Swoją drogą trzeba przyznać, że "APOSTOŁOWIE WIECZNEGO REGRESU"* skupieni w i wokół (P)aczki (O)bwiesiów oraz Salonu potrafią być wdzięczni. Przysług nie zapominają i kiedy nadejdzie stosowna pora śpieszą z apanażami. Dziennikarz TVN Jarosław Kuźniar np. na nowy sposób poobsobaczał kogo trzeba i po pół roku oraz następnym takiej roboty, polskich dwóch "Oskarów" dziennikarskich się dochrapał.
Jego bliźniak w nazwisku, tym razem naukawiec prof. UW Roman, za opowiadanie dyrdymałów o amerykańskiej tarczy antyrakietowej doradcą w Pałacu Namiestnikowskim został. To nic, że odwołanie programu paradaksalnie zaszkodziło irańczykom, którym z powodu jego braku grozi atak prewencyjny, może nawet jądrowy. Nieważne, iż zagraża to pokojowi na świecie (chcesz pokoju, gotój się do wojny) ważne, że głupio konkurujący z Ameryką lecz równocześnie nasz "nieoceniony" sąsiad ma w Polsce, podobno sojuszniku USA, sprzymierzeńca Romana (miłośnik gór Kaukazu z zagubieniem się w nich włącznie) z Pałacu Namiestnikowskiego. Ruso-Sowietom jest w ten sposób generalnie lepiej, bo zaoszczędzoną forsę spożytkują efektywniej np. wyprodukowywując większą liczbę nowych ruchomych kompleksów "(Iska)nder" i instalując ich odpowiednią liczbę w obwodzie kaliningradzkim. To niewątpliwie dobra wiadomość dla Polski i Europy, gdyż teraz wojska sojuszu będą się pchać jak cholera z inwestycjami do naszego kraju, będącego jako całość w zasięgu tych rakiet. Jedyna nadzieja w tym, że amerykanie się zreflektują i wybiorą, innego prezydenta (za Barack'iem Husseinem Obamą gardłował Roman) i odpowiednio bo kompleksowo prze(Iska)ją Ruso-Sowiety gdzie trzeba, jak to było za czasów nieodżałowanych: Ronalda Reagana - politycznie i Jana Pawła II - duchowo.
Sztuczny, wieczny bląd, dziennikarka Monika, z silnikiem biorącym już zdecydowanie olej i głowie wypełnionej butami we wszystkich kolorach tęczy, cały czas na piedestale. Wystarczy, że aranżując stosownie sytuacje doprowadza niektórych dyskutantów do wypowiadania "głodnych kawałków" (nieliczni nie dawali się podpuszczać: śp. Rzecznik Praw Obywatelskich dr Janusz Kochanowski** czy dr Czesław Bielecki), ale zgodnych z linią tj. obsobaczających PiS, a jak tych zabraknie dopowiada je sama. Nagrody sypią się jak z rogu obfitości.
Znakomity, nadzwyczaj młody o siwej czuprynie socjolog, choć na ogół nieuradowany to jednak markowy Radosław, wydawało się, że utkwił w tytule doktorskim na amen niczym MiG(alski) mimo ostrzelania Brukseli. Jednak nic z tych rzeczy. Zapamiętano bowiem wyrafinowane analizy Radosława, w których np. wieszczył, że partia zafrasowanego (zdaje się, że nieuradowany i zafrasowany są duchowymi braćmi) wejdzie do Sejmu musowo w podskokach i w tri miga. Partia ta nigdzie nie weszła bo najpierw nie zdołała się wydostać z miejsca zafrasowującego, zatarasowanego belką - do którego chodzą nawet królowie. Jednakże o "wieszczu" nie zapomniano i po jakimś czasie Radosław, choć schabu nie lubi ale misia Bubu jak najbardziej, się shabilitował i w ten sposób profesurę wypracował.
W poobnym stylu awansowano wielu choćby byłego przewodniczącego Trybunału Konstytucyjnego mgr. Jerzego Adama, który zasłużył sobie na coś co nazwano profesurą, w wyniku doprowadzenia do stępienia ostrza ustawy lustracyjnej, a właściwie jej obalenia. Ów zapracował także na odkucie się finansowe w USA (tak się zapamiętale odkuwał, że nie można było temu czołowemu specjaliście i geniuszowi od 3-rzeczpospolicjarskiej sprawiedliwości doręczyć wezwania na rozprawę sądową, którą w pierwszej instancji był przegrał)***.
Sposoby posługiwania się ludźmi przez apostołów wiecznego regresu, są zresztą różne, nierzadko promując blagę. Oto co prawda niechodząca po kolędzie, lecz nadzwyczaj interesująca się krzyżem dziennikarka, która jakiś czas temu tak się rewelacyjnie wypowiedziała w Zalesiu, mówiąc o najokazalszym dębie rosnącym po polskiej stronie rzeki, że ów po raz wtóry zdębiał. W wyniku tego dąb zbyt długo zastanawiając się nad sobą i niebyłym poszumem własnych liści, nie dopilnował żołędzi, których w konsekwencji sporo stracił. Redaktor Katarzyna odebrała za ten wyczyn liczne gratulacje, ponieważ opracowana przez nią strategia przyniosła porządane bo zatrute owoce. W ogóle jej osoba może być dobrym przykładem degrengolady jaka zdominowała życie dziennikarskie w Rzplitej. Ona sama ponad 6 lat wcześniej po zwycięstwie wyborczym Prawa i Sprawiedliwości, w studiu znakomitego TVN-24 urządziła pewien charakterystyczny poranny spektakl. Otóż poseł Michał Kamiński miast babę pogonić, zaczął się tłumaczyć ze zwycięstwa wtedy własnej partii i jej programu, a gromiąca go hetera uderzając ręką w stół i ze złością w głosie sylabizowała jego słowa niby je notując. W hecy tej chodziło jakoby o udowodnienie w przyszłości "kłamliwości" słów posła, co przecież z góry założono, i co było nieprawdą. Dzisiejsza sytuacja gospodarczo-polityczna Polski doskonale by się nadawała do ponownego urządzenia czegoś podobnego, z naciskiem na realizację obietnic, z tą zasadniczą różnicą, że hecą by to już nie było ale tragedią owszem.
----------
* Określenie gen. Charlesa de Gaulle'a prezydenta Francji.
** Śp. Janusz Kochanowski sporządził potężny dokument prawny wykazując w nim ogromne uchybienia, niekonsekwencje i błędy dotyczące orzeczenia przez Trybunał niezgodności zakwestionowanej ustawy lustracyjnej z Konstytucją. Jak do tej pory cisza. Sędziowie ani be ani me, choć minęło już ładnych parę lat.
*** Sędzia Jerzy Adam Stępień jest spod znaku Panny, a gwiazdozbiór ten, jak i część gwiazdozbioru Wagi (szale) powołała do życia Bogini sprawiedliwości Dike. W ten sposób prawnik ów jest niejako podwójnie zobligowany do czynienia sprawiedliwości. Tymczasem, choć był prezesem Trybunału Konstytucyjnego i na niego spada główna odpowiedzialność za orzeczenie w sprawie ustawy lustracyjnej, on również ani be ani me na zarzuty śp. Janusza Kochanowskiego. Tak obywatelskiego państwa prawnego się nie zbuduje.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1036 widoków
tumry:)
fotomontage
tumry
fotomonatge
tumry
fotomontage
tumry
Tak swoją drogą, ten pan to wyjątkowy...
margotte:)
fotomontage
Margotte