Od Saska do Laska oświadczyła mi kiedyś pewna laska, kiedy przyciskany nie umiałem podać racjonalnego powodu swojego spóźnienia się na randkę. Tym samym dała dowód, że o historii Polski coś wszakże wiedziała. To było dawno. Inaczej jest dzisiaj. Oto znakomitość niezmierna w dziejach naszego kraju niestety nierzadka - Maciej Lasek doktor niewątpliwy, tak ci wyjaśnił prostotę istoty (u niejednego Macieja występują kłopoty z prostatą) tragedii smoleńskiej, że mająca ten przekaz na bierząco w słuchawkach Tatiana Grigoriewna nawet nie westchnęła i poszła z jakimś młodym fagasem na bal.
Wartość tej gadaniny była taka, jak wpływ tony stopienia się zeszłorocznego śniegu na dzisiejszą sytuację klimatyczną choćby w mieście Bielefeld w kraju Goga. Dodatkowo nieszczęsny Maciej tak ci wyglądał w telewizji, jakby był przed ukrzyżowaniem i w chwilach wytchnienia wzdychał, w nadziei pomocy chyba niebieskiej - żeby nie powiedzieć zdychał ze strachu.
W tej cesze Macieja należy upatrywać przyczyny awansu na stanowisko opuszczone w podskokach, przez inną znakomitość niezmierną w postaci równie zdoktoryzowanego do szpiku kości Edmunda Klicha. Teraz większej sieczki z nieszczęsnych okoliczności tragedii smoleńskiej nie da się już zrobić.
Pamiętam jak za czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej namawiano rolników do tzw. skarmiania słomy. Opracowano nawet receptury przekształcania tego surowca w postać potrawy dla bydła. Z genialnego pomysłu nic nie wyszło, nim niespodzianie nie został on wyciągnięty z lamusa, przez naczelnego i wystawionego na czoło przez agenturę architekta deprecjacji polskiego bytu państwowego, niejakiego Donalda Franciszka Kulfons Tuska. Tym razem jednak chodzi o skarmianie sieczki przy pomocy obywateli naszego kraju. W tym samym duchu również, rozwiązano jakże wstydliwą dla światłego państwa, zagadkę zamordowania gen. Marka Papały.
Oto prawie finalni geniusze dobra dochodzeniowego wszelakiego, po prawie 14 latach solidnej roboty udowodnili, że technologia produkcji sieczki powinna być dalej udoskonalana. Teraz już wiemy, że za śmierć generała odpowiedzialni są złodzieje samochodów, mimo to specjalizujący się w mokrej robocie. W tym celu wyposażyli się oni w broń palną, żeby zapewne odstrzeliwać zamki kradzionych przez siebie luksusowych aut. Pech chciał, że odstrzał ten dotyczył zamka jakże prestiżowej limuzyny Espero produkcji Daewoo, w której chciał pech, przebywał właśnie generał.
Niestety pocisk miast ulecieć w siną dal ugodził rykoszetem generała. Widząc to sprawcy zarządzili odwrót zabierając łuskę oraz w hołdzie zostawiając samochód wdowie, i pies z kulawą nogą ich nie namierzył przez prawie owych 14 lat. Ten niewątpliwy sukces jednych i drugich, daje do namysłu o tyle, że można mniemać, że Kulfons i agentura coś knują. Co owi z kolei knują i w jakiej sprawie - oznacza po prostu, że państwo polskie znów dostanie po pysku. I tym niejako morałem zakończę myśl główną tego pisania. Do usłyszenia poprzez grypsy o naszym dziwnym kraju.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 838 widoków
Bo to jest jedna Wielka Wsypa
fotomontage
Chyba tylko Chuck Norris się śmieje:)
Może trochę refleksyjnie..
fotomontage