcze jedno. Dwa wstrząsy miały miejsce około jednej sekundy za brzozą, powiedzmy, że 100 metrów. Równocześnie z tymi wstrząsami korelujemy nastąpienie eksplozji. Jednakże miejsce katastrofy jest 300 metrów dalej, gdyby do wybuchów doszło już 100 metrów za brzozą, to części samolotu musiałyby zacząć spadać właśnie tam.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Według mnie nie jest też prawdą, że samolot z oderwanym fragmentem skrzydła nie byłby wstanie unieść się jeszcze na 10 metrów do góry. Pamiętajmy, że piloci chcieli odejść na drugi krąg, i że samolot przechodził do fazy wznoszenia.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Szkoda, że nikt nie zadaje prof. Biniendzie sensownych pytań, do których musiałby się konkretnie odnieść.

Czarek Czerwiński

Mam nadzieję, żeś już na dłużej w Polsce :) Co do fotek ze Smoleńska, to cóż, można przeszukać archiwa i net, ale akurat Amielin zrobił je w najbardziej uporządkowany sposób. I to dzięki niemu widać, że wbrew powszechnemu, uproszczonemu mniemaniu nie było jednej dużej brzozy, lecz trzy drzewa (dwie brzozy i jodła) o znaczącej średnicy pnia i wiele pomniejszych. Wyglądają one tak:

http://smolensk.ws/blog/189.h… Być może prof. Bienienda ma rację, mówiąc, że ta jedna brzoza nie mogła odłamać skrzydła, bo stało się to dopiero dalej na kolejnym drzewie. Tak czy tak, ślady w terenie pokazują jednoznaczne, jak leciał samolot i z jakimi przeszkodami się zmagał.
Czarek Czerwiński

Nie uwzględnienie niezerowego kąta natarcia skrzydła podczas zderzenia z brzozą to jeden ze słabych punktów symulacji. Niezerowy kat natarcia, a taki był na pewno, bo samolot leciał w pochyleniu, ma duże znaczenie w symulowaniu skutków zderzenia właśnie z powodów, które dokładnie opisałeś. Jeśli nawet pień został złamany przez skrzydło, to jego część, która pozostała w ziemi wgryzała się w dalszą część skrzydła. Widać to zresztą na końcówkach pociętych drzew, które mają "zdjętą" korę na dość długich odcinkach, dłuższych niż grubość skrzydła. Poza tym, symulacja de facto jest zrobiona nie dla drzewa w pełni tego słowa znaczeniu, co jedynie dla jego pnia. Nie uwzględnia konarów. I to jej kolejny słaby punkt. Nagromadzenia się konarów, z którymi zderzało się skrzydło albo samolot zbierał zaraz przed samym uderzeniem w pień, nie można pomijać bo zwiększały one sumaryczną grubość przeszkody, powodując dodatkowe uszkodzenia.
Tubylczy

Dzięki za odpowiedź. Przyznam, że mam poważny dylemat. Nie wiem co mam myśleć nt posła Macierewicza, Gazety Polskiej i prof. Biniendy. Z jednej strony wiem, że są to patrioci, ludzie uczciwi, że robią to co w normalnym państwie powinna wykonać oficjalna komisja. Z drugiej jednak strony nie jestem w stanie słuchać tych bezkrytycznie powtarzanych ustaleń dotyczących katastrofy. Nie mogę patrzeć na spotkania z posłem Macierewiczem, które zamieniają się w niemalże teatralne happeningi, gdy rozentuzjazmowani ludzie klaszczą i krzyczą, jakby byli w transie. Czy jako Polacy już na zawsze jesteśmy skazani albo na uległość wobec Moskwy i Berlina, albo na popadanie w bezsilny absurd?
Polaczek

Z ostatniego zdjęcia mogą wynikać inne rozwiązania. Oczywiście nie ma pełnej dokumentacji pomiarowej, zdjęć itd. Tak wygląda skundlałe podejście w badaniu praktycznie każdej sprawy w Polsce, czego dobitnym dowodem jest fakt robienia wizji lokalnych po 8 latach w przypadku sprawy Olewnika. To jest jeden wielki skandal.
Domyślny avatar

Czytając niektóre komentarze po prostu przecieram oczy ze zdumienia np;rozentuzjazmowani ludzie klaszczą i krzyczą, jakby byli w transie.Ci ludzie klaszczą panie Tubylczy bo porostu chcą okazać swą wdzięczność i szacunek dla ludzi którzy po mimo szykan przybliżają nas do prawdy o Smoleńsku a nie dlatego że są w transie .Pisze Pan coś takiego ( Nie wiem co mam myśleć nt posła Macierewicza, Gazety Polskiej i prof. Biniendy. )jeśli dobrze rozumiem nie do końca Pan wierzy w szeroko pojęte kompetencje tych ludzi ,to co Pan proponuje może uwierzmy tuskowi anodinie i putinowi .A teraz odnośnie owej brzozy jeśli ktoś chce wmówić że te kilka brzózek doszczętnie niszczy 80 tonowy samolot to nie wie o czym mówi wystarczy zobaczyć zdjęcia z katastrofy w lasach kabackich tam samolot wycina przesiekę w lesie natomiast jeśli 80 tonowy samolot rozpada się w powietrzu i kilku tonowe fragmenty spadają tu i owdzie na brzozy to i owszem też je połamią ale tylko tu i owdzie tak jak to pokazują zdjęcia.
Ewikron

Serdeczne dzięki za relację z tego spotkania. W najbliższy piątek, 25.05 2012 p prof. Binienda gości w Białymstoku. Oczywiście idę na to spotkanie i obiecuje relację. Pozdrawiam
Tubylczy

Mnie chodzi o to, że albo prowadzimy dyskusję na poziomie merytorycznym albo na emocjonalnym. Jeżeli prof. Binienda na pytanie o rozbijane szyby odpowiada: "Ja mam moje zdanie. To nie deszcz, to plują nam w twarz", co sala przyjmuje gromkimi oklaskami, to jest to niepotrzebne przeniesienie dyskusji właśnie w sferę odczuć i emocji (sprowokowane głupim pytaniem). Trzymajmy się tematu, a nie twórzmy jakiegoś niestrawnego bigosu. To samo tyczy się wszelkich patriotycznych manifestacji, gdzie każdy chce wykrzyczeć jakieś swoje hasło, zapominając o głównym celu dla którego dana manifestacja się odbywa.

malyy5

malyy5

13 years 5 months temu

Raczej na dłużej wróciłem :) Wracając do tematu i spoglądając nieco szerzej oglądałem ostatnio film o łodzi podwodnej Kursk i zamierzam go wrzucić w kontekście śledztwa smoleńskiego ,ponieważ pojawiają się niesamowite zbieżności w kłamstwach -ich tworzeniu przez Putina oraz zarysowuje się smutna prawda iście Jałtańska... tym razem w roli występuje Bush oraz Putin...
Polaczek

Właśnie w ostatniej notce nie omieszkałem wspomnieć o Kursku. Na tą sprawę należy patrzeć poprzez ogólne analogie i widoczny handel w obu przypadkach.
malyy5

malyy5

13 years 5 months temu

zostaliśmy sprzedani przez Busha podobnie jak Gruzja ...Bush i Putin to mówiąc językiem Star Wars - Sitchowie
Czarek Czerwiński

Jeśli już jesteśmy przy Star Wars, Tuskeni to najbardziej mordercza rasa z całej sagi. Nienawidzą przedstawicieli wszelkich obcych ras i najczęściej atakują ich bez przyczyny przy każdej okazji. To oni porwali i zabili matkę Anakina Skywalkera.