Recykling

Przez tumry , 14/05/2012 [08:30]
Przetwórnia Odpadów, a w nazwie zakamuflowanej - Platforma Obywatelska, to najlepszy dowód na to, że jesteśmy w Europie przodownikami w dziele oszczędnego obchodzenia się z surowcami. Lansowanie tego proekologicznego osiągnięcia, powinno się stać najważniejszym polskim punktem programu, podczas naszego półrocznego przewodniczenia w Unii Europejskiej - jednak tak się nie stało. A winno tak być tym bardziej, że w ramach polityki spójności, to nasze wspaniałe osiagnięcie, może być docenione wsparciem finansowym na okoliczność przygotowania i wdrożenia stosownych programów recyklingowych, w pozostałych krajach wspólnoty. W II Rzeczpospolitej, hitem na cały świat naszego eksportu, była sprzedaż licencji na sporządzanie optymalnych kolejowych* rozkładów jazdy, które to osiągnięcie zawdzięczaliśmy najwyższej klasie polskich matematyków, i którzy to niejako mimochodem, rozszyfrowali niemiecką Enigmę. Dzisiaj dzięki wspaniałemu intelektualnemu sukcesowi agentury i wydawało się wyeliminowanym z obiegu politycznego osobnikom, stworzono nowoczesną technologię odzysku tego co zużyte i beznadziejne, a więc PO. Wydawało się, że zarówno upadli członkowie i agenci rodem z PZPR, ale także z UD, UW, KLD, ZChN, SKL zanieczyszczą środowisko społeczne na amen. Tymczasem bojownicy na rzecz zielonych płuc Europy Środkowej czuwali. Z miłującej pokój i ekologię Moskwy, udzielili zupełnie zasadniczego wsparcia logistycznego, i do akcji wkroczyli technolodzy od odzysku każdego zużytego i toksycznego materiału. Powstała spółka z ograniczoną odpowiedzialnością, pod nazwą Przetwórnia Odpadów, do której promocji zaangażowano trio klasycznych tenorów. Jeden z nich, ten o najpiękniejszym głosie, odkrył rzeczywisty cel szemranego przedsięwzięcia i wycofał się z projektu. Drugi o głosie donośnym lecz osłuchanym, który przyznał, że jechał na dopingu, został banitą z prawem urządzenia się w spółce jawnie kapitałowej, gdzie robi kokosy. Trzeciego o głosie najmniej czystym i śpiewającym w kółko, i aż do znudzenia te same kawałki, okrzyknięto Beniaminem Gigli polskiej opery. Już dawno zrecyklingował by ci on w Polsce wszystkich i wszystko, gdyby nie był przegrał konkursu wokalnego z Enrico Caruso, który objął prawie na 5 lat rządy w La Scali. Co ci się Donald nie nacierpiał, co ci się nie napracował u najlepszych maestro najbliższego zachodu i pobliskiego wschodu, co ci się nie nasolfeżował, co ci się kogli mogli nie ponajadał. Od konsumpcji napojów zimnych i wyskowych stroniąc, kręcenia i konsympcji lodów na czas jakiś zaprzestając, życie higieną przepełnione prowadząc, ordynaryjnie słońce pozyskując i na piersi swej zawieszając tym samym komfort cieplny uzyskując. Aż wreszcie nadeszła ta chwila wielka kiedy Enrico odszedł, a Beniamino skrzydła był rozpostarł. Jaki ci śpiew lotny w esy floresy ozdobne przebogaty z siebie wydobyć zdołał, jakie ci trrele morrele w górnym 'C' umieścił, co ci za libretto zaproponował - aż rodacy końce, których związać nie byli w stanie, z rąk je powypuszczali i za chocholi taniec się zabrali. Zrecyklingowana przez Przetwórnię tłuszcza, wcześniej niby przegranych, teraz zwycięskich myśliwych na koń siadła. Wcześniej "Jezus" Maria Karol Bronisław wsiadanego otrąbił. Na najbliższym zachodzie myśliwi byli już w drodze na wschód. Na pobliskim wschodzie jechali na zachód. Wreszcie najechali i dojechali. Polowanie ruszyło. Beniamino Gigli zaśpiewał w związku z tym genialnie: Pojedziemy na łów na łów, towarzyszu mój, Pojedziemy na łów, na łów, towarzyszu mój ! Na co Fiodor Szalapin potężnym basem odpowiedział z miną znudzoną: Tobie zając i sarna, A mnie sobol i panna, towarzyszu stój, towarzyszu stój ! PS. Obudziłem się zlany potem. To jednak był sen. Dzięki Ci Panie pomyślałem ! Natychmiast zasiadłem do komputera. Okazało się, że złapał wirusa. Męczyłem się z tym kilka godzin. Kiedy skończyłem "czyszczenie", okazało się, że jest "High Noon". Włączyłem telewizor, a tam powiedzieli, że wielkie polowanie się już skończyło, a przywódcą myśliwych okazał się być nie Beniamino ani "Jezus" Maria Karol Bronisław jeno Fiodor, który oświadczył, że wszystko poszło zgodnie z planem, i że jelenie oszczędzono. Zapytany gdzie jest Beniamino i "Jezus" Maria Karol stwierdził, że pierwszy wróci do korzeni i będzie teraz rządził oraz śpiewał w "Ansambl Bolszoj", a drugi przejdzie na stanowisko -"Prawitiel Polszy" z siedzibą w Ambasadzie Ruso-Sowietów w Warszawie. Dodał następnie, że funkcję w Pałacu Namiestnikowskim będą pełnili kolektywnie Waldemar Paw-Zielony i Iwona Katarzyna Rzymała. Funkcję zarządzających mediami obejmą natomiast również kolektywnie Robert Wykiwka-Kwiatol i Włodzio Szczeżuja-Czarzastan. Inne stanowiska zostaną obsadzone później. Tu spojrzał na najlepszy sopran niemiecki - Hannę Elisabeth Muller, która potwierdziła jego słowa i dodała, że to co powiedział dotyczy wschodu po Wisłę. Z kolei zachód położony bezpośrednio od lewego brzegu tej rzeki do Odry będzie zarządzany przez trumwirat: Valeń Afera-Dzik, Rafał Szymon Grupps i Adaś Stach-Szejnfull. Hanna Elisabeth stwierdziła ponadto, że dlatego, iż w nagonce aktywnie nie uczestniczyła, dalsze nominacje nastąpią w terminie późniejszym, po czym podała rękę Fiodorowi i udali się razem na skromny posiłek z szampanem. Oklaskom i wiwatom nie było końca. Widząc to ambasador amerykański w Polsce Levis A. Feinsteel, zwrócił się do nuncjusza papieskiego Celestre Miglioni i powiedział myśląc o Beniamino - "Jeszcze nigdy jeden w tak krótkim czasie nie zrecyklingował tak wielu aby mogli powrócić z sukcesem do wykonania zadania głównego". Nuncjusz nic nie odpowiedział, tylko lekko skłonił głowę. Daleko, daleko na wschodzie drukarnie rozpoczęły powielanie list upolowanych istot. Na pierwszym miejscu znalazła się kaczka o inicjałach 'JAK'. ---------- * Słowa te padały w trakcie perturbacji strajkowych na kolei (PKP - Przewozy Regionalne). Sytuacja ta jest miarą systematycznego upadku myśli polskiej do jakiego dochodzi dzisiaj, i który przyśpieszył niezmiernie za panowania Platformy Obywatelskiej, a więc wzmiankowanej Przetwórni Odpadów.
Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 5 months temu

Ten kał,jest nie do recyclingu,nie nadaje sie nawet wiosna na pole wylać. Gówno sie rozlało,na całą Polskę,zalewa równo umysły ciemniaków,a to są w koncu jednostki z prawem wyborczym. Dopóki w Polsce,głosowanie nie bedzie przywilejem dla mądrych,nie ma się co łudzic. Zadne tam prawo,ktore w Polsce od dawna NIE ISTNIEJE! Czytam,że ktoś,ze wzgledow satyrycznych, ogłosil nagrodę za ryj Palikota,i jaka reakcja? A no taka,że ten łajdak poczuł sie podobno zagrożony. Czytałem pozew jakiejs kancelarii,przeciw autorowi strony,same wypociny i bzdety. Ale kanalia czuje się mocna,a koszta tego pozwu pójda w koszty podatnika. Tak się w Polsce,rozgrywa polityke,strachem,sądem, ABW.
Domyślny avatar

fotomontage (niezweryfikowany)

13 years 5 months temu

Cytat z tej strony... http://www.kontrowersje.net/ Nie redaguję kolorowej prasy, nie prowadzę „Kropki na i”, nie jestem reporterem programu „Uwaga”, dlatego nie zamierzam „grzać tematu”. Jedno co mogę obiecać to konsekwencję. Ze swojej strony zrobię wszystko, aby doszło do procesu z chamem biłgorajskim, bo dla mnie to jest praktyczna weryfikacja dotychczasowych diagnoz. Myślałem, że błysnę oryginalnością, ale co otworzę stronę, to czytam oczywistość. Szmaciarz z Biłgoraja oczekuje, że prokuratura udowodni zależność między całym Palikotem i dawno zgniłym świńskim ryjem w kawałkach. Śmiechu po pachy, a łatwość z jaką ten rzekomy „wirtuoz” socjotechniki i pupil peerelowskiej bohemy wdepnął we własne łajno jest na tyle spektakularna, że każdy komentarz może popsuć efekt. Gdybyśmy mieli epizod, jedno smutne exemplum, żylibyśmy długo i szczęśliwie, ale problem dotyczy zjawiska nie pojedynczej miernoty. W loży dziennikarskiej zasiada jedna z drugą gwiazda od wszelkich ocen, po czym bez najmniejszego ruchu brwią, wygłasza takie oto egzegezy: „Posła Niesiołowskiego zaatakowała paparazzi”. Słowa te z pełną swobodą puścił w eter spadkobierca ideologiczny Róży Luksemburg – Sewek Blumsztajn. Po drugiej stronie „dyskursu” redaktor Janke, wyraźnie skonfundowany, o co nie mam pretensji, bo mnie na fotelu przed telewizorem zatkało, bąknął coś o tym, że Blumsztajn mówi rzeczy niesamowite. Wydawać by się mogło, że ta jedna scenka wystarczy za całość, tymczasem kulminacja następuje w zupełnie innym miejscu. Socjopata Niesiołowski staje przed kamerą i o dziwo nie tłucze w nią z całej pary, po czym oświadcza: „kulturalnie odepchnąłem Panią Stankiewicz”. Mogłem się pomylić tylko w tym fragmencie: „Panią Stankiewicz”, natomiast sedno poczucia bezkarności jest zachowane.
tumry

tumry

13 years 5 months temu

Oczywiście, że prawie wszystkie indywidua, o których była mowa do recyklingu się nie nadają. Mimo to od dawna, można nawet powiedzieć, że od zarania PRL metoda była stosowana i pozostała w arsenale jej spadkobierców do dzisiaj, ze względu na tzw. "obiecujące" rezultaty. (P)rzetwórnia (O)dpadów procedurę usprawniła i wraz z koncepcją rujnowania Polski i polskości - III RP doszła w tym względzie do szczytu, a więc do tego co mamy dzisiaj. Przetwarzanie ludzi pod kątem wykonywania niecnych zadań, a także przetwarzanie podejścia do tych ludzi, w zależności od ich stosunku do Prawa i Sprawiedliwości jest zjawiskiem tak wyrazistym, że tylko idiota mógłby temu zaprzeczyć. W efekcie stworzono idealne warunki do robienia karier przez szuje, łajdaków, łobuzów i złodziei. Reprezentantów tego nurtu widzielismy w akcji zarówno na Sali Plenarnej Sejmu, jak i przed wyjściem z niego. Sytuacja zbliżona jest do tego, co się działo w I Rzplitej przed zwołaniem sławetnego posiedzenia Sejmu w Grodnie.