Tak więc pedagog o wielkich skłonnościach do zawodu cukiernika ze specjalnością - kręcenie lodów - Beata Dorota Sawicka - po 4,5 roku od zatrzymania przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, została skazana na mocy wyroku Sądu Okręgowego w Poznaniu na 3 lata pozbawienia wolności, pozbawienie praw publicznych na 4 lata, przepadek uzyskanej korzyści majątkowej (cholera łaskę nam zrobili) oraz grzywnę. Orzeczenie jest nieprawomocne.
Wcześniej jednak Sąd Rejonowy w Poznaniu odrzucił wniosek o jej tymczasowe aresztowanie oraz uznał jej zatrzymanie za nieuprawnione. Dopiero Sąd Okręgowy uwzględnił i to częściowo wniosek prokuratora zasądzając 300 tys. zł poręczenia majątkowego.
Po ogłoszeniu wyroku politycy opozycji z prezesem Kaczyńskim i przewodniczącym Ziobrą ogłosili sukces. Byli tacy, którzy stwierdzili nawet, i to na zasadzie odkrycia wielkiego, że w Polsce jednak są uczciwi sędziowie i prokuratorzy. Jasne tylko, że jest pewien mały szkopulik. Oto już bowiem tak się dziwnie onegdaj składało, że winni najrozmaitszych przestępstw, mimo skazania ich w I instancji wychodzili następnie mimo ewidentnych dowodów albo na niewinnych, następowało przedawnienie, względnie dopatrywano się uchybień formalnych w prawidłowo przeprowadzanych procesach. O ile jeszcze do sądów pierwszych instancji docierają prawnicy teoretycznie niedotknięci bakcylem dialektycznym, to podążając w górę coraz większy prym wiodą oświeceni czciciele diamatu, którzy zamiast numeru pod pachą, mają "konta zasług" na pułkach Instytutu Pamięci Narodowej. Do nich właśnie zwróci się o "sprawiedliwość" Beata Dorota. Czeka nas zatem zarówno apelacja jak i może proces kasacyjny. Wtedy dopiero właściwe szydło wyjdzie z worka.
W tej sytuacji żądanie przeproszenia rzetelnie pracujących Mariusza Kamińskiego, CBA i innych przez Donalda Kulfonsa Franciszka, który nałgał w ich sprawie ile wlezie, zakrawa na dziecinadę. Najpierw trzeba być równiejszym, a dopiero później sięgać po tzw. sprawiedliwość, do której wszelkimi sprężynami napędzającymi dysponuje agentura i jej widoczny w Polsce znak - Kulfons.
PS. Znakomitość w postacji Beaty Doroty Sawickiej była uprzejma przejawiać swe nieprzeciętne możliwości, od zarania świadomego bytu. Oto po przekształceniach ustrojowych w Polsce, w wieku powyżej trzydziestki, wybrała się na studia pedagogiczne. Po ich ukończeniu po kolejnych dwóch latach miała już za sobą studia podyplomowe z pedagogiki readaptacji, mediacji i negocjacji. W tym samym roku wstąpiła do Unii Wolności. Po kolejnych dwóch latach była już starszym wizytatorem w Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. W 2001 wstąpiła do stowarzyszenia, które od marca 2002 roku przyjęło nazwę Platformy Obywatelskiej Rzeczypospolitej Polskiej. Jednak o ile "kręcenie lodów" wg metody Sawickiej (nie mylić z Hanką Sawicką) trudno polecić, to robienie kariery w stylu Betay Doroty, ze względu na jej błyskawiczność, już tak. I pomyśleć, że gdyby nie kariera polityczna, ówta mogłaby dzisiaj wprowadzać "reformę oświatową" i nadzorować "genialne" posunięcia władz w sprawie programów nauczania historii i języka polskiego (Kuszelas i Szumilas górą). Może zatem lepiej, że poszła w "polityki" i to tu okazało się, z kim społeczeństwo polskie miało do czynienia. Młodzież jednak została oszczędzona.
Swoją drogą podczas gdy Naród w swojej masie zajmował się pracą, wyciągajacą Polskę z bagna komunistycznego obciachu, agentura i jej zausznicy tworzyli podstawy swojego bytowania na przyszłość. Dobór kadr obok podstaw finansowych był sprawą pierwszej wagi. Efekt tego w dzisiejszej Polsce jest aż nadto widoczny. Dlatego też pośpiech w wyciaganiu wniosków formalnych, na temat być może chwilowego skazania Beaty Doroty Sawickiej, nie jest wskazany. Obok pełnej prawdy funkcjonuje bowiem w naszym kraju na podobnych prawach zarówno półprawda jak i gówno prawda. W kreowaniu dwóch ostatnich mamy potencjalnego "noblistę" - Donalda Franciszka Kulfons Tuska.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 756 widoków
@tumry
Czarek Czerwiński
tumry
fotomontage