Wciąż mamy wybór. Co wybierzemy?

Przez Katarzyna , 08/03/2012 [09:26]

„Badania laboratoryjne wykazały, że sól techniczna nie jest groźna” – ogłosiły media. Te same, które jeszcze kilka dni temu informowały:

„Toksykolog Justyna Klimkiewicz, objaśniając w TVN24 objawy i skutki spożywania soli przemysłowej zamiast spożywczej, zwróciła uwagę przede wszystkim na to, że jest ona zanieczyszczona, np. dioksynami. Dlatego sól przemysłowa może być groźna dla zdrowia i powodować częstsze powstawanie nowotworów.
Pani toksykolog Klimkiewicz wyjaśniła, że dioksyny nie wywołują ostrego zatrucia, ale po kilku, kilkunastu latach "może dochodzić do częstszego powstawania nowotworów". Zastrzegła, że substancje te są bardzo szkodliwe dla kobiet w ciąży, a konkretnie dla płodu. Mogą powodować poronienia i wady wrodzone dziecka”.


Które wobec tego doniesienia medialne są prawdziwe?
  Nasuwa się też  kolejne pytanie. Oczyszczano sól przemysłową i dlatego badania wypadły pomyślnie czy tylko próbki soli przekazane do laboratorium?


Nie znam metod badań, ale tak sobie myślę, że może i rzeczywiście sól nie jest groźna, za to na pewno groźne  dla naszego zdrowia i bezpieczeństwa są instytucje, które powinny każdego dnia stać na jego straży.
Groźne są takie laboratoria, które badają skład soli dopiero jak wybucha afera, groźny jest SANEPID, który przez dziesięć  lat  nie potrafił sprawdzić składu wędlin i przetworów z niejadalną solą.

Wygląda na to, że w Polsce nie trzeba szaleńca, który jak w USA wtargnie do szkoły czy innej instytucji z bronią w ręku. Szaleniec spokojnie może założyć biznes i pod bokiem organizacji konsumenckich i kontrolnych molochów żyjących z naszych podatków może nas truć chlorkiem sodu czy inną, działającą szybciej lub przez całe lata, ale równie skutecznie, trującą, rakotwórczą substancją. Nikt bowiem nie sprawdza, w jakim kotle ostatecznie odpady produkcyjne się znajdą.

Chory i groźny, w swej bezsilności, skorumpowanej przez układy gospodarcze i powiązania biznesu z polityką, jest system nadzoru ochrony środowiska.
Przez lata pod moim domem dymił komin tartaku, w którym dawno  nie przeciera się desek, a produkuje płyty pilśniowe. Skrawki wędrowały do okolicznych pieców, czasem, gdy nie było  chętnych, spalał  je właściciel tartaku. Toksyczny smród osiadał na grządkach i trawnikach, przenikał do mieszkań. Wojny z właścicielem nie było końca.
Zastanawiam się, jak rozliczane są odpady tego i innych tartaków, że mimo kontroli wciąż zdarzają się dni, gdy nie można otworzyć okna, bo toksyczny dym wali z komina? Kto i jak to kontroluje? Czy ci sami, co będą nam teraz, zgodnie z przepisami walić do drzwi o 6 rano, by sprawdzić czy w naszym piecu nie spala się śmieci? A jak okaże się, że na ściankach pieca będą toksyny z kleju używanego do płyt, to ukarany zostanie tylko gospodarz czy też ich producent?


Nasze dzieci uczą się w szkole, jak segregować śmieci, ale nikt nie uczy ich, że margaryna jest szkodliwa dla zdrowia, a zabójstwem jest przepalony tłuszcz. Czy dlatego, że koncerny zarabiające na chipsach i produkcji margaryny zbankrutowałyby?

Kapiący z dziurawego przewodu płyn hamulcowy czy benzyna to przestępstwo, bo zatruwa środowisko. To prawda, ale dlaczego przestępstwem nie jest już sypanie na jezdnie toksycznej soli? Czy z tego samego powodu, że zbankrutowałyby firmy, które oszczędzają na naszym zdrowiu i zamiast utylizować odpady, sprzedają je drogowcom? A to tylko wierzchołek góry.

Prawo na papierze. Plany i sprawozdania, bo tego wymaga od nas Unia. Tylko że to prawo jest martwe. Jest tak, jak napisał w swym felietonie prof. Zbigniew Hałat. http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=29733
Nie są w praktyce wypracowane i stosowane zabezpieczenia, które powinny nas chronić przed truciznami z powietrza, ziemi, wody, przemysłu  i  żywności. O większości zagrożeń statystyczny Polak niewiele wie. Dowie się dopiero, jak jego bliscy i on sam zacznie śmiertelnie chorować.
Tym akurat truciciele się nie przejmują. Znikły z Internetu dywagacje nad możliwościami żądania odszkodowań za zatrutą toksyczną solą żywność. Mają prawników, którzy  obrzydzą nam dochodzenie do sprawiedliwości i pozyskania pieniędzy na leczenie.

Ale chore  też , jeśli nie skorumpowane,  są media, które jednego dnia ogłaszają, że sól przemysłowa tysiącami ton  kupowana przez pośredników i zużywana do produkcji żywności, jest trująca, a drugiego - jakby nigdy nic, bez cienia wątpliwości, ogłaszają, że sól ta nie jest szkodliwa dla zdrowia.

Czy jest na to rada?
Oczywiście, że jest. Pora, by obywatele poczuli się gospodarzami we własnym kraju i zaczęli się skutecznie organizować w konkretnych sprawach. Sami z toksycznym dymem z tartaku nie damy sobie rady. Razem możemy zmusić do przestrzegania prawa.

Czy można być skutecznym w takich działaniach?
Nie mam żadnych co do tego wątpliwości. I wiem to z doświadczenia.
Na początku lat dziewięćdziesiątych zakłady gospodarki komunalnej w miastach szukały naiwnych mieszkańców okolicznych gmin, by przyjmowały na swój teren osady z oczyszczalni ścieków i śmieci, które nie mieściły się na starych wysypiskach.
Tak było i w mojej gminie. Osady miały być bezpieczne, a wysypiska szczelne, by trucizny nie przedostawały się do gruntu. Na składowiska doskonale nadawały się poeskaerowskie grunty. Wójtowi aż się oczy świeciły na myśl, ile to wpłynie do gminnej i chyba nie tylko gminnej, kasy za użyczenie terenu. Bankrutujący masowo rolnicy też skrycie marzyli o takim zarobku. Na szczęście  nie wszyscy ogłupieli.
Próbki osadów poszły do badania w laboratorium niezależnym od Sanepidu. Czego tam nie było! Cała tablica Mendelejewa. Po okazaniu radnym wyników badań  nie było chętnych na spór prawny z mieszkańcami. Pola sąsiadujące z torfakami zostały uratowane.
Warto czasem wyłączyć telewizor, spotkać się z mądrymi ludźmi i bronić siebie i swoje środowisko przed szaleńcami, którzy dla zysku gotowi nas rozcieńczonym arszenikiem poić.

To da się zrobić, pod warunkiem, że zaczniemy myśleć samodzielnie. Wystarczy zastanowić się, co będzie z firmami, które handlowały przemysłową solą, gdy zmusimy władze do podania ich adresów? Zbankrutują. I dobrze. Z dziadowskimi torbami pod most mieszkać powinni pójść ich właściciele.
Problem tylko w tym, że my boimy się utraty pracy, gdy je zlikwidują. Dlatego milczymy i milczą urzędnicy, politycy. Im też widmo utraty stołka czy miejsca na liście wyborczej spędza sen z powiek.
  Na tym właśnie polega machina korupcyjna; dla jednych stołek i łapówka, dla innych mandat, a dla nas zatruta żywność i środowisko, i praca za cenę utraty zdrowia, przedwczesnej śmierci w cierpieniu. Wciąż jednak mamy wybór. Co wybierzemy?

Adres ilustracji:
http://cdn29.se.smcloud.net/t/photos/thumbnails/1…

moherowy beret

zorientowałam się,że mój pies czasami tylko obwąchiwał wędlinę,ale nie jadł i odchodził.Więc czasem daję mu podejrzany produkt powąchać i wtedy jestem pewna jaki to wyrób.Przestałam jeść wędliny,jakoś po tych komunikatach odechciało się.Media (niby troskliwe o zdrowie społeczeństwa) nawet nie podały jakie zakłady używały skażoną sól.Trzeba przecież coś jeść.Przykro i smutno,że nikt nie interesuje się społeczeństwem.Teraz dopiero będą dodawać do produktów co im przyjdzie do głowy,może nawet cement(bo podniesie wagę artykułu) i można będzie zrobić większą kasę.
Ewikron

A czy nie sądzisz, że ta sól to jest jeden ze środków eksterminacji Polaków? Czego się nie da załatwić w naturalny sposób to sie wytruje. Przecież Polaków i Polski ma nie być. Pozdrawiam
Domyślny avatar

Czacza

13 years 7 months temu

Mieszkam w USA i pracuje w polskich delikatesach. Zauwazylem, ze malo kto teraz kupuje polskie produkty.Nie chodzi tylko o wedliny (z Polski) ale ogorki, kapuste, kostki rosolowe, sledzie, sery itd. Dziwi mnie, ze zadna z firm ktora je produkuje nie wyslala do nas nawet fax-u, ze ich produkty sa zdrowe. Cos nie tak .
Katarzyna

Odpowiadam w jednym, bo wszystkie komentarze zawierają niepokój i pytania.

Co się dzieje? Coś jest nie tak :-( Wiele jest pytań.

1. Sprawa ciągnie się latami, dlaczego teraz ją ujawniono?

2. Dlaczego zrobili to dziennikarze, stacje i portale, którym trudno ufać, że robią coś bezinteresownie?

3. Czy to konkurencja postanowiła rozwiązać problem?

4. Dlaczego milczą politycy?

5. Dlaczego milczy opozycja? Czy to papierek lakmusowy pokazujący, jak dalece politycy są uzależnieni od tajemniczych sterów?

DO TEGO WSZYSTKIEGO OSTATNIA BULWERSUJĄCA INFORMACJA: http://wiadomosci.onet.pl/rap…

GIS zwraca zatrutą żywność producentom! Chyba po to, by przepakowali. :-(

Nie sądzę, by znalazł się odważny dziennikarz i zadał konkretne pytania, np.: Pawlakowi, Inspektorowi sanitarnemu, dyrektorowi Sanepidu.

Ale nas, blogerów, nie powinno to obchodzić. Mamy prawo wiedzieć i pytajmy, żądajmy jawności, mamy do tego prawo. Jeśli odpuścimy, temat przyschnie, to nadal będa nas truli.

@Ewikron

Pytasz:

"A czy nie sądzisz, że ta sól to jest jeden ze środków eksterminacji Polaków?"

Nie wiem czy to polityka czy korupcja. Wiem natomiast, ze pandemia raka jest na całym świecie, nie tylko w Polsce, a przyczyny złożone. Ale wszędzie chodzi o kasę za wszelką cenę.  Konsument się nie liczy w tym wypadku, jego można oszukać.

Pozdrawiam serdecznie Wszystkich i dziękuję za komentarze.

Katarzyna

Katarzyna

Wiadomo, że nie unikniemy świństw, ale możemy rozsądnie ograniczać. Moja rodzina żartuje sobie trochę ze mnie, bo mam w torebce lupę i czytam skład. :-) Ostatnio doszłam do wniosku, że najbezpieczniejsza jest maca; tylko mąka i woda... niestety, też sól, ale może jest koszerna? ;-) Jajka kupuję od gospodarza. Wiadomo, że pasza też jest "modyfikowana", ale przynajmniej nie dokładam antybiotyków. Chleb piekę sama, kapustę też kiszę. Zamiast wędlin piekę mięso. Nie kupuję gotowych soków itd itp. Ale umrę zapewne z wściekłości, że muszę to wszystko robić, bo przecież tak nie powinno być. Myślę, że ograniczanie pozwala naszym organom radzić sobie z chemią. Jak długo? Szkoda mi najbardziej miejskich dzieci. Jak patrzę, co rodzice im tylko na spacerach serwują, to myślę, że w przyszłości będą "marzeniem ZUS". Młodzież zabijają diety :-( Chyba nie tak powinna dziś wyglądać edukacja w szkołach.